JustPaste.it

zbiór dramatów

Eugenicy, Poemat pogański, Popielidzi, i inne zbiór dramatów

Eugenicy, Poemat pogański, Popielidzi, i inne zbiór dramatów

 




ZBIÓR DRAMATÓW


autor:

"CYBERIUS" -Zee Jop


wydawnictwo eART
kwiecień 2009
------------------------------------------------

SPIS TREŚCI:

-POEMAT POGAŃSKI
-POPIELIDZI
-BOGISLAW 16
-ZBICNIEW I BOLESŁAW
-ŚWIĘTY STANISŁAW
-KRÓTKA NOTKA BIOGRAFICZNA


___________________________


Poemat pogański

-albo kwiat paproci

 

Yuko Mishimie

 

OSOBY dramatu:

-MIESZKO II, -czyli Ojciec [czysta myśl która niestety rzadko przemienia się w czyn]

-BOLESŁAW PIERWSZY WYKLĘTY, -albo Starszy Brat [w sumie czysty gniew, energia która spopiela i niszczy]

-KAZIMIERZ, - Brat Młodszy [praktycyzm, ale ograniczony wygodą, żeby nie powiedzieć lenistwem, własna korzyść osiągnięta w najłatwiejszy sposób]

-CIEŃ MATKI, -nieobecnej co prawda fizycznie, choć jej duch obecny jest cały czas

-DEWA

-KRĄG TAŃCZĄCYCH i RECYTUJĄCYCH lub śpiewających tekst, -w zależności o możliwości pojawiający się na pierwszym planie podczas recytacji, na zmianę z głównymi postaciami dramatu,

-AKROBACI i SPORTOWCY, - trochę z boku po lewej od strony widowni ,
Recytujący i akrobaci mogą występować maskach ale nie muszą

CHÓR
i -inni

 

SCENA PIERWSZA

[w tle słychać piosenkę  „ze światła poczęty..., moje miasto”]

Wieczór przechodzi w noc, na niebie pojawia się księżyc i pierwsze gwiazdy

W dzień przesilenia letniego [ a raczej w noc], tańce i śpiewy przy ognisku, obecni przywołują stare bóstwa, postaci ubrane w wieńce z kwiatów i liści na głowach [głównie dzieci i kobiety] trzy kręgi tańczących, każdy krąg w inną stronę na przemian. Całość przypomina Trzeby alb Trzyzny, -w tym sensie że po lewej stronie z boku sceny odbywają się igrzyska, popisy gimnastyki i akrobacje, akrobaci naśladują ruchy zwierząt, etc.
Postaci przebrane są w maski, rzecz się dzieje w górach świętokrzyskich, na Łysej górze wśród pozostałości dawnych kamiennych kręgów, -akcja dramatu może też się toczyć na dwu lub trzech planach, w plenerze na górze lub wzniesieniu.

Plan środkowy, -dla sztuki centralny, z królewskim pokojem rodzinnym. Po lewej z akrobatami, i po prawej z grupą świętującą noc sobótki
Z tańczącego kręgu po prawej wychodzi co jakiś czas jedna z osób i recytuje fragmenty poematu, co przeplata się z dialogami rodziny królewskiej

Uwaga!

[Sztuka wystawiana jest w ten sposób że podczas nocy św. Jana większą rolę odgrywa krąg, podczas solstycjów jesiennych koło "Trzyzny", a jesienią i zimą [zdecydowanie] pokój królów, i wtedy w wersji j/z dominuje przejście koloru czarnego w biały poprzez szare tonację, czyli przejście od walki i aktywności w medytację kontemplację i bezruch, a z/w odwrotnie, podobnie w rytmice w pierwszym przypadku tempo i rytmika od szybkiego maleje, podobnie i głośność, ruchy robią się wolniejsze do zatrzymania prawie na koniec. Można wystawiać też w ten sposób ze akcja zaczyna się w przesileniu letnim, a druga część w letnio/jesień lub na wiosnę pierwsza część pod konie kwietnia ]

 

DEWA: -Chodżcie opowiem Wam historię o trzech królach i o jednej królowej. Pierwszy z nich

[tu wskazuje na Bolesława, a on się lekko kłania, zarówno jej jak i publiczności, uwaga: Bolesław ubrany jest na czarno, włosy ma postawione do góry, "nasrożone" jak dawni wojownicy, a z tyłu związane w chwost czyli ogon, co ma symbolizować człowieka wiedzy i sztuki],

to Bolesław, buntownik i Wyklęty, co nie chciał aby nowy porządek nastał, męstwo z nim było zawsze i chwała, a moc nie opuszczała go nigdy pomimo zwątpień i cierpienia


CHÓR: Chwała mu Chwała,

DEWA:
-Drugi to jego ojciec, Mieszko król, dzielny i uczony, -grekę zna i stare księgi czyta....

[ W tym momencie przerywa jej Mieszko, wchodząc na środek sceny, a mówiąc patrzy w stronę publiczności, bo chwilę wcześniej siedział przy stole, patrząc w monitor komputera, i stukając palcami w blat stolika, robił "umpa, umpa,...]]

MIESZKO II: -Witam, ja horoskop stawiam, każdego dnia rano, gdy się tylko obudzę, zamiast kawę wypić do książek idę.

Kładę go na biurko, o tam

[tu pokazuje na stolik, -widać że stolik jest podzielony, bo w jednym miejscu leżą księgi grube, w innym miecze i sztylety, a w jeszcze innym makiety domów i zamków, jakieś plany dróg, i czerwony kielich w środku przed ekranem komputera],

 

... potem się dopiero myję, modlę, i gimnastykuje. dla zdrowia przez chwilę, ćwiczę też z mieczem, -żeby odnależć siebie poprzez oddech, albo ciało, a dalej do pracy. [ chrząkając]
Powiem odrobinę nieskromnie, za co o wybaczenie proszę, że jestem szefem małej firmy, to znaczy zarządzam królestwem. Finanse, prawo, sojusze i układy, rynek i giełda, jest tego nie powiem Żeby pieniądz złoty i srebrny fałszowany nie był, podatki niskie a prawo skuteczne, i przepisy jasne, urzędnicy mili, państwo tanie, konstytucja zwięzła i zrozumiała, wolność nie naruszana ani własność....
... komórki ciągle dzwonią, esemesy przychodzą, e poczta kursuje tam i z powrotem, ludzie na ulicy hałasują,
choć wolał bym siedzieć w bibliotece, dzień cały pochylonym będąc nad komputerem albo starą księgą jaką, czy gazetą. Tak jak mój młodszy Kazio, którego posłałem do klasztoru aby tam zdobywał wiedzę.....
[Kazio uśmiecha się ]

DEWA: właśnie, oto i Kazimierz, ten trzeci, umysłu praktycznego jest, choć za nadto, budować lubi, bo gdy był mały stawiał z klocków mosty, katedry i szkoły, drogi wytyczał na papierze,
-w przeciwieństwie do Starszego syna [tu wskazuje na niego ręką]
który wolał bawić się żołnierzykami, albo grał w gry wojenne, i ile komputerów wtedy zepsuł....
[Ojciec macha ręką, jakby chciał potwierdzić słowa Dewy]]
[uwaga: Kazimierz chodzi w jasnych strojach, w miarę modnie i nowocześnie ubrany, choć bez przesady, tak jak większość]

Kazimierz: [skłaniając się z uśmiechem w stronę publiczności]
-Witam, Kazio jestem, król przyszły, lubię lekko i prosto żeby wszystko było....

[głosy:
postać PIERWSZA z kręgu - usuńmy się cień, bo guseł pogańskich nadszedł dzień, to taki czas że piękno świata pojawia się poprzez obrazy z materii zrobione,
Druga : -utkane
Trzecia : -aby każdy mógł zobaczyć piękno świata w formie,
Czwarta: -zrozumieć świat przez formę, procesy stałość ruch i zmianę, i w każdym aspekcie być
P: -przez dobre albo niedobre
D: -przez smaczne albo niesmaczne
T: -odnależć, ODKRYĆ siebie
C: -poczuć, i zobaczyć siebie
P: -a nawet w sobie pobyć
D: -przez moment
T: -no na chwilę
C: -po to aby za chwilę dalej gonić
P-pobiec
[....i nagle robi się cicho, bo
postać kobieca ubrana na czarno z kwiatem przyciśniętym do piersi wychodzi na środek sceny i mówi:]

-Pokłon bogini Dewaleli

Po czym z korowodu wychodzi Postać Pierwsza i zaczyna recytować poemat mówi wyżej, głośniej i szybciej, czuć że tempo rośnie

[Recytuje postać] Pierwsza z kręgu:

-Ze światła stworzony jest świat,

mawiali dzieciom rodzice, w dawnych czasach

guślarze, gęślarze, co opowiadali historię

i dawne mity
Na starych górach Krakowa,
na kopcu Kraka, i na Wzgórzu Lassoty,
i kopcu Wenedy-Wenedy,

A czasami w miejscu dzisiejszego
parku Bednarskiego,
-gdzie podobno mieścił się parlament
państwa Wiślan,
I przybywali tam, wszyscy wolni ludzie
aby rozmawiać ze sobą.
[ przerywa, po czym, recytuje dalej postać Druga z kręgu]

POSTAĆ DRUGA: -Ze świata stworzony jest świat.
Tak wierzyli nasi przodkowie
Oddani jeszcze dawnym Bóstwom

Czcili je w lasach
i na wzgórzach

[a] Dusze swe oczyszczali, przy potokach
i strumieniach
siadając na starych kamieniach.
Tak oczyszczali grzechy swojej duszy.

Przy ogniu w nocy
na wysokich górach
przywoływali Ducha Chwały
i Pierwotną Moc

[milknie, a recytację przejmuję postać TRZECIA]
-A ich święci Strażnicy
i Opiekunowie

przybywali wtedy,
na ognistych koniach
tańcząc na niebie
i łagodnie płynąc

Ich imionami były:
[razem Pierwsza , Druga i Trzecia.]
Swar-Swarożyc, czyli Chwała i Blask
-opiekun Krakowa
ze swoim totemowym ptakiem, Orłem
i świętym znakiem,
jaki nosił na piersiach

budząc zachwyt
tych co go zobaczyli

wirującą Swarzycą
w kolorze żywej jasnej czerwieni.

[Postacie z kręgu cichną, a następnie milkną i schodzą jakby na dalszy plan ]

MIESZKO: [ wdychając głęboko powietrze]
-piękne...

BRAT STARSZY: -Oto ja Bolesław, zauważ mnie ojcze proszę. Zaginiony, zagubiony i zapomniany, ze mgły wyszedłem jak ponura postać z mokradeł albo bagien, przegnana tam przez los i historię, a człowiekiem jestem jak każdy z nas i z was. I o czystych intencjach, bo pęknięcie zauważyłem w królestwie, skazę jakąś, lub ranę, jak w duszy człowieka... i naprawić chciałem jedynie, żeby nie powiedzieć uratować i ocalić....

DEVA: -Bolesławie, to jest noc w której kwiat paproci znależć może każdy, kto wyruszy aby szukać go w lesie, wśród ciemności w mroku, i nie przestraszy się . Lasu, ludzi, ani nawet siebie. Zdobędzie wtedy trzy piękne klejnoty, władze, bogactwo i mądrość, i moc leczenia, uzdrawiania duszy i ciała, człowieka, oraz kraju, o czym wiem że marzysz.....
Ale wygląda mi na to że znowu nie znalazł go nikt, a niektórym w udziale przypadła zaledwie jego część
BOLESŁAW-płatek?
DEWA-tak płatek,
KAZIMIERZ-alb liść,
DEWA-może i liść
MIESZKO-jedno na trzy
BOLESŁAW -tylko
KAZIMIERZ -zaledwie
DEWA-ale i to niemało, nie bądżmy chciwi i nie chciejmy wszystkiego, a nie umrzeć z choroby nadmiaru,
jak z obżarstwa albo pijaństwa
BOLESŁAW: [znowu po przerwie dochodzi do głosu]
-Dewo, posłuchaj, ja od dziecka naznaczony byłem, wypędzony, porzucony, przez matkę zostawiony, a przez ojca zapomniany, samotny, pojedynczy a moją siostrą była rozpacz
DEWA-Bogowie mają w opiece takich, bądż dzielny
BRAT MŁODSZY: -oj braciszku lubiłeś się srożyć, tylko nie przecz proszę, buntować, stawiać na swoim, trzaskać drzwiami, mówić nie, mp-trójkę włożyć do ucha, a muchy wsadzić do nosa
KRÓLEWICZ BOLESŁAW: -bo wszyscy, no prawie wszyscy [poprawia się] przeciw mnie byli, jedynie koń i pies nie, wiatr i słonce nie, księżyc i ptaki nie
A Wy....! [podnosi głos]
do zabawy żeście mnie sobie wybrali, i role grać kazali jak nakręcana małpka, niegrzecznego chłopca, chłopca do bicia, wiaderka na wasze śmieci, kosza na brudne łachy
DEWA- to ci dadzą co dostaną, co w sobie mają to widzą. Taki przekaz, zrozum królewiczu....
MIESZKO -bo byłeś inny, odmienny, zrozum to proszę
KAZIMIERZ-odmieniec, przemieniec, podmieniec, prawie że cudzoziemiec, nie jak większość, ale po swojemu
BOLESŁAW-tak, bo przyszedłem tu na promieniu światła księżyca nocą, na swoim koniu, na rumaku przybyłem z psem u boku... razem z bogami, i z obnażonym mieczem w dłoni
MIESZKO-nie fantazjuj synu, brać co dają, i płynąć rzeką z falami, a nie przeciw, ale razem, -z wiatrem iść bo pod wiatr to ciężko
KAZIMIERZ-a nie przeciw, ale żeby wiatr dodawał sił
BOLESŁAW-tak jak matka, co koronę z domu wyniosła ukradkiem? Jak złodziej nocą. A przy okazji wyniosła się sama, bo w domu nudno, pranie sprzątanie, gotowanie, tyle spraw na głowie, i dzieci jeszcze jakby było mało.
A w pracy weselej, i ciągle coś się dzieje, tam nudy nie ma.
KAZIMIERZ- bo dom to teraz hotel, kręci się jakiś pod nogami, i mówi że jest mężem.
BOLESŁAW- albo dzieckiem.
KAZIMIERZ- biedactwa nie wiedzą że dom to teraz firma, a rodzina jest w pracy
MIESZKO [zmartwiony]
-a więc odeszła
CHÓR-aby sławy większej zaznać? I zaszczytu
BOLESŁAW-i bogactwa
najmocniejszego narkotyku i afrodyzjaku
CHÓR [druga połowa w odpowiedzi]
-zrobiła to z bratem męża, a przeciw niemu
- Lepszego świata szukała na zewnątrz, nie wie biedna że twój świat jest w tobie, w umyśle co zasiałeś i w duszy to spotykasz, spotykasz dla przykładu brud to znaczy że łap za mydło i szoruj się
[milkną, M robi się ponury a posępny wyraz przybiera jego twarz, "dla rozlużnienia" zaczynają spoglądać w stronę tańczących]

SCENA NASTĘPNA

[poemat pogański recytacja
recytuje] POSTAĆ PIERWSZA :
-Trygław, najbardziej popularny
na śląsku i pomorzu,
którego świętym zwierzęciem była dzika świnia

[wchodzi ] POSTAĆ DRUGA:
-I Pan Śwetgo Prawa,
mieszkający w Kłodziu
gdzie był zawity.
i kontemplował nie-działając

czyli Pan na Zamku
bo taki był inny jego przydomek

[postać kolejna czyli] TRZECIA:
-A że był bezosobowym bóstwem
stworzycielem świata
Swarożyc i Trygław
to jego emanacje.

[ następna trochę zmieniając rytm ]:
[a Mieszko, Bolesław i Kazimierz, słuchają]

-W Krakowie
na świętych wzgórzach
czcili stare Bóstwa oddając im cześć
[szybciej i mocniej]
Wirowali ogniem nocą
odtwarzając niby
ruch energii wszechświata
świętej wirującej Swarzycy
co miało symbolizować
energię w działaniu.
[jakby do publiczności tłumacząc]
Do niedawna jeszcze
wierni starym obyczajom młodzi ludzie
w garnkach lub blaszanych puszkach
pali ogień
wkładając tam wcześniej drewno
albo węgiel

i zawieszając na sznurku
taką niby kadzielnicę
wirowali nią dookoła,
-aż sto lat temu
prastare obrzędy zostały zamienione
w festyn Rękawki

[i dalej dynamiczniej]

-Tańcząc odtwarzali
mity powstawania świata
i urządzali wielkie Trzyzny
raz na cztery lata
występując w maskach i śpiewając

[kończą, dokładniej przerywają recytację dość nagle,a konkretniej wchodzi im w słowo w następnej scenie Bolesław. Samo przejście z jednej sceny do drugiej następuje płynnie i w wykonaniu scenicznym niezauważalnie]

SCENA KOLEJNA

[ do głosu dochodzi Bolesław, prawie krzycząc ]

B-Ja nie chodzę w swoim ubraniu! Obce stroje i dziwny porządek, uwiera mnie to
i uciska, inne życie i inny styl
Dawniej inaczej było.

