JustPaste.it

Może poprawić stronę WWW? - komentarze

Po ukazaniu się w Dzienniku Internautów artykułu "Może poprawić stronę WWW?", Internauci w różny sposób komentowali przygotowany przeze mnie tekst. Zadziwiającym jest fakt, że nie wszyscy skupili się na problemie, którego ten artykuł dotyczył. W sumie napisano (stan na dzień dzisiejszy) 41 komentarzy. Przytaczm tu tylko kilka z nich...

Internauta podpisujący się jako Lotus123 napisał/a:
Hm, a to już nie można zrobić strony, żeby było uczciwie i profesjonalnie na umowę zlecenie czy o dzieło, od razu trzeba firmę mieć lub zakładać... Autorze artykułu, co myślisz?

Usilnie doszukując się w swoim tekście wyraźnego zaprzeczenia muszę stwierdzić, że czytanie ze zrozumieniem nie zawsze idzie w parze z czytaniem. Nigdzie nie wspominam faktu, że usługa wykonana na umowę zlecenie, czy o dzieło będzie mniej profesjonalna.
Napisałem: "Tylko zawarcie umowy, poprzedzone uzyskaniem wiarygodnych informacji o usługodawcy gwarantuje, że nie zostaniemy oszukani. Warto poprosić o stacjonarny numer telefonu, czy choćby dokumenty firmy" - należało tu skupić swoją uwagę na zawarciu umowy i uwiarygodnieniu usługodawcy - stąd sugestia odnosząca się np. do uzyskania choćby numeru telefonu stacjonarnego.
Bardziej na części pierwsze swoich myśli nie potrafię rozłożyć ;)

Internauta podpisujący się jako kkL napisał/a:
Serwis osiolki.net jest pełny takich "profesjonalnych webmasterów". Fuszerkę odstawiają nie tylko dzieciaki, ale też duże poważne firmy. Klient nie ma pojęcia o robieniu stron WWW, nie zna się na HTML, CSS, itp. więc zaakceptuje wszystko co jest odpowiednio kolorowe... a że strona jest zbudowana jak miasteczka westernowe, to wychodzi dopiero "w praniu".

Tak. Nie jest powiedziane, że "duże poważne firmy" nie odstawiają fuszerki, ale jako klient posiadający umowę, mogę dochodzić swoich praw nie wydając na poszukiwania usługodawcy ani złotówki. W przypadku dużej inwestycji finansowej nie musze angażować prokuratury, czy policji - wystarczy mi spisana przed wykonaniem usługi umowa.

Internauta podpisujący się jako doremi napisał/a:
REGON, NIP i/lub KRS? A może jednak wystarczy umowa? Tak! Umowę trzeba zawrzeć zawsze - choćby to miała być "głupia wizytówka" za 200zł. Ale prawo zna wiele umów cywilno-prawnych, m.in. umowę o dzieło. Mi nie opłaci się uruchamiać działalności gospodarczej - mam kilka(naście) zleceń rocznie, ale je mam. A umowa jest także zabezpieczeniem dla mnie, bo mówi (np. w formie załącznika) co dokładnie Klient zamawia.

Tak, to druga strona medalu - podpisując umowę mamy pewność, czego ona właściwie dotyczyła. Zdarzyć sie może, że praca zlecona, a nie podparta stosowną umową będzie wlokła się miesiącami z uwagi na ilość zmian w koncepcji zlecniodawcy.

Internauta podpisujący się jako rockyfeler napisał/a:
Pani opisuje przypadek kiedy odezwał się do pani dzieciak. Zapewne gdyby odezwał się do pani marketingowiec z tylko nieznacznie lepszą znajomością polskiego to już by się pani na stronkę skusiła. Tyle, że ten marketingowiec przekazałby pani maile z opisem co pani chce mieć, nawet ich nie czytając właśnie takiemu dzieciakowi.
Pani miała by nip regon i umowę ale koniec końców wyszłoby na jedno: albo wszystko by było ok, albo by minęło pół roku i cała sprawa rozeszła by sie po kościach, bez zadowalającej pani strony i bez zapłaty dla firmy i konsekwencji dla dzieciaka.


Polecę tu cytatem z Nikosia - "zupełnie nie wiem, co ty do mnie rozmawiasz". Jest marketingowiec, jest umowa, jest uwiarygodnienie usługodawcy, niech będzie i dzieciak - ważne dla tej pani będzie to, że dorosła osoba bierze odpowiedzialność za wykonanie usługi...

Internauta podpisujący się jako user napisał/a:
Eh wiedziałem ze to Pan z BOWI . Powiem tyle gdyby każdy żądał wszystkich zaświadczeń to by w firmie nic innego ludzie nie robili tylko faksy z nimi rozsyłali.

Brak komentarza to również komentarz...

