JustPaste.it

Dziewictwo w (dobre/czyjeś) ręce oddam

"Pragnął, żeby wszystkie były dziewicze, bez przeszłości i mężczyzn. Jedynej napotkanej istocie, która taka była, oddał swoje życie, ale nigdy nie był jej wierny." / A. Camus /

"Pragnął, żeby wszystkie były dziewicze, bez przeszłości i mężczyzn. Jedynej napotkanej istocie, która taka była, oddał swoje życie, ale nigdy nie był jej wierny." / A. Camus /

 

Łyczek historii na dobry początek.

c2f919eac1230f2d2c5c00265e1eb669.jpg

Ludzie się zmieniają, czasy się zmieniają, wartości przemijają. Dziewice niegdyś były bardzo cenione – były idealnymi kandydatkami na żonę, na ofiarę dla smoka, oraz były kobietami pożądanymi, bo niedostępnymi. Wiadomo, że akt seksualny jest zarezerwowany tylko dla małżeństwa. Zostawmy to, bo w dzisiejszych czasach ten, kto to szanuje – jest godzien podziwu, a ten kto nie – wcale nie wzbudza rewelacji. W pewnych plemionach w Afryce dziewictwo wciąż jest rzeczą konieczną do zawarcia małżeństwa. W czasie nocy poślubnej musi się odbyć akt miłosny, obowiązkowo muszą paść symboliczne krople krwi, a prześcieradło wywieszane następnego dnia na widok całej wioski jest dowodem, że małżonka – już kobieta – jest cokolwiek warta. Widząc białe, ale zakrwawione prześcieradło wszyscy członkowie rodziny się cieszyli, ojciec dziewczyny był z siebie dumny, że udało mu się jej upilnować, a mąż, że dostał nietkniętą żonę. Gdy krople krwi się nie pojawiły – oznaczało to, że kobieta się nie szanuje i powinna zostać wykluczona ze społeczności, skazana na wygnanie, a nawet zabita. W tej kwestii nie ma skrupułów. Wśród Indian rozdziewiczania dokonywała starszyzna w plemieniu, dojrzałe kobiety, które miały wprowadzić dziewczynki w świat dorosłych, matki, a nawet ojcowie chrzestni. Rytuał odbywał się podczas pełni księżyca przy pomocy noża. U Żydów w starożytności panny szykowano do wyjścia za mąż kiedy miały od 12 do 14 lat. Preferowano czas w okolicach dostania pierwszej miesiączki, gdyż wtedy dziewczynka była gotowa na zamążpójście. W średniowieczu też bardzo ceniono czystość. I przedmałżeńską i tą już po ślubie, gdyż mężczyźni biorąc udział w licznych wojnach nigdy nie mieli pewności, czy podczas gdy on naraża swoje marne życie, za kraj to jego żona nie baraszkuje w najlepsze z sąsiadem. Dlatego wynaleziono wspaniały gadżet bardzo pomocny nieufnym mężczyznom – pas cnoty, który miał uniemożliwić stosunek seksualny oraz masturbację (rycerze pewnie chcieli mieć pewność, że żona powita ich należycie gorąco…). Zakłuwali w nie swoje żony i mieli pewność, że wracając z wojny nie zastaną rodziny powiększonej o nowego członka, który dziwnym zbiegiem okoliczności ma włosy i oczy identyczne jak sąsiad…

Nie myślałem, że jesteś zakonnicą

A dzisiaj? Czym dla nas, ludzi żyjących w XXI wieku jest dziewictwo? Czy jest to pożądana wartość, coś ważnego, szanowanego, czy też coś czego się trzeba jak najszybciej pozbyć, aby wkroczyć w świat dorosłych, niepotrzebny balast, coś przez co dziewczyna jest gorsza? Generalizowanie nie jest dobre – mówię to już teraz, na samym początku mojego wywodu. Zaznaczam, że nie uważam, że wszystkie nastolatki, to cichodajki, które tylko patrzą z kim by tu…. Nie sądzę, że dla wszystkich młodych ludzi seks jest najważniejszy na świecie i niesamowicie szanują ludzi, którzy w dzisiejszej galopującej rzeczywistości mają swoje zdanie, potrafią się przeciwstawić innym i walczyć z powszechnym poglądem. Nie uważam też, że młodzież, która we wczesnym wieku przeżyła inicjację seksualną jest nic nie warta i w ogóle wszyscy powinni w betonowych bucikach spocząć na dnie Wisły. Absolutnie! To tylko moja drobna refleksja nad tym, co dzisiaj mnie drażni, niepokoi, martwi. Wszystko ma swoje powody, tak jak i ma swoje skutki. Poszukajmy ich.

