JustPaste.it
Na marmurowej wyrył płycie,czas wszelkie prawa dla ludzkości nic cenniejszego ponad życie,nic piękniejszego ponad czas MIŁOŚCI

Na marmurowej wyrył płycie,czas wszelkie prawa dla ludzkości nic cenniejszego ponad życie,nic piękniejszego ponad czas MIŁOŚCI

 

 

           Kiedyś myślałam i marzyłam że każde święta będziemy spędzać razem. W grudniu będziemy łamać się wspólnie opłatkiem a w wielkanocny poranek zjemy wspólne jajko. Jajko, które razem poświęcimy w sobotni poranek. Cóż.....

        W piątek byłam w kościele , nawet spowiedź była w moim udziale, nie pomogło mi to. Łza spływał po moim policzku kiedy ksiądz zapukał w konfesjonał. Nazwałam cie głupotą, z którą nie mogę sobie poradzić. Msza, kazanie, komunia nic mi nie dały, ale podobno czas leczy rany. Mam się otrząsnąć, wziąć w garść- rady proboszcza.......

       Próbowałam się wyciszyć i pamiętać o świętach nie myśleć o tobie, ale nawet tabletki na to nie pomagają. W sobotnią popołudniową część mszy, kropiąc nas wodą kapłan, przystanął i dość solidnie polał mnie wodą. Może chciał tymi kroplami zmyć ciebie ze mnie.

       Marzyłam, że pierwszy płatek śniegu będziemy razem przezywać, pierwszy promyk wiosennego słońca ucieszy nasze policzka, majowy deszczyk zaś skropi nasze stopy, szkoda jedynie że pozostały z tego marzenia.

       Pamiętasz jak leżąc przytuleni w lesie na tylnym siedzeniu samochodu wsłuchiwaliśmy się w krople deszczu stukające w dach auta. Mówiłeś, że i one cie podniecają, kazałeś upajać się ciszą, zapachem lata i szumem drzew. Cudownie było -często o tym myślę. Nasze zaparowane szyby zwilżał chłodny powiew wiatru.

         Chciałabym napisać do ciebie list. List w którym dziękuje ci za chwile szczęścia, za chwile ukojenia, zapomnienia. Tuszem wylać na białą kartkę wszystkie nasze wspólne wspomnienia, marzenia.

           Tylko dzięki kartce mogłabym powiedzieć ci co czuje jak czuje o co mam do ciebie zal. W cztery oczy nie umiem, bo choć wiem że nigdy nie byłeś nie jesteś i nie będziesz mój to nie potrafię powiedzieć ci otwarcie co mi leży na sercu bo wiem że już więcej nie odezwałbyś się do mnie. I choć wiem że czas tego jest nieunikniony że zamilkną nasze telefony na amen ale na razie nie wyobrażam sobie tego. Jesteś jak powietrze potrzebne mi do życia.

               Boje się szczerości tej naszej szczerości. Nigdy nie mogliśmy o nas tak swobodnie rozmawiać, bo tak naprawdę nigdy nie było nas. Więc może kartka i długopis pomogły by nam. Ale czy zechciałbyś przeczytać? I poznać moje żale co do ciebie? Nie było by to przyjemne!

               Jesteś moim narkotykiem, moim sznurem na szyi, lufą pistoletu przy mojej skroni, - po prostu zabijasz mnie. Świadomie, czy nie świadomie ale trujesz mnie sobą. Ale wiesz co jest w tym najgorsze, ja świadomie sama dla siebie łykam te truciznę, sama przykładam pistolet do skroni, sama się zabijam kochając ciebie przez te lata i po tym co mi zrobiłeś. Naciskając spust – oj mam nadzieje że nie trafie. Bo cały czas mam nadzieje, cały czas czekam na cud. Cudem będzie nie czucie niczego do ciebie, traktowanie cie jak rzecz,

...jesteś to jesteś a jak cie nie mam też sobie rade dam....

                Może kiedyś odbierając od ciebie telefon i słysząc twój miękki, delikatny, i słodki głos w słuchawce, nie poczuje pikotania swojego serducha, nie poczuje wzbierających się łez w oczach, czy mrowienia w brzuchu, wtedy porozmawiam z tobą tak normalnie, bez żadnych emocji. Wtedy już będziesz dla mnie nikim, tylko kolegą z pracy. Wtedy nie będą się liczyć nasze spędzone dawno chwile.

           Marze o dniu, w którym skruszony mówisz mi że żałujesz, że chciałbyś wszystko odwrócić, i chcesz i chciałeś tylko mnie. Chce usłyszeć ton , błagalny twój ton, chce widzieć jak się poniżasz przepraszając i błagając o spotkanie, wiesz chce wtedy powiedzieć ci że, już za późno, że jestem szczęśliwa bez ciebie i że nie chce cie znać i nie chcę cie więcej widzieć.

          Kiedyś mam nadzieje że i tobie i sobie powiem otwarcie dość...