JustPaste.it

Psychiatria - obalić mity, cz. 1

Badania prof. Romme z Uniwersytetu w Maastricht już wiele lat temu podważyły nielogiczną tezȩ psychiatrii konwencjonalnej, że „głosy”, które słyszy Schizofrenik są „halucynacją“.

Badania prof. Romme z Uniwersytetu w Maastricht już wiele lat temu podważyły nielogiczną tezȩ psychiatrii konwencjonalnej, że „głosy”, które słyszy Schizofrenik są „halucynacją“.

 

cb0ace643a0659af58af7f5ae4daad76.jpgPrzeciętny zjadacz chleba, obojętnie w piekarni którego państwa upieczonego, o schizofrenii i praktykach psychiatrycznych wie doprawdy niewiele. Jego poglądy na ten temat, jeżeli w ogóle jakieś ma, ukształtowane są przede wszystkim negatywnymi doniesieniami, które wciąż gdzieś pojawiają siȩ w mediach i to szczególnie przy tych największych, najbardziej nieludzkich zbrodniach. Jak już ktoś w amoku wystrzela połowę przedszkola, albo wyrżnie połowę klasy w szkole, czy porąbie siekierą własną rodzinę to wiadomo, że na koniec usłyszymy - „był chory psychicznie“. Wystarczy będzie jeszcze między wierszami dodać, że przestępcą kierowały „jakieś głosy“, a pytani fachowcy potwierdzą „paranoję“ i już mamy gotowy wizerunek „Schizofrenika“. Tym propagandowym zwodem ukształtowano więc w nas przez dziesiątki lat myśl, że od „wariatów“ trzeba stronić, że trzeba siȩ ich bać, a my przekazujemy to „w spadku“ naszym dzieciom, rzadko tematem siȩ interesując, bo przecież jest nie tylko wstydliwy, ale i niewygodny... Jak wszystkie tematy, o których brakuje nam wiedzy.

I tak nieustannie wszczepiana nam informacja „schizofrenia = nieuchronne zło“ doprowadziła do standardu myślowego, że Schizofreników trzeba izolować i - choćby pod przymusem - unieszkodliwiać. Psychiatrzy i farmakolodzy zacierają ręce, bo palić na stosach albo wpychać do komór gazowych, jak robili to ich poprzednicy już siȩ przecież nie da (mamy w końcu pojęcie homo sapiens sapiens) więc takie „przyzwolenie społeczne“ jest dla nich, jak przysłowiowa szóstka w totolotka. Co niewygodniejszy (inaczej myślący, niż nakazujące „normy“) wyląduje więc w izolacji psychiatrycznej, zupełnie poza kontrolą społeczną – bo przecież „wariatami“ nikt siȩ nie interesuje – system siȩ cieszy, a tylko nieliczni zauważą pewne dziwactwo: otóż sami Schizofrenicy już do końca życia będą uparcie obstawać przy tezie, że nie są chorzy, a jedynie wykańczani, gdyż inaczej myślą, a psychiatrzy będą uparcie powtarzać opcję, że to wszystko to ich "halucynacja i paranoja", choć naukowo w żaden sposób nie będą potrafili tego udowodnić. Bo nawet, jak przebadamy grupę stu osób, składającą siȩ choćby z 50 tzw. schizofreników i 50 tzw. psychiatrów, pobierzemy im krew, prześwietlimy rentgenem, przebadamy ciecze, tkanki i co tylko zapragniemy, zrobimy EKG i tomografię mózgu... cokolwiek - nie znajdziemy w żadnej z tych 100 osób czegokolwiek, na co będzie można wskazać i powiedzieć: o! TO jest dowód na istnienie choroby schizofrenii. Sorry, że tak obrazowo, ale niewielu to wie, a sami psychiatrzy do tej pory uparcie i skutecznie ten fakt ukrywają.

Ten niebezpieczny wątek pojawi siȩ nam przy głębszym zastanowieniu jeszcze w inny sposób – przy odpowiedzialności karnej. Groźny przestępca może jej dziś szybko uniknąć, bez problemu „przekwalifikując“ siȩ ze zbrodniarza w „wariata“ i uniknie więzienia W takim przypadku wyląduje co najwyżej na obserwacji psychiatrycznej, tam potwierdzał będzie, że „wariatem“ jest, a że nikt tego przebadać nie może, najdalej po kilku miesiącach będzie na wolności z tzw. żółtymi papierami w kieszeni (wystarczy powtarzać, że siȩ słyszy głosy i „schizofrenia“ gwarantowana, albo twierdzić, że pan doktor nie ma o niczym pojęcia i murowana „mania“). Ktoś inny, działający jako szef dobrze zorganizowanej grupy przestępczej, już prawie prokuratura go wykryje i już będzie miała dowody, i już nawet wyląduje on w celi, ale... po paru godzinach dziwnym zbiegiem okoliczności jego adwokat będzie odwoził go do domu z zaświadczeniem o klaustrofobii, a do sprawy nawet nie dojdzie, bo mafiozo będzie już... „wariatem“. Zawsze to prościej „załatwić papier“, aniżeli odsiadywać zasłużone dożywocie, a pod jego kierownictwem nadal jacyś „chłopcy“ będą kradli i rozprowadzali samochody, handlowali narkotykami wśród naszych dzieci, czy ściągali haracze, a inni bandyci będą nadal mogli kupować u niego broń. Jedyne, co teraz zmieni siȩ po tych paru godzinach w celi i po załatwieniu papieru „na niepoczytalność“ to tyle, że niepoprawnemu mafiozie przybędzie na bezkarności, a nam... na wierze w to, że to wszystko wina „schizofrenii“ - krótko mówiąc...

