JustPaste.it

Z przyczyn niezrozumienia islamu w Europie

Bóg (subhanahu ła ta`ala) Rzekł, co oznacza w języku polskim:

O ludu Księgi
Dlaczego ubieracie prawdę w fałsz
i zasłaniacie prawdę,
a przecież wy wiecie?

[TZQ 3:71]

Któż nie słyszał o Pieśni o Rolandzie.
Jednakże niewielu wie, że stanowi ona jeden z wielu przykładów tego, jak Europa wykorzystywała fikcję literacką do tworzenia mitu muzułmańskiego zagrożenia i toczącej się, nieustannej konfrontacji z muzułmanami. W czasie trwania procesu powstawania w Europie i kształtowania się zalążków państwowości (po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego), musiała ona zmagać się z islamem. Kiedy mowa jest jednak o nim w tym kontekście, nie mam na myśli tylko muzułmańskich armii, które w zawrotnym tempie parły do przodu, zajmując coraz to nowe ziemie, ale także samą myśl islamu. Myśl, która umożliwiła zbudowanie wspaniałej cywilizacji.
Niezwykły rozwój materialny muzułmanów, ale również ich rozwiązania społeczno-polityczne (oparte na religii islamu) wywierały ogromne wrażenie na tych, którym dane było je poznać.

Wywierały ogromne wrażenie na tych, którym dane było je poznać

I tu dochodzimy do sedna problemu. Niewielu średniowiecznym Europejczykom dane było poznać islam, taki jaki jest on w swojej istocie. Nasuwa się jednak pytanie, jak mieli poznać islam, jeżeli jedyną dostępną literaturą na jego temat, były utwory, takie jak Pieśń o Rolandzie. 
Zmieniło się to dopiero w czasach wypraw krzyżowych, które paradoksalnie, pomimo rzezi dokonywanych przez masy krzyżowców na muzułmanach, Żydach i chrześcijanach wschodnich, pozwoliły osobiście, niektórym europejskim chrześcijanom - katolikom, poznać osiągnięcia muzułmańskiej cywilizacji i sam islam. 
Pozwoliły także, po raz pierwszy w historii, wzbudzić w nielicznych spośród nich szacunek do muzułmanów.

Zdarzenia, które nigdy nie miały miejsca, pojawiały się w utworach literackich, aby opiewać chwałę tych, którzy walczyli z “muzułmańskim zalewem”.

W książce pt. Wielkie zagadki przeszłości [Wielkie zagadki przeszłości, Przegląd Reader’s Digest, Warszawa 1996, str. 326-328] czytamy, co następuje:

Dowodząc tylną strażą wycofujących się z Hiszpanii wojsk Karola Wielkiego,
Roland oddał swe życie dla odparcia ataku muzułmanów.
Czytamy o tym w napisanym wiele lat później poemacie epickim.

Pod koniec XI w. poeta lub skryba znany jako Turoldus napisał poemat o tragicznej śmierci Rolanda. Pieśń o Roladzie, przykład francuskiego gatunku literackiego okresu Średniowiecza znanego jako chanson de geste, przetrwała w sześciu wersjach: trzech w języku francuskim i trzech przekładach. Najstarsza z nich, uważana przez literaturoznawców za najpiękniejszą, zawarta jest w manuskrypcie odnalezionym w 1837 r. w bibliotece uniwersytetu oxfordzkiego Bodleian Library. Historycy zgodni są zarówno w tym, że Pieśń o Rolandzie jest arcydziełem, jak i w tym, że opowieść ta jest tworem wyobraźni poetyckiej i ma niewiele wspólnego z rzeczywistymi wydarzeniami. Prawdą jest, że pod koniec VIII Karol Wielki najechał Hiszpanię. Kiedy wycofywał się już do Francji, tyły jego wojska rzeczywiście zostały zaatakowane w przełęczy Roncevaux. Na tym jednak kończy się zbieżność faktów historycznych z wydarzeniami przedstawionymi w sławnej chanson de geste. 
(...)
Wkrótce po Wielkanocy tegoż roku (tj. 777 ery chrześcijańskiej), w odpowiedzi na prośbę gubernatora Saragossy o pomoc w odparciu nacisków kalifa Kordoby, najechał Hiszpanię.
Z początku Karol Wielki odnosił sukcesy, zdobywając kolejne miasta. Zatrzymał się niedaleko Saragossy, by wprowadzić swą administrację na nowych terenach. Gubernator Saragossy, który uprzednio prosił o pomoc, zdążył już dojść do porozumienia z kalifemi zaczął organizować opór pozostałych tam chrześcijan przeciwko niepożądanym Frankom. Ze skąpych źródeł historycznych nie bardzo wiadomo, co nastąpiło potem, wydaje się jednak, że w połowie sierpnia karol Wielki wycofał się przez przełęcz Roncevaux w Pierenjach do Francji i że wtedy właśnie tylna straż jego wojska wpadła w zasadzkę. Atakującymi byli raczej nie muzułmanie, lecz miejscowi Baskowie , którym chodziło głównie o rabunek.
Wśród poległych Franków znajdował się niejaki Hruoland, nazywany “strażnikiem bretońskiego marszu”. O tej potyczce w Pirenejach istnieje zaledwie niewielka wzmianka w biografii Karola Wielkiego Vita Karoli Magni, napisanej przez jego nadwornego sekretarza kilka lat po śmierci króla, w 814 r.
Incydent ten odszedłby w zapomnienie, gdyby na jego osnowie nie powstałaby legenda.

