JustPaste.it

„Edzio- wyjdź”

Tytuł nie jest publicznym spoufalaniem się z Dyrektorem, Reżyserem, Aktorem Edwardem Żentarąz tarnowskiego teatru im. L. Solskiego.

Tytuł nie jest publicznym spoufalaniem się z Dyrektorem, Reżyserem, Aktorem Edwardem Żentarąz tarnowskiego teatru im. L. Solskiego.

 

Jest cytatem z Niego, ze sztuki „Kaczo, byczo, indyczo”Bogusława Schaeffera, kompozytora, muzykologa, dramatopisarza i grafika.Żentara opowiadając w czasie spektaklu „swoją” biografię, mówi o ponadziemskich siłach, które podpowiadały mu „Edzio-wyjdź” ( na deski teatru) i „Edziowyszedł„. I to jak WYSZEDŁ!

Nowa, tak widoczna (jedyny teatr zawodowy w promieniu 80 km) postać, w stu tysięcznym mieście, jakim jest Tarnów, jest przyjmowana z nieufnościąobwąchiwana… nicowana…Może Żentara, jakotelewizyjna twarz miał odrobinę kredytu zaufania. Może zaspokajał nieco galicyjską próżność, że ktoś znany wybrał Tarnów. Ale przecież Prezydent Miasta nie zafundował nam popularnego aktora, ale d y r e k t o r a  teatru, no może też reżysera. Żentara nie kombinował, nie zastosował żadnych sztuczek. Rozpoczął od klasyki; „Zbrodni i kary”i „Kartoteki”. Jak odnotowano w miejscowym pisemku, w tej pierwszej sztuce „(…) Nowy dyrektor tarnowskiej sceny (…)zaprezentował swe wielostronne możliwości twórcze, jako autor adaptacji sztuki, reżyser i odtwórca jednej z kluczowych postaci spektaklu zarazem. Można powiedzieć, że przy okazji pierwszej premiery nowego sezonu mieliśmy do czynienia z poczwórnym, tarnowskim "debiutem" Żentary(…).” Potem była też klasyka i to jeszcze i świąteczna i religijna i patriotyczna – „Betlejem po polsku”. Jednocześnie pierwsza pozwalająca podratować nieco ubogi budżet teatru, – bo dyrektorom szkół trudno było odmówić przyjścia z młodzieżą na tak „aktualną’ sztukę…

Z prawdziwym „pokazaniem się „ Edwarda Żentary mamy jednak do czynienia dopiero w „Kaczo, byczo, indyczo”. Prowokuje w niej wszystko i wszystkich. Polską i tarnowską rzeczywistość, publiczność a nawet swój zespół. Szyderstwo, ironia i wulgaryzmy nie schodzą ze sceny w ciągu całego spektaklu. Żentara sprawdza po reakcjach tarnowskiej publiczności – jak daleko może się posunąć. Na ile prawdziwy jest przypisywany Tarnowowi konserwatyzm, mocheryzm z jednej strony a dulskość z drugiej. Śmiech w czasie spektaklu i brawa na końcu świadczą o tym, że przynajmniej Żentara nie został ODRZUCONY. Mimo tego, że Jego prowokacja sięga ukłonom dla publiczności tylną częścią ciała, czyli mówiąc po prostu…DUPĄ… Myślę, że schaefferem, Żentaradał tarnowianom wiele powodów do rozmów, do ploteczek i komentarzy, daleko poza teatrem. Swojemu zespołowi teżdał spoiwo - jakąś początkową legendę. Teraz, jeżeli coś się aktorom nie będzie podobało to mogą krytykować ŻentaręSchaefferem’ i ujdzie im to na sucho. Nie brakuje, bowiem fragmentów, cytatów krytycznych dla dyrektora, reżysera, showmana.

Mnie Żentara ujął autoironią. Siebie nie oszczędza. Kpi, chłoszcze się na scenie okrutnie. Siebie, swoją rolę (funkcję), swoją sytuację. Niewielu ludzi na to stać… Ciekaw jestem ilu tarnowskich VIP-ów, którzy przyszli na ten spektakl STAĆ na autoironie. Ciekaw jestem czy potrafią się nią posługiwać, ci, którzy vip-ami tylko na własnym podwórku w dosłownym rozumieniu. A Żentarę stać! „Wyjdź Edziu” i … Edzio… Edward wyszedł…

ARTUR KUBANIK
 artur.kubanik@gmail.com
      GG: 449172
DZIENNIKRZ, FOTOBALLADZISTA
http://picasaweb.google.pl/TarnowFoto/
SZUKAM PRACY

Licencja: Creative Commons