JustPaste.it

Podręcznik życiowych pułapek, których możesz uniknąć.

Jest mnóstwo sposobów na to, by przegrać życie. Jeśli nie chcesz należeć do tych, którzy już to zrobili, po prostu przeczytaj.

Jest mnóstwo sposobów na to, by przegrać życie. Jeśli nie chcesz należeć do tych, którzy już to zrobili, po prostu przeczytaj.

 

0f53799470355c2d6cca3cc4fe1194cb.jpg

I KTO TO WSZYSTKO TWORZY?

Rozwój cywilizacji to nie rozwój techniki. To przede wszystkim rozwój umysłu. Rozwój umysłu ma naprawdę wielki sens dopiero kiedy poza potencjałem intelektualnym podnosi się też duchowa moralność, która tworzy dobro, wspiera prawdę, szanuje niezależność, stwarza warunki dla godnego życia dla wszystkich, nie zamykając się w kręgu myślenia „ja i stopień mojego nieszczęścia”.

Czas oświecenia, to czas oświeconych, rozwiniętych intelektualnie i moralnie umysłów miłujących dobro, prawdę, prawość, zrozumienie, poszanowanie różności.

NAJWIĘKSZE KŁAMSTWO NASZEJ CYWILIZACJI BRZMI: „POMYŚL O SYSTEMIE”

Czas ograniczenia kocha ujednolicenie, zawężoną do pogoni za konsumpcją świadomości. Toleruje nienawiść, nietolerancję, uczy nieuczciwości, karmi się zakłamaniem, odcina dostęp do wiedzy. Nie propaguje samodzielności. Uczy zależności i działania w strukturach. Przyjrzyj się systemom politycznym – opierają się na wywoływaniu strachu przed niezależnością. Wmawiają, że łatwiej będzie ci żyć w systemie, niż poza nim.

Systemy podatkowe, ubezpieczeń społecznych, budowane na idei „opieki państwa” w rzeczywistości są manipulacją i perfidnym, dążącym do zniewolenia kłamstwem. Uczą pokolenia – w jaki sposób lekkomyślnie podchodzić do swojego istnienia. W jaki sposób poddawać się władzy. Nie uczą postawy samowystarczalności, lecz zależności od systemu.

Pracuj całe życie, a na starość państwo wypłaci ci określoną sumę pieniędzy ( de facto śmieszny ułamek tego, co przez całe życie na państwo płaciłeś, zamiast inwestować w siebie, zaspokojenie swoich potrzeb i naukę, co zrobić, by samemu zadbać o swoją przyszłość w sposób satysfakcjonujący).

W Polsce ubezpieczenie społeczne ZUS to 50% miesięcznego wynagrodzenia. Od pozostałej połowy musisz zapłacić jeszcze podatek dochodowy w wysokości 25%. Ile zostaje dla ciebie? 25%. Poświęcasz swoje zdrowie, czas, życie, by pracować wbrew pozorom nie na siebie i swoją rodzinę, lecz na system. To fakty.

Jeśli prowadzisz działalność gospodarczą musisz liczyć się z tym, że od każdego twojego produktu zastanie pobrany kolejny podatek – VAT. Płacisz podatki kupując żywność, kupując ubrania, samochody, miejsce do życia, korzystając z publicznych dróg. A im większe masz dochody brutto, tym więcej musisz płacić podatków.

Zastanów się nad tym. Czy nie przypomina to niewolnictwa?

SYSTEM OBIECUJE, ŻE ZADBA O CIEBIE

Płacisz słony podatek na ubezpieczenie zdrowotne. A kiedy faktycznie jesteś chory, czy państwo obdarza cię taką opieką, jaką deklarowało? Oczywiście nie. Kruczki i przepisy prawne uniemożliwiają skorzystanie ze świadczeń zdrowotnych wystarczających, by zadbać o zdrowie i swoje życie.

Jeśli masz pieniądze na to, by inwestować dodatkowo w swoje zdrowie, może uda ci się przeżyć. Jeśli nie masz – otrzymujesz pomoc zbyt późno i w niewystarczającej postaci, by mogła ona być skuteczna. A więc – dokąd jesteś zdrowy i wystarczająco silny, by pracować – system cię potrzebuje. Ale spróbuj stracić swoje zdolności do pracy – stajesz się po prostu zbędnym ogniwem, które poprzez konstrukcję systemu – eliminuje się ze społeczeństwa.

Czy czujesz się wystarczająco poruszony, by zacząć myśleć o sobie? By wreszcie zadbać samemu o swoje zdrowie i bezpieczeństwo?

Czy wciąż masz ochotę przyjmować rolę niewolnika pracującego za jałmużnę dla systemu, w którym jesteś tylko źródłem generującym przychód ze swojej pracy? 

MEDIA – BIBLIA NASZEGO CZASU

Odkąd pojawiła się telewizja, zagościła ona na stałe w życiu miliardów ludzi. Najbardziej pożądany i wyczekiwany każdego wieczoru gość. W końcu stało się tak, że telewizja stała się najpopularniejszym i najbardziej dostępnym lekiem serwowanym dla ukojenia poczucia wewnętrznej pustki, beznadziei i nudy.