Internauta podpisujący się jako lardo napisał/a:
momentami nie bardzo rozumiem nadęcie pana Woyciechowskiego, tzn oszustów trzeba ściagać i uaważac na nich a także uważac na możliwosć fuszerki, ale co ma do tego zaplecze w znanej firmie i w zajmowaniu tam stanowiska, znam studentów którzy robili strony które poziomem technicznym i graficznym są kilka poziomów wyżej niż większość znanych portali i stron robionych przez nibyprofesjonalne firmy

Nadęcie? Muszę przyznać, że tego komentarza nie zrozumiałem. Może tydzień miałem zbyt pracowity i zmęczenie przysłania mi zdolność rozumowania w dzień wolny od pracy?... Nie wiem...

Internauta podpisujący się jako heh napisał/a:
Wyczwam lekką zazdrość u autora artykułu. [...]
Odniosłem wrażenie, że zależy Panu na tym aby zniechęcić do korzystania z usług młodych osób. Dziwne, środowisko 'wyjadaczy internetowych', obawiało się nas młodych?


Tu, kolejny raz, komentujący skupia się na mojej skromnej osobie, zamiast na treści artykułu. Skąd w ogóle takie przypuszczenia, że ja komukolwiek czegokolwiek zazdroszczę, czy próbuję zniechęcić do "młodej krwi"? Nic bardziej mylnego. Poprzez napisany tekst chciałem jedynie zwrócić uwagę na bezpieczeństwo konsumentów w Internecie. Tekst jest oparty na przykładzie "dzieciaka", gdyż tego rodzaju ofert jest najwięcej. Poważne firmy, czy dobrzy webmasterzy nie muszą martwić się o zlecenia. Wystarczy wspomnieć tu choćby Bastka (www.bastek.zwa.pl), od którego spora część Internautów zaczynała swoją przygodę z PHP. Ten człowiek często jest zmuszony odmówić zlecenie, bądź przekazać kontakt do innych webmasterów, gdyż jest zwyczajnie dobry w tym co robi, a co za tym idzie, zawalony po uszy zleceniami. Krzysiek [KESS] Szypulski również na brak pracy nie narzeka. Przywołani tu webmasterzy (akurat z mojego kręgu znajomych) nie walczą już o rynek, nie wysyłają idiotycznych, pozbawionych stylu i często nieortograficznych wiadomości e-mail, w których obiecują złote góry, ale często bez pokrycia. Oni nie mają się czego obawiać - proszę mi wierzyć - oni wyrobili już sobie markę.
Reasumując - niech młodzi pokazują swoje prace, niech realizują zlecenia, ale tylko w taki sposób, aby klient był zadowolony z wykonanej przez nich pracy. Zadowolony znaczy również nieoszukany. Niech zna swojego webmastera na tyle, aby w przypadku sytuacji problemowej wiedział do kogo udać się z pretensjami.

Kropką nad "i" niech będzie ostatni przytoczony przeze mnie komentarz.

Internauta podpisujący się jako tinyger napisał/a:
Nikt z moich przedpisarzy :) nie poruszyl kwestii szkolenia. Dlaczego? czy klienci sa zawsze tak bystrzy, ze umieja sobie poradzic z edycja juz po pierwszym spojrzeniu na system CMS? Sa ludzie latwiej i wolniej sie uczacy nowych rozwiazan. Nalezy to uwzglednic.
Jezeli to jest strona firmowa (o takich przeciez piszemy) to co z dostepnoscia czasowa koordynatora projektu po stronie Zamawiajacego? Bedzie mial czas uczestniczyc w calosci prac (wszystkich poszczegolnych etapach interakcji z klientem). A jezeli nie bedzie mial, to nie potestuje sobie dobrze systemu, wiec ew. bledy wyjda pozniej i trzeba bedzie je poprawiac w trybie gwarancyjnym = bezplatnie (to tez czas, ktory nalezy wczesniej skalkulowac).


I tu jest pies pogrzebany - co z zabezpieczeniem technicznym i szkoleniami? Czy dzieciak będący w szkole będzie mógł udzielić natychmiastowej (np. telefonicznej) odpowiedzi na pytanie - "dlaczego to nie działa" lub "jak mam dodać newsa... artykuł... kolejną podstronę"? Wiem, że istnieje jeszcze korespondencja via e-mail i "odpowiedź w ciągu 24 godzin", ale co z klientami, którzy płącąc za usługę, chcą mieć pomoc techniczną zapewnioną przez całą dobę? Czasem trafić można na nerwusa, a delikatniej mówiąc bardzo wymagającego klienta... Klienta, którego nie usatysfakcjonuje odpowiedź - "niech pan poczeka, syn wróci ze szkoły to odpowie na pańskie pytanie".

 

Artur Woyciechowsky, WebLion.pl