0a5a1cb6cf8f9ee110bb1582e4577e44.jpg

Chodząc do liceum zdziwiło mnie pewne przedsięwzięcie, którego podjęły się moje koleżanki z klasy. Robiły one listę członków naszej grupy, którzy mieli już za sobą ten pierwszy raz. Uważały, że „po osobie od razu widać” czy ma TO za sobą, czy nie. Podobno dziewice (oraz prawiczkowie ;) dużo mówią o seksie i związanych z nimi sprawami, ale przy tym są bardzo powściągliwi w czynach. Z takim rozgraniczeniem spotkałam się także późnej. Dla mnie to była istna bzdura, ale według badaczek ich oko nigdy nie zawodziło, o zdanie natomiast nikogo nie zapytały, bo przecież wstyd pytać oraz wstyd się przyznać, dlatego na wyniki należało patrzeć przez palce. Dzięki ich sondażowi przekonaliśmy się, że na trzydzieści kilka osób ponad dziesięć miało to już za sobą. Kiepski wynik jak na siedemnastolatków… ale to było już jakiś czas temu. Teraz średni wiek inicjacji seksualnej wynosi 18,7 lat w Polsce (jako ciekawostka u Amerykanów to 16,4; Francuzów16,8; Niemców 16,9; Chińczyków 21,9 lat). Tak donosi raport firmy Durex, który w 2000 roku przeprowadził badanie wśród 18 tysięcy osób w przedziale wieku 16-55 lat. Łatwo się zatem domyślić, że na ten sondaż powinniśmy patrzeć z lekkim przymrużeniem oka. Minęło dużo czasu, a wiek inicjacji seksualnej bardzo szybko się obniża. Spróbujmy wejść na jakąkolwiek młodzieżową stronę, poszperajmy chwilę, a z pewnością znajdziemy gdzieś pytanie o „nasz pierwszy raz”. Nastolatki odpisują tam, że osiemnaście, siedemnaście, szesnaście, ale pojawiają się także odpowiedzi takie jak: „Miałam wtedy piętnaście lat i nie żałuję”. Okazuje się, że osoba mająca siedemnaście lat, dzieląca się na forum swoimi wątpliwościami w sferze intymnej – otrzymuje odpowiedź od o wiele młodszej oraz bardziej doświadczonej koleżanki. To tutaj pojawiają się niepokojące sygnały. Z wypowiedzi tych młodszych można odczytywać, że czują, że stoją nieco wyżej niż starsze, niedoświadczone nastolatki. W sieci możemy odnaleźć listy zrozpaczonych dwudziestolatek, które pytają jak utracić ten balast, który uniemożliwia im normalne funkcjonowanie.

Media krzyczą: seks, seks, seks!

 

a9b937f949b96aa361d50eea9bff4c30.jpg

Nie trzeba chyba wspominać, że media są nasączone seksem i cielesnością niczym chłonna gąbka. Wystarczy ścisnąć, a wypłynie z nich cały brud, wulgarność i upadek wszelkiej moralności. Zacznijmy od tego, że w prasie i telewizji kreowany jest obraz atrakcyjnej, pewnej siebie, uwodzicielskiej femme fatale (omijając rzecz jasna poradniki dla pań domu, bo tam priorytety są inne). Musi być szczupła (najlepiej rozmiar mniejszy niż 32!), wysportowana, ponętna, mogąca zdobyć każdego faceta. Bo takie boginie mogą mieć, każdego – mają władzę nad męskimi sercami (i nie tylko) oraz dochodzą w życiu do tego czego pragną. Co z takim obrazem ma zrobić zakompleksiona trzynastolatka, która ma za duże biodra, krzywy nos, kilka pryszczy, ale brak jej poczucia własnej wartości oraz chłopaka. I co ona z tym całym nieszczęściem robi? Udaje się do kiosku, gdzie na okładce młodzieżowego pisma widzimy uśmiechniętą nastolatkę bez problemów. „Ta to ma dobrze” - myśli nasza trzynastolatka i kupuje tumanologiczną gazetkę, w której może znaleźć przepis na to aby stać się taka sama jak dziewczę z okładki. Niestety prawda jest taka, że gazety, które są adresowane docelowo do nieco starszej młodzieży, trafiają w dłonie o wiele młodszych czytelniczek. Takim to sposobem porady dla siedemnastolatki czyta dziewczyna, która ma pięć lat mniej. O wiele za szybko zostaje wprowadzona do „dorosłego świata”. W jego stronę prowadzą ją niemal za rękę czasopisma takie jak Bravo (klasyk!), Dziewczyna, czy Twist. Najbardziej interesującymi dla nich rubrykami są kąciki: „Ewo, poradź!” czy „Mój pierwszy raz”. I od momentu odkrycia jaki ten cały dorosły świat jest wspaniały, zastanawia się nad tym jakie to cudowne, gdy chłopiec w wieku siedemnastu lat deklaruje ci miłość aż po grób i szczęśliwe życie, a ty z nim możesz odkrywać te wszystkie nowe, zakazane rzeczy. Ale warto przypomnieć – te rzeczy czyta trzynastolatka, która już w tym wieku zaczyna się zastanawiać gdzie chciałaby przeżyć swój pierwszy raz, z kim by to mogło nastąpić i po jakim czasie chodzenia powinna na to pozwolić.

