JustPaste.it

Tomasz Teluk, Państwo a Polacy

9703596ed585b492866d19d94d6512c8.jpgPolityka międzynarodowa Polski i jej konsekwencje, zmuszają do zadania pytania o funkcje państwa oraz jego obowiązki i zobowiązania wobec obywatela.

Tragedia, która wydarzyła w Pakistanie, gdzie w bestialski sposób zamordowanego naszego rodaka po kilku miesiącach niewoli, musi każdemu z nas podsuwać zasadnicze pytanie: co wynika z tego, że jesteśmy obywatelami państwa polskiego? Na jakie korzyści możemy liczyć przez całe życie utrzymując owo państwo naszymi podatkami? I wreszcie: jakie obowiązki ma Polska wobec każdego z nas?

Monopol na przemoc


Jeśli państwo istnieje, jego cechą jest monopol na używanie przemocy. Monopol na przemoc, pozwala na skuteczne sprawowanie funkcji egzekwowania prawa oraz zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego. Naturalnie nowoczesne państwo może cedować określone funkcje firmom prywatnym. Takim przykładem, znanym z USA, są prywatne więzienia, czy prywatne armie np. osławiona Blackwater. Nie zmienia to faktu, że system sprawiedliwości czy prowadzenia wojen, nie tylko nie zostaje sprywatyzowany, ale państwo nadal pozostaje monopolistą w obu przypadkach. Na nim spoczywa więc ciężar odpowiedzialności za prawidłowe sprawowanie swoich funkcji.
Przejdźmy więc do meritum. W przypadku porwania w niewolę polskiego obywatela, państwo polskie miało psi obowiązek użyć wszelkich dostępnych środków, włącznie z działaniami wojennymi, aby nasz rodak cały i zdrowy wrócił do domu. Zapewne każdy, kto płaci podatki, oczekuje, że gdy wpadnie w tarapaty za granicami naszego kraju, państwo przyjdzie mu z pomocą, nie zostawi na pastwę losu i pozwoli bandytom na bezkarny mord. Jest to żądanie naturalne, które musi się pojawić. Stawia bowiem pytanie fundamentalne o sens bycia obywatelem Polski. O wartość życia każdego obywatela dla rządu. O wywiązywanie się państwa z podstawowej funkcji zabezpieczenia bezpieczeństwa swoim obywatelom.

Bliżej Rosji niż USA


Oczywiście można filozofować, czy praca tego biednego człowieka była obarczona ryzykiem, czy zatrudniająca go firma nie potrafiła zapewnić mu bezpieczeństwa. Jednak rozumując w ten sposób zamykalibyśmy się w domu i w cale nie podejmowalibyśmy ryzyka, bowiem teoretycznie za każdym wyjazdem zagranicznym kryje się potencjalne niebezpieczeństwo.
Pytanie jest innego gatunku. Czy Polsce bliżej do Rosji, gdzie pojedynczy człowiek jest dla państwa g… wart? Mieliśmy przykłady wielu akcji zbrojnych Rosji, w których obywatele tego kraju traktowani byli jak mięso armatnie. Czy bliżej Polsce do Stanów Zjednoczonych? Zapewne można sobie wyobrazić, że w przypadku uwięzienia obywatela Stanów Zjednoczonych, służby specjalne w którymś momencie przerwałyby tę trwającą kilka miesięcy gehennę. Nie ważne czy wylądowałby w górach oddział komandosów i odbił napastników, czy odzyskana wolność byłaby przedmiotem układu lub targu.
Gdy jednak Radek Sikorski, znający skądinąd tamtejsze realia, przekonuje, że rząd Polski nie jest stroną tego konfliktu, lecz rząd Pakistanu, a premier Tusk dopowiada, że nie będzie negocjował z terrorystami, to wygląda na to, że obywatelstwo polskie jest warte tyle, co pojedynczy obywatel dla Kremla. Czyli, że bliżej nam jednak do rosyjskiego traktowania jednostki.
Z zażenowaniem można teraz posługa spolegliwych dziennikarzy na usługach rządu, tych który swój prestiż budują na gadaniu i kumplowaniu się z politykami. Oczywiście, nic nie dało się zrobić. Rząd zrobił wszystko, tylko dla naszego dobra nam nie powie, a w ogóle to są zupełne inne uwarunkowania kulturowe. Ale winnych na pewno złapiemy. Skoro złapiemy, może można było zapobiec zbrodni?

