JustPaste.it

Tomasz Teluk, Mitologia efektu cieplarnianego

undefined lobalne ocieplenie to największe pseudo naukowe kłamstwo współczesności, po dziurze ozonowej, globalnym ochłodzeniu, porównywaniu elektrowni atomowych do bomby nuklearnej i delegalizacji środków ochrony roślin w imię ratowania życia komarów. Mit globalnego ocieplenia, znajdujący poklask na najwyższych szczeblach władzy, służy ograniczaniu wolności gospodarczej i nakładaniu kolejnych podatków na biznes. Przeciwko ekologicznym kłamstwom bezskutecznie protestują naukowe autorytety z całego świata.

 

Jeszcze w latach siedemdziesiątych klimatolodzy debatowali nad zagrożeniami wynikającymi z nadmiernego… oziębiania się klimatu Ziemi. W ciągu niespełna dwudziestu lat doszli jednak do wniosku, że to efekt cieplarniany grozi katastrofą. Co łączy obie grupy naukowców? Są sponsorowani przez państwo. Są opłacani tak hojnie, że gotowi są zapomnieć o podstawowej naukowej prawdzie: ochłodzenie i ocieplenie następują po sobie, ponieważ klimat ma charakter zmienny.

Międzynarodowa biurokracja pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych to grupa urzędników kierujących się nie kryterium prawdy, lecz szkodliwą ideologią pod szczytnymi hasłami ochrony środowiska. W poszukiwaniu nowego wroga, by nas zjednoczył, wpadliśmy na pomysł, żeby wykorzystać zanieczyszczenie środowiska naturalnego, niedobór wody, głód itp., to powinno spełnić tę rolę… Wszystkie wymienione zagrożenia są wywołane ludzką ingerencją… Prawdziwym wrogiem, wobec tego, jest sama ludzkość1  – oficjalnie deklarowali notable z Klubu Rzymskiego.

Międzynarodówka urzędników zaczęła więc określać człowieka mianem rozrastającego się nowotworu. Głównym sprzymierzeńcem polityków zostały media, ochoczo podchwytujące kasandryczne przepowiednie naukowców z urzędowego nadania. Obecnie mamy zdecydowanie zbyt wielu ludzi na tej planecie. Całkowita liczba ludzi na poziomie 250-300 milionów, czyli 95-procentowa redukcja obecnego poziomu, byłaby idealna2  – twierdził Ted Turner, właściciel CNN. Jednocześnie biurokraci życzliwym okiem zaczęli patrzeć na ekoterrorystyczne działania takich organizacji, jak Greenpeace czy Animal Liberation Front, stosujące przemoc wobec ludzi i mienia pod hasłami ochrony środowiska naturalnego.

Strategia redukcji obecnego poziomu populacji postulowana przez Turnera sprawdziła się w Afryce. Delegalizacja DDT – silnego środka owadobójczego zapobiegającego rozprzestrzenianiu się malarii, doprowadziła do ponownej epidemii tej choroby w najbiedniejszych państwach świata. Malaria znów zaczęła zbierać krwawe żniwo. Mimo że ekologicznymi hasłami skazano na śmierć wiele milionów niewinnych ludzi, żaden z decydentów nie odpowiedział dotąd za zbrodnię ludobójstwa.

Najbardziej niebezpieczne decyzje dla dalszego rozwoju cywilizacji zapadły podczas Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 r. Czyż nie jest jedyną nadzieją dla całej planety, aby ta zindustrializowana cywilizacja upadła? Czyż nie jest to naszą odpowiedzialnością, by dopełnić tego dzieła3  – nie krył swoich intencji kanadyjski multimilioner Maurice Strong, Podsekretarz Generalny ONZ i Sekretarz Generalny podczas Szczytu Ziemi.

Właśnie tam globalne lobby ekologiczne, skupione wokół sponsorowanych przez ONZ: Międzynarodowej Komisji ds. Zmian Klimatu, Światowej Organizacji Meteorologicznej, Programu Środowiskowego Narodów Zjednoczonych, zapoczątkowały wdrażanie strategii ograniczania wzrostu gospodarczego oraz wywoływania panicznego lęku przed mającymi nastąpić katastrofami: zamienieniem Ziemi w pustynię, bądź jej całkowitym zalaniem wskutek roztopienia się lodowców.

Hasłem przewodnim stał się „efekt cieplarniany”, a ekologowie pozyskali sojuszników w najwyższych kręgach władzy. Synonimem zagrożenia ze strony fanatycznych obrońców środowiska, a zarazem niskiego poziomu wiedzy naukowej, stał się wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Al Gore. To właśnie on w swojej książce pt. „Ziemia na szali” porównał człowieka do nowotworu.

Jak niski poziom naukowy reprezentuje ta pozycja, niech świadczy cytat poświęcony Polsce: Dowiedzieliśmy się, że w niektórych rejonach Polski regularnie sprowadza się dzieci pod ziemię do głębokich kopalń, żeby je chronić od różnych gazów i zanieczyszczeń powietrza. Można sobie wyobrazić, jak nauczyciele ostrożnie wychylają się z tych kopalń i sprawdzają, czy można już bezpiecznie wyjść na powierzchnię4.