Edukacją seksualną zajmują się tego typu gazetki oraz odważne strony w Internecie, w którym można znaleźć dosłownie wszystko. Ktoś szukając informacji o tym w jakim wieku Polacy przeżywają inicjację seksualną, odnajdą wiadomości na temat powszechnych zboczeń, preferencji seksualnych oraz ulubionych pozycji. Informacje są podane na talerzu – wystarczy kliknąć, przeczytać, a potem dopiero pomyśleć. Rodzice chcieliby zwalić obowiązek uświadamiania dzieci na szkołę, dlatego tak chętnie zapisują je na przedmioty pokroju przygotowania do życia w rodzinie. Nie wiem czy opiekunowie wiedzą o tym, ale większość dzieci przyjmuje te zajęcia z ironicznym uśmiechem na twarzy, jest to przedmiot żartów, a dla niektórych „strata czasu”. Bo przecież wszystko wiedzą! Tak myśli też większość rodziców. Po co mam rozmawiać z moim dzieckiem, skoro w tej sferze jest pewnie bardziej obeznane niż ja? (to nic, że dziecię nie ma nawet chłopaka, a ja już jestem matką trójki dzieci…) Łatwiej uniknąć szczerych rozmów na ten temat, prawda? Bo po co? Po co rozmawiać o tych sprawach, skoro i tak już moje dziecko wie o co w tym wszystkim chodzi? Gdyby chciało coś wiedzieć, to by na pewno zapytało… Poza tym w telewizji wszystko jest. Dla mnie najbardziej irytujący jest fakt, że dzieci – owszem – są edukowane przez media w tej kwestii, ale taki sam materiał informacyjny dostaje dziecko w wieku lat dwunastu i nastolatek, który ma lat szesnaście. W taki sposób młode umysły ulegają wypaczeniu. Zamiast czytać o tym kiedy pocałować się po raz pierwszy, widzą artykuły o tym jak przeżyć swój pierwszy raz. Nic dziwnego zatem w tym, że dziewczyny mające piętnaście lat ubierają krótkie spódniczki, malują się jak o wiele starsze i wyruszają na dyskoteki modląc się w duchu, żeby ktoś zwrócił na nie uwagę. Powiecie, że to dobrze – dobrze, że chociaż media zajmują się uświadamianiem (bo przecież lepsze to, niż zostawianie dzieci samym sobie w Ciemnogrodzie!), ale to wszystko dzieje się za szybko. Dziesięciolatki już się pytają na różnych forach jak zdobyć dziewczynę, albo co robić z nią w wolnym czasie… bo sami nie wiedzą „do czego służy” dziewczyna. Galopujące tempo, w którym dorastają dzisiejsze dzieci, nawet mnie przeraża, a stara przecież nie jestem. Rozmowa jest dobra na wszystko, warto porozmawiać z młodszymi, bo nagle się okazuje, że może i wiedzą jak wygląda penis, czy wiedzą co to prezerwatywa… ale na przykład są święcie przekonani, że podczas „pierwszego razu” nie zachodzi się w ciążę. A takie niedoinformowanie może skończyć się tragicznie. Dlatego nie dopuśćmy do tego, aby nasza rozmowa z dorastającą, siedemnastoletnią córką wyglądała tak:

córka: mamo, powiedz mi, kiedy straciłaś dziewictwo?

mama: 22 lata, a ty?

Bo we mnie jest seks!