DEWA-Boga wypędzili z serca ducha zapomnieli, możnych przybyło, a zamożnych ubyło

CHÓR-Jeden na drugim jak na koniu jeżdzi, hoduje go i uprawia, i używa, bez prawa i bez zasad,

Druga połowa Chóru
-usta kłamią brzuchy rosną, a przy chodzeniu zadyszki dostają, patrzą tylko w telewizor,
podatki podnoszą, przepisy utrudniają, wolności coraz mniej, znaczy państwo opiekuńcze tworzą, z całą pajęczyną, która oplata cie aż zaczynasz się dusić i dławić zanim zwariujesz. Gdzie ta nasza stara wolność, i gdzie prostota obyczaju płynąca z prostego umysłu ?
MIESZKO -a...
CHÓR -Taki to świat że nic, nic nie jest ważne, nic nie jest konkretne, nic już nie jest proste, ani jasne. Czyste nie jest czyste, brudne nie jest brudne, dobre dobre, [chór rozdziela się na pojedyńcze głosy]
-takie mdłe,
takie nijakie
-jak kupa daleko nie szukając
-bez kości,
- bez smaku
- -bez mięsa i bez przypraw
-jak angielskie albo niemieckie jedzenie
M[pogwizdując]
-zrozum, musisz się dopasować jak do puzla. Puzlować. Przebrać, zakonspirować, a swoje myśleć i robić, w tajemnicy i jak nikt nie widzi, starym bóstwom oddawać wieczorem w lasach cześć. A przy wszystkich puzlem być i do układanki pasować, i upodabniać się, upodabniać
KAZIMIERZ - kostką Rubika być
[milkną , bo słyszą z oddali recytacje poematu przez "magiczne" postaci z kręgu, recytacja robi się coraz głośniejsza]
P PIERWSZA:
-Ze światła poczęty jest świat,
wierzyli nasi przodkowie
w dawnych czasach,

przez Boga bogów,
Pana Świętego Prawa,
o Czterech Twarzach
i surowym spojrzeniu,
gdy widział zło

Magicznie stworzony,
bo potem
zawił się na swoim zamku
w Kłodziu,
i nie działał

postać DRUGA:

[rozkładając ramiona]
-A było to tak
W pustą przestrzeń wszechświata, wrzucił
zasadę i nasiona życia,
czyli "Błe"

i widząc to Czarnogłów i Białoboga, jako para
przeciwieństw
rozpoczęła rywalizację
o posiadanie tej zasady.

Wzywali na pomoc całe armię Smoków i Żmij,
i bóstwa pór roku,
A szarpali tak Błą, aż ta pękła na dwoje
na bryłę i grudę,
czyli bryłę i glinę

P TRZECIA-
A lepidło świata,
boska poświata Świętowita niestety uleciała
w bezmiar kosmicznej głębi
Postać Trzecia:
-mnożyli się i mnożyli
aby walczyć na ziemi
powstałej z grudy, i w zaświacie
powstałym z bryi, zwanym Welą
i na niebie czystym jak lustro

Przeciw sobie stworzyli za pomocą iluzji
10 potworów,
które wymknęły się spod ich władzy,

te potwory
pożerały jak ciastka, piękne tęczowe mosty,
łamały drzewo świata,
wypijały morza, jak herbatę ze szklanki
a gwiazdami rzucały w siebie niby kulami ulepionymi ze śniegu
Postać Czwarta:
-nawet Oś świata, tak zwana Osica,
podtrzymująca sklepienie nieba,
która rosła wcześniej na górze Trygława
podskakiwała,
i z nią wszystkie nieba,

P PIERWSZA-i niebo wysokie
P DRUGA -i niebo głębokie,
P TRZECIA-i niebo najdalsze

[recytację przejmuję post Pierwsza]

...[i] wtedy wybudzony z kontemplacji Światowid,
zdenerwowany wyszedł ze swojego zamku,
podtrzymał na barkach cały przypór świata,
a potwory rękami rozszarpał
P DRUGA-
I zbudował na nowo świat, z atomów
z nowym drzewem, Wierzchbą-Wiszbą
P TRZECIA-
[zmieniając rytmikę i rytm ]
-Że świat stworzony jest ze światła
wierzyli nasi przodkowie
a ludzie zerwani zostali z drzewa,
i stąd się wzięli

niezwykłego,
bo drzewa świata,

[i P DRUGA]
[przerywając]
-na równinie Weli, stało drzewo świata,
podtrzymywało swymi konarami niebo
aby nie upadło na ziemie,

[kontynuuje przerwaną rozmowę]

DEVA:
[ do widowni, gestykulując]
-niby nic się nie dzieje, wieczorem a prawie w nocy, przy telewizorku i komputerku spotyka się zwyczajna rodzina, tyle że królewska, sprzeczka, kłótnie i awantury, mąż skonfliktowany z żoną, albo raczej żona z mężem, s powodu jej wyczynu, no powiedzmy wyskoku, bracia walczący o pierwszeństwo, a każdy inny, i innego charakteru, u jednego dla przykładu dominuje bunt i walka, u drugiego chęć bogactwa, u ojca znowu chęć poznania wiedzy, a nad tym wszystkim zaś cień nieobecnej żony i matki,
Robi się dramat prawie ze rodzinny, a zamiast telewizji, nudnej wolą oglądać pogańskie obrzędy i gusła, drugim okiem spoglądając na igrzyska

B-a tej co koronę ukradła jak zwykle nie ma
K-co za dom w którym nie ma kobiety
M-w którym brakuje kobiety
B-pytam Was [do widowni] czy widział ktoś dom bez kobiety?
[zrobiło się cicho a nawet smutno]
B-wyłączmy ten cholerny telewizor!
[ i zamiast ciągnąć drażliwy wątek, lub oglądać telewizję przez monitor komputera przedstawiciele rodziny wolą słuchać recytacji poematu i oglądać występy sportowców akrobatów]

P P:
-na równinie Weli, stało drzewo świata,
podtrzymywało swymi konarami niebo
aby nie upadło na ziemie,

na nim rosły, srebrne świecące w słońcu liście,
i złote owoce,
złote jabłka, a inni mówili
że złote gruszki, albo złote żołędzie

Wyrastało z paszczy grożnego potwora Podboja,
zabitego przez samego Świętowita

i z tego drzewa powstali pierwsi ludzie.

P D:
-Pan Świętego Prawa,
gdy kąpał się używał witek z tego drzewa do kąpieli,
i upadły dwie na równiny Weli

A Czarnogłów i Bielboga znależli je gdy spacerowali,
podlewali, głaskali, przytulali,
szeptali, i zaklęcia mówili
bo dzieci mieć bardzo chcieli, aby kochać kogoś mogli
razem
wcześniej jeszcze na gałązki i patyki połamali,
i do grządek wsadzili,
ale w nocy niestety zasnęli,
zamiast czuwać

P T:
-i zakradł się Mór, i podlał czarną wodą
grządki, ze swojej czarnej studni,
wodą zła
a jak rano obudzili się,
zobaczyli że małe ludziki
które tymczasem
z listków w nocy urosły
są śmiertelne, choć piękne
i przypominają owoce
zerwali ich z grządki
i przenieśli na ziemię
P Cz:
-Ze światła poczęty jest świat wierzyli,
a zamieszkuje go oprócz ludzi, panteon bóstw,
Ród i Rodzanna,
-Uboża,
-Prowe,
-Pogoda,
-i Żywia
-leśne duchy
i duchy potoków
-Dewy
-boginie
N-
Ze światła został poczęty świat,
a bogactwo i bohaterstwo pochodzi od Boga
wierzyli nasi przodkowie,
gdy budowali świątynie Trygława w Szczecinie,
i wielkie miasta nad morzem,
Wolin i Garęze
w której świątyni Świętowita-Rugowita
ogromny skarbiec był
pełen złota bank,
N -z tego skarbca duńczycy wywieżli siedem wozów złota
gdy napadli na miasto nocą
N -Budowali też Chodlik i Wiślice,
obok Stradowa,
dwa największe grody wiślan,
i Szczyrzyc,
gdzie cztery kopce się zachowały,
jeden na cześc Dobromira,
a pozostałe Emnildy, Bolesława
i Mieszka lamberta,
N -Skowronno,
N -i Szczaworyż.
I kolejna -A z kopców
obok trzech największych w Krakowie
bo magicznego kopca Wróżów nie wymieniłem,
Krakówek w Sandomierzu,
i kopiec Przemyślida w Przemyślu
oraz kopiec Charstka.
[milkną i prawie znikają jakby z subtelnego świata były i z subtelnej materii uczynione zostały. A może są?]

 

SCENA NASTĘPNA-

MIESZKO [ jakby przed chwilą się przebudził ze snu, ] -ale zaraz, my tu gości mamy mieć
[dalej]
o kurnia!
Na śmierć zapomniałem, stara łepetyna [tu uderza się otwartą dłonią w czoło, a twarz jego wyraża zdumienie]
BOLESŁAW-kto ma przyjść?
MIESZKO- znajomi
KAZIMIERZ-kapłani
BOLESŁAW-ministrowie
DEWA-biznesmeni
BOLESŁAW-dwór
KAZIMIERZ-przyboczni
DEWA-nadworni
BOLESŁAW [mocno]
-świątynie w świątynie kłamstwa zamienili, a urzędy zajmują się głównie korupcją, w szkołach bełkoczą i indoktrynują, do cholery! Przegoń ich!
[wstaje]
-Ja świątynie ich spalić i zburzyć każę, a urzędy korupcji zrównam z ziemią.
I Zbuduję nową ziemię i nowy świat
MIESZKO [macha ręką, jakby chciał przerwać]
BOLESŁAW-Na czele buntu stanę i wymarzę hańbę i kłamstwo krwią.
KAZIMIERZ-a nie lepiej telewizorek poogladać? W telewizorek sobie wieczorkiem popatrzeć? I przy okazji oczywiście swoje myśleć i wiedzieć
BOLESŁAW [pogardliwie]
- bełkocik i ciepły smrodek
CHÓR- albo i nie, a w tej papce i mazi utonąć i rozmyć się całkiem, aż do całkowitej utraty,
... wyrzec się siebie i duszy dla świętego spokoju
MIESZKO-znaczy strach myślenia zamienić na ból nieistnienia
CHÓR- ból zamiast lęku, to dobre, ha ha ha.
Co lepsze? [pytanie zadane w stronę widowni]
BOLESŁAW [do KAZIMIERZA]
-Uwierz mi bracie młodszy, -nie!
[i dalej]
-A twoim kukiełkom i pajacykom głowy z ochotą poodcinam, aż im jak piłki polecą i potoczą się. [po namyśle]
-A potem kije od golfa weżmiemy i...
MIESZKO [powoli, spokojnym głosem]
-synu, uspokój się, takie jest życie...
CHÓR-tak nas wychowali
DEWA-tak Was ulepili
CHÓR-z myśli swoich, poczęli
BOLESŁAW- i z chorych umysłów, pełnych paranoi i lęku
KAZIMIERZ [do Bolesława]
-tak to widzisz jest, jak matki nie ma, a ojciec gościem w domu bywa, a my sami sobie jak dziecięce łódki z kory albo statki na wietrze, a gdzie je fala zaniesie nie wiadomo
BOLESŁAW-ojciec bywa, ale przy biurku, z głową w książkach [a do ojca] te litery ojcze wsadż...
KAZIMIERZ-daj spokój, książki też ważne
BOLESŁAW [chodząc]
-nie ważne, nie najważniejsze! Ja i mój miecz, obaj stanowimy jedno, i koń jeszcze i dwa psy u boku. Jeden organizm i jeden umysł, i jedna wola [mówiąc unosi do góry miecz nad głową trzymając go pionowo, lewą ręką początek ostrza ]
KAZIMIERZ-budować trzeba i pracować. Drogi nowe i sieci połączeń. I domy i szpitale i szkoły, nowe technologie i przemysł [tu unosi do góry makietę zamku biorąc wcześniej ze stołu], a nie tam konie i wojny, bujane malowane...
MIESZKO-I wiedza nade wszystko wiedza jako królowa, moje dzieci i książki. Bo mądrość jest królową [mówi do synów]
DEWA- ale to wszystko nie pełne, jak to i to, nie tamto, a dlaczego?
BOLESŁAW[przerywając D]
- widziałeś kiedyś Ojcze, jak plewili ogródek ludzie na wsi?
KAZIMIERZ-co widać a czego nie widać mówisz?
MIESZKO-zostawmy, [macha ręką] po południu kupiłem butelkę macedońskiego wina,
[unosząc czerwony szklany kielich do ust, wcześniej nalewa sobie wino do kielicha i otwiera butelkę]]
-niezłe!
KAZIMIERZ-no to wypijmy Tato
-ale tylko po jednym
BOLESŁAW-tylko po jednym, ja nie pije zbyt wiele tak naprawdę prawie nic, umysł trzeżwy mieć chcę i ciało silne, a wszystko sprawne i skuteczne [mówiąc to napina mięśnie, całe ciało]
KAZIMIERZ-ani ja, głowę muszę trzeżwą mieć, aby obmyślać pomysły
BOLESŁAW -a z tymi gośćmi daj spokój, uśmiechy, głupstwa, szyderstwa, i kłamstwa, jakbym minotaurem był jakim, albo cyklopem
[dialog tymczasem cichnie. Słuchają recytacji]
P PIERWSZA: -Ze światła stworzony został świat
wierzyli nasi przodkowie
DRUGA-oni
TRZECIA-W święte dni chodzili do Swaringi
by odwiedzać świątynie Swaroga-Swarożyca, i się modlić
CZWARTA-dzisiaj Swaringa to Zwierzyniec,
a na Salwatorze mieściła się pogańska świątynia
PIERWSZA-Ze światła stworzony jest świat
i jego przejrzystość
bierze się z subtelności materiału,
[do królów]
-raczcie zwarzyć to panowie królowie i zrozumieć
DRUGA -bo jest uwity on bowiem
z tej substancji, jak pajęczyna,
a utrzymuje je spoiwo życia,
boska poświata Świętowita
zwana też lepidłem
TRZECIA-
Tak mówili do swoich dzieci
gdy te były małe
BOLESŁAW [wtrącając się]
-czyli działać z tego powodu bez strachu i bez obaw, czy też nie działać, skoro to tylko światło i substancja, a dalej czysty duch?
Jak piękna bańka....

Postać CZWARTA [ ignorując słowa króla, jakby ich nie słyszała]
-Bo ze światła jest poczęty świat
przodkowie, wierzyli nasi
[i teraz do B]
-ale zrozum królu że
bogactwo i bohaterstwo, od Boga pochodzi
jako jego błogosławieństwo
i wypływa ze Żródła,
PIERWSZA-
bo największe transcendentne bóstwo
czyli Świętowit,
inaczej zwany panem Świętego Prawa
o twarzach czterech,
DRUGA-z której każda inny aspekt miała,
i wesoły, i gniewny,
i na cztery strony świata patrzyła...
[jakiś hałas nagły przerywa recytację, i już razem]
Razem-a było w gruncie rzeczy Żródłem, z którego wpływały
wszelkie łaski,
TRZECIA-ak z kapelusza maga
radość, bogactwo, bohaterstwo,
i sława, chwała i moc
czy pojmujesz?
RAZEM-błogo- sławiło nam
potencjalnością wszystkiego,
CZWARTA-
na wschodzie nazwali to Wielkim Umysłem Wszechrzeczy,
albo Wszechumysłem
RAZEM-
Bo czy Święte Życie,
albo Świętość Życia
jak należy tłumaczyć jego imię
może objawiać się inaczej?
PIERWSZA-
przemienia wielką milczącą kosmiczną pustkę
bezkształtne na formy, a czerń na kolory
pulsujące życiem, i pulsujące światłem,
o królu czy pojmujesz to!
DRUGA-w tym magicznym miejscu zwanym żródłem
żródłem wszechrzeczy, które jest niewidzialne dla nieśmiertelnych
TRZECIA-a przeczuwalne niekiedy przez artystów, i filozofów
CZWARTA-oraz wielkich wojowników i bohaterów
RAZEM-i błogo- sławi nam
błogo

błogo- błogosławi nam...
Bo
żródło nie wyczerpuje się nigdy
i nie ma dna
PIERWSZA-
błogosławieni więc bogaci
i odważni

mówili poeci i kapłani
na świętych wzgórzach Krakowa
A więc ma znaczenie czy nie ma
[recytacja cichnie i przechodzi na drugi plan, odbywa się w tle, a w tym czasie następuje zmiana dekoracji i rekwizytów na stoliku, albo powoli zasuwa się kurtyna, uwaga recytacji może towarzyszyć muzyka, spokojna i refleksyjna, lub żywa i rytmiczna]]

DRUGA-
-kopcu Kraka, tym największym,
i na kopcu Wandy
oraz na kopcu Wróżów
tym którego już nie ma

magicznym i tajemnym miejscu spotkań
opowiadaczy historii i mitów
guślarzy-gęślarzy,

CHÓR -A ci co nadal uparcie tkwią w nędzy i ubóstwie
a brakuje im odwagi do bohaterskich czynów
zamiast nich wybierając nieszczęśliwie pokorę

TRZECIA -powinni modlić się do
swojego ducha opiekuna miejsca
Uboża,
i do innych świętych strażników
aby duchy opiekuńcze powróciły

CZWARTA -i wraz z nimi wróciło powodzenie w życiu,
radość, oraz odwaga
niezbędna tak dla mężczyzny

PIERWSZA-Powiedziane jest przecież
jak na ziemi tak
i w niebie
jak tu żle
to i tam żle

RAZEM -obudż się więc człowieku
i zacznij działać, gdy ci żle

CHÓR-mawiali do przybyłych
na świętych wzgórzach Krakowa
poeci i opowiadacze historii,
i dawnych mitów
zwani kiedyś

przez lud swój, guślarzami-gęślarzami
bo na instrumentach lubili sobie akompaniować, gdy wieszczyli zgromadzeniu przybyłych z wolnego miasta

P PIERWSZA-
Ze światła poczęty jest świat
i z boskiej poświaty spowity,
a zwiastuje go świt

DRUGA-mawiali poeci
opowiadacze historii
i mitów
gdy przybywali do nich
po nauki, ze czterech stron świata
ze wschodu i z zachodu
południa i północy

RAZEM-
bo cztery twarze ma Świętowit
i widzi na jego strony wszystko
i wie,
ono było u początku
tworzenia
i przy jego początku
gdy powstawała ta tkanina uwita
z przędzy nazywanej lepidłem
a podobna w strukturze do pajęczyny

Ze światła stworzony,

MIESZKO [wtrąca] -i z pradzwięków

powstawały słowa
i znaczenia, nierożdzielne,

powstało więc wspólne czucie,
uproszczone do współczucia potem

przyjażń oznaczająca obecnośc
jednej jażni przy drugiej,

jak i inne
których znaczeń zapominano
albo zostały utracone

P PIERWSA-Ze światła
mówili
na tajemnych wzgórzach
gdy odprawiali obrzęd

a wśród bólu i zwątpień
w samotności wykluwał się powoli

nowy człowiek
rodził się z siebie, po raz drugi
po prostu

Ze światła
na tajemnych wzgórzach
i w mgłach,

Tam
gdzie będąc dorosłym, umiera w nocy
kochanek ojczyzny, a rodzi się
żyjący dla siebie

bo przecież wiadomo
żyjąc dla siebie, żyjemy dla innych
i po co te dualizmy i sofizmaty?