Sukcesem ekologów zakończyła się VI Konferencja do Spraw Klimatu, zakończona uchwaleniem protokołu z Kioto. Protokół ten, który podpisały kraje Unii Europejskiej, w tym również Polska, nakłada poważne ograniczenia na przemysł, związane z redukcją tzw. gazów cieplarnianych. Protokół z Kioto jest oparty na jednym z największych fałszerstw współczesności – micie globalnego ocieplenia. Naukowcy ze zdumieniem przyglądali się kłamstwom wypływającym z ust polityków, rozpowszechnianym dalej przez sympatyzujące z lewicą media.

W 1992 r. został opublikowany Apel Heidelberski, podpisany przez ponad cztery tysiące najwybitniejszych przedstawicieli nauki ze 106 krajów świata, w tym 72 noblistów. Ekologowie zablokowali rozpowszechnianie treści apelu, który zawierał troskę o rzetelne przedstawianie naukowych faktów.

Na progu XXI w. jesteśmy zaniepokojeni pojawieniem się irracjonalnej ideologii, która sprzeciwia się postępowi naukowemu i technicznemu oraz hamuje rozwój ekonomiczny i społeczny. Jesteśmy zdania, że nie istnieje stan naturalny, tak idealizowany przez organizacje ekologiczne zwracające się ku przeszłości, i prawdopodobnie nie istniał od momentu pojawienia się człowieka w biosferze. (...) Największymi zagrożeniami ludzkości są ignorancja i ucisk, a nie nauka, technologia i przemysł5  – perorowali sygnatariusze Apelu Heidelberskiego.

Po odrzuceniu ustaleń Protokołu przez USA, w 1998 r. ponad 17 tysięcy uczonych z całego świata podpisało Petycję Oregońską, w której stwierdzają, że nie istnieją naukowe dowody, iż gazy uwalniane do atmosfery w wyniku działalności człowieka spowodują zmiany klimatu i doprowadzą do globalnej katastrofy.

Według dr. Józefa Szymczyka z Politechniki Śląskiej w Gliwicach, cały naukowy świat aż kipiał z oburzenia. – Profesor Frederic Seitz, były prezydent Amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk, nazwał raport ONZ o globalnym ociepleniu największym korupcyjnym wyborem danych złożonych do druku. Z kolei prof. Richard Lindzen, klimatolog z Massachusetts Institute of Technology, uznał dokument za manipulację badaniami naukowymi – relacjonuje Szymczyk.

W podobnym duchu przebiegał II Szczyt Ziemi w Johannesburgu w 2002 r. – Na szczycie spisano wielostronicowe deklaracje, np. jak dostarczyć czystą wodę ludności Ziemi. Niektórzy twierdzili, że lepiej powierzyć ten problem nie urzędnikom z ONZ, ale koncernowi Coca-Cola, który swoje produkty potrafi dostarczyć do każdego punktu na kuli ziemskiej – dodaje dr Józef Szymczyk.

W Polsce druzgocącą krytykę ideologizowania nauki przez rządy przeprowadził prof. Przemysław Mastalerz, niekwestionowany autorytet w dziedzinie chemii, związany z Uniwersytetem Wrocławskim. Ten naukowiec zarzuca mediom podszyte niekompetencją wprowadzanie w błąd opinii publicznej. Rezultatem nieodpowiedzialnych publikacji proekologicznych jest wpajanie ekofilozoficznego poczucia winy za niszczenie naszej planety. Okresowe wahania średnich temperatur występują w naturze od zarania, natomiast największy wpływ na klimat na Ziemi ma słońce, nie zaś człowiek.

W doskonałej książce „Ekologiczne kłamstwa ekowojowników”, której drugie wydanie ujrzało niedawno światło dzienne, profesor Mastalerz obala wszelkie tezy stawiane przez radykalnych obrońców środowiska naturalnego, począwszy od rzekomej szkodliwości używania urządzeń elektronicznych, a skończywszy na bezzasadnym dążeniu do delegalizacji konkretnych substancji chemicznych.

Tym samym do najbardziej idiotycznych przepisów należą rządowe normy zawartości substancji rakotwórczych czy promieniotwórczych. Profesor Mastalerz stoi na stanowisku, że ciało celnika zza wschodniej granicy jest bardziej napromieniowane od konfiskowanych na granicy „radioaktywnych” grzybów, a warzywa i owoce przed wycofaniem z legalnego obrotu chroni jedynie fakt, że nie są produktami firm. Inaczej bowiem ich naturalne zawartości substancji uznawanych powszechnie za szkodliwe musiałyby zostać uznane przez urzędników za niedopuszczalne.