No i dziewczyny starają się doścignąć olśniewające kobiety z okładek, to nic, że mają na sobie wszystko co można znaleźć w Polskich Składach Budowlanych, a obróbką zdjęcia zajmowali się pół dnia najlepsi graficy. Ona wierzy, że można tak wyglądać, zatem usilnie do tego dąży. W telewizji zauważyła, że dziewczyny zachowujące się wulgarnie mają lepiej. To smutne, ale niektóre dziewczyny całą swoją zewnętrznością krzyczą: „weź mnie!” i błagają, żeby ktoś je zauważył. Stąd tona nowych kosmetyków, krótka spódniczka, stanik na wierzchu. Niestety spod rzęs ociekających tuszem, zza grubej warstwy fluidu wygląda dziecko, które pragnie akceptacji. A świat mówi: jeśli nie jesteś piękna, jesteś nikim. Dlatego dziewczyny szukają potwierdzenia swojego sex appealu kokietując coraz to nowych chłopców. Bardzo łatwo posunąć się o krok za daleko, zwłaszcza jeśli to okaże się fajne. Szesnastolatki rozmawiają ze sobą na przerwach o tym, czy już zrobiły to ze swoimi chłopakami, jak było, czy bolało… a Ty? Czy już masz to za sobą? Nie? Nie wiesz co tracisz, ciekawe ile ten twój to wytrzyma… zrób to, bo go stracisz. Pojawia się presja. Czy wybrać poszanowanie siebie, czy powiedzieć „nie” ukochanemu i zaryzykować dalsze bycie razem? Dziewczyna staje przed ciężkim wyborem, myśli, myśli, nie bardzo ma się do kogo zwrócić. W końcu decyduje się na ten krok, bo to przecież nic takiego, bo przecież wszyscy to robią, to takie normalne. Nareszcie będę się mogła pochwalić jak było, w końcu nie będę gorsza od koleżanek.

Często dzieje się tak, że pierwszego razu nawet się nie pamięta. Wystarczy impreza, troszkę alkoholu, jakieś tajemne, rozluźniające substancje. Nie czarujmy się – tak się dzieje i to bardzo często. Bardzo wielu jest ludzi, którzy chcą wykorzystać młode, nie znające życia dziewczyny. Tylko dlaczego one nie myślą o tym, co się może stać? Rodzice bardzo często nie chcą ingerować w seksualność dzieci i często idą na łatwiznę i prowadzą dorastające dziecko do ginekologa, gdzie dostaje ono środki antykoncepcyjne. Już sama wizja spustoszenia jakie hormony mogą wywołać hormony w ich młodziutkim organizmie przyprawia o dreszcze. Szesnastolatki pytają się w Internecie czy będąc niepełnoletnią można iść samej do lekarza od spraw kobiecych. W zależności od doktora albo dostaną reprymendę, lub opakowanie hormonów.

4d5c54a0c208e36a8850f24cc1adec23.jpg

Dla młodych ludzi seks staje się zabawą, formą spędzania wolnego czasu. Bardzo łatwo uciekać od codzienności w przyjemność, która pozwala nam się oderwać od wszystkiego, co nas otacza. To takie łatwe. A mężczyźni (właściwie chłopcy) bardzo często wywierają na swoich partnerkach ten krok, sprawiają, że decyzja należy nie do dziewczyny, a do chłopca. Bo oni mają swoje potrzeby, a ich dziewczyny powinny to zrozumieć, bo przecież chcą, żeby mógł się poczuć szczęśliwy. W końcu kochają go i słysząc zapewnienia o wiecznej miłości, małżeństwie, wspólnej przyszłości godzą się. Czasami dla świętego spokoju, a innym razem po prostu z ciekawości. A potem co pozostaje, gdy okazuje się, że rankiem sypialnia jest pusta, a ukochany gdzieś zniknął? Niestety, panowie, duża wina tkwi w Waszym nastawieniu do dziewictwa. Różnie na nie patrzycie, jedni cenią, uznają za wartość, za coś godnego szacunku… ale niestety inni traktują je jak niepotrzebny balast – po co zadawać się z cnotką, skoro gdy zakręcę się koło doświadczonej, to szybciej dostanę to, co chcę? Nie opłaca się ten czas zwłoki, skoro dzisiaj najważniejsze są doraźne rozwiązania. A bajeczki o dowodzie miłości? Niestety to panowie je wymyślili, a my, naiwne dajemy się na to nabrać… zwłaszcza dziewczyny młode, którym się wydaje, że złapały Pana Boga za nogi.