Im większe przestępstwo, tym częściej adwokat będzie proponował właśnie taką linię obrony. I tak coraz więcej „wariatów“ i wciąż umacniające siȩ społeczne przekonanie, że SCHIZOFRENIK to „bardzo niebezpieczna istota”. Nawet sam Radovan Karadzic, były prezydent Republiki Serbii, psychiatra z zawodu, sądzony za ludobójstwo przed Trybunałem w Hadze, kiedy już po pojmaniu go stanął przed sądem, śmiało i ze spokojnym uśmiechem powiedział: „Mam niewidzialnego obrońcę, dlatego nie potrzebuje adwokata”. Czyżby ten morderca masowy liczył w ten sposób na prawne określenie go „niepoczytalnym”? Wyjątkowy przypadek, pozwalający zrozumieć, że psychiatryczna rzeczywistość jest czymś więcej, niż gałęzią medycyny. To z jednej strony parawan, za którym można się ukryć, a z drugiej – kogoś schować. Jak powiedział prof. Thomas Szasz, psychiatria jest miejscem, w którym represjonuje się ludzi niewygodnych dla systemu.

A sam Schizofrenik? Ten prawdziwy? Ten który pojawił siȩ na początku i w euforii tzw. pierwszego epizodu szybko chciał nam opowiedzieć, że istnieje też inny świat, którego my nie widzimy (/słyszymy, /czujemy) i że to, co tłumaczą nam rządzący tym światem ;-), to kłamstwo i manipulacja? No cóż... Na pewno szybko zniknął za murami psychiatryka, więc nikt tak naprawdę nie wie, kim teraz jest i o czym właściwie chciał powiedzieć. W pamięci zostanie nam, że coś tam sobie pokrzykiwał, że koniec świata siȩ zbliża, że człowiek niszczy planetę i że zostanie za to ukarany, albo coś w tym rodzaju, o jakimś spisku, piekle i cholera go wie... Nie wiadomo co widział, co słyszał i co czuł, i dlaczego koniecznie chciał nam coraz głośniej coś przekazywać, czego my skolei w ogóle już nie chcieliśmy słuchać, bo nauczono nas bać siȩ takich ludzi, unikać, uciekać wręcz jak najdalej, kiedy na NICH napotkamy. A ten wrzeszczał (tu użyjemy już innego określenia:), „jak opętany“ coraz głośniej, wpadał aż we wściekłość i waląc głową w ścianę darł siȩ wciąż: „dlaczego mi nie wierzycie!?“ ...I wolał rozwalać sobie tą głowę, niż szukać zrozumienia u niedowiarków?

Dlaczego nie zadamy sobie pytania, co taki człowiek musiał przeżyć, co przeżywa skoro - zazwyczaj nagle – w tak dobitny i niepodobny do niego sposób tak postąpił że wypadł z tej naszej „normalności“ i tak radykalnie siȩ zmienił?  Dlaczego nagle ukochane dziecko krzyczy do matki „JESTES MOIM WROGIEM!“.. Czy dlatego że jest szalone? Czy może dlatego że widziało i w końcu zdało sobie sprawę, że matka też cierpi, tylko o tym krzyczeć nie może? Psychiatrzy stwierdzą, że ma halucynacje i wymyślą sobie nie wiadomo co, ale skąd to wiadomo, skoro nic nie wiadomo? I dlaczego tak szybko internuje siȩ takich, jak on i trzyma tak długo pod kluczem, i na sporych dawkach haloperydolu (chętnie stosowany neuroleptyk, paraliżujący tak uczuciowo, jak i fizycznie na wiele lat), aż wyniszczeni pod każdym względem i przestraszeni nie przypominają sobą już tych, jakimi znaliśmy ich wcześniej? Dlaczego owi „Schizofrenicy“ izolują siȩ następnie od wszystkich ludzi, a i ludzie zazwyczaj zaczynają od nich stronić, bo i tak ciągle „coś tam podejrzewają, knują i przeklinają pod nosem“? Zazwyczaj wręcz my sami bezwiednie włączamy psychiatrę i nie zastanawiając siȩ dzwonimy po karetkę jak tylko Schizofrenik podniesie głos, bojąc siȩ, że to w końcu „wariat“ i lada chwila może coś narozrabiać. I dlaczego, jak już przyjedzie karetka, nikt nie zapyta o zdanie samego poszkodowanego, a zawsze niezwłocznie aplikuje mu siȩ jakiś zastrzyk i odtransportowanie za kraty psychiatryka?

Hmmm... A jeśli jest tak, że psychiatria nie powinna być adresem, pod który w niewiedzy idziemy, kiedy któremuś z naszych członków rodziny przytrafi siȩ to nieznane „coś“? Samo twierdzenie, które tam usłyszymy, że to choroba biologiczna, jest ze wspomnianych, oczywistych przyczyn kłamstwem, dlaczego pozwolimy więc na ciężkie psychotropy i dlaczego uwierzymy kłamcom? Wyniki pracy psychiatrów są mniej niż niedostateczne i jak długo będziemy siȩ jeszcze zadowalać tezą, że już do końca życia dotknięty musi przyjmować psychofarmaki i tylko to pomaga, co z drugiej strony w oczywisty sposób jest nielogiczne, skoro dochodzi do „nawrotów“ i kolejnych pobytów w szpitalach?

A może warto zastanowić siȩ wreszcie, że może w ogóle nie dochodziłoby do „wybuchów“ Schizofrenika, gdybyśmy od początku nie potraktowali go tak, jak zaleca nam psychiatria w swojej inteligentnie wmontowanej w nasze życie propagandzie i uwierzyli w jego zdrowie i inteligencję od początku, a nie w wywody kogoś, kogo w ogóle nie znamy i daliśmy siȩ jedynie zwieść jego przebraniem, słownictwem i parawanem nauki? Książkowe półki uginają siȩ co prawda pod repertuarem wielu psychiatrycznych prac, ale czy nie bazują one z gruntu na nonsensie, skoro to nie jest choroba biologiczna? Gdzie szukać pomocy i czy samo traktowanie schizofrenii, jako choroby, nie jest główną przeszkodą w nawiązaniu kontaktu z osobami, które po tym doświadczeniu już sukcesywnie i nieodzownie tracimy, spychając je w końcu sami na margines „chorego psychicznie“?