z chłopca staję się dorosłym mężczyzną
a z larwy, motylem

taka to była inicjacja, i jej tajemnica została ujawniona właśnie

BOLESŁAW- cha! A więc słyszysz ojcze! Na świętych wzgórzach wśród ogni, z bólu rodzi się nowy człowiek
CHÓR- z lęku i obaw
DEWA-z samotności i cierpień
CHÓR- to nawóz dla niego i pożywka
BOLESŁAW-przywołajmy pierwotną moc!
[ Król pochrapuje]

AKT DRUGI

[i po chwili przerwy powracają do przerwanej rozmowy, widać że na stole pojawiło się parę kielichów, filiżanki z kawą, pod stolikiem pusta butelka po winie, a na stole druga i jakiś talerz z kanapkami lub ciastkami, zrobiło się też chłodniej, i bohaterowie nałożyli cieplejsze ubrania, a sam moment przebierania mógł być widoczny, według uznania]

BOLESŁAW [ z siła i energią]
-ja się właśnie narodziłem jako nowy człowiek
KAZIMIERZ [jakby nie usłyszał, i wracając do przerwanej rozmowy]
-byle nie zbyt ostro
BOLESŁAW- o czym mamy rozmawiać,? Czy o tańcu z gwiazdami, nie ma miejsca dla uczuć, nie ma miejsca dla marzeń ani myśli
KAZIMIERZ -o serialach
BOLESŁAW-na dobre i złe?
CHÓR-bo nie o Medei ani o Elektrze, ale o czymś lekkim i lekkostrawnym, aby umysł wieczorem ciężki nie był i łatwo zasypiał, a brzuchy mogą być ciężkie jak kamienie niby kotwice stabilności
BOLESŁAW [zirytowany]
-może to hologramy jakieś zamiast ludzi, zrobione z komputerów i kamer
KAZIMIERZ- zaczipowane na dodatek jak kozy albo krowy na pastwisku lub na łące
BOLESŁAW -wyrzuć ich lepiej, po prostu do domu nie wpuszczaj,
KAZIMIERZ -udajmy że nas nie ma,
tak pięknie recytują i śpiewają nasze dawne pieśni, te efemeryczne postaci, zupełnie jakby z innego świata były
BOLESŁAW -tyle kwiatów i marzeń...
a oni są jak atomy w blokach, siedzące bezmyślnie w swoich klatkach, takie czarne plamy, czarne dziury
CHÓR-kontemplują własną pustkę i nudę, jakby oglądali bród za paznokciami u stóp
BOLESŁAW-wypchane pakułami nijakości z telewizyjnych seriali
KAZIMIERZ- mydlina
BOLESŁAW-maski i kukły
MIESZKO - przeżywają własne bóle w samotności,
niby mnisi w swoich kamiennych eremach, w wielkich blokowiskach świata
DEWA [wracając do przerwanej kwestii]
- a tych co mówią za dużo o publicznym dobru, strzeżcie się, niech się choć sobą najpierw zajmą i pokażą...
BOLESŁAW- złapali by wszystko o tak! [tu pokazuje], szkoły, szpitale, emeryturki ukradli, że bez nich niby nie poradzą sobie i oni w to wierzą. Skundlili ich. Skołtunili
CHÓR-kołtuny im zażegnali
KAZIMIERZ-otumanili i omamili
BOLESŁAW-jak narkotykiem, albo tanią wódką
MIESZKO-państwowe wszystko -mówią,
nasze wspólne, czyli nijakie i ni czyje...
BOLESŁAW-mdłe, bo bez własności wolność jest ni jaka i jakaś chroma taka, jakby w zarodku dopiero
KAZIMIERZ- a bez odpowiedzialności figura człowieka ginie
MIESZKO- i robi się pokraka
CHÓR-odebrali nam miecze i karabiny, że się niby pozabijamy, albo innych
MIESZKO-nawet ja król muszę o prawo do posiadania miecza prosić w urzędzie i zabiegać, stojąc tam w kolejce godzinami, aż ze zmęczenie padam na posadzkę urzędu
BOLESŁAW- [gwałtownie, jakby chcąc rozerwać rękami koszulę]
odebrali nas całych, bo nawet ciało człowieka nie jest już jego własnością,
CHÓR- ani umysł i dusza
DEWA-upaństwowili umysł i duszę
KAZIMIERZ-a dom przestał być twierdzą
CHÓR-znacjonalizowali znaczy
DEWA-albo upaństwowili
BOLESŁAW-[ZDECYDOWANYM GŁOSEM, SPOKOJNYM, STANOWCZYM I PEWNYM powoli, stając na środku sceny]
...a ja wypowiem im wojnę
MIESZKO[próbuje opanować sytuację]
- dobrze spróbujmy tak: najpierw ja, rozumem i perswazją, potem ty mieczem i ogniem a na końcu Kazik bo najmłodszy, ołówkiem i kielnią
BOLESŁAW- no to próbujmy,
KAZIMIERZ-albo nie rzucajmy losy, kto drugi, lub trzeci
DEWA-dajcie kartki, ja losy w kapeluszu zmieszam
[ciągną losy]
DEWA [DALEJ]- wypadło jak było [wyciągając los i unosząc go do góry]
BOLESŁAW-a więc wojna, uderzę na Masława i go pojmam!
CHÓR-takie losy zesłane od bogów i taki jest los królestwa
RAZEM: -Niech Bóg ma w opiece królestwo.
[w oddali słychać odgłosy nadchodzącej wojny, WYSTRZAŁY, krzyki i dżwięki bębnów]]

Koniec.

 

Uwaga:
-liczba postaci w kręgu dowolna , sposób wykonania, śpiew czy recytacja, -także

-w mitach oparłem się najbardziej o Białczyńskiego, choć także o Brucknera, Labudę, Gieysztora i innych
autor


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

wydawnictwo  eArt  2009
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Popielidzi


Dramat satyrowy [ale bez satyrowych strojów]




autor  Zee Jop


 


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
MIEJSCE AKCJI


Zamek w Kruszwicy

i Jezioro Gopło


Ostatnie dni dynastii,w zamku w Kruszwicy, położonego wśród mgieł, otoczonego lasami garstka najbardziej oddanych żołnierzy broni się dzielnie, a instytut wokół którego skupili się  najzdolniejsi ludzie w państwie pracuje nadal, rozważając kwestie filozoficzne, moralne i polityczne, dyskutują o ekonomi,pieniądzu i podatkach oraz modelach państwa. Instytut pracuje pod  opiekuńczymi skrzydłami króla, a Popiel stworzył kilka eksperymentalnych księstw, w jakich panują odmienne systemy prawne, ekonomiczne i monetarne. I tak w jednym z nich istnieje zupełna dowolność walutowa, a pieniądz może być emitowany przez każdego, papierowy, metalowy lub elektroniczny tak jak w księstwie gąsawskim]. W innych dla odmiany w obiegu może być tylko pieniądz kruszcowy. W jednych księstwach prawo jest jednolite, [ jak w ks.Mogilskim]w innych każda wieś tworzy własne przepisy Żnin],podobnie jest też z podatkami, sądownictwem i służbami ochrony,czyli policją, -ale w każdym szkolnictwo, sądy, służba zdrowia,banki jak i policja są niezależne od państwa, państwo ma też ustawowy zakaz wtrącania się do tych dziedzin życia jak i gospodarki, własność. Państwowa nie istnieje Każde utopie mogą w państwie zaistnieć, pod warunkiem że zgodzą się na to mieszkający na terenie przyszłej utopi ludzie


W państwie panował kiedyś w zamierzchłych “lęchijskich” czasach model “demokracji bezpośredni” nazywany też systemem wiecowym, zgromadzeniem, lub eklezją z głosowaniem audiotele, lub za pomocą komputera albo esemesów stopniowo gdy Popelidzi przejmują władzę, a następnie na skutek zepsucia się elit i władzy [no właśnie co było pierwsze], oraz przerostu administracji i fiskalizmu oraz bierności i lenistwa rządzących elit służby specjalnie opłacane przez bogatych piastów przejmują powoli w państwie władzę[choć niektórzy uważają że robią to aby ocalić królestwo]. Ludzie wychowywani kiedyś do cnoty aktywności i wolności, dziś wychowywani, [a raczej rozbrajani] w szkołach  powszechnych , państwowych i przymusowych w “cnocie” do unikania cierpienia, a wiadomo że jak się nie da zbyt wiele zrobić i osiągnąć to można przynajmniej sprawić aby życie przebiegało w sposób w miarę miły i gładki, lub choćby bezkonfliktowy.



Nad służbami stał królewski Major Domus, kierowany przez swoja połowę i głowę,chciwą Chwościchę czyli kobietę posiadająca wiedzę, ale wykorzystującą ją w do swoich egoistycznych celów. Major Domus i Chwościcha założą w niedalekiej przyszłości dynastię piastów, a na razie gdy spisek został wykryty ciekają wraz ze swoimi ludżmi w i stamtąd zbliżają się nieuchronnie w stronę stolicy, zdobyli już Gniezno, a teraz podchodzą do murów Kruszwickiego zamku,i wygląda na to że dni dynastii popielidów są policzone


Popiela wspiera Goplana, mająca swoje “magiczne” państwo ukryte gdzieś w w głębi jeziora Gopło



CZAS AKCJI

mityczny,

ale potraktowany dowolnie


OSOBY


-KRÓL POPIEL III

bliżnięta:


-PIĘKNA MŁODA POPIELÓWNA

i

-MŁODY KSIĄŻĘ POPIEL


-ŻONA KRÓLA


-WIESZCZ


-MAJOR DOMUS


-CHÓR


-DOWÓDCA


- królowa GOPLANA


-w tle zła CHWOŚCICHA,de facto czarownica


-BATALION MŁODYCH GNIEWNYCH

I INNI


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



SCENA PIERWSZA



komnata królewska


[słychać w tle]

Ro-zkwi-ta-ły pąki białych róż

[głośniej]

Ro z kwi ta a ły pąki białych róż


KRÓL POPIEL- ilu nas , policzyć wojsko, ale szybko


[słychać] raz, dwa,trzy, dziesięć, dwanaście, piętnaście


KRÓL POPIEL-dowódco melduj


DOWÓDCA [przyjmując postawę zasadniczą]

- Piętnastu, garstka dzieciaków jak pierwsza brygada albo obrońcy Lwowa daleko nie szukając, paru filozofów i poetów, młodzi z centrum myśli i kilku najdzielniejszych wojowników.

[poprawia się]

oprócz tego rodzina królewska w komplecie.

[ i głośniej]Będziemy bronić Gopła i Kruszwicy do ostatniej kropli krwi, i naszej starej pogańskiej wiary. No i króla i wolności, o czym chyba nie muszę mówić


[słychać z sąsiedniego pokoju]

-o mój rozmarynie rozwijaj się,

[ i głośniej]

-o mój rozmarynie rozwijaj się


POPIEL- a to to co?


DOWÓDCA- to młodzi ćwiczą bohaterskiego ducha [zwracając się do wszystkich].

[ i zwracając się do króla] -Czy słyszysz to królu?

[ i dalej do wszystkich, w stronę widowni] -Nie prawda że jedynymi prawdziwymi mężczyznami w królestwie pozostały kobiety. Muszę zdementować tę kłamliwą pogłoskę, rozsiewaną tu i ówdzie.

Jedynymi prawdziwymi mężczyznami w królestwie oprócz kobiet oczywiście,pozostały także i dzieci. Ich umysły i serca są czyste jeszcze inie zepsute..


POPIEL-jak piękny biały kwiat.


[słychać zza ściany]- o mój rozmarynie rozwijaj się...


KRÓLEWICZ POPIEL: [ w stronę dowódcy] -przez upływ czasu i doświadczenia życia...


POPIEL:-dobrze[przerywając] a więc skupmy umysły, mamy młodych z centrum myśli, paru dzielnych wojowników i batalion dziecięcy. Co możemy zrobić?

Bo że Chwościcha ogień w lesie na mokradłach rozpaliła i czaruje, przywołując złe duchy, to wiemy


KRÓLEWICZ- ale przeciwstawia jej złej magii, swoją dobrą moc Goplana, królowa i dobra wróż?a,

Przyjaciółka nasza.


POPIEL- no dobrze, bo czasy idealistów dobiegają właśnie końca.

[ i w stronę dzieci]Dzieci muszę wam tę prawdę skrywaną przed wami wyjawić, otóż świat dorosłych wygląda trochę inaczej niż świat baśni. I czasami rządzą w nim trochę inne reguły i prawa niż w naszym tajemnym świecie magii i snów.


SKIERKA[wchodząc właśnie do królewskiej komnaty]

-A miłość będąca spoiwem świata, nie zawsze tam wygrywa


KRÓL -No możenie jest najważniejsza, tam


SKIERKA-To chyba delikatnie powiedziane królu


POPIEL- w każdym razie Chwościcha z tym durnym Piastem chcą nam tu drugą Gąsawę urządzić .


SKIERKA- Jak łażnie Leszkowi Białemu, nazywajmy rzeczy po imieniu Królu.

Czyli kąpiel w czerwonej wodzie, w studni czerwonej... jak w ogniu, w rzece ognia

[ w stronę Wieszcza]może nie będzie tak żle, co tam widzisz Wieszczu?


POPIEL-dzieci nie słuchajcie, proszę, To nie dla was


KRÓLEWICZ- zbyt okrutne, zbyt bolesne?


POPIELÓWNA-Tatko, ja proszę, ja wszystko muszę wiedzieć


KRÓL-lepiej jazzu dobrego posłuchajcie, u siebie w pokoju


SKIERKA- [na osobności do siebie]

a oni w tym czasie zrobią z nami to co z zamkiem klanu Mac Duffów zrobili


POPIELÓWNA- a co zrobili?

SKIERKA- ulica Zamkowe Pole po nich została, i parę kartek w historii

KRÓL-jakieś tam annały, i domestiki

stare pożółkłe papiery....


słychać głos Królewicza dobiegający z jego pokoju, do którego poszedł, posłusznie poproszony przez ojca

-”pliz de mifju ajhopju ges majn nejm O!

Law konfjużyn ju, ys de nejdzer of majn gejn...

ssss”*

[Królewicz podkochuje się w pięknej wróżce i królowej w jednej osobie Goplanie, i stąd ten nastrój]


POPIEL-synu...


KRÓLEWICZ- tato


POPIEL- [z ulgą]-a więc jest, chwała Bogu żyje...

[a do Wieszcza]

-aha Wieszczu, co tam widzisz w swojej kuli,ujawnij nam

czekamy zniecierpliwieni na wieczorne wróżby


w wielkim monitorze telewizora który stoi w pokoju

postać z reklamy dość nachalna:

-Wielka wyprzedaż dusz już rusza,

w jednym z największych superrmarketów miasta

trwa promocja,

co można przeczytać na ulotkach roznoszonych po domach

przez miłe panie,

więc jeśli masz dusze jeszcze

i przez przypadek zachowałeś ją

co raczej mało prawdopodobne

nie zwlekaj, i wymień ją

na jakiś zabawny, a użyteczny produkt, fajny gadżet,

nowy telewizor z ekranem, odkurzacz, mp3

a kto wie jak będziesz miał szczęście

i los sie do ciebie uśmiechnie, może nawet na nową pralkę!

ale nie licz na zbyt dużo proszę.

Popiel [wściekły]

-dowódco wyłącz to paskudztwo natychmiast

[Popiel rzuca butem w ekran TELEWIZORA

dowódca przełącza tel na inny kanał, z jakąś spokojniejszą muzyką]



Monolog wieszcza,-czyli scena prawie następna

[wieszcz ubrany na czarno, raczej z długimi włosami związanymi z tyłu głowy, z gitarą elektryczną, siedzi z boku na krześle, gdy zaczyna wypowiadać swoją kwestię wstaje

stojąc na środku sceny recytuje, na początku trochę zdegustowany REKLAMĄ którą przed chwilą usłyszał


POPIEL-no co widzisz,melduj mi, jakie wróżby, czy pomyślne


WIESZCZ  zaczyna-Wielki Wieprz

Wielki Wieprz

pożre wszystko

i cały świat przerobi na nawóz bo w tym jest genialny

a proces transmutacji zachodzi nieustannie,

kominy spaliny, i dymy,to jego brudny śmierdzący oddech,

blaszane puszki i plastikowe śmieci

całe to badziewie ery współczesności, to jego produkt

Gazety i brudne szmaty,i niechęć do sprzątania po sobie

natomiast nie ma ograniczeń podczas pochłaniania świata

mówi nie mas prawy, zjem wszystko, on zasiada

na giełdach, i w największych radach ma swoich ludzi

choć taki brudny i brzydki, a i z etykietą jest co najmniej na bakier

promocja promocja posezonowa wyprzedaż

krawatów kwiatów butów wielki wyprz


Pokłon Wielkiemu Wieprzowi to prawdziwe kredo

naszych czasów,mówisz jestem katolikiem, buddystą ateistą

agnostykiem, ale wgłębi serca wyznajesz religie wielkiego wieprza

i nic dziwnego bo nawet najświętsi kapłani największych światowych religii

są na jego usługach,i przybiegają na pstryknięcie palcem,

on woła raport, do nogi, a oni już są,

i tańcząc podrygują swoimi grubymi obłymi i bezwolnymi ciałami

O wielka cywilizacjo ery współczesności, plastikowych śmieci, metalowych śmieci,fruwających papierów....

co byśmy bez ciebie zrobili?