Agresywna polityka rządu


Zapewne jest to także dobry moment na zadanie pytania, jakiego rodzaju politykę prowadzi państwo polskie, narażając na szwank bezpieczeństwo swoich obywateli? Naturalnie trzeba zapytać o sensowność łożenia miliardów złotych na prowadzenie przez polskie oddziały działań wojennych w Iraku i w Afganistanie (a także w innych miejscach globu), gdy równie dobrze owe miliardy można było wydać z większym pożytkiem na jałmużnę dla sierot, wdów i chorych.
Gdy poprzednie rządy wysyłały ochoczo pierwsze oddziały do Iraku, w ustach polityków i sekundujących im dyżurnych komentatorów pojawiały się zasadniczo trzy argumenty. Pierwszy, najbardziej skandaliczny, to korzyści ekonomiczne, które Polska miała uzyskać za udział w okupacji Iraku. Powiedzmy to sobie wprost: nasi żołnierze jechali tam, aby w razie czego zabijać i ginąć, po to aby jakaś firma, która ma układy z rządem, podpisała jakiś parszywy kontrakt budowlany! Czy można sobie wyobrazić bardziej perfidny argument? Zabijać po to, żeby zarobić. Oczywiście Pan Bóg, tak wszystkim pokierował, że żołnierze wracali w trumnach do kraju, a dolary ominęły rodzime firmy szerokim łukiem.
Kolejnym argumentem było podniesienie rzekomego prestiżu Polski na arenie międzynarodowej. To akurat można skwitować krótko, że najbardziej na prestiżu zyskali polscy zakładnicy, czego byliśmy świadkami w przypadku inżyniera-geologa.
Naturalnie przytaczany był jeszcze jeden arcyważny argument, że staniemy się najbliższym sojusznikiem USA, które być może zniosą nam kiedyś wizy. Owe zniesienie wiz było bardzo potrzebne politykom, aby emigranci poprawili wskaźniki bezrobocia. Z wizami jest jak było.

Nie w moim imieniu


Nie dziwmy się zatem, że prowadząc agresywną politykę międzynarodową, stajemy się coraz częściej celem ataków ze strony terrorystów. Zapewne nie będzie tak, że jeśli nie będziemy zabijać w Afganistanie i Iraku, to kiedyś terroryści opanują Warszawę i zaczną dyktować nam warunki. Większe prawdopodobieństwo, że Warszawa stanie się celem ataku, pojawi wtedy, gdy agresywna polityka będzie kontynuowana.
Podczas, gdy rząd wystawia na szwank bezpieczeństwo swoich obywateli, w swojej całej niekonsekwencji nie tylko naraża każdego z nas, ale nie potrafi wywiązać się z obowiązku zabezpieczenia naszego bezpieczeństwa. Traktuje nas, bez naszej woli, jak owych żołnierzy, którzy są tylko armatnim mięsem polityków.
Nie wiem, jak można było uratować Polaka. Może trzeba było rozpisać międzynarodowy przetarg wśród prywatnych armii z całego świata, na uwolnienie rodaka? Myślę, że na ten cel opodatkowałaby się większość Polaków, a chętnych rozwiązania problemu nie brakowałoby. Może wygrałaby osławiona Blackwater, mająca 100 proc. skuteczność w ochronie swoich klientów? Jako obywatel nie życzę sobie jednak, żeby polityka okupacyjna i mieszania się w cudze wojny domowe była kontynuowana.

Zagrożenie wewnętrzne

Jeszcze gorzej wygląda traktowanie obywatela przez państwo w kraju. Nie dość, że rząd nie jest skutecznie zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom, ponoszącym koszty jego utrzymania, to często zamienia się w agresora.
Polska policja goniąca bandytów wysłużonymi polonezami, funkcjonariusze piszący raporty na archaicznych maszynach do pisania, umarzane śledztwa pod byle powodem, świadczą o tym, że państwowy monopol na bezpieczeństwo wewnętrzne, nie jest w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec obywatela.
Natomiast wiele głośnych sprawa np. Kluski czy Olewnika, pokazuje, że aparat biurokratyczny nie tylko nie jest sojusznikiem obywatela, ale jawnie występuje przeciw niemu. Jak łatwo zniszczyć w Polsce uczciwą firmę lub przedsiębiorcę, wie każdy, nie tylko analitycy, którzy umieszczają nasz kraj w gronie państw, gdzie wolność gospodarcza praktycznie nie istnieje.
Fakt, że państwowa policja, prokuratura i politycy mogą być winnymi współudziału w porwaniu, morderstwie i próbie przejęcia prywatnej firmy, muszą budzić postrach szarego człowieka i kazać jeszcze raz przemyśleć wzajemny stosunek państwa i obywatela. W Polsce instytucja państwa uległa wyjątkowej degradacji.

Zobacz też

 

Autor: Tomasz Teluk