Na rynku polskojęzycznym rzadko uda nam siȩ znaleźć materiały, zawierające inne poglądy na temat schizofrenii, niż ogólnie przyjęte, a odkrycie czegokolwiek spoza monopolu psychiatrycznej półki wciąż jeszcze uniemożliwia Polakom porównanie, z pojawiającymi siȩ w świecie nauki odmiennymi teoriami. Natkniemy siȩ co prawda na wzmianki o tak zwanej antypsychiatrii, ale wciąż odpychane one będą kąśliwymi komentarzami „pro-psychiatrii“, spychane – nie wiadomo dlaczego - na margines „sekciarstwa“ i okrzyczane „protestem bez podawania konkretnych alternatyw“. A my – nawet tam nie zerkając - znowu uwierzymy psychiatrii i nie dowiemy siȩ tym samym, że antypsychiatrzy nie tylko krytykują, ale w rożnych projektach udowodnili, że można i trzeba postępować z dotkniętymi schizofrenią inaczej, i że ich propozycje obchodzenia siȩ z tym FENOMENEM na dobre potrafiły już  przynieść zadowalające efekty wśród dotkniętych. Antypsychiatrzy postawili na nogi wiele znanych i dobrze funkcjonujących projektów, jak choćby „Soteria“ według pomysłu prof. Moshera, czy też „Windhorse-Projekt“ autorstwa dr Eduarda Podvolla.

Niewiele znajdziemy też na temat studiów prof. Romme z Holandii, który już od lat tworzy międzynarodową sieć „Osób Słyszących Głosy“ i o tym, że przy współpracy tych osób udało mu się jednoznacznie podważyć najbardziej nielogiczną tezę psychiatrii konwencjonalnej zakładającą, że głosy, które wielu Schizofreników zaczyna nagle słyszeć, są „halucynacją słuchową“. Wyniki jego wieloletnich badań doprowadziły do zwrotu myślowego u wielu psychiatrów, a sieć Osób Słyszących Głosy intensywnie rozrasta się na całym świecie

Broszura pt.: „Głos Wewnętrzny” autorstwa Paula Bakera, która ukazała się już w roku 1995, jest z jednej strony poradnikiem dla osób słyszących głosy, ich rodzin i profesjonalistów, zainteresowanych (wtedy) nowym spojrzeniem na schizofrenię, a z drugiej - streszczeniem wyników 10-letniej pracy zespołu, kierowanego przez prof. Romme. W związku z do tej pory zdeformowanym przekazem na temat fenomenu schizofrenii, jak i faktu, że przytrafić się ona może w każdej rodzinie, wydaje mi się ona być nieodzowną lekturą dla każdego, dlatego poniżej jej tłumaczenie na język polski.

Głos Wewnętrzny

Poradnik praktyczny dla osób słyszących Głosy

Tytuł oryginału: „The voice inside“; (tłumaczenie wg. wersji niem.: „Die Innere Stimme“ - A. Skulski)


Przedsłowie

Dlaczego napisaliśmy tą broszurę

Broszura niniejsza została napisana przez Sieć Słyszących Głosy, jako wprowadzenie w nowe spojrzenie na „słyszenie Głosów“. Słyszenie Głosów może być przeszkadzającym doświadczeniem zarówno dla osoby dotkniętej, jak dla jej krewnych i przyjaciół. Do tej pory zostało bardzo mało napisane o tym doświadczeniu i jego sensie – normalnie rzecz biorąc, jest to odbierane jako symptom choroby umysłowej – i nie mówi się o tym z powodu następującego zepchnięcia na margines społeczny.

W broszurze tej stawiamy pytania: jak to jest, kiedy człowiek słyszy Głosy? Jak to się zaczyna? Jak można sobie lepiej z Nimi poradzić?

Informacje tu zawarte gruntują na badaniach naukowych i pracy praktycznej, które prowadzi się od dziesięciu lat w Holandii i Wlk. Brytanii i po raz pierwszy pochodzą one bezpośrednio od właściwych ekspertów, czyli od ludzi słyszących Głosy.

Do kogo się kierujemy?

Broszura ta jest dla ludzi słyszących Głosy, ich rodzin i przyjaciół, ale również dla tych profesjonalistów, którzy na co dzień mają do czynienia ze słyszącymi Głosy.

Źródła

Broszura ta bazuje na publikacji Sary Bell, Oxford Hearing Voices Group „Hearing Voices“ (Słyszeć Głosy), która skolei zawiera informacje z książki prof. Mariusa Romme i Sandry Escher „Accepting Voices” (Zaakceptować Głosy). Specjalne podziękowania kierujemy na ręce wszystkich członków Hearing Voices Network i Sary Bell.

Paul Backer

 

 1. Wprowadzenie

Jak doszło do zapoczątkowania badań na temat słyszenia Głosów

Jak to się zaczęło?

W 1988 roku w Wielkiej Brytanii założona została pierwsza grupa osób słyszących Głosy. Zapoczątkowana ona była, jako mała grupa robocza w Manchester i była efektem pionierskiej pracy Mariusa Romme, profesora psychiatrii socjalnej z Uniwersytetu Limburg, Maastricht (Holandia) i holenderskiej Grupy Samopomocy „Foundation Resonance“ (Fundacja Rezonans), która wywodziła się z jego pracy. Członkowie grupy angielskiej wielokrotnie pojawiali się w Maastricht, brali tam udział w konferencjach organizowanych przez Fundację oraz zapraszali Holendrów w gości ze swojej strony.

W 1989 roku grupa z Manchesteru zorganizowała na terenie północnej Anglii serię odczytów profesora Romme, Sandry Escher (dziennikarka naukowa) i Anse Stiefland (słysząca Głosy bez kariery pacjenta i przewodnicząca Rezonansu). Imprezy te spotkały się z dużym zainteresowaniem ze strony osób słyszących Głosy, ich rodzin oraz ze strony profesjonalistów. Postanowiono wiec rokrocznie powtarzać tego rodzaju spotkania. Wyniki badan z tych prac były rozpowszechniane w artykułach, w biuletynach i magazynach fachowych, w gazetach i mediach krajowych. Zebrane zostały w końcu w książce „Accepting Voices“ (1993). Po 9 latach tej intensywnej współpracy, w sierpniu 1995 roku, w Maastricht odbyła się konferencja międzynarodowa.