[i opada zmęczony na

krzesło stojące obok niego]


POPIEL-jestem rozczarowany, trochę nie na temat


KSIĘŻNICZKA POPIELÓWNA [z przekąsem]

- nie da się ukryć że religię wielkiego wieprza kultywuje Chwościcha, i męża swojego

Piascicha nią zaraziła


MŁODY POPIEL-raczej żonę


SKIERKA-raczej wałkiem


ŻONA POPIELA-albo młotkiem zmusiła


POPIEL-bo Chwost i Piaścicha bardziej do nich pasuje


DOWÓDCA-a taki grzeczny był kiedy u nas jako major domus pracował


ŻONA POPIELA-kłaniał się wszystkim jakby podłogę zamiatał


SKIERKA-omamiła go swoją magią


POPIEL-miłosnymi czarami


ŻONA POPIELA-a po ślubie wiecznym pokrzykiwaniem,


SKIERKA-narzekaniem


POPIEL-więcej, więcej,tylko wołała, nogą w podłogę tupała i mu rozkazywała


DOWÓDCA-tysiąc krokodylów, krokodylowe miasto całe chce


ŻONA POPIELA-a on pod miotłą i pantoflem schowany,


POPIELÓWNA-i zastraszony


DOWÓDCA-dopiero w pracy się wyżywał i dzięki temu odpoczywał


POPIEL-bo Chwościcha to przecież kobieta wyzwolona


ŻONA POPIELA-raczej pod chwostem


POPIELÓWNA-wyzwolona z czego?


SKIERKA-jak to z czego ze swojej kobiecej natury

i przemieniona w furię,


POPIEL-obłęd wielości jej w głowie namieszał

bo już kamienica na woli justowskiej nie wystarcza


ŻONA POPIELA-ani dziesięć kamienic


POPIEL- o zabolała mnie głowa z tego, okłady i ręczniki poproszę

DOWÓDCA[salutując i stukając obcasami]

-państwo wybaczą,obowiązki wzywają

[i wychodzi

reszta też rozchodzi się]



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


SCENA NASTĘPNA


W wieży


[Luneta do obserwacji nieba, teleskop, stare księgi, komputery połączone w sieć,retorty. Popiel obserwuje gwiazdy przez teleskop, czekając na młodych z “centrum”. Wchodzą młodzi z centrum z jakimiś papierami do króla, i słysząc jeszcze na schodach śmiechy z Piasta mówią]


CZWARTY MŁODY-ale wy królu też nie jesteście bez winy


PIERWSZY MŁODY-kto monopol banku państwowego wprowadził?


DRUGI MŁODY- i papierowy pieniądz do obiegu, bez wartości świstek[ tu wyciąga jakiś papier z kieszeni, i jakby chciał go podrzeć]


TRZECI MŁODY-a mennice konkurencyjne kazał zamknąć


1-kto upaństwowi łpolicję i sądy


2-żeby poddanych kontrolować


3-i przymusowe emerytury na które co miesiąc trzeba płacić, i to dużo grosza


1-opiekę zdrowotną i państwowe szkoły


2-żeby mieć oko na wszystko i ucho, a do tego trzymać mocną ręką


3-a przy okazji czerpać zysk


1-podatki nowe wprowadzać kazał


2-coraz większe i wyższe


3-po nocach marzył o religii państwowej i państwie wyznaniowym

żeby kapłanów sobie kupić


1-to człowiek jest nadal własnością siebie, czy już państwa


2-jeśli musi pańszczyznę odprowadzać


POPIEL [poczerwieniał ze złości]

-moje małe myszki, ja dla dobra ogółu....


MŁODZI RAZEM-królu


[i skandując]

-jedna partia

i jedna religia

jeden wódz

i jedna waluta

1-monopoliki na wszystko a na końcu stoi urzędnik króla i pociąga za sznurki pułapki, mówi wejdż mi tu myszko do środka, tam na

ciebie czeka serek

2-Ale myszki nie są głupie

3-Kto obiecał że sie nie oprze, i nie będzie jak Popiel II


POPIEL-człowiek słaby jest

MŁODZI RAZEM-raczej chyba wygodny i leniwy


POPIEL [tupiąc] -bo kotem was poszczuć każę


MŁODZI RAZEM-a my ciebie podgryziemy w twojej wieży


POPIEL- naczelniku,[krzyczy, i za chwilę wyciągają telefon dzwoni]

-mogę prosić...


TAJEMNICZY GŁOS W SŁUCHAWCE-jest na tajnym zebraniu


POPIEL-no dobrze związkowcy mnie prosili, dwór naciskał, doradcy sugerowali,że dzieciom swoim przyszłość zabezpieczyć chcą, to chyba nie grzech


1-ale cudzym kosztem?

Popiel pada na fotel tron zmęczony i nakłada sobie koronę aby dodać powagi, wachlując się przy tym kartką papieru

POPIEL-ach czemu myszki w wieży mnie dręczycie, Popiela swojego króla

Przecież nie jestem najgorszy

Modzi wychodzą z wieży a Popiel zapada w drzemkę na swoim fotelu-tronie



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

SCENA NASTĘPNA


Pokój dzieci


[Młody Popiel śpiewa,marząc o Goplanie, -przygrywa sobie przy tym na gitarze

Siedzi na stołku z jedną nogą podwiniętą, o drugą wspiera gitarę]



-Dziewanna

[słychać pojedyncze akordy]

Dziewanna to nie jest lilia złota,

tak jak Marzanna nie jest

kukłą jakąś paloną na wiosnę

Dziewanna jest jak poświata

ma zapach, a na tle bogiń wodnych,

wygląda jak kwiat,który

w uśmiechu rozchyla nocą kielich ust

Nie znają jej zdziczali mieszkańcy

krainy neolitu,

kamiennych martwych osiedli, pełnych widm wieczorem

i strachu zamiast tajemnicy,

zdziczali, bo zamknięci w swoich kamiennych budowlach,

tak nielubianych przez słowian


[tu chrząka, i po chwili przerwy śpiewa dalej]


Od miasta Złociniec

aż po rzekę Świsłocz

mieni świat,

-bo przecież świat ze światła jest i każdy to wie

Dziewanna idzie,a po niej Dewalela,

gdy już jest cieplej

i można budować gniazda

Ale neolityczni tchórzenie myślą o ptakach i o gniazdach

Myślą tylko

o swoich ołtarzach, i o ofiarach

jakie na nich składają

złym bogom

MŁODA KRÓLEWNA  POPIELÓWNA

[wchodząc  zaskakuje brata]

-czemu poemat o Dziewannie śpiewasz. To nie wiosna przecież, ale jesień póżna,bo liście z drzew spadają.

Już wiem, ty się w Goplanie kochasz


POPIEL-wy tam dzieci zamiast przekomarzać się myślcie lepiej, gdzie możemy teleportować się, w jaki wymiar przenieść, gdy królestwo padnie pod naporem wroga, choć oczywiście jestem pewien że nie


-BLIŻNIĘTA KRÓLEWSKIE RAZEM-

w najgorszym razie dojeziora pójdziemy, do królestwa Goplany, magicznie ukrytego aż do czasów lepszych, kiedy umysły ludzkie rozjaśnią się

KRÓLEWNA-a do tego potrzebują ognia więcej w sercach

POPIEL-a więc posiedzimy trochę tam, tysiąc lat albo dwa, jak wojska Chrobrego w górach

-wygląda na to że tak

KRÓLEWICZ-tak kwiaty rosną pod wodą, lilie złote i czerwone róże, i dziewanny co teraz nie w modzie

KRÓLEWNA-muszę wam wyznać że do ruchu obrony dzikich zwierząt wstąpiłam

KRÓLEWICZ-ach jak romantycznie się zrobiło,

KRÓLEWICZ-ty pewno będziesz ożeniona ze starszym synem Piasta

KRÓLEWNA- ja nigdy, wole do królestwa magi i marzeń, jak Goplana i Wenda

KRÓLEWICZ -Weneda chyba

POPIEL-dzieci nie czas, muszę wracać bo Wieszcz podobno wizję znalazł. Urząd wzywa

BLIŻNIĘTA KRÓLEWSKIE RAZEM -chyba urząd rodzicielski

KRÓLEWNA [na koniec]

-Pąpiel lub Bąbiel,to samo co bąbel, bańka powietrza i schowamy się w takiej bańce jak przegramy na czas jakiś


KRÓLEWICZ-żeby siły nowe złapać i oddech

OJCIEC I CÓRKA RAZEM-właśnie

[Ojciec wychodzi]


scena kolejna


[tymczasem w środku głównej komnaty królewskiej], towarzystwo siedzi przy kolacji, czekają na Popiela, gdy Popiel wchodzi i siada cichną głosy,


pojawia się muzyka]


Wieszcz-

[monodeklamuje w wizji]

-Fabryka

Choć pokaże ci wielką fabrykę
przemieniają w niej myśli ludzkie,

umysły ludzi, serca ich,
i duszę

Macki meduzy zakończone są
telepatycznymi przekażnikami informacji
i rozchodzą sie
w wielu kierunkach

 niby pajęczyna oplatają świat
naszej globalnej wiochy

Bestia o wielu głowach
mówi do ciebie z różnych miejsc
jednocześnie

i ma wiele twarzy
stosownie do upodobań i gustów

Gdy zanikają uczucia, lub brakuje myśli
wielka fabryka procesu transmutacji
podrzuci ci je
z radością
mogą przecież produkować nastrój
w dowolnych ilościach

Tam w tajemnych labolatoriach
ukrytych przed ludzkim wzrokiem
naukowcy niby Mefisto, chcący stworzyć
z żywych ludzi Golema lub kukiełkę

mixują embriony
bo człowiek nowej ery jest potrzebny
całkowicie plastyczny i uległy

W piwnicach i pokrętnych labiryntach swoich ciemnych umysłów
robią niealchemiczne teatrum

łączą komórki zwierząt i ludzi
chcąc wyhodować hybrydy

Kontrola urodzin
kontrola życia
kontrola własności
kontrola twoich dzieci

w szkole powszechnej
i przymusowej

kontrola zdrowia
wydatków i dochodów
powszechna redystrybucja dóbr

psychouprawa hodowla ludzkiej rasy
jako doskonałych robotów
należących do państwa a więc pańszczyznianych

tu Bestia robi grożną minę
i mówin ie pisz zbyt wiele o tym
ale święty Jan kiwa  głową że tak

konkluduje: najwyżej narazisz się arcykapłanom
ale pisz o tym śmiało,

-to ten sam wspaniały Jan
którego pamiętam przecież
z czasów męki pana Jezusa

a widzieliśmy się jeszcze pare razy
przez te tysiące lat
słychać hałas, to odgłosy armii Piasta szturmując bramę przerywają w wizji Wieszczowi

[muzyka, minutę lub dłużej]
WIESZCZ- uuuuu, -dajcie mi kawy,

ale jestem padnięty

POPIELÓWNA-tatko,ja nie chce żeby tak było

KRÓL POPIEL-i obiecuję ci że nie będzie

SKIERKA- na nas już czas, musimy do krainy Goplany

[znikają wszyscy,

przez wyłamane drzwi wkraczają pierwsi żołnierze armii Piasta]


KONIEC .

grudzień 2008


autor Zee Jop

"CYBERIUS"

 


Wydawnictwo eArt

kwiecień  2009




@ @ @  e'kopy eArt    @ @ @


blog autora:   http://art-jop.blog.onet.pl



____________________________________________________________________________________________________________________________



Bogislaw  XIV


autor:

Zee Jop "Cyberius"

  wydawnictwo     eArt
 

__________________________________________________________________________________________________________

osoby dramatu:

KSIĄŻE BOGISLAW

WALEK SZMALEC

głupawy WOJTEk WOJTER [nazywany Wolterem] WOLTER

ŻOŁNIERZE

JESOBEL

SYDONIA

ANIOŁ

i INNI


SCENA PIERWSZA



słychać słowa piosenki "Boni end Klaajd, Boni end Klaaajd....... [ w wykonaniu podobnym do tego B. Bardot]
Bogislaw chciałby pewno być takim zawadiakom


BOGISLAW  [jakby majaczył] - ...racz Panie odejść, bom senny, idż tam, dadzą ci w kuchni trochę jeść i pić, a potem dołącz do szwedów, oni ciekawi takich rzeczy. Stoją  z wojskiem brandenburskim, i kłócą się o łupy pod zamkiem..

 

WOLTER [ z wielką pewnością siebie, w głosie]  - wszystko będzie zbadane, zamierzone, a wcześniej w retorcie zmierzone, i sprawdzone na przykładzie, takie właśnie akuratne    [i śmiejąc sie głupawym głosem]
 a my przez obserwację, [patrząc przez szkło powiększające na powierzchnię stołu]  będziemy kontrolować eksperyment, tak  jak matka dziecko.

 

BOGISLAW zniecierpliwiony- Obserwacja wpływa na wynik eksperymentu,  mówię ci, idż już tam, i do służby dołącz, dadzą ci jeść i pić.

W tym momencie z sąsiedniego pokoju Walek zachrapał [słychać chrapanie].

 

BOGISLAW [ przypomniawszy sobie o swojej randze i o pochodzeniu]   -Ja, pan na Rugii, i wołogowski książę, muszę znosić takich przebierańców z obcych służb . Skąd ten fircyk tu przyszedł, bo w Wołgoszczy nie widziałem takich, ani w Gryfinie, ani nawet  w Angli.

Szkoda że nie ma tu Kazimierza, dałby mu parę dukatów za wierną służbę, może by bawił choć na błazna za głupi.[ zbyt głupi jest]

 

[po chwili przerwy]

 

Dziadku Kazimierzu, jesteś tu? [Cisza].

 

[Zniecierpliwiony Bogislaw wstał z łoża, i chodzi po pokoju w poszukiwaniu leków, a szuka ich na szafce, w szafce, i pod łóżkiem i gdzie się tylko da]

-Gdzie to lekarstwo. Simon albo Adams zamawiali leki, ach te medyki cudoziemskie!. Pomorze pustoszeje, a ja leżę chory, tylko jakiś cudzoziemski szlachcic, albo raczej fircyk, naprasza się, napusza się jak kogut i fochy jakieś stroi.Szuka pracy chyba? ale skarb jest pusty. Szwed i brandenburczyk nie próżnują, Pomorze pustoszą, wyciskają poddanych ze złotych monet, jak z oleju wyciska się rzepak , zostały z nich same wióry

 [co mówi gestykukując przed lustrem, -jakby do siebie. Po chwili przerwy, zmieniając temat, mówi bardziej w stronę widowni] -Trzeba by

 

poćwiczyć łacinę, gimnastyka umysłu jest niezbędna, albowiem wiadomo że organ nieużywany zanika, choć greka jest jaśniejsza jakaś, taka mi się zdaje, ale niech będzie, poćwiczę łacinę

 

[dalej rozmyślając i zastanawiając się na temat Woltera, jak to robi człowiek samotny,    co chwile zmieniając temat, i rozmawiają jakby z samym sobą]

-Może by tego fircyka nauczy ćparu  sztuczek, robił by aport, siad, a i damy by były zachwycone takim kawalerem i  amantem..

 

 

[w głośnych rozmyślaniach przerywają mu pijani żołnierze, śpiewając za oknem]

 


PIJANI ŻOŁNIERZE  my palimy pochodnie cywilizacji, i koło postępu toczymy...

 

[Książę widząc że nic nie poradzi i nie znajdując wyjścia z sytuacji, idzie w stronę łóżka zrezygnowany, jakby się chciał położyć spać]

BOGISLAW- Tu się już chyba nic nie da zrobić, pójdę spać. Tabletki, ampułki, fiołki, na nic to i sił nie przybywa. Ach ten Adams, znowu nie przygotował mi leków, [ opada na łóżku, i zaczyna nucić piosenkę ]

 

leżąc na łóżku w pozie półsiedzącej i półleżącej zarazem, podśpiewuje piosenkę jaką ułożył spontanicznie o swojej dynsti gryfickich książąt
[wyliczajac na palcach]
....Warcisław Piąty który lubił wilki,
 Kazimierz Czwarty, który zmarł od piłki,
kamiennej piłki,
 uderzony w głowy tył, upadł i juz nie wstał.
zdążył tylko krzyknąc   aaa
Małgorzata w karczmie spała,
a Georgia oszalała.
dla odmiany
bo nie mogła juz wytrzymać
Barmin rzeżbił,
 Filip pił,
...ile jeszcze będziesz żył.
[jakby z zewnątrz]
ty Bogislawe XIV, będziesz księciem ostatnim.
 tej sławnej starej   dynasti.

[tu dalsze słowa piosenki nikną, ale pozostaje nucenie...]

aaa aaa kotki dwa kotki dwaa
szaro bure obydwa
[Leżąc już, przykryty jakimś starym kocem, Bogislaw prowadzi monolog ze sobą samym][

BOGISLAW- kiedy ja się budzę, a kiedy mam sny?, i te widziadła różne, które przweśladują mnie
niby koszmary w nocy?

i korowody postaci, co przechodzą  przez  pokój ,
 by potem nagle i bez śladu zniknąć.
 jak ten czaruś Wojtek
Czy prawdziwe są,  czy to tylko widma, postaci po których ślad dawno zaginął i zniknął, a nawet w pamięci mocno się już zatarł, a zostały jedynie ślady jakiejś dawnej formy, które i tak znikną,  zanikną  jak po butach ślady w mokrej i miękkiej ziemi kiedyś uczynione ?

-wieszczbiarzu jakiś zadmij w trąbę i powróż jaka nas czeka przyszłość

ale cisza tu, i nikt nic nie słyszy
 

[wstaje z łóżka, i chodząc po pokoju, jego rozmyślania przybierają formę bardziej fiozoficzną, gestykuluje przy tym]

Ten "Traktatus filozoforum o próżni i atomach w niej zawartych", których podobno nie ma, chętnie bym zobaczył, co za magia nowa i co o duchu,  a co o próżni cząsteczkowej głosi

Chmurokukułczyn nasz, ach chmurokukułczyn, ćwierkają ptaszki o lepszym świecie od trzech tysięcy lat - o nowej ekonomi
i ekonomologi
 czy  sekta to uzdrawiaczy świata, czy  raczej uzdrawiaczy własnych żołądków
a może nasz piękny zielony poganizm, stare pogańskie drzewa nasze święte?
 

[jakby przyszedł wieczór, a minęło przynajmniej parę godzin,

 i mogła by to być kolejna scena].
 