Znam dziesiątki ludzi nie wyobrażających sobie wieczoru bez telewizji. Z własnym odbiornikiem łączy ich bardziej zażyła więź niż z domownikami, przyjaciółmi, sąsiadami.  Niestety, przytłaczająca większość (by nie powiedzieć wszyscy) nie zdaje sobie sprawy, co tak naprawdę wpuścili do swoich domów i swojego życia. Siadając przed odbiornikiem nieświadomie błagamy: „zaprogramuj mnie!” i to właśnie się dzieje za pomocą obrazów, dźwięków i skojarzeń.

Wyzwalamy w sobie emocje, utożsamiamy się z tym, co widzimy na ekranie. Wierzymy w to, przyjmujemy fikcję za prawdę. Ile w rzeczywistości jest prawdy w tym fikcyjnym świecie?  Co naprawdę chłoniemy?

Każdy przekaz ma swój cel, swojego odbiorcę i swojego nadawcę, który tworzy go z pewną intencją. Chce nam coś przekazać, jak sama nazwa na to wskazuje. Niestety przeważnie nie analizujemy intencji, nawet jej nie zauważamy – skupiamy się na obrazie, treści, swoich emocjach.

KTO CHCE BYŚ WIERZYŁ?

Telewizja jest manipulacją.

Wraz ze zmianą partii rządzących zmienia się także poczet decydujących o tym, co będzie transmitowane w telewizji publicznej (a więc trafi do ciebie – odbiorco), a co nie.  Czego w telewizji na pewno nie znajdziesz? Programów traktujących o ważnych politycznie i społecznie wydarzeniach, w sposób niewygodny dla systemu.

Telewizja nie promuje awangardy, niepowtarzalności, wykraczania poza przeciętność, sądów będących w opozycji do tego, co jest wygodne dla wizerunku, programu, celu osób u władzy.

Najbardziej sterowane w tv są oczywiście programy informacyjne i publicystyczne, ponieważ to one są najbardziej opiniotwórcze. Programy rozrywkowe mają na celu napędzać konsumpcję, wmawiać ci co jest „modne”, zabawne, ciekawe, a także niestety – zabierać ci czas, wmawiając, że oglądanie czegoś w stylu „taniec z gwiazdami”, „gwiazdy tańczą na lodzie” i podobne bzdury są o wiele bardziej interesujące od twojego życia. Jeśli lubisz, kiedy ktoś mówi ci, w którym miejscu masz się śmiać i klaskać, masz dużą tolerancję na kicz i przesłodzenie… W porządku.

Telewizja mówi ci, co masz myśleć o sytuacji politycznej, gospodarczej, ekonomicznej w kraju. Jakby to, co rzeczywiście widzisz wokół siebie było na tyle mało istotne i wiarygodne, że potrzebujesz dodatkowych wyjaśnień.

Wiadomości podają: „spada bezrobocie, wzrastają średnie pensje” – myślisz – teraz będzie się lepiej żyło, poprawia się. Wiadomości podają: „wzrasta inflacja, wzrastają ceny żywności, wzrasta akcyza na paliwo, wzrasta składka na ubezpieczenie zdrowotne, wzrasta przestępczość, deficyt budżetowy również wzrasta” myślisz – będzie gorzej, trzeba zacząć oszczędzać.

I KTO FAKTYCZNIE NA TYM ZARABIA?

Boom na rynku nieruchomości rozpoczął się kilkumiesięczną nagonką w prasie, tv i sieci. Wpisując hasło „nieruchomości” wszędzie czytałeś i słyszałeś – ceny nieruchomości idą w górę. W skutek tego mnóstwo osób zaciągało kredyty hipoteczne, by kupić mieszkanie, działkę budowlaną, cokolwiek własnego „zanim nie zdrożeje bardziej”. Co było do przewidzenia – w pewnym momencie ceny przestały rosnąć i zaczęły spadać (wywindowane do granic absurdu i opłacalności). W międzyczasie nastąpił wzrost inflacji (o czym decyduje i co może kontrolować  z łatwością scena polityczna oraz NBP poprzez odpowiednie narzędzia polityki pieniężnej) – stopy procentowe poszły w górę, a ci, którzy zaciągnęli kredyty stanęli przed faktem spłaty o wiele większych sum, niż te, na jakie się godzili.

Pomyśl – kto na tym zarobił?

Przeciętny obywatel sterowany informacją, który dał się złapać i nabył nieruchomość? Oczywiście, że nie.

Zarobiły firmy handlujące nieruchomościami, deweloperzy, banki, kasa państwowa. Wzbogaciły się instytucje, ale na pewno nie Ty.

TYLKO NIE WYJEŻDŻAJ!

Kiedy Polacy masowo zaczęli migrować na zachód w poszukiwaniu lepszych zarobków, rząd przerażony skalą tego procesu podjął odpowiednie kroki, by zniechęcić tych, którzy mogliby stać się potencjalnymi emigrantami.