Jak myślano do tej pory na temat „słyszenia głosów“?

Psychiatria kliniczna traktowała słyszenie Głosów zawsze, jako halucynację akustyczną i jako symptom zaburzeń schizofrenicznych, mani, depresji i psychoz. Typowe leczenie neuroleptykami miało zmniejszyć halucynacje. Nie każda osoba dotknięta reaguje jednak na tego rodzaju leczenie. Poza tym jest wielka rzesza osób dotkniętych (w Wlk. Brytanii i gdzie indziej), które owszem, słyszą Głosy, jednakże żyją bez korzystania z pomocy psychiatrycznej – fakt, który bardzo długo był nie zauważony. Powstało wiec pytanie, czy nie można myśleć o słyszeniu Głosów zupełnie inaczej?

Słyszenie głosów – inny punkt widzenia

W związku z badaniami w Holandii i Wlk. Brytanii oraz przy współpracy brytyjskiego Hearing Voices Network prof. Romme doszedł po 9 latach do następującego wniosku: „Jak pokazują nasze badania nie możemy zaprzeczać egzystencji tych Głosów. Musimy przyjąć, że nie możemy tych Głosów zmienić. Nie są one uleczalne tak samo, jak niewyleczalna jest leworęczność. Wielorakości nie można uleczyć – można jedynie nauczyć się z nią obchodzić. I aby ludziom w tym pomóc, nie powinniśmy oferować im nieprzydatnych terapii. Powinniśmy im samym dać wolny wybór, co im pomaga, a co nie. Musi upłynąć jakiś okres czasu, zanim osoby dotknięte spostrzegą, że Głosy po prostu są ich częścią (nalezą do nich).“


2. Co to jest

Jakie to jest uczucie słyszeć Głosy?

Trudno to wyjaśnić

Nie jest łatwo wyjaśnić, jak to jest, kiedy słyszy się Głosy szczególnie wtedy, kiedy ktoś ich nigdy nie słyszał. Słowo „powołanie“ oznacza np.: „iść za jakimś głosem“. Słyszy się więc jakiś głos, za którym się idzie. Nie to mają na myśli ludzie, mówiąc „mam powołanie“, ale w gruncie rzeczy tak to znaczy. I rzeczywiście, wiele znaczących postaci historycznych mówiło o sobie, że inspirowane są przez Głosy.

_________________________________________________

R. 1 - Kilka faktów

Następujące znane postacie mówiły o sobie, że słyszą Głosy:

Sokrates, Mojżesz, Jezus, Joanna d’Arc, Teresa z Awilii, Emanuel von Swedenborg, Carl Gustav Jung, Anthony Hopkins, Zone Wannamaker i Ghandi.

—————————————————————————---

Dla niektórych osób słyszących Głosy mogą one być słyszalne bez przerwy i uniemożliwiają po części ich wykonywanie codziennych obowiązków. Głosy mogą ubliżać słyszącemu je, kiedy nie idzie za ich poleceniami. Słyszenie Głosów często odbierane jest, jako niebezpieczeństwo, ponieważ Głosy te rozkazują słyszącemu popełnienie morderstwa, albo samookaleczenia. Wygląda to wiec tak, ze słyszenie Głosów kreuje albo świętych, albo morderców – ale czy musi tak być?

Krótko mówiąc

Kto próbuje to wyjaśnić, musi pokonać wiele uprzedzeń i trudności. Jednak słyszenie Głosów nie jest aż takie obce, jak się ogólnie przyjmuje. Po pierwsze może to być tak, jakby człowiek normalnie słyszał uszami, tyle, ze w przeciwieństwie do tego „Głos“ ten nie ma pochodzenia cielesnego.

Są zupełnie normalne różnice w słyszeniu Głosów i każde doświadczenie jest inne. Opuszcza się np. jakąś imprezę, bo Głosy tak chcą, bo mówić o nich nie można, człowiek milczy wiec i izoluje się od pozostałych obecnych. Może tak tego Państwo jeszcze nie przeżyliście, ale czy na pewno? (patrz: R. 2)

Można to jeszcze inaczej wyjaśnić. Tak, jak ludzie słyszą przez uszy, tak słyszą niektórzy Głosy, jakby były to myśli z zewnątrz, nie wiadomo skąd. Jest to czymś innym, jak nagła inspiracja, która jednoznacznie pojawia się w człowieku z samego siebie. Bardziej odczuwa się te myśli, jako obce, przychodzące spoza własnej świadomości, jak w telepatii.

Wszyscy znamy ten dobry przykład: czasami krąży po głowie jakiś rym, albo jakaś melodia, nie można się tego pozbyć, a jeszcze przyłapujemy się na nuceniu tego na głos. Niby nigdy nie postanowiliśmy o tym myśleć, a tu nagle nie możemy z tym skończyć. Ale różnica pomiędzy tą melodią, a „Głosem w myśli“ polega na tym, że Głos ten wypowiada się w sposób logiczny, wikłając nas jednocześnie w dyskusje. My, my sami, nie jesteśmy za nie odpowiedzialni i nie mamy zielonego pojęcia, co, jako następne, powie Głos.

Myśli bez słów, wizje, zapach, smak, sny...

Głosy słyszy się w wieloraki sposób. Słyszy się je w głowie, poza głową, nawet w ciele. Może to być pojedynczy Głos, może być ich wiele. Głos może mówić do ciebie, albo o tobie. Są jeszcze zupełnie inne rodzaje słyszenia Głosów, przy których niektórzy ogólne pojecie „słyszenia Głosów“ zepchną na margines miernoty. I tak niektórzy z nich przeżywają niewerbalne myśli, widzą obrazy, mają wizje, doświadczają za pomocą zmysłów zapachu, smaku i dotyku. Nic nie ma źródeł fizycznych i żadne z tych przeżyć nie jest kierowane przez tych ludzi.