[Bogislaw modli się podśpiewując]

podszedł do łóżka i usiadł na nim, w pozycji siedzącej na łóżku, do naszych starych bóstw

BOGISLAW- Dażbóg, niech ci daży Bóg
niech ci szczęści Bóg
Dewalela
Dziwilela,  niech da ci dzieci w brud
cały wianek
, niech rozkwitnie na nowo ród

a Niech pogoda zdrowia doda,
i Żywia życia  i  sił

 

[w tym momencie jakby modlitwa dodała mu sił a  wcześniej wstając i podchodząc do biurka/szafki ] bierze z biurka a raczej z szafki stojącej przy łózku długopis lub gęsie pióro [do wyboru] i kawałek papieru, po chwili jednak zrezygnuje i odłoży papier i gęsie pióro [lub długopis] na szafkę

 

BOGISLAW-wszędzie szukam nadziei,  nadziei szukam wszędzie,
Już wiem, napiszę list do Władysława IV, kuzyna przecież i   on mnie zrozumie,  bo obu nas niemoc zdjęła, i na obu szwedzi nastają  jak szarańcza, i obaj leżymy w łożach, chorobą zdjęci okrutnie [i ciszej: o kuzynie!]

Walka wezwę, niech pisze.

Szmalec! Woła w kierunku drzwi, [ale z tamtej strony drzwi słychać tylko ciszę, Walek widać śpi, albo udaje bo nie chce mu sie wstać]

 

BOGISLAW-Szmalec, chamie!, -schlało się to bydło. Pijany jak wieprzek jesteś?

Albo najadło się wiedzy o pustce, i nie działa wcale, jak silnik bez benzyny

Choć przesławni uczeni z uniwersytetu w Gryfii

mówili że pustki nie ma, a doktryna sama jest błędna, przynajmniej w rozumieniu nihilistycznym.

Ty próżnio bez granic doskonała, bez ja,

Pijanyś wieprzu!,

wstawaj-nachlało sie  bydle z sołdatem, z żołdactwem,

jaką ty mantrę masz od rana?

żreć, ty byś świat od rana chciał połknąć,
 i wypić

 On od rana, bezmyślny woła tylko wódki,

i nie ma nic, bo wszystko jest puste, ale za babą,

to sie ogląda,
. Gdzie takim chamom o pustce rozmyślać, i o  istocie rzeczy

Bacikiem go wybatorzyć na rynku w Szczecinie, pod Kruczym Kamieniem

Ten lud powstaje, ale po to tylko żeby chaos robić, magię chaosu uprawiają możni, i  tłumem ruszają emocję, wprawiając tłum w ruch.

[Macha zrezygnowany ręką]

A niech bydło śpi, wygląda jak beczka śledzi, albo beczka piwa.

[Po chwili jednak znowu zaczyna monolog o Walku]

W imię Boga Najwyższego, który stworzył Niebo i Ziemię, ja mu dam pradżnie!.

Próżniak jeden, rozpróżnbiaczony cały, rozchełstany, z ludem by sie tylko bratał, i bruderszafty wypijał. Jak mu ten fircyk Wolter radził za pieniążek,
 no ale Walek nie głupi, guldena nie da, choćby mu służył tamten

 

BOGISLAW [głośno] myśli: o swoim kraju, i oświecie w jakim żyje, niepewnym i chwiejnym, może tez palić papierosa

-Nasz kraj jest otwarty jak stodoła, i rozlużniony, nie ma granic, a wszystko przelewa się.
 Stronnictwo pruskie ma w sejmie swoją partię, stronnictwo szwedzkie ma partię  i żołnierzy, i brandenburskie ma.
 Nie ma tylko w stanach stronnictwa Pomorskiego, ani parti pomorskiej. Mówią o zjednoczonej protestanckiej europie, o zjednoczonym europejskim cesarstwie niemieckim zachodniej europy, a Pomorze , Śląsk, Czechy, to przeżytek. A ten kto broni swoich portek i chałupy to szowinista, wielki książe czy robotnik najemny, wszystko jedno. Byli chłopi na skargę, niedalej jak wczoraj, żołnierz zabrał im ostnią kurę, mówi ty  szowinisto pomorski, w imię zjednoczonej europy, i nowego świata, nie ukrywaj przed urzędnikiem państwowym pozornie tylko swojej kury, i odprowadż podatek do pustego skrabu, bo urzędnik państwowy nie ma już co pić, a piwnice są puste. Pare beczek wina by się przydało i pieczone prosiaki na ucztę delegatów zjednoczej porotestanckiej europy, -dawaj kur...  kure chłopku i podatek

I tak rabują naszych poddanych wymyślając ciągle nowe akcyzy i podatki, a nawet składki na przymusową emeryturę każą im w srebrze odporowadzać.

Ach gdzie te czasy dziesięciny i główczyzny, -podatek wzrasta dla szlachty, daniny i powinności, i jeszcze  mamy być otwarci jak stodoła [drzwi do stodoły] rozlużnieni i bez granic.

Jak to, na to mówi, tłusty poborca podatkowy, my budujemy utopie z cegieł słów, -nie chcecie powszechnego dobra ekonomizmu -jak mawia nasz wyznawca ukochany  anabaptystów morawskich, w imię postępu oddaj chłopku ostatni grosik, no oddaj dla biednych dzieci daninę, a  jak nie,  to pójdziesz do twierdzy jak przyjdzie jegomość Bismark
 wtedy  dopiero zobaczysz prawdziwy postęp i sprawiedliwość społeczną.

 

BOGISLAW [złosliwie  naśladując poborce, albo Bismarka]-W imię ludu, mówię oddaj ostatni grosz kułaku, chudy bo chciwy, ciesz się prostaku że jeszcze nie pobieramy grosza na na opiekę zdrowotną, znaczy się do szkatuły grosz na póżną starość lub chorobę  musisz oddać. A my przepuścimy ha ha he w imię szlachetnych porywów serca, nie szkoda ci biednych dzieci powiemy ty  przestępco, dawaj daninę państwu i płać haracz to pierwsze przykazanie, ale nawet dzikie hordy nie wymyśliły tego. Na to trzeba łajdaka  Bismarka.

WOLTER [z cynicznym uśmieszkiem],  - a la diabolo- my dla ludu tylko z ludem  i za lud.

 

BOGISLAW [wyrażnie zdenerwowany, a twarz robi mu sie czerwona ze złośc]
 -Słowo “Rozum” z dużej litery checie pisać, i Bogiem go nazywać a to tylko Bogini ziemi pod nazwą Materii występujaca ,albo maateria pod nazwą bogini  [ i dalej do widowni] -odkryli niby genom człowieka i myślą że wiedzą wszystko, że niby Bóg matematyką jest

Wolter-my jedynie oramy pole przy pomocy szlachcianek, a niejeden szlachcic służy mi za konika. Zarżyjcie szlachcicu [słychać rżenie szlachcica zza okna, i wychodzi]

 

Księciu zmienia sie nastrój na smutny

 


Książe BOGISLAW [zostając sam płacze, kryjąc głowę w dłoniach]- Na co nam przyszło, tu już wolna Rzeczypospolita Narodów nie przyjdzie, a Kraków tak niedaleko, o trzy rzuty kamieniem i jeden rzut rzut beretem. Władysław chory i nie pomoże, choć Poletto umila mu życie.

[I z ożywieniem]

O proszę, Wolter powrócił [powraca Wolter], Erazm tłusty jak wieprzek, i Bismark w jednej osobie napasł się, tłuszczem nalany i tłuszczem zalany , nic dobrego z tego nie wyjdzie, a szlachta i lud ciągną ich w wozie pod górę. Architekty świata dokąd go wiedziecie? Na zgubę i zatracenie chyba tylko. Chcą porządkować, jak mapę na dłoni mieć, równiótkie wszystko, pod lupą i okiem
 
[ książe pada na łóżko, i nie wiadomo czy zrezygnowany i pogrążony w depresji zasypia czy też umiera.]

 

SCENA KOLEJNA.
 
W której pojawiają się:

 

SYDONIA

JESOBEL

i ANIOŁ [w postaci kobiecej]

oraz BOGISLAW

 

dekoracje mogą być zachowane podobne lub te same, jak i miejsce, może kolory jedynie jaśniejsze ścian i przykrycia łóżka, obrus na stole też jest jaśniejszy, jeśli taki istnieje

słychać  słowa piosenki  " Bonni enad Kajd, Boni end Klaajd...." [w wersji z B.Bardot]
piosenkja niknie i

SYDONIA [ mówi z wyrazem cierpienia, i jej postawa wyraża cierpienie] - ja jestem Sydonia, niesłusznie o czary i magię oskarżona. Gnębiono mnie i dręczono pod Kruczym Kamieniem, gdzie po mękach wielu ścięta mieczem zostałam.

Ale nic więcej o sobie nie powiem,  [ w tym momencie ożywiają się i jej oczy stają się jaśniejsze]
 bardziej o moim księstwie, które tak ukochałam. A dzieje jego są niezwykłe i stare, od czasów pierwszego księcia Racibora, kuzyna Piastów, aż po jego koniec.

[ ten fragment może być wypowiadany przez Sydonię, , ale nie musi
-Niedługi, bo gdy Bogislaw zemrze, żywot swój księstwo zakończy. Wojen w jego obronie, toczyliśmy wiele, i krwi do morza wylaliśmy rzekę. Z duńczykami synami wikingów, i z  Waldemarem Duńskim, ale sądny dzień przyszedł, gdy podpalili Arkonę, świątynie spalili, ze świętymi znakami, orłami starymi i ze stadnicami, co nas jednoczyły w lęchijskim plemieniu, a na koniec spalili posąg Świętowita, naszego starego boga. Potem zdobyli Charęze, Garęzą też zwaną, a ze świątyni skarbca, siedem wozów wywieżli, pełnych złota i skarbów. A rzecz się działa 14 czerwca 1165 roku. Uderzyli też i na Wolin, a Henryk Lew przez pół roku oblegał Dymin, bardzo waleczne miasto. Waldemar Choćków zniszczył, i z ziemią go zrównał. Napadali też jeszcze na Wołogoszcz i Ostrożno ]

 

JESOBEL [ spokojnie i pewnie]   - dzieje dynasti tej znane, i skromna być nie musisz,[ tu patrzy w stronę Sydoni z szacunkiem] wystarczy wspomnieć o niektórych z nich, a waleczni to byli rycerze. O Kazimierzu, opiekunie handlu co podczas wojny zginął, i Bogusławie, co podczas polowania poniósł śmierć, i o Warcisławie V, który ostatniego na Pomorzu zabił tura.

SYDONIA  [jakby już doszła do siebie,  mówi z  uspokojonym umysłem]  -tak dynastia to znaczna, ale i niezywyczajna, i nie tylko Warisław, który uczył ptaki mówić, a z wilkami za pan brat chodził, jako ich przyjaciel. Ale pomówmy o sobie, powiedz lepiej co ty?

JESOBEL- a ja, o witaj Sydonio, przyjaciółko droga, jestem Jesobel. Król anglów, niech przeklęty będzie, z domu wypędził mnie, bo wiary zmienić nie chciałam. Ale wcześniej w więzeniu gnębił i dręczył mnie okrutnie, tortrując moje serce,
 zanim z ojczyzny, wygnać kazał.

SYDONIA-teraz obie, skrzywdzone dwie dusze zranione, jak siostry jesteśmy.
I tu sie spotykamy,  aby wziąśc odwet
na  prześladowcach naszych , i złym królu.

JESOBEL [jej twarz przybiera wyraz złośc] i -tak, ukarać swych wrogów, i okrutnych tyranów, to nasz los i przeznaczenie.
 

SYDONIA [ z zaciętoscią, pamiętając dawne krzywdy i urazy] - aby podnieść się do postawy właściwej ludziom, czyli stanąć w pionie. Być sobą, w sobie, i ze sobą, oraz i dla siebie samej. Leżeć , chodzić lub stać, co bądż, ale sobą być zawsze,
A w miłosierdzie dla zła nie wierzyć. .  

JESOBEL-jak Odyn? sam sobie samemu, i w ofierze dla siebie, co zawisł  mistycznie na drzewie, na dni siedem?

Sydonia- otóż tak. Ale powiedz lepiej, jak było na statku, i wcześniej w więzieniu.
 

JESOBEL-tam moi kaci dręczyli mnie okrutnie, obcęgami wyrywali serce, wnętrznści i trzewia.
Lata samotne , w zimnie i ciemnościach, wśród mroków duszy, kruków oraz wron. Wśród chorób, zmartwień, i czarnej rozpaczy. Modliwy, przekleństw, płaczu i milczenia, i tak na zmianę.Mgła i ciemność nieokreślona.
Tam w więzieniu, zatraciłam, zagubiłam i zapomniałam.
 

SYDONIA-tam w więzieniu płakałam, rozpaczałam, cierpiałam,  w kamień się zamieniałam,
 przestawałam, umierałam i ożywałam znów.
I czy opowiedzieć ci, jak okrutni ludzie, dręczyli mnie, jak myszę kot dręczy, zanim zję ją, i życia pozbawi?
Na koniec, aby swoim złym bogom, ofiarę z człowieka  złożyć, okrutni kapłani zła,
zabili mnie na Kruczym Kamieniu, a kamień obmyli moją krwią.
 
JESOBEL- o krwawe to bóstwo i bezwzględne, co litości nie zna, jak się ono nazywa, wiedzieć pragnę. Czy to jakiś okrutny bożek aztecki?

SYDONIA- w rzeczy samej, są żli i okrutni, a o imię bóstwa, nie pytaj.
Nie pytaj o zło,  i o nim nie myśl,   bo go przyciagasz,. A dusza wtedy ciemnieje

JESOBEL- bezwzględni?

SYDONIA- bez sumienia

JESOBEL- i bez uczuć

SYDONIA-bez zasad

JESOBEL-i nie mają wiary

SYDONIA-ani moralności

JESOBEL-wszystko na sprzedaż

SYDONIA- i na pokaz
 
JESOBEL-udawanie

SYDONIA-granie

JESOBEL-zakłamanie
 
SYDONIA-oszukiwanie

JESOBEL- w stroje kłamstwa ubieranie

SYDONIA-gry społeczne

JESOBEL-ludzkość u nich żadna

SYDONIA-przed królem powstrzymuje ich strach,  tylko strach

JESOBEL-mali ludzie

SYDONIA-raczej przedludzie, w poczekalni ludzi, co się dopiero mają przepoczwarzyć.

JESOBEL-oczekują dopiero

SYDONIA-pasowania na ludzi,
to podzwierzęcy swiat w gruncie

JESOBEL- a jak w więzieniu, że powróce jeszcze. Upadałam i podnosiłam się

[jest wyrażnie poirytowana, i zaczyna szybko poruszać się chodziąc w “kółko”]
 
SYDONIA-bo cóż może człowiek? upadać i podnosić się, robiąc pokłony życia
wstawać i podnosić się, nieustannie.
bo to człowiek rozwieszony na kole,   czyli Ukołowany.
JESOBEL- i tak na zmianę
SYDONIA-na zmianę, jakby przywieszony do koła jeżdził.

JESOBEL i SYDONIA [razem] -ale co z naszymi prześladowcami?

ANIOŁ [ subtelny ale pewny w postawie i w głosie]  -musicie zemścić się, innej rady nie ma. Nie żeby odegrać się, ale by przejśc bramę na drodze życia, jak biegacz który przeskakuje przez kolejny  płotek,  niby inicjacji.
Przejść przez brame trzeba.
 magiczną bramę magicznego życia.

JESOBEL- a więc zemścić się?

SYDONIA-zemścić się?

ANIOŁ- tak koniecznie

JESOBEL i SYDONIA [naradzając się] -Bogislawa też nie zostawimy samego, on nie wie, ale nie jest sam, bo ma u nas tajemne  oparcie

ANIOŁ-stary i biedny, schorowany on

SYDONIA-tak, leży głównie, jęczy i rozpaczała

JESOBEL-myśli dokąd jego księstwo pójdzie

SYDONIA- i co z nim będzie

JESOBEL-jaki los go spotka i co dalej

SYDONIA i JESOBEL [naradzają sie przy udziale Anioła, słychać szepty]

 
ANIOŁ-on jeszcze nie wie, ale pójdzie do nieba, po śmierci, a w sprawie księstwa nic się już chyba nie da zrobić, bo rzecz jest przegrana. Sygnet przynajmniej jego, do uniwesytetu w Gryfii trafi, jako pamiątka. To po nim, i tyle po nim  zostanie, bo rzeczy przychodzą i odchodzą, jak ludzie, którzy przychodzą i odchodzą przez ten pokój życia. Pojawiąją sie jak ze mgły i we mgle znikają, niby na Malczewskiego obrazach i sztychach  idą do zakletej studni tajemnicy. A potem ich ślady, w umysłach naszych nikną.
[po chwli]
Dokąd idą ?
 Oto zagadka.
Przychodzimy i odchodzimy,  pojawiamy sie i znikamy, tajemnica okrywa nas wszędzie.
 Skąd i dokąd idziemy, kto to powie, nawet Szekspir tego nie wie.
 
Człowieku!
 Czy ty wiecej coś znaczysz niż oddech, tchnienie życia, jak powiew ducha który  przez ciebie płynie
. Powietrze wdychasz i wydychasz, a potem twój związek z ciałem kończy się, porzucając go  
 I odchodzisz nie wiadomo gdzie , i nie wiadomo dokąd.
 I raz jest święty bo przenosi tchnienie, życiem zwane,
a innym razem jest trywialny jak smarkasz.
 Ale czyste nie brudzi się chyba od brudnego?

SYDONIA-czy widzicie jak smacznie śpi

JESOBEL-zupełnie niwinnie  jak dziecko

SYDONIA-i jaki niewinny on, prawie jak nocny kwiat.
Jak pomóc mu można?
 Może dzień dobroci dla siebie niech zrobi ? i polituje sie troche nad sobą
 Ale tu chyba już nic, bo dusza od ciała powoli odrywa się,
 i odpływa tam w nieznane niby ptak.