W programach informacyjnych, dziennikach zaczęły ukazywać się reportaże o trudnej sytuacji Polaków za granicą. Gazety drukowały opowieści o śpiących na dworcach, bez środków, by wrócić do kraju, Polakach. Emigracja była przedstawiana jako ryzykowna, pełna niebezpieczeństw, nieopłacalna, a warunki życia urągające godności ludzkiej.

Po pewnym czasie w rozmowach z rodakami na temat emigracji przeważały opinie typu: „współczuję komuś, kto musi wyjeżdżać by pracować za granicą”.

Rzeczywistość większości Polaków na obczyźnie w tym czasie wyglądała o niebo lepiej, niż przedstawiały to media.

Kiedy Polacy w kraju zaciągali kredyty hipoteczne, a ceny wszystkich podstawowych produktów, kosztów życia, paliwa, rosły, za granicą wciąż pracy było pod dostatkiem, a minimalne zarobki czterokrotnie wyższe niż w kraju. Emigranci żyli, pracowali, zarabiali i gromadzili oszczędności, nie odczuwając swojej „ciężkiej” sytuacji, natomiast rodacy boleśnie dostawali kolejny raz po kieszeniach, faktycznie nie doświadczając wychwalanego w mediach wzrostu płac, za to ciesząc się, że „nie muszą wyjeżdżać”.

System wmawia nam, że w wyjeżdżaniu za granicę, by tam zarabiać jest coś niewłaściwego. Robi to niestety wyłącznie ze względu na faktyczne zyski rządu.

Im więcej ludzi wyjeżdża, tym mniej regularnie płaci podatki, mniejsze zasoby ludzi pracują co miesiąc na system. Oznacza to mniejsze wpływy do budżetu.  Im więcej ludzi wyjeżdża tym większy rodzi się problem – kto ma zarabiać i finansować bieżące koszty rządu? Prawdą jest, że w państwach Europy Zachodniej wciąż (dziś też) żyje się łatwiej, wygodniej i bardziej komfortowo, nawet pracując fizycznie, niż w Polsce kończąc studia i pracując umysłowo.

Po pierwsze – minimalne pensje wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb konsumpcyjnych – zapewnienie sobie dachu nad głową, zaspokojenie głodu, zakup samochodu. Po prostu – na swoje potrzeby możesz zarobić w krótszym czasie niż w Polsce. 

Po drugie - jakość wszystkich usług – opieki medycznej, usług telekomunikacyjnych wyższa, tańsza i bardziej dostępna niż w Polsce.

Po trzecie – każdy, kto chce otworzyć własną działalność gospodarczą ponosi o wiele mniejsze obciążenia z tytułu podatków i opłat skarbowych niż w Polsce. A do tego dochodzi jeszcze ulga podatkowa dla wszystkich, którzy nie przekraczają określonego pułapu obrotów, podczas, gdy w kraju przeciętny początkujący przedsiębiorca zanim jeszcze zarobi jakiekolwiek pieniądze dla siebie, już musi regularnie płacić składkę ZUS i ubezpieczenie zdrowotne od pierwszej chwili, kiedy rejestruje działalność. W Holandii minimalna płaca wynosi około 1500 euro. W Polsce – około 1200 złotych.

 Jak polski system traktuje ludzi wykształconych, kończących studia – specjalistów? Pracownik naukowy pracujący w laboratorium zarabia 1000zł netto. To bardzo kiepskie wynagrodzenie dla kogoś, kto poświęcił w sumie dziewiętnaście lat swojego życia na edukację. Niebawem Polska wejdzie w strefę euro. Koszty życia zrównają się z kosztami życia za granicą. Pytanie tylko – co z zarobkami? Czy przeciętny Polak będzie mógł pozwolić sobie na dające poczucie godności życie, czy zostanie zmuszony do jeszcze większych oszczędności i ograniczeń?

Zresztą - nie ważne jest, co faktycznie dzieje się w kraju. Może tobie żyje się o wiele lepiej.

Ważne jest to, czy pozwalasz sobą manipulować poprzez środki masowego przekazu i czy wierzysz, że system o Ciebie odpowiednio zadba, kiedy będziesz tego potrzebować. Pytanie brzmi – czy jesteś tego świadom?

Nie wierz bezkrytycznie w to, że jeśli podporządkujesz się i uwierzysz we wszystko, co widzisz i słyszysz w mediach, uchroni cię przed koniecznością dopasowania się do zmian. Ustrój na pewno o ciebie nie zadba.

Ustrój interesuje się tobą jedynie wtedy, kiedy jesteś płatnikiem podatków i składek ubezpieczeniowych, a więc, kiedy go utrzymujesz.  

Jeśli nie nauczysz się myśleć z korzyścią dla siebie, nie zaczniesz podejmować decyzji zapewniających ci prawdziwą wolność, niezależność, swobodę – zawsze pozostaniesz zniewolony.  

Umysł zniewolony to umysł niewolnika. To nieprawda, że niewolnictwo kiedykolwiek przestało istnieć. Po prostu przybrało bardziej subtelną formę.

 

Przeczytałeś fragment ebooka „Życie może być lepsze!” Paula Świątek 

Jeśli chcesz więcej, całość znajdziesz na www.strefaumyslu.pl