Głosy mogą być, jak sny. Wszyscy śnimy i przeżywamy, że w tych snach się rozmawia, widzi się, ba, nawet zmysłowo czujemy. Jak się nudzimy możemy nawet śnic na jawie. Wtedy śnimy najdziwniejsze rzeczy, ale nie wierzymy, że wydarzają się one rzeczywiście. Natomiast słyszenie Głosów może wyglądać tak, jak sen na jawie, lecz doświadczamy to, jako rzeczywistość.

__________________________________________________

R. 2 - Jeszcze kilka faktów

Słyszenie Głosów nie jest żadnym niebywałym przeżyciem.

Wielu ludzi słyszy Głosy, choć nigdy nie poddali się leczeniu psychiatrycznemu i o tym wiadomo już od dawna, choć nie poświęcano temu uwagi. Już od dłuższego czasu jest wiadome, że duża cześć ludności – szczególnie po utracie bliskich, po rozwodach i rozstaniach, czasami też na krótko słyszy Głosy. Zdarza się to również w warunkach ekstremalnych, np. 80 % ludzi torturowanych miało w trakcie znęcania się nad nimi „halucynacje“ (Amnesty International). Ten fenomen zaobserwowano też u żeglarzy pełnomorskich (Bennet 1972). W przypadkach tych nie może być mowy o zachorowaniach umysłowych, wręcz odwrotnie.

Studia epidemiologiczne, przeprowadzone na 150 000 ludzi w Baltimore wykazały, że 10-15 % badanych słyszało Głosy przez dłuższy czas i tylko 1/3 z nich narzekała na Ich negatywny wpływ (Y. Tien).

W 1991 roku inne badania wykazały, ze słyszenie Głosów w wielu przypadkach nie spełniało kryteriów do diagnozy psychiatrycznej (Eaton). Najnowsze studia prof. Romme przyniosły znaczący wynik, że zarówno u pacjentów psychiatrii, jak i nie-pacjentów, pojawia się tyle samo Głosów negatywnych, jak i pozytywnych. Rożnica polega jednakże przede wszystkim na tym, jak obydwie grupy reagują na te Głosy: nie-pacjenci nie boja się i są dalecy od takiego zdenerwowania, jak pacjenci.

—————————————————————————

 

3. Co mówią Głosy

Co mówią Głosy do ciebie i co możesz zrobić?

Wiele rożnych Głosów

Co mówią Głosy? Jaki przekaz przynoszą? Najczęściej nie jest to tylko jeden Głos, który powtarza ciągle to samo. Może to być wiele różnorakich Głosów. Jeden może mówić o przyjemnych rzeczach i stoi po twojej stronie, inne nie. Czasami jakiś określony Głos ma swój charakter i rozpoznany będzie natychmiast przez osobę słysząca, jako określona, zmarła lub żyjąca osoba, albo jako określony duch, albo rozpoznany będzie, jako Bóg czy Diabeł. Znowu inne Głosy nie maja określonego charakteru i osoba słysząca nie możne podporządkować Ich do żadnego człowieka, czy stworzenia. Słyszeć Głos to tak, jakby słyszało się fragmenty rozmowy.

Najgorsze

Niektóre Głosy są przyjemniejsze, niż inne. Głosy nieprzyjemne szydzą z osoby dotkniętej, że jest ona zła, nieprzydatna, niedobra, głupia, bezwartościowa. Może być, że mówią to monotonnie i bezustannie. Głosy są w stanie wydawać rozkazy, przy czym osobie dotkniętej wydaje się, że musi je wykonać, ponieważ Głosy panują nad jej ciałem. Tak mogą one nawet wywołać ataki i poczucie bólu.

Też nie dużo lepsze

Głosy mogą również wtrącać się ciągle lub od czasu do czasu bezsensownymi i niepotrzebnymi komentarzami z wypowiedziami typu: „To akurat nie jest dobry pomysł“, „To (co robisz) nie wypali“, albo „O! Znowu jeden z tych!“

Zdarza się również, że większa ilość głosów dyskutuje z pozorną wszechwiedzą i mądrością, jakby wszystko wiedziały najlepiej, a osoba słuchająca dopiero później zauważa, że wszystko było fałszem. Na przykład Głosy mówią, że musimy napisać do jakiejś osoby i ona wtedy zrobi, co chcemy. Ale, kiedy w końcu to się nie wydarza, pozbawia nas to wszelkich iluzji.

Dobra wiadomość

Słyszenie Głosów ma również bardziej przyjazną stronę. Czasami owa mądrość nie jest tylko pozorna, ale zupełnie realna i Głos (albo niektóre z Nich) brzmi rozsądnie. Ludzie słyszący Głosy relacjonują, że powiedziano im rzeczy, o których do tej pory nie wiedzieli, albo które były dla nich samych nierozwiązywalne, a Głosy w tym rzeczywiście pomogły. Niektórzy ludzie słyszący Głosy odczuwają to, jako wyjątkowy dar, jako wartościową wiedzę, albo nawet jako ponadzmysłowe postrzeganie rzeczywistości (ESP – Extra Sensory Perception); mają zaufanie do Głosów. Głosy mogą być inteligentne, dowcipne, komiczne i kąśliwie ironiczne. Jako takie mogą być mechanizmem do uporania się z rożnymi sprawami. To, co mówią Głosy odnosi się w relacji do wpływu świata socjalnego i uczuciowego na osobę dotkniętą. Często Głosy komentują rodzaj odbioru świata (przezywania go) przez osobę dotknięta i mogą służyć, jako mechanizm obronny przed obezwładniającymi lub zakazanymi uczuciami. Głosy stoją często w ścisłym powiązaniu z wydarzeniami życiowymi, jak te, które przyniosły nam cierpienie niedawno, albo traumę z dzieciństwa i mogą wyraźnie przedstawić, jak bardzo czujemy się bezwładni, albo niesprawiedliwie potraktowani.

___________________________________________________

R. 3 - I znowu kilka faktów

Możemy rozróżnić trzy fazy w Słyszeniu Głosów

- Większość osób dotkniętych opisuje początek, jako przeżycie nagłe, które ich przestraszyło i napawiło strachem, i pamiętają dokładnie, kiedy po raz pierwszy słyszeli Głosy.