ANIOŁ- znikajmy zanim się obudzi, bo już się powoli budzi się, i  ostrożnie  otwiera oczy

SCENA OSTATNIA

[Znikają, a tymczasem Bogisław budzi się i podnosi na chwilę z łoża aby paść "na podłogę" martwy, ale zanim to nastąpi, pyta sam siebie:]

słychac "Pieśń na trąbkę" H. Purcella

BOGISLAW-czy sniło mi się, czy to było naprawdę,
 czy zjawy tylko w półśnie zobaczyłem,
 w wieczornym zamęcie.
 Nie ważne już, bo zostawiłem wszystko tu na ziemi,
 rozpacze i smutki,   i cierpienie duszy,
 teraz jestem wolny, bo bez przywiązania [w tym momencie właśnie pada na łóżko, ze spokojem malującym sie na jego twarzy i umiera]

 

Koniec
_______________________________________________________________________________________________________________________









ZBIGNIEW i BOLESŁAW

 
 

podobnie jak i inne dramaty, które napisałem, [choć czasami wolałbym używać sformuowania skecze teatralne, albo “jednoaktówki”] nacechowane są napięciem spowodowanym  rozdzieleniem na dwie skrajności jak Zbigniew i Bolesław, lub Bolesław Śmiały i święty Stanisław. Postaci użyte nabrały cech dualności, co nie znaczy że takie były. Nie zamierzałem oceniać z moralnego punktu widzenia, która z nich była “winna” czy Zbigniew czy Bolesław. Czy Święty Stanisław był “zły”, czy przeciwnie, i nie o to tu chodzi, po prostu posłużyłem się nimi niejako, choć akurat gdy pisałem uważałem że Stanisław był uosobieniem wolności i starych prapolskich cech i  tendencji wolnościowych a Bolesław Śmiały niejako jego przeciwieństwem i skrajnością, dla którego władza i płynące z góry a nie z dołu, i może być przedmiotem dowolnej kreacji.

 

dziedziniec zamku wawelskiego, duży stół przy którym siedzą, chór z boku ubrany w białe stroje śpiewa “Pieśn o zdobyciu Kołobrzegu”

 

BOLESŁAW w wieńcu z księgą w dłoni, spacerując powoli z powagą [trzyma w dłoni kroniki, czyta coś pod nosem]

 

ZBIGNIEW [oślepiony i zrozpaczony, jest bez wizji i bez przyszłości, w wieczym teraz, ale niespokojnie, to znaczy z niespokojnym umysłem] z czarną opaską na oczach, w ciemnej szacie wygląda trochę jak pustenik

 


ZBIGNIEW- ja ze skał Twardowskiego przyszedłem, mam tam jaskinię urządzoną, i tam medytuje i myślę

 

GALL jako komentator - odtrącony wcześniej przez Bolesława.

 

HEROLDOWIE grają na trąbach, fanfary

zaczyna się

na stole puchary, także półmiski z jadłem, jak na uczcie

 

książe IZASŁAW.

 

I INNI.

 

 

SCENA PIERWSZA

 

GALL- przedstawiam wam oto opowieść, o dwu bratach, i o jednym tronie.

Jeden z nich choć starszy, z nieprawego łoża jest.

Drugi młodszy, i z łoża prawego.

 

[Postaci głównie stoją, ale też chodzą, siedzą, wstają, gestykulują, potem znowu siadają. Robią to powoli lub szybko, stosownie do sytuacji ]

 

GALL mówi to w pozie nieco sztucznej, i przypominającej postaci ze starych dramatów greckich, zwrócony jest w stronę widowni

-Liter jest to zbiór praw, które rządzą światem, ater nomokracja, widzisz, to taka wiedza która mówi o poruszaniu się po świecie, i jest  jak mapa, albo wykres.

Ale ten co porąbał świętego, tego co nie bał się mówić prawdy aż do końca, i święty był bo prawdą żył, aż do końca swoich dni, i szedł po kole swojego życia prosto i z odwagą. Co z nim będzie póżniej?

 

Chor złożony najlepiej z trzech postaci, dzieci, dziewczyn lub młodych, kobiet ubranych na biało, w proste w szaty, wskazana jednorodność postaci, to znaczy złożony wyłącznie z dzieci, kobiet, etce

CHÓR pyta- czy można zabrać własność?

Czy można zabrać wolność?
i dobrowolność umów naruszyć
jak u dzikich?
Czy można prawo podeptać? Wziąść koronę, skłamać, a może nawet i oszukać innych?

KOMENTARZ STARCÓW STARCY podobnie jak i CHÓR, generalnie podobni w klimacie do postaci antycznych [greckich]

-Zbigniew i Bolesław nie pogodzą się ze sobą, każdy pójdzie swoją drogą, i  w swoją stronę.
Ale czy będzie korona podzielona,
tego nie wiemy,
 i tego nawet wróżowie nie wiedzą,
 tak że przy badaniu wnętrzności
 tego nie można zobaczyć [przez wtajemniczonych]
 

CHÓR-

-cisza, nawet ptaki pozostają nieme i milczą, nie grupują się w naszych stronach, i nie tworzą znaków.

Chociaż była tu niedawno świątynia Żywi, i przechodził  Gall, więc wie o czym się mówi, tamten Bolesław zabił i musi ponieść karę.
Ale jak zmyje z siebie znamie grzechu i oczyści szaty, jakiej urzyje pokuty, i czy pójdzie prosić jako pielgrzym, bo wcześniej budował na piasku.

Chodżmy na Wawel, tam duch Szujskiego i Stańczyka oprowadzi nas po labiryncie wszystkich sal i komnat, i pokaże szmaragdowy diadem zwycięsców.
 Ale oto wydaje się że powstają bohaterowie wielkich bitew, bojów i wojen, królowie i święci, siadają nam na granitowym tronie w szmaragdowej sali, i   aż do świtu przyjmują na audiencji ludzi o czystej duszy
 których prowadzi ptak i pokazuję im drogę,
a oni siedzą niemi na swych tronach i czekają,
-ilu jest tam rycerzy światła  tego nikt  nie policzył.

STARCY- Białe i Czarne, kto ma rację, orzeł czy resztka
 kogo pokaże, kto dziś wygra.
Kto będzie zwycięscą, a kto przegra.
 Innymi słowami kto wzniesie się do nieba, a kto upadnie, i zostanie strącony az na dno.

CHÓR-O jasne niebo, czysta wizja słonca i światła,
 a gdzieś daleko gwiazdy i inne nieba
i dalekie światy pełne pełne nieznanych tajemnic.

STARCY- A Chmurokukułczyn musi badać, o czym myślą, i jak widzą przyszłość, i jak już dalej będzie.
Chmurokukułczyn wśród chmur i ptaków.

GALL-Ja tu widze Bogislawa V co wreszcie znalazł przyjaciół wśród wilków, jako Obywatel Wilk. Kazimierza IV, tego co zginął  BogislawaX co mieszkał na cmentarzu ale waszych spraw nie widzę, nie ukazały mi się

ZBIGNIEW jest w stanie rozpaczy, bo nie widzi wyjścia ze swojej sytuacji
- czyżbym był przeklęty, całe moje życie na nic, żadne działanie nie ma sensu. Nie mogę oczyścić grzechów, zmyć winy, ani piętna z duszy mojej.
Jaki czyn popełniłem?,jaka hańbę,   mam na dłoniach krew dzieci lub ich ojców?.
Co odmieni mój los, albo kto.
Gdzie jest wina, i gdzie jest oczyszczenie,
woda święta ze żródła która obmywa dusze.
.
 jaka jest moja wina, i czym ją można zmazać. Oślepiony, zagubiony, i pozbawiony kierunku i drogi?

CHÓR- kręć się dookoła siebie, kręć się, a nie zobaczysz nic,
 jak bąk kręć się i jak na karuzeli rozpędzonej małe dzieci,
a  gdy wszystko wiruje wokół wtedy  nic nie widać albo  jak przez mgłę.
 

BOLESŁAW- idżcie ogłosić ludowi wole ludu

[tu ironizuje trochę]

słychać śmiechy

-śmiech śmiechem, żarty zartami
ale podać wina mi tu szybko, i przynosić prosiaki, !
-służba
 
ZBIGNIEW- ale ja też nie jestem wolny od rządzy, chciwy rządzenia jestem, i chciwy władzy.
 Czy może chcę dobrze dla ogółu prowadzić kraj.
 Która jest prawda ,  bo w mojej  dłoni leży ukryta moneta.
 Kto powie. Ja czy Bolesław,
on puszcze przemierza, zwycięża w boju, zdobywa Kołobrzeg,
 armię potrafi poruszyć jego umysł i wola.

Komu sprzyjają bogowie, mnie czy jemu, mojemu bratu?

Ale ja jestem bastardem, z nieprawego łoża poczęty.
 Czy różnimy sie skórą, czy mamy inne brzuchy, i inaczej wdychamy przez nos powietrze?.
 Śmiechacze mówią że nie ma czegoś takiego jak Los, ale lubią przy tym pożreć i napić się wina.
 Wszystko jest puste, ale nieżle się zabawić,
 i na dodatek wesoło,  a pieniądz wziąść,  wziąść w brzęczączej monecie, srebrnej i złotej,
 od naiwnych za głupotę, a potem wyśmiać ich, i za zdrowie ich wypić w kompani.

Ich umysły sa próżne i leniwe, a oni jak wilki w stadzie owiec, przebrani w skóry baranie,
-oto to do pracy i zgiąc trochę kark, zamiast gadać po próżnicy
. Staropolskie słowa i myśli, są krótkie i zwięzłe
. Wiatr wschodni im  jeszcze nie przynosi, plew z gór Persji, ani spod wieży Babel,
ani zachodni wiatr chorego bakcyla.
 Ani pólnocny dzikich hord zapachów.
 Południowy nam sprzyja. Módlmy sie do Pogody o wiatr południowy
, niech nam Arystotela przynosi strony i tajemne księgi jeszcze nie czytane.

Do Bolesława, zmieniając nastrój

Bolesławie daj ręke, będziemy się siłować. Jeśli wyniku nie będzie,  wyjmiemy miecze, niech rozstrzygną,
oby ojciec, stary Herman nam wybaczył.
 Królowie wiślan byli łagodni i wyniośli, a umysły ich jak diamenty czyste,
 jak diament który promieniował i świecił
. A charakter ich  jak najtwardsza stal był. I szlachtne serca mieli.
 Jagiellonowie byli czyści o jasnych spojrzeniach i twarzach.
 Gryfici odważni, ale my Piastowie mamy za gorącą krew
 i za gorące głowy które musimy chłodzić w wiadrze wody lub na wietrze.
 
Król Krak [komentarz czytany głośno:] pojawia się duch króla starożytnego w przebraniu, który chce służyć jako rozjemca

KRÓL KRAK wygłasza kwestię – w dawnych czasach to prawda, tak było,
 tak, przysięge dawało się raz.
Król nie łupił, poddany nie kradł, księgi były jeszcze nie potrzebne.
 Z Krakowa rozeszli się do Chodlika, Arkony, Wiślicyi Charęzy,
 do przepięknych starych  grodów, zasiedlili Stradom i Strzałów.
 Miasta wolnych ludzi, w których każdy chodził z mieczem,
od tego nazwa Wolin, od ich siły i woli
 a każdy  znał potrzeby, i  leniwy nie był.

Stańczyk wszystko wie, on  głowe ma ciężką,
 naszym mędrcem jest
 W nocy zasiada na tronie i rozsądza spory. Skorzystaj więc książe młody.

PIEŚŃ CHÓRU- Dwóch braci było: Warcisław i Bogusław.
 I dwu braci rządziło, jeden nocą a drugi w dzień.
 I dwóch królów będzie, Jadwiga i Władysław,
a państwo i lud nie ucierpią.
 Można wiec  rozsądzać i sprawiedliwe wyroki wydawać.

KRÓL KRAK- Od Opola do Brześcia lud wiślan żył w zgodzie,
 i wy tylko macie działać w zgodzie z prawem świata.
Zbigniew i Bolesław.
 Tu nawet były igrzyska kiedyś
 i święte płonęły ognie na cześć bohaterów i przodków.
 Czy nie wiecie o tym?

BOLESŁAW- [ciszej i bardziej do siebie] pojedziemy na łowy do puszczy,
 a ja go tam, [pokazuje co z nim zrobi jak będzie ciemno i bez świadków]. Tak jak było z Warcisławem I, swojego człowieka wyśle, niby na pomoc dla łapania zwierzyny, [ mówiąc to zagląda do rękawa w którym ukryty ma krótki miecz lub sztylet]

[ głośniej] Podajmy sobie ręce Zbigniewie, bracie ,
 nie bedziemy plamić dynasti krwią.
 Zbigniewie wypijmy na znak pokoju...
[ wyciąga dłoń i jakby chciał podejśc do brata, ale po chwili namysłu cofa się]
 
STAŃCZYK z boku- uważaj Bolesławie, bogowie wszystko widzą,
 i ty myslisz że po ciemku w ostępach puszczy, przy ruczaju..
.Bogowie znają twoje myśli, bo w przestrzeni to wszystko zapisane zostaje,
 niby w wielkiej księdze.

ZBIGNIEW w stronę Bolesława, ale wcześniej jakby chciał podejśc do brata, robi jeden krok i cofa się, dalej już mówi w zwrócony w strone brata
- złożymy w ofierze bogom trochę wina, i przysięgę na braterską zgodę.
Zaraz wygłoszę mowę na cześć młodszego brata wojownika,
 który chytrego dzieciobójcę pokona, a jego plemię przegra.
 Wspólnie w boju pokonamy chytrego wroga dzieciobójce,
 i damy jego ludowi światło, jak ma żyć zgodnie z przeznaczeniem człowieka.

Niech na swoich patrzą, na swoje żony i na swoje dzieci i na  ojców,
 a nie oglądają się na innych i nie mówią o opiece cesarza nad ludem.
 Cesarz najpierw zabierze daninę, i hołd weżmie, a potem nową akcyzie nałoży po czasie jakimś, spokojnie bo jest cierpliwy. Potem powiedzą sam nie możesz tego zrobić bo władza za bezpieczeństwo utrąci ci ręke, i w końcu powie: tobie nie wolno wydać swoich talarów
I zabierze ci twoją żonę, a potem i dziecko, ziemię i dom,
nie spocznie aż zostaniesz nagi
 
BOLESŁAW woła rozkazującym tonem do nieistniejącej służby
- dołóżcie drzewa, niech ciemność się rozjaśni, a ogień na ołtarzu zapłonie i pokaże ludziom drogi ich.

Hej tam, zapalcie ognie na wzgórzu Krakowskim i na Mogile. Niech statki które płyną na Wiśle wieczorem ,widzą drogę,
 żeby nie rozbił się na skale żaden, i na Tyńcu [zapalcie] też.

Stańczyk ubrany w sposób typowy dla Stańczyka, choćby jak na obrazach Matejki

STAŃCZYK-

Dobrze mówi, ale czy to prawda?
 [Tu powątpiewa i jego ciało jak przybiera taką postawę, a twarz przyjmuje sceptyczny wyraz]
 Skarb królestwa jest pusty, przeżarli wszystko i przepili. Przechlali, bo to nie ich,
a głupi lud schylił głowy w geście pokory i płaci.
 Wierz i płać, płać i płacz, jako żeś tchórzem podszyty.
 A kolektor z parobkami przyjdzie i przepatrzy obejście, wejdzie, zajrzy pod łóżko, czy tam aby skarbów ukrytych żadnych nie masz. I do spiżarki.   O za dobrze wam tu, moiście dobrzy ludzie powie.
 Brzuchy wam spore urosły. Oddać małe  co nieco władzy,
 to dla waszego dobra, żebyście nie byli za tłuści jak prosiaki,
i żebyście rozpusty nie robili. Władza nasza przez was to się męczy,
 dwoi i troi, musi zmieniać maski, raz jest z bogiem, a raz przeciw. Raz z ludem, a potem znów z wolą ludu gnębi lud dla jego dobra, ciemny chłopie.

W mennicach musi zmieniać zmieniać stopę złota i srebra, i wage  żeby tylko przeżyć do pierwszego jakoś
 Dla narodu robi to, dla ludu, dla państwa,  i dla religi,
 i dla waszych dzieci, głupcze. Dla twojego dobra zabieramy ci pieniądze, zrozum,
 ale  na stare lata oddamy, cicho nie śmiejcie się parobki.
 Że nie dajemy wam nawet weksla? Że co? Że oszukamy. Że bankier i lichwiarz by dał?
Że nie ma potem po swoje, jakby co przyjść, taki bezczelny, taki chłop jeden z drugim myśli.
 A gdzie wiara chamie. Nie rozumie że władza potrzebuje pałace
, bo godnie musi urzędować i poselstwa przyjmować.
 Piękne szaty mieć i ozdoby, rezydencje i dwory, i nowe  zabawki dla dzieci.
 To dla dobra państwa, ty głupcze, sam byś przepuścił wszystko co  swoje.
 Ale urzędnik królewski wie lepiej co z tym  fantem zrobić,
 co zrobić z twoim dukatem.[ Dalej coraz bardziej ironicznie i złośliwie]

No pieniążki, chodżcie tu do mnie, ja was bardziej kocham.
 Nie godzi się przecież parobkom mieć złtą monetę ani szkoły.
 A kluczyk do państwowej kasy my trzymamy, ha ha ha.
a na koniec każe cie jeszcze kijami obić
 
 

SCENA NASTĘPNA.
 

[BOLESŁAW ze sztyletem ukrytym w rękawie spaceruje nerwowo.]

BOLESŁAW-Jakby go tu podejść, [mówi po cichu i rozgląda się]
 

ZBIGNIEW [unosząc ręce do góry]- i ja oto ślepiec, stary i niedołężny, o lasce chodząc, i o łasce chleba proszonego będąc, wygnaniec jestem.

Na Czechy miałem wyprawę zbrojnych przygotować, i na Łużyce. Morawy Czechom odebrać
. I ziemię te wraz ze Śląskiem dla mnie, po Chrobrym miały przypaść,
 ale oto testament złamany najpierw, a potem i moja przyszłość.

Przemierzam ziemie teraz jako pielgrzym.
 
BOLESŁAW- Bo Czechy i Łużyce wraz ze Ślaskiem dla mnie miały przypaść i Pomorze, a twoja reszta.

Taki plan Chrobry już w testamencie zapisał.