Naukowcy doradzają, aby nie ulegać ekologicznej histerii sponsorowanej z kieszeni podatników i uspokajają, że człowiek doskonale sobie radzi z problemami ochrony środowiska. Przykładem są np. elektrownie atomowe, od lat pracujące w pobliżu ogromnych skupisk ludności (Niemcy, Francja), czy spalarnie stojące w centrach stolic największych europejskich miast, np. w Wiedniu.

Ekologiczny psychoterror

Ekologowie wraz z państwowymi urzędnikami straszą nas globalną klęską głodu, potopem wskutek ocieplenia klimatu i innymi katastrofami naturalnymi. Większość z tych kasandrycznych przepowiedni wyssana jest z palca. Celem informacyjnego terroru jest zwiększanie podatków pod pretekstem ochrony środowiska. Naukowcy mają już dość propagandy akademickiej lewicy. Na całą tę ideologię znaleźli odpowiednie określenie – junk science, czyli pseudonauka, dla której odpowiednie miejsce znajduje się w koszu na śmieci. Katastroficzne mity rozwiewa raport „O skutkach globalnej zmiany klimatu”, przygotowany przez ceniony instytut opiniotwórczy International Policy Network z Londynu6. Autorami opracowania są naukowcy i futurolodzy związani z takimi ośrodkami, jak American Enterprise Institute, Danish Academy for Future Studies oraz uniwersytetami w Cambridge i Sztokholmie.

Autorzy raportu, wśród których jest dr Madhav L. Khandekar, związany z naukowymi wydawnictwami „Natural Hazards” i „Climate Research”, oraz prof. William Keatinge, autor ponad 200 prac naukowych z medycyny, dowodzą, że teoria względności obowiązuje również wśród intelektualistów. Modele zmian klimatycznych różnią się w zależności, czy zostały przygotowane przez inżynierów związanych z przemysłem lotniczym, zatrudnionych przez sektor prywatny, z których projektów korzysta transport publiczny, czy przez naukowców opłacanych przez państwo, którzy są wynagradzani, jeśli ich modele są użyteczne dla polityków i ich otoczenia. Od czasu, gdy politycy coraz chętniej finansują badania naukowe, ich wyniki stanowią wymówkę dla wprowadzania regulacji rynku i zwiększonego opodatkowania. Nie możemy się więc dziwić, że [zatrudniani przez państwo naukowcy] wyolbrzymiają [negatywny] wpływ człowieka na klimat7  – czytamy we wstępie.

Okazuje się, że przez wiele lat profesorowie na państwowych etatach robili wodę z mózgu opinii publicznej, kreując atmosferę lęku i zagrożenia na podstawie doniesień niemających odzwierciedlenia w rzeczywistości. Badania naukowe były chętnie finansowane przez rząd, ponieważ politycy mogli posługiwać się wygodnymi dla nich wynikami tych badań przy okazji wprowadzania kolejnych regulacji i zwiększania opodatkowania. Retoryka manipulacji pozostała niezmienna. Politycy tłumaczyli, że troszczą się o społeczeństwo i tylko państwo jest w stanie chronić obywatela przed czyhającymi nań niebezpieczeństwami. Tę tezę szybko rozchwycili niedouczeni dziennikarze państwowych mediów, ogłaszając rychłe katastrofy na lewo i prawo. Szkopuł w tym, że większość „zagrożeń” zostało wymyślonych na zlecenie.

Państwo żeruje na lękach swoich obywateli. Spośród rozmaitych analiz dotyczących ocieplenia klimatu na kuli ziemskiej najbardziej radykalne przewidywały wzrost temperatury na Ziemi o nawet o 5,8 stopnia Celsjusza w ciągu najbliższych stu lat! Tymczasem realistyczne prognozy mówią zaledwie o dwustopniowym wzroście. Kto straszy? Oczywiście, organizacje sponsorowane bezpośrednio przez rządy. Martin Agerup, prezydent Duńskiej Akademii Studiów nad Przyszłością, zwraca uwagę, że katastroficzne przepowiednie o globalnym ociepleniu wskutek emisji dwutlenku węgla pochodzą z Międzyrządowego Panelu o Zmianach Klimatów (Intergovernmental Panel on Climate Change – IPCC). Natomiast IPCC został powołany przez Światową Organizację Meteorologiczną i UNEP (United Nations Environment Programme).

(…)

Przypisy:  

  1. King A., Schneider B., The First Global Revolution, Pantheon, 1991.
  2. Wywiad dla ekologicznego magazynu „Audubon”, http://magazine.audubon.org/  
  3. Strong M., Earth Summit, Rio de Janeiro 1992.
  4. Gore A., Earth in the Balance, Penguin, New York 1992, s. 81.
  5. Patrz: http://www.sepp.org/heidelberg_appeal.html  
  6. Raport jest dostępny pod adresem http://www.policynetwork.net/uploaded/pdf/IPN_impacts_report_embargoed.pdf  
  7. The Impacts of Climate Change, IPN 2004, s. 6.

Zobacz też

 

Źródło: Tomasz Teluk