- Wiek, w którym głosy pojawiły się pierwszy raz, jest tak samo różny, jak różna jest intensywność strachu, największa wydaje się być w wieku młodzieńczym. Takie zmieszanie się jest mniejsze, jeżeli Głosy słyszy się od dziecka, albo kiedy się jest już dorosłym. (Według jednego z badań 6 % badanych słyszało Głosy poniżej szóstego roku życia; u 10 % badanych miało to miejsce pomiędzy dziesiątym, a dwudziestym rokiem życia; 74 % badanych było już w wieku dorosłym)

- Głosy wywoływane są często w wyniku traumatycznych lub emocjonalnych przeżyć, jak wypadki, rozwody, śmierć bliskich, choroby czy tez posiedzenia psychoterapeutyczne.

- Głosy mają dwojaki wpływ: niektóre osoby dotknięte traktują Głosy, jako pomocne, wzbudzające uczucie bliskości. Dla tych osób jest jasne, że Głosy je wzmacniają i podnoszą ich poczucie wartości. Głosy te przeżywane są, jako pozytywny i zrozumiały aspekt własnego Ja.

Inni przeżywają Głosy od początku, jako agresywne i negatywne. Dla ludzi tych Głosy te są nieprzyjaznymi silami i nie akceptują Ich, jako części samego siebie. Cierpią z powodu tych negatywnych Głosów, które mogą zepchnąć ich do chaosu mentalnego (duchowego) i tak zaabsorbować, że wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym będą zakłócone.

Faza reorganizacji: obchodzenie się z Głosami

- Kto słyszy Głosy może być przez nie tak zmieszany, że chciałby od Nich uciec. Niektórzy ten pociąg do ucieczki czują tylko przez krótki czas (tygodnie albo miesiące), u niektórych może to potrwać wiele lat. Jeżeli jednak chcemy w jakikolwiek sposób zaaranżować się z Głosami, albo skutecznie włączyć Je w nasze życie, to wymaga to świadomej akceptacji.

Niemożliwe jest wyparcie się głosów. Reakcje w tej fazie są różne:

* ignorować Głosy, nie wsłuchiwać się w Nie (odwracać od Nich uwagę), słuchać wybiorczo;

* aktywnie wchodzić z Głosami w dialog;

* wręcz umawiać się z Głosami na ustalony termin.

Manewry odwracania uwagi, jak i całkowite ignorowanie Głosów rzadko odniosą sukces. Nawet jeżeli wielu ze słyszących Głosy próbuje prowadzić tego rodzaju strategię, to doprowadza to w gruncie rzeczy jedynie do zbyt wielu ograniczeń w życiu codziennym. Nie dziwne jest, że początkowe reakcje paniki i poczucie bezsilności niebawem ustępują miejsca wściekłości; wściekłość też nie jest jednak reakcją rokującą sukces. Jak relacjonują słyszący Głosy najlepsza metoda leży w tym, aby wybierać i słuchać tylko te Głosy, które odczuwamy, jako pozytywne, tylko im się przysłuchiwać, im odpowiadać i je próbować zrozumieć

- Aby odnieść sukces w komunikacji z Głosami, istotne jest świadome Ich akceptowanie. Widocznie związane to jest z procesem dojrzewania, który polega na tym, że zaczynamy się czuć odpowiedzialni za samego siebie. Trzeba nauczyć się myśleć pozytywnie o sobie, o Głosach i swoich problemach.

- Można też ograniczyć kontakt z Głosami i go strukturować miedzy innymi w formie swego rodzaju rytuału, lub regularnych powtórek.

Faza stabilizowania

Możliwe jest pozytywne obchodzenie się z Głosami i znalezienie równowagi duchowej. Osoby słyszące Głosy w tym stadium równowagi wewnętrznej traktują Je, jako cześć swojej osobowości, która może dobrze wpływać na nie i na ich życie. W fazie tej można decydować, czy chcemy pójść za radą Głosów, czy chcemy jednak postąpić według własnego wyobrażenia, a wtedy możemy powiedzieć: Ja słyszę Głosy i cieszę się z tego powodu“.

NB: Informacje zawarte w tej ramce oparte są na ankiecie, przeprowadzonej wśród osób dotkniętych, jak również na odpowiedziach, uzyskanych w rozmowach indywidualnych z ostatnich 10 lat.

——————————————————————————

Co sprawiają Głosy

Głosy mogą być odbierane, jako bardzo patologiczne i niechciane, albo jako wyjątkowa zdolność lub dar. Wielu ludzi, również ci, którzy czuja Głosy, jako uciążliwe, nie chcą z Nich zrezygnować. I choć Głosy mogą być przyczyną cierpienia duchowego, mogą też spełniać przydatną funkcję psychologiczną.

 

4. Jak wyłącza się Głosy

Jak pozbyć się Głosów?

 

Jak wyłączyć Głosy, których nie chcemy słyszeć

Jak zachować się wobec Głosów, które nie są do nas przyjaźnie nastawione, które mówią o nas źle, znieważają nas, albo wtrącają się w myśli, dają złe rady i namawiają do nierozsądnych czynów? Na początku trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie trzeba ślepo iść za Głosem, pomimo jego przenikania do świadomości. Czy biegniemy i zabijamy kogoś tylko dlatego, że ktoś nam to powiedział? Raczej nie! Osoby słyszące Głosy mają tak samo, jak inni ludzie, prawo do samodecydowania i dokładnie tak można to przedstawić Głosom. Jeżeli niektóre z tych Głosów brzmią przyjemnie i przyjaźnie, naturalnie rozmawiajmy z nimi, a nie z tymi nieprzyjemnymi. Tym Głosom, które są niemile widziane, można powiedzieć, ze ani nie są dla was przyjemne, ani pomocne i że nie będziemy ich tolerować, jeżeli się nie zmienią.