Ale masz ładną siostrzyczkę!

Nie było jeszcze ani słowa o opłakanych skutkach, ale niestety nie można o nich nie wspomnieć. Czy nie za dużo ostatnimi czasy historii o szesnastoletnich matkach? Z jednej strony należy im się szacunek z racji tego, że zdecydowały się wychować dziecko. Podziw dla rodziny, że się nie odwróciła, tylko pomogła. Ale należy się też współczucie głupoty i braku wyobraźni. Skoro byłe gotowe na to, żeby uprawiać z kimś seks, to powinny być na tyle dojrzałe, żeby się zabezpieczyć, prawda? Ale jak to się dzieje? Skoro media krzyczą, ostrzegają, uświadamiają, to skąd tyle niechcianych ciąż? Nie można wszystkiego zwalić na zawodność środków antykoncepcyjnych. Za często jest tak, że zanim się zrobi, to się nie pomyśli. Jedna chwila zapomnienia owocuje zmarnowanymi latami i przewróceniem życia do góry nogami. Bajeczka o tym, że podczas pierwszego razu nie można zajść w ciążę też pociągnęła za sobą wiele nowych istotek. Współżycie bez zabezpieczenia jest największą głupotą, jaką mogą zrobić młode dziewczyny. Obowiązkiem dziewczyny jest zmusić swojego partnera, aby zastosował prezerwatywę. Słyszałam o kilku ciążach w wypadku, kiedy to facetowi było niewygodnie, dlatego się nie zabezpieczali. Pozostawię to bez komentarza. Ten temat już przestał być tabu, wszyscy o nim mówią, nikt się go nie boi. Ale może warto się zatrzymać i pomyśleć.

Lekko używana dziewica.

Dziewictwo podobno staje się modne (szkoda tylko, że nie wśród tych, w gronie których takim być powinno). Rekonstrukcja błony dziewiczej, to nie nowość w dzisiejszym świecie. W środowiskach Islamskich przywracanie błony jest rzeczą normalną, aby uniknąć tragedii związanej z odkryciem jej braku. Ale rzeczą, która zupełnie mnie zbiła z tropu ostatnimi czasy była historia czterdziestoletniej kobiety, matki czteroletniego chłopca, która ponownie wyszła za mąż. Żyła w tym związku jakiś czas aż nagle wpadła na wspaniały pomysł – aby znów stać się dziewicą. Sens takiego zabiegu w takich okolicznościach chyba na zawsze będzie dla mnie tajemnicą. Kobieta motywowała swój pomysł tym, że chciałaby podarować swojemu mężowi coś najcenniejszego, co może mężczyźnie podarować kochająca partnerka (…to nic, że ta pani była już po urodzeniu dziecka i z pewnością setki razy kochała się już ze swoim nowym mężem). Mężczyzna był niesamowicie dumny ze swojej ślubnej, cieszyło go to, że jest gotowa na takie poświęcenie specjalnie dla niego. Pozostaje mi tu zadać jedno nieśmiałe pytanie: co to da?

 

Tylko dziewice mają przepustkę do raju.daf4246f4e2cf3789314dc16b7d0de4e.jpg

Nie, to nie tak. Nie wychwalam dziewictwa. Jednak uważam, że dziś jest to coś, co jest godne poszanowania, coś z czego właścicielki powinny być dumne. Dla faceta to zaszczyt, że jako pierwszy może dotknąć w tak wyjątkowy sposób swoją dziewczynę. Rozmawiałam o tym z wieloma mężczyznami, którzy mają różne zapatrywanie na życie i na te sprawy. Wniosek nasuwa się jeden. Tak, to ten marny, wyświechtany frazes, którego się często boimy: jak kocha to poczeka. Ale też jak kocha, to nie będzie miało to dla niego znaczenia, czy jestem dziewczyną przed, czy po inicjacji. A co o tych, dla których jest to ważne? Nie można popadać w skrajności i myślę, że wyrażenie „nie dotknę cię, ponieważ jesteś dziewicą” jest tak samo głupie jak: „nie jesteś dla mnie, bo już ktoś miał cię wcześniej”. I nie myślę, że powinno się czekać do ślubu, choć niesamowicie szanuję takie pary, którym się udało. Po prostu nauczmy się na tę sprawę patrzeć trzeźwo i niezbyt wcześnie. Dzieci nie powinny się pakować w tę sferę życia, bo nic dobrego to nie przynosi.