JustPaste.it

Czy Brytyjczycy skolonizują Hiszpanię?

Zanosi się na to, że za parę lat gorące hiszpańskie "Hola!" zastąpione zostanie przez stateczne "Hallo!", a tradycyjne hiszpańskie bary wyparte zostaną przez wszechobecne Tesco.

Zanosi się na to, że za parę lat gorące hiszpańskie "Hola!" zastąpione zostanie przez stateczne "Hallo!", a tradycyjne hiszpańskie bary wyparte zostaną przez wszechobecne Tesco.

 

 

Brytyjski apartamentowiecŚródziemnomorskie wybrzeże Hiszpanii powoli przechodzi w ręce brytyjskie. Sytuacja zmieniła się w przeciągu ostatnich kilkunastu lat diametralnie - Costa Blanca czy Costa del Sol przekształciły się z celów wakacyjnych wypraw, w tereny w których dominującym językiem jest język angielski, a kulturą - kultura brytyjska. Wyjeżdżając do Hiszpanii, z terenu Zjednoczonego Królestwa bardzo często usłyszeć można przestrogę: "tylko nie do części brytyjskiej". Jednak nawet w tak bardzo tradycyjnie hiszpańskiej części wybrzeża, jaką jest Costa Calida, coraz bardziej widoczna jest

Postępująca "brytanizacja" Hiszpanii

Prowincja Murcja nadal uważana jest za jedną z najbardziej dziewiczych części Hiszpanii. Dopiero w zeszłym roku doprowadzono autostrady do głównych miast regionu: do Murcji i Kartageny, wówczas też lotnisko w San Javier stało się portem docelowym wielu europejskich linii lotniczych. Od tego czasu rozpoczęła się intensywna rozbudowa brytyjskiej infrastruktury turystycznej. Na obrzeżach starych rybackich wiosek wznoszą się nowoczesne bloki z apartamentami do wynajęcia, a tuż obok nich piękne, solidne wille dla brytyjskich właścicieli hiszpańskich mieszkań. Niska cena nieruchomości i wyjątkowa dostępność nisko oprocentowanych kredytów hipotecznych skutkuje masowym wykupywaniem mieszkań i domów przez Brytyjczyków.

Świat wielkich kontrastówWielki plac budowy

Niejednokrotnie na przestrzeni kilkuset metrów w obrębie jednej miejscowości spotkać można dwa odrębne światy: luksusowy świat brytyjskiej turystyki śródziemnomorskiej graniczy z ubogą, dwudziestowieczną Hiszpanią. Nowoczesne budownictwo apartamentowe konkuruje skutecznie z tradycyjnymi hiszpańskimi tapas i koszmarną architekturą żywcem przeniesioną z polskich wiosek pegeerowskich. Przejeżdżając przez nadmorskie miasteczka Murcji mijamy po kolei British Supermarket (angielska obsługa, angielskie towary, angielska flegmatyczna uprzejmość), następnie hiszpańskie Supermarkedo (nikt nie mówi po angielsku, przepyszne hiszpańskie jedzenie, sklep połączony z barem w którym miejscowi piją od rana do późnej nocy, przy czym jedna osoba obsługuje kasy sklepowe i klientów pubu, a także układa towar na półkach) i w końcu siedzibę brytyjskiego doradztwa finansowego (podatki, inwestycje, kupno, wynajem, zapisy dzieci do szkoły, zamiana prawa jazdy itp).

Co na to Hiszpanie?

Hiszpanie wydają się być neutralnie zadowoleni. Rozwój turystyki oznacza dla nich większą ilość miejsc pracy i bogacenie się, z drugiej strony patrzą z lekką pogardą na przybyszów z północy i za żadne skarby nie chcą rozmawiać w ich języku. Przypatrując się uważniej "skolonizowanym" rejonom hiszpańskiego wybrzeża, trudno oprzeć się wrażeniu, iż Hiszpania traci swoją odrębność, klimat i niepowtarzalność. Bez trudu można sobie wyobrazić, że wielki plac budowy - jakim jest obecnie Costa Calida - za parę lat zamieni się w kolejne Brytyjskie Terytorium Zamorskie, gdzie zamiast świeżego pieczywa z lokalnej piekarni ludzie będą zmuszeni do jedzenia gniotowatego chleba marki Tesco, a po ulicach - w miejsce gorącokrwistych Hiszpanek - przechadzać się będą bladzi dżentelmeni z mdłym uśmiechem przylepionym do twarzy.

 

Źródło: http://www.fabrykaslow.eu/?p=15

Licencja: Creative Commons