ZBIGNIEW- nie wiedziałem.
I silna  ładza to dobra recz, ale bez przesady.
 
IZASŁAW- i ja nie lubię być ciągnięty za brodę przed tłumem gapiów.
 Jeśli już to nie przy tłumie, ale na osobności.
 
ZBIGNIEW- Taka silna władza, ale bez przesady,
 bez oślepiania, i bez ciągnięcia za brodę.

BOLESŁAW- Najwyższe dobro.

CHÓR- Poselstwo dwóch rycerzy.

BOLESŁAW- skąd rycerze jesteście, i jakie wieści przynosicie. Czyżby od Żiżki?

ZBIGNIEW- to dwaj rycerze spod Opawy. Niewidomy ale widzę.

Rycerze, MŚCIWÓJ i WOJSŁAW.

-My dwaj bracia.

ZBIGNIEW- Żiżko dopiero za trzysta lat.

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW mówią jednocześnie i są do siebie bardzo podobni - chcieliśmy zobaczyć jak dwaj królowie w jednym kraju rządzą. Jadwiga i Władysław mają być ale to póżniej. A my dwaj mamy małe księstwo i przyszliśmy zobaczyć jako bracia bliżniacy jak wam tu o królu rządzi się wspólnie z bratem, i czy kolektyw jest dobry, czy może osobno każdy sobie..

Jest przepowiednia, prawie klątwa, że niedaleko od naszego księstwa, przed śmiercią jeszcze Adama Piastowicza,
wielkiego pana na Cieszynie, przyjdzie zaraza jak morowe powietrze na Morawy
 i do zguby nas może doprowadzić.
 Na Morawy, choć kraj to miły i kwitnący,  pełen winnic i słońca i wesołych ludzi
ale  aż po Jesennik przyjść może zaraza.
 Kolektyw przyjdą założyć niemcy, a nasz ród będą chcieli wypędzić,
 Ekonomia to ich bóg. A drugiego człowieka, jak pachołka zamaiast wołu, do orki będą chcieli używać.
 I zabronią własności, i zabronią wolności, a praca będzie bez monety, za jadło marne i legowisko w stadzie,
 -takie nędzne życie. Ale król wielki przepędzić ich może jak będzie zgoda,
 bo zguba inaczej, na całe królestwo może sie rozejść, i doprowadzić do upadku.
 A my możemy otoczyć ich, odciąć wodę  i zapasy żywności,
 i poczekać aż sami poddadzą miasto.
Wtedy wszystko ogniem wypali się.
 Żelazem i krwia oczyści.

BOLESŁAW- Dobrze, ale my z bratem losy, najpierw musimy ciągnąć,
 która połowa królestwa ma nam przypaść.
 Bo jak iść na nie swoją ziemię.
ZBIGNIEW- bo kodex Śląski mówi o innego
najstarszy brat dzieli, a najmłodszy wybiera,
ale dawniej wszystko było u nas przez los
[ W  Bolesława dłoni pojawiają się dwa losy lub dwie zapałki, które wyciągnął z rękawa szaty i niby ze to chce przeprowadzić losowanie, ale to tylko taki trik, bo po chwili chowa losy do rękawa, i ukrywa je]

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW – rozdwojone królestwo nie może się ostać,
Zważ na słowa i co mówić raczysz książę.
Chodzic wiecznie na ulice Ujastek to nie godne króla.
BOLESŁAW- tak ale ja już chcę używać. Zwyciężać, i triumfy odbierać,
 widzieć rzędy koni i wiwatujące wojska na moją cześć
[ widzi siebie odbierającego tryumfy i patrzy z pogardą na niewidomego brata]

ZBIGNIEW- i grody zdobywać

BOLESŁAW- i nowe ziemie

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- ale negocjować to dla ciebie nuda, i zbyt długo
Arbitrażyk nie?
BOLESŁAW- Ja teraz chce już iść i dobywać miecza
[ i szuka przez chwilę miecza przypasanego u swego boku]

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- Pamiętaj co tu niedawno miało miejsce, jedno pokolenie wstecz.

ZBIGNIEW- cofnij się w czasie i pomyśl
[ podnosząc do góry ręke do góry z wyciągniętym serdecznym palcem

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- Czy nie pamiętasz już jak z krwi była zmywana posadzka?

Wszyscy przez chwile patrzą na podłogę, ale Bolesławowi mija nagle nastrój powagi, i mówi z pogardą

BOLESŁAW- chmury.
Po co od razu tak daleko.
Co było tego nie było
[ Dalej już zamyślony i poważnie, z powagą w głosie]
Ja bym chciał więcej i więcej.
Codziennie nowe ziemie przyłączać i zdobywać.

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- a nie lepiej dobrze rządzić. Roztropnym królem być który powie stanowczo...

BOLESŁAW gwałtownie uderzając pięśćią w stół -Więcej mieć i być kimś ważnym w życiu.

Bracie, lepiej dobyjmy mieczy, i pokażmy który więcej pragnie zwycięstwa.

I wyciąga miecz

ZBIGNIEW również wyciąga miecz i zaczynają walczyć ze sobą

 

SCENA POJEDYNKU


trwa kilka chwil ale żaden nie zwycięża, -po akcji następuje reakcja.]

zmęczeni stoją obaj nieruchomo, przez chwilę wpatrując sie w siebie
 

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- Wy jesteście jak dwie połowy jednego ciała i jednego umysłu.

Jak jeden dzień, to drugi noc, jak jeden czarny to drugi biały, i dziwne to patrzeć, Bolesław w białej zbroi, a Zbigniew w czarnych szatach mnich. Jeden ekspansją jest i ruchem, a drugi...

BOLESŁAW- Tak dziwne to, jest zmierzch, i spotykamy sie o porze zmierzchu.

ZBIGNIEW- albo o świcie

BOLESŁAW- tak, albo o świcie

ZBIGNIEW- Jak jeden układa się spać, drugi wtedy wstaje.

Patrzcie to dwie połowy jednej całości
jak księzyc i słońce.

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- jeden widzi a drugi nie widzi, ten który widzi naprawde nie widzi, a ten który nie widzi widzi.

Jeden patrzy a drugi myśli.

Spróbujcie razem.

BOLESŁAW- ale wcześniej czy pózniej, jeden drugiemu ziemie naruszy, nadepnie na odcisk, zniszczy coś.

IZASŁAW- za brode wyszarpie, mieczem w brame uderzy.

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- wygnani obaj, będą wędrowali po obcych ziemiach, aż jednego z nich dopadnie któryś.

Musisz wybrać, prostokąt demokracji Jerozolimskiej, albo koło rycerskie, święta instancja dla nas, i największa figura w ziemskim życiu.

BOLESŁAW- jestem pierwszy, [rzucając pełen gniewu kielichem o podłogę, a dalej już poważnie, jednak z odrobina pogardy w głosie]

On tu doprowadzony w więzach i powrozach, ale nie jest już wolny, potem wraca do wieży. A tam tylko ptaki go odwiedzają i z nim rozmawiają. Pewno wiedzę już jakąś posiadł.

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW – Thronoi.

BOLESŁAW- Thronoi to rzecz pierwsza.

MŚCIWÓJ i WOJSŁAW- i Bazyleus.

Ołtarze po obu stronach tronu, mirra i kadzidła, jak perskim bożkom ,
 tak jemu cześć oddawać. Ach Bizancjum nie tu, w Germani może prędzej.
BOLESŁAW- ty to spraw, a ja powiem, i rozstrzygnie się wola. Kołobrzeg zdobywać. Cud rozstrzygać.
[Następuje między braćmi moment sprzeczki, jeden ma pretensje do drugiego, mówiąc patrzą w swoją stronę]

 
ZBIGNIEW- zdradziłeś mnie.

BOLESŁAW- to ty jesteś zdrajca.

ZBIGNIEW- złamamałeś przysięge. Podstępem wypaliłeś znamię na moim czole, znak jak przestępca mam.
 Kij dałeś i ruszyć kazałeś w drogę.
Ach, o nie.

Słychać głosy żołnierzy.

Śpiewają PIJANI ŻOŁNIERZE.

PIERWSZY -my młodzi, my młodzi, nam wódka nie zaszkodzi.

DRUGI- chodzmy do jakiegoś baru.

PIERWSZY-chodzimy pijani i wszystko w nosie mamy.

DRUGI- zapić się i zasnąć.

TRZECI-I Nie myśleć.

CHÓR -oni z Raciborza, chodzą i tęsknią.

Przypominają wieletów ze swoimi totemami

Ich totemy to butelki.

Jak na dworze można trzymać takich, oni na mnicha patrzą, znaku jakiegoś czekają, a wieczorem to już ululani leżą, przepowiedni jakiejś czekają co odmieni ich życie, a czekając umilają sobie czas, jedzą, śpią i piją. Jeden ma nawet skóra niedzwiedzia, ubiera się w nią, i zabawia towarzystwo.

[W tym momencie pijany żołnierz przebrany za niedziwiedzia zaczyna tańczyć,
 w ogólnym chaosie Bolesław i Zbigniew zaczynają waczyć ze sobą,

w pewnym momencie przebijają sie nawzajem mieczem,
 i padają razem w objęciach nieżywi na podłodze.]

ZAKOŃCZENIE

ZBIGNIEW i BOLESŁAW -w końcu jesteśmy razem, my bracia dwaj zjednoczeni na wieki

[mówią to obaj jednocześnie umierając i obejmując się].

 

Koniec.

  _______________________________________________________________________




____________________________________________________________________________________________________________________________



ŚWIĘTY STANISŁAW


DRAMAT



AUTOR:
Zee Jop "Cyberius"



wydawnictwo  e Art.

kwiecień 2009
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



wstęp:
-krótki traktacik filozoficzny rozpisany na dialogi.

Rzecz dzieje się przed kościołem na Skałce, na schodach.


Osoby dramatu:


ŚWIĘTY STANISŁAW

BOLESŁAW

Rycerze:

STARŻA

GIERAŁT

ŁABĄDŻ

GRUPA TURZYNÓW

CHÓR WIESZCZÓW

i INNI

dobiegają słowa pieśni-”Bogurodzica dziewica słowem sławiena Maryja'


SCENA PIERWSZA

stoi duży stół przed samymi schodami, ale tak żeby można było swobodnie przy nim usiąść i wstać, a także wygodnie podejść do niego. Postaci głównie stoją, ale  też spacerują, siedzą  wstają, i chodzą,
 zwykle stosownie do wygłaszanej kwesti [sam stół jest półokrągły i ciemny, zwyczajny, prosty, dębowy

 

CHÓR milknie [śpiewał wtle "Bogurodzicę"

 

HEROLD postać surowa,  ma surowy wyraz twarzy,   uderza w bęben krótko, ubrany w strój z epoki [typowy dla heroldów].

i wychodzi

 

BOLESŁAW głośno i wyrażnie  -jakie tam, z cesarstwa wieści

 

POSEŁ- Hiszpanie i Watykan twardo trzymają zdanie.

Bolesławie będziesz wielki, a europę obronisz przed poganami.

Wychodzą.

 

STANISŁAW-nie kłamać, nie kraść nie zapijać się na śmierć. Wolnośc obywatelską szanować, prawo jaki i własność.
I przestrzegać wolnych umów między ludżmi.
 
BOLESŁAW- Stanisławie drogi, Stanisławie, podejdż łaskawie do mnie i powiedz czy mówię prawdę
[mówi to uśmiechając się, ale Stanisław nie reaguje, i nie podchodzi do króla]

STANISŁAW  stojąc nieruchomo w trochę posągowej pozie, tak będzie też zwykle stał, nie unosi sie też emocjonalnie, jest spokojny i opanowany w przeciweństwie do króla, którym targają emocję, i nie panuje nad sobą
 -prawo pochodzi od Boga, nie słuchaj tych ludzi co mieszają geny, i zamieniają płeć.

BOLESŁAW-niech sobie Arystoteleles, ten ustrój Aten wsadzi sobie gdzieś. Lud mówi to samo, popatrz jak wiwatuje na moją cześć.

STANISŁAW-Nomokracja Bolesławie, nomokracja.

BOLESŁAW-wiesz gdzie mam nomokrację. Dajcie mi tu  wino i jakąś szlachciankę z dobrego domu.
 wypijmy lepiej za zdrowie ludu. Ty widzisz, jak lud mnie podziwia i kocha,
 i ubóstwioa mnie,
jak wół w malowane wrota w Kijowie, tak na mnie patrzy . Mówiąc to unosi srebrny puchar z winem do ust

STANISŁAW- Bolesławie bądż przeklęty, bądż przeklęty, i nie zdaj się na opinie ludu, bo lud już w Jerozolimie gusła jakieś dziwne odprawiał, nazywane teraz modnie demokracją, a przez innych kłamstwem.
Ja złożyłem przysięge dobrowolnie i nie zwykłem łamać przysiąg.

BOLESŁAW-a ja takich...tu wykonuje taki gest jakby chciał ukręcić głowę

STANISŁAW-prędzej złamiesz moje ciało, ale mojej woli nie jesteś w stanie złamamać.
Z moich rozrzuconych części wyrośnie nowe pokolenie wojowników i świętych.

BOLESŁAW-nie wierze, bo na talerzu tego nie ma , ani w garnku. Rabując poddanych za pomocą podatków można niejeden garnek złotem napełnić. Aż lud zajęczy, on mnie za to podziwia
 i chciałby być taki jak ja, ale jest tchórzliwy z natury, bo pochodzi od zająca.

STANISŁAW-na początku było prawo, a prawo było od Boga
A nie zające.

Wiedzą już od Platona, co dobre a co złe. Pan nasz, stworzył prawo, czyli dał nam mapę świata i kompas..

BOLESŁAW-ja jestem najlepszy i ja jestem prawem,
tak mówią co na tronach siedzą, w Paryżu i Berlinie,
 mówią że odrobina pierwiastka wschodniego, jest jak przyprawa do zupy,
i  nazywają to Bizancjum.
A dalej są jeszcze ciekawsze przyprawy, Babilon i Persja,
 tam dopiero można na koniach emocji pojeżdzić,
 rozumnym szałem, zamiast rozumnym być po prostu,
 pofolgować sobie jednym słowem, a co. Zawieśmy egzekucje praw i hulaj dusza.
Jest wieczny karnawał,  czy co?.
STANISŁAW- Bolesławie uważaj, bo żle skończysz. Marne i głupie słowa wypowiadasz,
 każdy człowiek rodzi się taki sam,
i jest jego   ciało, i dusza,  i jego własność też.
 Tak nasz Dobry Bóg postanowił, i takie są prawa świata
 i nikt tego nie może zmienićzrozum.
 Nie porywaj  szlachcianek, szanuj prawo i własność, i nie odbieraj ziemi Piotrawinowi..
Inaczej przeklnę cię,
a ty na wygnanie pójdziesz w obcą ziemię
i żle skończysz.

Chór mówi w sposób rytmiczny, monosylabując

CHÓR- Już biją bębny, idzie już, Radwan z Radwanowic.

Nie, to tylko stukają kopyta koni.

STARZEC-Takich co geny będą mieszać, jak błazen w kapeluszu  przeciw tajemnej księdze życia,....
Królu!

BOLESŁAW- Dużo tu koło ciebie stoi, Stanisławie drogi,
rycerzy srogich, Starżów, Gierałtów, Szafrańców,
ale ja mówię bumtarara, szewc z Warszawy zrobi powstanie,
pod wpływem złego omamu, i los wielu sie odmieni.
 Bo ciemnych, zły łatwiej podkusi, i  ubierze się w pokutną szatę,
a już rozum niećwiczony w bojach, złapany na lep jak mucha jest,
 i już jesteś w pajeczynę bratku schwytany.
 Szewców łatwo oszukać, posłuchaj tylko  [słychać brzęk monety]

i mówi dalej- kto stanie po mojej stronie, tego monetą błogosławił będę,

STANISŁAW-O Logos o Logos....
nasi przodkowie inaczej te sprawy widzieli,
 12 wojewodów ziem wokół stolu siedziało
i, symbolicznie  dwanaście krzeseł stoi

Barnim wyrzeżbił dla przykładu cały ołtarz, bazylikę pełną królów i rycerzy,
bohaterów, i poetów     bo wielu jest ich w koronie.

Gall kronikarz, uczonym pierwszym był, i poetą, to jest ojciec naszych  poetów

Krak Król, miasto stare założył, Dobromir go pobłogosławił,
a Kazimierz odnowił, Jadwiga uświęciła,
 a Bolesław splamił krwią świętego, i bohatera

BOLESŁAW-zamilcz lepiej, i popatrz, bo ściany uszy mają i oczy,
 i lubią co nieco podsłuchać, i podać dalej.

STARZEC-król Krak zabił smoka, a Stanisław poćwiartowany płacze
, dokąd idą myśli, i w jakie szaleństwo
w jaki obłęd,
oni myślą że życie jest jak wenecki karnawał
z przebieraniem i w maskach drogich,
 na stołkach siedzą i udają. Nie panowie

STANISŁAW-Zawsze będe wolnych bronił i słabych,
 ja okryje ich swoim płaszczem.
 Prawu się najpierw pokłonię, a nie złotemu cielcu na tronie co siedzi,
 w szacie jak na maskaradzie jakiejś, i odprawia spektakl.
 A dusza ludzka musi być czysta jak kwiat lili,
 i wtedy jest piękna  gdy nie ma występku na niej, ani choroby pożądania.

CHÓR- Prawo jest pierwsze, bo pochodzi od Boga, i żaden tyran na tronie nie będzie mi panem, pokłonu mu nie oddamy, ani złotej monecie. Nie uczcimy cielca.Cielaka.

STARZEC- demokracja ukrzyżowała naszego Pana, w Jerozolimie, demokracja sprzedaje narody, demokracja wywołuje wojny, demokracja wyrzeka się państwa w zamian za czcze obietnice o misce pełnej jadła,
 wyprowadza lud na ulicę, by rabował sklepy...
I Ciebie Stanisławie demokracja ukrzyżuje w kościele na Skałce.