Czas bohaterów

W czasie, gdy Turoldu stworzył Pieśń o Rolandzie, chrześcijańska Europa rozpoczynała krucjaty mające na celu wydarcie Ziemi Świętej z rąk muzułmanów. Potrzebni byli bohaterowie - rycerze zdolni poświęcić się walce o krzyż i koronę. Taki właśnie był Roland w konflikcie między dwoma muzułmańskimi przywódcami. Kościołowi bardzo zależało na uwiecznieniu ideału rycerza posiadającego chrześcijańskie cnoty, którymi powinien odznaczać się wojownik zaangażowany w zmagania z niewiernymi. W ten też sposób można wyjaśnić, dlaczego pisarze przeobrazili nieznanego żołnierza z tylnej straży wojska Karola Wielkiego w męczennika świętej sprawy, którego legenda przeniosła do nieco wcześniejszych czasów.

Streszczenie utworu:

Już od siedmiu lat król Franków usiłuje wyprzeć muzułmańskich najeźdźców z Hiszpanii. W ich rękach pozostała jeszcze tylko Saragossa. Jej obrońca, emir Marsyl, traci nadzieję na odparcie ciężkiego ataku chrześcijan, zwołuje więc swych możnych, by szukać u nich rady. Najmądrzejszy z nich, Blankandrin, proponuje użycie podstępu. „Powiedz Karolowi Wielkiemu, że pragniesz nawrócić się na jego wiarę – radzi – i że jeśli zechce wycofać się z Hiszpanii, pójdziesz w ślad za nim do Francji, by się ochrzcić w kościele w Aix.” Marsyl popiera plan i wysyła do obozu francuskiego Blankandrina, by tam przedstawił tę propozycję. „Ktokolwiek mówi ci, panie, że powinniśmy odrzucić ten plan, zapewne nie dba o to, jaką śmiercią zginiemy.” „Tak – zgadza się inny starszy doradca. – Wojna trwa dostatecznie długo, Marsyl jest pokonany. Gdy prosi cię, byś miał nad nim litość, byłoby grzechem prowadzić dalej walkę.”
Siostrzeniec Karola Wielkiego odnosi się do tego sceptycznie i przypomina wujowi, że Marsyl już raz oszukał Franków. Tu jednak wtrąca się rozgniewany ojczym Rolanda, Ganelon, i nalega, by szybko przyjąć propozycję. Król ulega tym namowom i pyta, kogo należałoby wysłać do Saragossy z tą, być może, niebezpieczną misją. Roland proponuje Ganelona, co wprawia go w taki gniew, że upuszcza na ziemię rękawicę, którą Karol Wielki zamierzał przekazać Marsylowi na znak pokoju. Jest to zły omen.
W drodze do Saragossy Ganelon wyjawia Blankandrinowi, że jest zazdrosny o Rolanda. Mówi, że Karol Wielki nigdy nie opuści Hiszpanii, jeśli będzie słuchał swojego siostrzeńca. Gdy docierają na dwór Marsyla, plan pozbycia się Rolanda jest gotowy. Jeśli tylko Marsyl obieca pokorę, Karol Wielki nie dostrzeże niebezpieczeństwa i pozostawi Rolanda na czele tylnej straży wojska, choć w razie ataku muzułmanów będzie bezbronny. Tak też się stało.
Karol Wielki przechodzi przez Pireneje i wkracza do Francji w przekonaniu, że Marsyl spokojnie podąży za nim. Gdy Frankowie wchodzą do przełęczy Roncevaux, dowodzący tylną strażą Roland jest zdziwiony ogromną liczebnością muzułmanów. Ten dumny rycerz nie słucha rady swego towarzysza Oliwiera, który nalega, by Roland zadął w swój róg z kości słoniowej, wzywając Karola Wielkiego na pomoc. Byłby to czyn głupca – skwitował radę przyjaciela. Obiecuje, że wkrótce będzie tak bezlitośnie raził wroga swym mieczem Durendalem, że ostrze jego aż po rękojeść unurzane będzie w muzułmańskiej krwi. Mimo brawury Rolanda i jego bohaterskich wysiłków, by odeprzeć przeważającą siłę wroga, Frankowie polegli jeden po drugim. Roland zbyt późno zatrąbił w róg. Karol, usłyszawszy dochodzący z dala odgłos rogu, natychmiast ruszył z odsieczą. Swego dzielnego, acz nieroztropnego siostrzeńca nie zastał już przy życiu. Polegli wszyscy żołnierze tylnej straży.

Bóg (subhanahu ła ta`ala) Rzekł, co oznacza w języku polskim:

O ludu Księgi
Dlaczego ubieracie prawdę w fałsz
i zasłaniacie prawdę,
a przecież wy wiecie?

[TZQ 3:71]

Gdyby średniowieczni Europejczycy znali prawdę o islamie, mieli możność jego poznania, historia być może potoczyłaby się inaczej. Być może nie przelanoby tyle muzułmańskiej krwi w imię fałszywego wyobrażenia o muzułmanach.

Zastanawia mnie jedno: czy dzisiaj coś się zmieniło?

 

Źródło: Abu Hamza i Nadia