A jak to jest z Głosami złowrogimi, które wydaja szkodliwe rozkazy (np. że nie wolno nam wychodzić z domu i omijać innych ludzi), powodując cierpienie duchowe? Jako pierwsze powinniśmy spróbować żyć bez stresów. Przy stresie Głosy mnożą się i wzrasta ilość tych nieprzyjemnych. Poza tym nie powinno się tych agresywnych Głosów ignorować, ale nie można tez dopuścić do tego, aby decydowały one o życiu.

Dlaczego posłuchać tej rady?

Dlaczego mielibyście posłuchać tych rad, skoro większość psychiatrów ocenia słyszenie Głosów zupełnie inaczej? Powinniście to uczynić z dwóch powodów: po pierwsze – nasze rady opracowane zostały przez psychiatrów, psychologów i osoby słyszące Głosy z Holandii i Wielkiej Brytanii, i po drugie – i to jest decydujące – osoby słyszące Głosy wypróbowały to, czego się nauczyły (R. 3)

 

5. Ruch osób słyszących Głosy

Profesor Romme zostaje potrząśnięty i zakłada Ruch

Nietypowa pacjentka

Zaczęło się od tego, że jedna z pacjentek Romme wywołała w nim zwrot myślowy. Zapytała go: „Ponieważ wierzy Pan w Boga, którego nikt nie może widzieć, dlaczego nie może Pan uwierzyć w Głosy, które chociażby ja słyszę i które są dla mnie realne?“ Owa pacjentka, Pansy Haagan, zdobyła swoje wyobrażenie o Głosach z teorii amerykańskiego psychologa, Juliana Jaynes, który napisał książkę na temat pochodzenia świadomości nowoczesnej („Der Ursprung des Bewustseins durch den Zusammenbruch der bikameralen Psyche“, /Pochodzenie Świadomości poprzez załamanie psychiki bikameralnej/).

 Głosy mówiły do starożytnych Greków

W „Iliadzie“ Homera jest mowa o wojnach trojańskich, których powodem była Helena, najpiękniejsza kobieta świata. Odeszła od męża i podążyła za Parysem do Troi. Mąż wybrał się za nią z całą armią i oblężał Troję tak długo, aż została zdobyta. Homer opisuje wielokrotnie, jak jednemu z bohaterów objawia się grecki Bóg lub Bogini i mówi mu, jak ten ma postępować. Julian Jaynes przekonywająco przedstawia w swojej książce, że nie rozchodziło się tu o metaforyczny opis, a o realne przeżycia. Ten wojownik widział i słyszał Boginię Jaynes wierzy, że do roku 1300 p.n.e., kiedy to ludzie nie znali jeszcze pisma, słyszenie Głosów było czymś zupełnie normalnym, a prawie zupełnie wykasowane zostało dopiero przez to, co dzisiaj nazywamy świadomością. Ludzie, którzy w dzisiejszych czasach słyszą Głosy, noszą więc ze sobą resztki rozwojowe tamtej epoki.

Pansy się przebija

Prof. Romme zaakceptował Głosy Pansy i zaprosił również inne osoby do relacjonowania swoich przeżyć. Zauważył przy tym, że osoby te mogły opowiadać o swoich doświadczeniach, nie potrafiły jednak pomóc sobie nawzajem. Następnie Marius Romme i Pansy Haagan wystąpili w telewizyjnym Talk-Show, rozmawiali w nim o słyszeniu Głosów i poprosili ludzi z podobnym doświadczeniem o telefoniczne zgłoszenie się, Zameldowało się 450 osób, z których 150 powiedziało, że dają sobie świetnie radę z Głosami bez pomocy psychiatrów, niektórzy nawet wyrażali spore zadowolenie z tych doznań. Wynik ten był na tyle zaskakujący, że zrozumiałe było postawienie pytania: czy techniki, które stosują wobec Głosów te niezależne osoby, nie mogłyby służyć pomocą tym osobom słyszącym Głosy, które cierpią z ich powodu? Od tego czasu Marius Romme zaczął słyszenie Głosów badać naukowo; ale uczynił on znacznie więcej. Pomógł osobom słyszącym Głosy połączyć się w Ruchu i zorganizował konferencję, początkującą szeroką dyskusję na temat słyszenia Głosów, która miała pozytywnie wpłynąć na opinię publiczną i rozpocząć zwrot w postrzeganiu Głosów, jak i w metodach leczenia Ich przez medyków, a w szczególności przez psychiatrów.

 

6. Co oznaczają badania naukowe dla osób słyszących Głosy?

Ich znaczenie dla leczenia psychiatrycznego - oraz nadzieja dla pacjentów

Spojrzenie medycyny na słyszenie Głosów

Psychiatrzy, personel pomocniczy i inni pomocnicy profesjonalni zawsze uczyli się, że słyszenie Głosów jest halucynacją akustyczną i ogólnie symptomem choroby, choćby schizofrenii. Osobom cierpiącym z powodu Głosów zazwyczaj podaje się leki psychotropowe (neuroleptyki), które często niwelują strach, powstający na skutek Ich słyszenia, powodują jednak, że pacjenci są apatyczni, bierni lub niespokojni. Następstwem przyjmowania takich leków przez długi okres czasu, lub w za dużych dozach, mogą być defekty mózgu.

Psychiatria zna cały szereg teorii na temat przyczyn słyszenia Głosów, wielu widzi to, jako cześć psychozy lub możliwość wywołania ich z powodu defektu genetycznego. Ogólnie zakłada się, że osoba dotknięta ze swojej strony nie możne zrobić zbyt wiele w kwestii Głosów, a właściwie nie możne zrobić nic. Profesjonaliści mają nie wdawać się więc w rozmowy na temat zawartości tego, co mówią Głosy, ponieważ wciągałoby ich to w szaleństwo pacjenta i nie byłoby pomocne. W przeważającej części przypadków będziemy więc mieli do czynienia z próbami odwrócenia uwagi pacjenta od jego Głosów.

Jak mało pomocne jest takie podejście, zdążyli już chyba wszyscy zauważyć. Wyjątkowo przygnębiające jest bowiem usłyszeć, ze Głosy, które są dla nas tak samo realne, jak wszystko inne w świecie fizycznym, są jedynie symptomem choroby.