Bo my to żołądek. Jedyny nasz bożek to przełyk,
 bat oddziela nas od zwierząt, a gdy bata zabraknie, co będzie?
 Dlatego prosimy, nieustajcie w pracy nad porządkiem świata,
 bo będzie po nas. Świat modli się do brzucha
 nie słyszałeś?
 Kto stoi jeszcze niech pilnuje ażeby nie upadł
, bo forma się rozpadnie, i rozleci struktura,
 a ludzkośc pójdzie w ciemność bezkresnej nocy,
w ciemność bez dna
. Jest  święte żródło prawdy
płynie pod ziemią na wzgórzu wawelskim,
 ale jest tajemne dla wybranych,  co mocy chcą.

STANISŁAW wznosząc do góry oczy i obie dłonie
 -niech niebo pokaże znak, że racja jest po mojej stronie, i nic dla mnie, bo ja wiem, ale dla innych.

CHÓR-Już Bolesław Zuchwały miecze ostrzy i topory
[ Bolesław bierze ze stołu dwa noże i jednym pociąga o drugi]

Już Radwan z Radwanowic konia dosiada. Piotrowin płacze a Izasław złożeczy.

STANISŁAW- co nie trzeba to wie i nie pyta. Ale w prostych sprawach to dopiero.
 Przynoszą kury, zawracanie głowy,
placz, a moja głowa potem ciężka,
 a oni jak ptaszki odfruwają
[ mówiąc to kładzie obie dłonie na czole, a głowę pochyla jakby była ciężka.]

CHÓR- [ dalej tonem monotonnym i uroczystym]

Już plemie radomian siodła konie,
 i wyrusza na pomoc by chronić Stanisława,
i z Opola wstają z domu, i wychodzą z domu,
a pomorzanie dzieci żegnają i żony...
 

SCENA KOLEJNA

rycerze zasłaniają Stanisława przed królem, korona prawdy ważniejsza
[co jest komentowane, czyli mówione głośno przez Chór]
 
Mściwój
i
Dobromir z Połągi,
i Dobrogniew z Dziwnowa
trzech rycerzy których Stanisław ochrzcił w Wiśle, koło Skałki,
 przez zanurzenie
oraz Gierałt z Niepołomic, Starża z Tyńca,
Turzyn spod Rabki,
 Łabędż, Szafraniec i inni


NASTĘPNA SCENA

MŚCIWÓJ- Mars wielki, i księżyc czerwony, czy to coś oznacza?

DOBROMIR- mówią że w Wiślicy, ukryci jeszcze Popielidzi są,
 po lasach się chowają razem z Bolesławem Wyklętym
, i czekają na znak, aby dynastię Piastów obalić

GIERAŁT a następnie rycerze na zmianę,
 - Uzurpatorzy wspólnie z morawianami uderzyli na nasze miasta,
 Chodlik spalili,
 Stradów z ziemią zrównali,
 i Lubomię.
Niemcy im pomogli i Morawianie.
STARŻA- i lud uwiedli, obiecali ludowi sprawiedliwość powszechną

ŁABĄDŻ -zamiast wolności, wybrali marzenia o wolności
 i butelkę wina wieczorem,
przed snem

GIERAŁT-miasta były piękne,
 jak Charęza, i Arkona na Rugii,
 gdzie moi bracia z dwunastego plemnienia mieszkali.

STARŻA-a Marsa kochamy,
my kiedyś czciliśmy go, pod postacią Łady,
 i palili święte ognie na górze Ślęży, w Trzebiatowie i w Pyrzycach

TURZYNI-ale największy kult był pod kopcem Kraka,
 tam jego świątynia była wcześniej,
 a Żywi na Mogiłe, Dziwilejlę i Uboże, czcili na Krzemionkach,
 teraz tam jest park Bednarskiwego.

SZAFRANIEC-a Świętowida na wzgórzu wawelskim, jego kult tam był tam,
 Olimp nasz, aż z bałkanów przyjeżdzali, i zza Wołgi i Donu, aby mu oddać cześć.

GIERAŁT-tak, to był nasz główny panteon,
 większy nawet niż na Rugi, bo tamten mniejszy był..

ŁABĄDŻ-a teraz nam Stanisław króluje, a my z nim
Stanisław prawa broni, i ubogich rycerzy.
Turzyni to byli z tego znani. Nie stali przy możnych i  panach,
 ale każdy równy był, i wolny,
 jak w starym kraju wiślan, dopóki Piastowie
 nie zajęli naszego kraju.

STARŻA-ale Kraków powstał na nowo,
 a Emnilda, Dobromira córka połączyła obie dynstie i krew.
 Teraz to już nasz wspólny kraj
, i Jedna korona nad nami śweici blaskiem.
 A Kraków, aż po wieczne czasy
 będzie największym klejnotem w tej koronie.

GIERAŁT- jego blaskiem i chwałą

ŁABĄDŻ-Najświętsze miasto

DOBROGNIEW-dopóki świnie z puszczy nie wyjdą w poszukiwaniu żołędzi,
a prosiaki ulic nie zadepczą.
STARŻA-kto dał władzy tej prawo

GIERAŁT-ten kto ma władze, siłę, i pieniądze

ŁABĄDŻ-ten kto rządzi

SZAFRANIEC-a reszta kręci się w kieracie,
i tam prawi, i międli, i magluje,
jak te prosiaczki w zagajnikach, daleko nie szukając.
 A gdy z obórki wyjdzie uśmiechnięta,
 witamy pana, panie,   a odwrócona złorzeczy i blużni.

GIERAŁT-tak lubią stado, w tłum zbijać się,
 i wtedy ciepło jest im,
 jak się tak kotłują w stadzie, krzyczą grożnie stroszą wąsy,
i lubią podeptać kukły. Choćmy razem, to ich zawołanie.

ŁABĄDŻ-nie liczcie na masy,
jak Izasław za brodę, został ciągnięty,
 wtedy największy śmiech był i radość.

STARŻA-strach w stado zbija zwierzęta i ludzi

GIERAŁT-gorzej, że nawet ten instynkt obrony,
 naturalny, tracą czasem całe narody.

DOBROGNIEW-usypiają

SZAFRANIEC-zasypiają

ŁABĄDŻ-przesypiają lekcje histori

STARŻA-a potem budzą się , gdzie moja szabla wołają, gdzie pieniądze,
gdzie czapka i pióra
 a karczma już pusta.

GIERAŁT-Śpią

SZAFRANIEC-Zasypiają.

DOBROMIR-Ciepło, i pełen strawy brzuch, jak miło.
STARŻA-i wilki w owczych skórach, w garniturach z owczej wełny,
 z miłym nienagannym usmiechem, ogoleni starannie,
odzywkę mają dobrą, wszystkich docenić potrafią,
 zauważą, dobrze spojrzą, pochwalą, uśmiech do ust przykleją.
białymi zębami zaświecą, jak bogaci kuzyni z Ameryki
ŁABĄDŻ-całe miasta biorą w jasyr.

GIERAŁT-potrafią mózgi rozmiękczyć.

STARŻA-krainy pieczonych gołąbków opisać,
 zapalić.  Dać im dzisiaj zadatek, a raj będzie jutro
SZAFRANIEC-sprzedają bilety do raju na jutro.

GIERAŁT-gnuśni łapią ten haczyk,.

SZAFRANIEC-ospały przebudzi się, i usmiech na twarzy nie zniknie nawet w wodzie.
A pożywek jest, -bo ulica ma zabawę przez pare dni, śmiechy i żarty

STARŻA-no nie martw się , frycowe wszyscy zapłacili,
 jutro nowy fortel, stają znów do egzaminu.
I znowu będzie zabawnie, kumosiu, kumosiu, śmiej się
ŁABĄDŻ-obejrzeć

STARŻA-ocenić

SZAFRANIEC-oszacować

GIERAŁT-poszufladkować

SZAFRANIEC-posegregować

STARŻA-ile ma i co ma

DOBROGNIEW-kogo ma i za kim jest
i przed kim

GIERAŁT-po kim i z kim

STARŻA -i ile toreb mięsa przywlec potrafi do domu,
gdy żona mówi, o mężu jak cie kocham
SZAFRANIEC-ale bez korony to palcem nie warto ruszać w bucie

GIERAŁT-wszystko albo nic, czyli nic
SZAFRANIEC-a nam się tu śnią wielkie kosmiczne koryta.
 Europejskie koryta, całe ze złota wysadzane kamieniami
a z nieba pada deszcz diamentów zamiast gwiazd
GIERAŁT-marzymy o wysokich miejscach, dla siebie i naszych dzieci,
 o wysokich stołkach

SZAFRANIEC-. Bo tu manicheizm, wszystko albo nic, małych początków nie widać

STARŻA-i nie słychać

DOBROMIR-a król jeden jest, i tylko jeden,
 a my do szczęśliwwego kraju wyjedżmy gdzie królów jest wielu,
 tam gdzie gruszki na wierzbach, i gołąbki same pieczone rosną.
 Wszystko ze złota jest i się świeci jak w niebie.
Jak w boskiej krainie jakiejś
SZAFRANIEC-bo tam jest niebo na ziemi, zawsze tam,
a nie tu, tylko nie tu, i nie teraz
 tylko póżniej,
 a na razie życie jakoś toczy się jak koło u wozu

STARŻA-piąte koło
ŁABĄDŻ-albo krew z nosa
GIERAŁT-lećmy, biegnijmy, krainy pieczonych gołąbków szukać, i na konie.
Za mgłą gdzieś jest, głównie za mgłą

STARŻA-cicho siadaj

ŁABĄDŻ-nie bądz, ty nie bądż taki obłudny,
 nie przymilaj się jak kotłują
on lubi się łasić myśli że dostanie skórlę
SZAFRANIEC-jak mój pies, też liże mi łapy,
 jak chce trochę jedzenia, żeby do miski mu dać.
GIERAŁT-lepiej złotej krainy chodż szukać
[tu kończą żartować, bo:]
STANISŁAW-słuchajcie wszyscy to nie tak,
 to nie tak, miasto polis ma żyć i nie takimi prawami rządzić się.
 Na pierwszym miejscu Boga postawić,
a od niego prawa wywieść, potem na tablicy przybić
 żeby każdy przeczytać mógł 10
bo na początku było prawo, i w nim było życie
a w nim śwaitło.



SCENA KOLEJNA,

słychać piosenkę 'Kraków jeszcze nigdy tak jak dziś.....
muzyka powoli cichnie
przed egzekucją Stanisław wygłasza orację, obrona wygłasza mowę, i oskarżyciel. Właściwie obrona Stanisława jest milczeniem

- [słychać głos]: prosze Głosiciela Prawa, niech podejdzie,

[werble]

wchodzi Głosiciel Prawa, przy dżwiękach werbli- [i mówi]:

GŁOSICIEL PRAWA- ja drogi królu żadnej winy nie widzę, w świętości żyje, i raczej bym...

KRÓL- niech odejdzie

PROKURATOR- jakieś zarzuty są, ... ale niepewne, i chociaż nie ma winy,
 sąd niech rorstrzygnie tę sprawę.

Podkreślę [tu mówi dobitniej]- nie ma winy w tym człowieku,
on święty, on zawsze broni prawdy, a wolność osoby dla niego najważniejsza,
 i własność żeby ją poszanowali.

SĘDZIOWIE- budzi nasz podziw i zachwyt, a osoba nietykalna jest, bo szlachetna.

GŁOS RYCERZY- uwolnijmy świętego z rąk oprawcy

KAT-niech mi wybaczy Bóg

KRÓL- nie słyszycie jaką radość gawiedż ma
 i jak czapki na wiwat podrzuca?

CHÓR- Tu boskie i cesarskie sprawy zostały naruszone,
 wcześniej proporcja była właściwa, wszystko jak wyważone na wadze,
 działanie, myśl, i słowo.

SĘDZIOWIE-prawo naruszone nie było, zważ co robisz

Ty wygnany zostaniesz, żle skończysz

Kraków za Stanisławem, a on za wolnością obywateli, czarne jest czarne, dobre dobre, a  złe złe
GIERAŁT- ty za dużo chcesz sprawe przyśpieszyć,
daj jej choć 30 dni, niech sprawa poleży
BOLESŁAW-  Uczony!, co mówią,

STARZEC [jako uczony] -jest święty, jest czysty

TURZYNI-co mówią inni, żadnej winy

STARŻA-że królu poczekaj

BOLESŁAW-król mówi, poczekam [ale zły wyraz na twarzy maluje mu się.]

BOLESŁAW DALEJ MÓWI, NIEZADOWOLONY Z OBROTU SPRAWY-

Hej wezwać mi tu Radwana z Radwanowic,
 niech przyjedzie i stanie przed obliczem monarchy.
 Monarchy mówię!

STANISŁAW-czyli tyrana

KRÓL [czyli Bolesław]- dobrze to poczekam,
 ale Radwan już szykuje topór i miecze ostrzy.
 Ten topór krwią już dziś
ociekał będzie, bo lubi zapach i smak krwi
 .
GIERAŁT-a ty będziesz przeklęty

KRÓL-choćby nawet wyklęty

SZAFRANIEC-a krew na rękach, i na szatach, nie zmyje się,
 po tym cię rozpoznamy,
nędzarza i starca,

KRÓL-ja z kraju żem Goplany, nie znam waszych wiślańskich zwyczajów

RYCERZE razem -my zachodnie znać mamy?

KRÓL-ja stanowię prawa

RYCERZE razem- ale chyba nie dla Boga ale dla władcy,
 ale  władza sercu miła.
[ i w strone widowni]
ta kropla zachodniej krwi, w żyłach troche go zepsuła,
 i zatruła organizm króla zaburzeniami.

KRÓL z butą w głosie
 -ja z królem hiszpani toasty wznosiłem, i na szable walczyłem!
Nawet mojego Izasława za brodę targałem,
dla śmiechu gawiedzi robiłem to
[ w tym momencie Izasław robi gniewną minę, i jest wyrażnie zirytowany i zniesmaczony sytuacją, odwracając sie bokiem od króla.]

Bo nie masz większej zabawy dla gawiedzi, jak kogoś poniżyć,
 i wrzucić go, żeby upodlił się najlepiej prosto w błoto,
 i żeby wybrudził szaty
 
STARŻA-poniżyć, ukorzyć, upokorzyć, złorzeczyć

SZAFRANIEC-kukłę w Marzanne ubrać, i spalić potem

RYCERZE zrozpaczeni -Bolesławie wykletym nazwany będziesz!,
 nie plam tronu krwią!

BOLESŁAW  [w postawie wyrażnie wojowniczej]
 -hej żołnierze rozdajcie trochę drobnych pieniążków gawiedzi,
 niech zabawę i ucieche mają, i za moje zdrowie piją.
Oni nawet nie wiedzą, że to drobna sumka z daniny pochodzi,
 przeznaczona jako procent, na przytułek dla bezdomnych

GIERAŁT-na szpitale podatki

STARŻA-i zabrane pod przymusem na rente

SZAFRANIEC-tłumek słabą ma pamięć

ŁABĄDŻ-tak tłumek ma krótką pamięć

GIERAŁT -dobrze że król, armię chciaż ma , ta na Odrze stoi

TURZYNI [z wyrażną ironią w głosie]
 -królu a gdzie Łużyce? Ktoś po drodze zgubił?

[Zrobiło się cicho]

KRÓL- pamiętliwy nie jestem, złych słów, i sporów,
puszczam  je w niepamięć

MIESZKO STARY-królu nie

WARCISŁAW-królu nie

JAROMIR- królu nie,

SĘDZIOWIE-my sędziowie, mówimy ci NIE!,
 zastanów się, zastanów się i zobacz sprawę z innych stron.

-I cały Głogów jest przeciw

[SŁYCHAĆ głosy na zmianę]

-I Nysa
-I Włodzisław
-Przemyśl i Wiślica
-i cała Świdnica Śląska

JEDEN z SĘDZIÓW-Bolesławie posłuchaj łaskawie i pomyśl:
 karta dwie strony ma i moneta,
małżeństwo złożone jest z dwu stron a tworzy całość.
 Boże i cesarskie uzupełnia się.
 Ty i Stanisław tworzycie pewnego rodzaju jedność
[ w tym momencie składa obie dłonie, jakby chciał coś wyrazić]

Słonce oświetla świat i księżyc, zważ jeszcze raz
[ co mówi gestykulując
 i patrząc w stronę Bolesława, usiłując go przekonać]


SCENA OSTATNIA

przybywa Radwan wraz z orszakiem rycerzy i na znak króla wbija Stanisławowi miecz w brzuch a następnie ćwiartuje go. Bolesław, wśród głosów potępienia i krzyków, odchodzi na wygnanie w czarnej szacie i z kosturem z dłoni. [Radwan i grupa rycerzy ubrana jest cała na czarno, ma także czarne miecze, a święty Stanisław ubrany na biało w białej szacie, i wszystko ma białe, po scenie porąbania biała szata pokrwawiona jest krwią, jakby w czerwone pasy.] Bolesław wypędzony z Krakowa udaje sie na wygnanie

  koniec


autor:
Zee Jop Cybeius


KRÓTKA NOTKA O AUTORZE:

Zee Jop, Cyberius"
-jest autorem dziewięciu dramatów, i "ma nadzieje że nie napisze już kolejnych". Z których pięć pokazujemy właśnie Państwu.
Dotychczas opublikował trzy z nich, "TADEUSZA REJTANA", "WALERIANA ŁUKASIŃSKIEGO" i "LECHA LENSE"
Pisze także opowiadania, "powieści internetowe" i wiersze.
Wcześniej swoich sił próbował w rysunku i malarstwie. Prezentował swoje prace między innymi w galerii "Entropia", "DOM" i "Mandragora". Nie wyrzeka się do końca rysunku i rysuje nadal,  a w wolnych chwilach pracuje nad filmem, -co jednak uważa za swoje hobby.
Dużo podróżuje i często zmienia miejsce zamieszkania, jak i pracę. Mieszkał między innymi w Krakowie, Glasgow, Edynburgu, Londynie i we Francji.Interesował się filozofią wschodu "nad którą ślecząc stracił sporo czasu".
Jedyne organizacje do któych należy, to: "Ruch obrony dzikich zwierząt" i "Ruch obrony dzikich ptaków na wyspach brytyjskich"
 




 

 

Źródło: Cyberius