Przykład: Georg ciągle przysłuchuje się Głosom. Są one nawet przyjemne, często pojawiają się jednak także te nieprzyjazne i przeszkadzają mu wtedy, kiedy chce on się skoncentrować nad czymś interesującym w otaczającym go świecie realnym, na przykład interesującym spotkaniem. Próbuje on często prowadzić rozmowy na temat tych przeżyć z fachowcami medycznymi. Chce on z nimi przedyskutować, o czym mówią do niego Głosy i co to może oznaczać; ale mówi się mu, że są to tylko symptomy choroby, które ma on ignorować, jak tylko się da. Ale Głosy mówią do niego również rzeczy trafne i ważne Jak ma on więc wierzyć, że to jedynie skutek choroby i jest tak mało ważne, jak chrypka! W tym otoczeniu Georg dowie się więc, że cała rada będzie polegała na tym, aby w miarę możliwości w ogóle nie rozmawiać o Głosach, a jego przeżycia są mało istotne.

Co mówi Romme

Romme, bazując na swoich badaniach, daje zupełnie inną odpowiedź, niż medycyna; swoje zrozumienie dla słyszenia Głosów nabył on właśnie dzięki systematycznym wywiadom z samymi dotkniętymi. Po prostu pytał: Kiedy to się zaczęło z Głosami? Ile Głosów słyszysz? Jak często Je słyszysz? Jak myślisz, co mogą Głosy oznaczać? O czym mówią Głosy? Co ci pomaga? Itd.

Aż dziwne się wydaje, że wcześniej nikt systematycznie nie przeprowadzał takich wywiadów; a bezpośrednie, subiektywne doświadczenia osób słyszących Głosy pozostawały wciąż poza uwagą. Romme doszedł do wniosku, że określanie słyszenia Głosów, jako symptomu choroby oraz lekceważenie ich zawartości jest mało pomocne, a wręcz szkodliwe – a lekceważenie ich (wraz z dawkami psychofarmaków przez dłuższy okres czasu) możne Głosy pogorszyć. Poza tym jest możliwe, że to zupełnie błędne spojrzenie na sprawę chociażby dlatego, że jest wielu ludzi, którzy – nietknięci przez psychiatrię – żyją z Głosami i bardzo dobrze zrozumieli, jak z tymi przeżyciami żyć. Romme stwierdza, że problem nie leży w tym, że ktoś słyszy Głosy, a w tym, że źle się z nimi obchodzimy i poza tym tak psychoza, jak i neuroza stoją w bezpośrednim powiązaniu z historią życia każdego z osobna.

_________________________________________________

R. 4 – Jeszcze więcej faktów

Wywód dla personelu służby zdrowia

Z pewnością warte jest dla całego personelu medycznego, pracującego z ludźmi słyszącymi Głosy, dokładne zapoznanie się z ramami odniesień i strategiami radzenia sobie z Nimi przez samych pacjentów. Mogą one o wiele więcej pomóc poradzić sobie z tymi przeżyciami.

Oto najważniejsze kroki:

* zaakceptować doświadczenia osób słyszących Głosy. Często Głosy te są odczuwane intensywniej niż normalne przeżycia akustyczne;

* uczyć się rozumieć rożne formy wypowiedzi (przekazu), których używają osoby słyszące Głosy do opisania i wyjaśnienia swoich przeżyć, ale również języka i rodzaju wyrażania się samych Głosów. Często chodzi tutaj o świat symboli i uczuć; tak np. Głos może mówić o jasności i ciemni, kiedy ma na myśli miłość i nienawiść;

* wejść w rozmowę osoby dotkniętej z Głosami i wspierać ją. Czasami trzeba będzie przy tym wytrzymać spór o różnice, które Głosy są dobre, a które złe, jak i agresywne reakcje osoby słyszącej Głosy. Taki rodzaj akceptacji może wnieść decydujący wkład w napędzanie poczucia wartości;

* wzmacniać osobę słyszącą Głosy i wspierać w poszukiwaniu kontaktów z innymi słyszącymi, pobudzić do czytania na temat Głosów, aby przełamać izolacje i tabuizacje.

Pracownikom psychiatrii mogłoby się wydawać, ze kroki te mogą wymagać od nich silnego poszerzenia horyzontu klinicznego; ale powinni oni tez szerzyć podstawy teoretyczne tej pracy.

—————————————————————————

 

7. Sieć słyszących Głosy

Budowanie sieci informacyjnej i pomocniczej

 

Pomoc w obchodzeniu się z Głosami

Sieć powstała, aby wspierać ludzi słyszących Głosy i aby mogli oni sami sobie poradzić z ich przeżyciami. Podstawą jest: przeżywanie słyszenia Głosów ma wiele wyjaśnień, które dodają osobie dotkniętej odwagi i przenoszą ją na poziom, w którym potrafi ona z tym doświadczeniem żyć pozytywnie.

Są ludzie, którym udaje się żyć z Głosami bez medykamentów i - niezależnie od poglądów głoszonych przez medycynę - potrafili oni znaleźć nowe wyjaśnienia na temat Głosów i pomóc innym ludziom. Wiedzę, osiągniętą przez te osoby, można wykorzystać i przekazać ją dla dobra wielu innych.

Ludzie, którzy słyszą Głosy i chcą się uczyć, jak lepiej dawać sobie z nimi radę, znajdują w grupach samopomocy wsparcie, wymieniają się tam doświadczeniami, dowiadują nowinek o przyczynach, odpowiednim postępowaniu i pomagają sobie nawzajem.

Co można zmienić

Wiele zyskują tak samo osoby słyszące Głosy, jak ich krewni i przyjaciele, kiedy kończy się stygmatyzacja tego fenomenu, a zaczyna on być postrzegany z większą tolerancją i rosnącym zrozumieniem. Pozytywniejsze spojrzenie – można rzec –umożliwia dotkniętym rozwijanie nowych strategii radzenia sobie z Głosami oraz przyczynia się do pobudzenia zrozumienia w szerszym znaczeniu publicznym.

 

 

Źródło: http://anty-psychiatria.info

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne - na tych samych warunkach