JustPaste.it

Pajęczarz

Pajęczarz

 

Z morderczą chciwością patrzył na ścianę . Pod długim ramieniem wahadła snuł sie pająk. Szary kosmaty. Na nogach miał czerwone obrączki. Patrzył z wstrętem na niego, nigdy nie nawidził pajaków. Zegar rytmicznie poruszał wahadłem z prawa do lewa mechanizm cicho cykał i szemrał trybikami. Pająk nieświadom jego obecności szedł po ścianie.Po pożółkłej  tarczy drobnymi  skokami do przodu  posuwała sie wskazówka licząca sekundy.  Kosmaty pająk na kosmatych nogach zatrzymał sie na skraju łuku do którego docierało ramię wahadła. Powoli sięgął po pantofel. Czekał. Pająk wolno  obrócił się głową w kierunku podłogi. Jego przednie odnurza nieznacznie wysunęły się do przodu przed niego. Jak on nie nawidził tych pająków. Zabijał je przy każdej okazji. Nie nawidził je oddziecka. Mordował tak zaciekle i z jakąś lubościa , że aż wśród znajomych dostał przezwisko „ Pajęczarz”.Nie miał dla nich litości. Z czasem to  zabijanie pająków zamieniło sie w rodzaj obsesja. Tropił je, zastawiał pułapki, rozsypywał jakieś przynęty i zabijał je .Potrafił siedzieć przy jakieś szparce nawet i kilka  godzin, aż zwabił swoją ofiarę. Jego sposób zwabiania pająków stał się wręcz perfekcyjny. Czasami delikatnie stukał patykiem w podłogę , to znów innym razem rozsypał jakiś proszek zapachowy czy może smakowy, a kiedyś słyszałem jak  wydawał nosem takie sapiące dżwięki. Wychodziły do niego. Szły. Wypęzały. Kilka miesięcy temu w gazecie dał ogloszenie,ze uwalnia domy od pajaków. I o dziwo miał sporo klientów. Patrzył z ciekawością na zachowanie pająka . Był nie dość, że inny jak te które zabijał wcześniej ale i jakby bardziej że tak powiem rozumny. W pewnym momencie pająk delikatnie uniósł głowę i spożał na niego. Delikatnie wcisnął się w fotel. Zachowanie pająka było  dziwne. Chodził, kluczył ale tak a by stale być pod osłoną wahadła.  Zacisnął rękę kurczowo na pantoflu. On „płatny morderca pająków „ specjalista od wabienia i zabijania , z pantoflem w ręce. Co za wstyd. Jego aparat i arsenał broni, jak I sposobów walki z pająkami  był bardziej wyrafinowany. Kiedyś polował na zlecenie jakiegoś Wojskowego Instytutu Przyrodniczego na „ Czarną Wdowę’.Jej owalna głowa miala okolo pięciu centymetrów w obwodzie. Wtedy zwabił ją zapachem krwi. Zabił ją poprzez zwabienie w szczęki takiego urzadzenia gdzie zakładał rózne przynęty. Wówczas założył przynęte z zapachem świerzej krwi. Nawiasem mówiąc  wówczas była to jego własna krew.  Oczywiście , ze zleceniodawca nie był zadowolony, kiedy zamiast ją złapać on ja zabił. Ale tamten pająk , był w rejestrze  pająków wspomnianego insytutu . Na grzbiecie miał wymalowany numer jednostki w jakiej powinien stacjonować. Wspomniany pająk był przygotowywany do specjalnego rodzaju słuzby. Był silny i można powiedzieć inteligentny, Jego krewni  służyły tubylca na wyspach pacyfiku do wykonywania wyroków śmierci w śród skazanych na śmierć. Czyniono to dość prymitywnie. Złapany pająk , był trzymany w klatce, głodzony , a wokól przestrzeń nasycano krwią. Potem już wystarczyło zanieść go do wybranej ofiary. Parę razy się zdarzylo , ze pająk zabił ofiarę jak i opiekuna.

Instytut, miał za zadnie uczynić je bardziej świadomymi woli ludzi czyli miały one z czasem pojawić się na polu walki. I ten którego On  zabił był w ostatnim stadium przysposabiania do słuzby. Nikt mu nie powiedział , że był to niezwyczajny  pająk –, ale był to już pająk nowej generacji -mutant. Wojsko niezadowlone z straty zapłaciło za jego prace   On zaś mimo , że podejżewał , że to nie był taki zwyczajny pająk nie poznał żadnej tajemnicy czy informacji.

Z pod tarczy zegara wysunął sie drugi taki pająk. Z tym że był znakomicie większy. I on równierz przyjąl pozycję podobną do tego obok. Oba pająki z lekko uniesionymi łebkami zdawały się patrzyć na niego. Rozpychała go złośći już wręcz czuł ten moment gdy bedzie je miażdrzyl swoim pantoflem. Pająki zaś spokojnie chodziły pod opiekuńczym  ruchem wędrującego wahadła  w tą I z powrotem. Zdawało się ,że czynią to w pełni świadomy sposób.przyssane do ściany w cieniu wędrującego wahadła. Lekko zaskoczony ich zachowaniem, a właściwie jakimś rozumnym zachowaniem zdziwiony patrzył na swoje przyszłe ofiary. Z jednej strony rzadza zabijania , a z drugiej strony  wstyd .że on „ pajęczarz”w swoim własnym domu i... to aż dwa pająki! Wstyd . Ale niechże wreszcie się dopłeni to mściwe szczęście.  Czekał , zeby wyszły, niechciał ,żeby się spłoszyły...Tydzień temu pewna pani wezwała go do swojego domu, żeby uwolnił ją od pająków. I kiedy tam się pojawił w dwa dni po przyjęciu zlecenia, akurat wchodził do kamienicy w której mieszkała, gdy wynosili jej ciało. Jakiś ponoć jadowity pająk. Nie znalazł go. Ale znalazł za to ślady kilkunastu nieobecnych pająków. Komisarz Policji, zapisał , że przez ukąszenie pająka. Nadaremnie tlumaczył , ze „ pająków” . Ze było to coś w rodzaju wspólnego morderstwa na zamówienie.Ukonszenia był zadane  jednocześnie w najbardziej wrażliwych punktach ciała. Badany przez niego jad pająków jaki zebrał z ciała zabitej , ku jego zaskoczeniu miał właściwości zbliżone do silnych środków usypiajacych.  Natomiast prawy puls skroni został nie tylko ukąszony, ale wrecz przegryziony. Cichy krwotok z skroni , usypiajający jad pajaków . To stanowczo było mordcerstwo. Zorganizowane wspólne działanie pająków. Nie wiarygodne. Ktoś koordynował ta zbrodnią. Ktoś ją zaplanował i doprowadził do pożdanego finału. Wyśmiali go. Jego obsesja, a właściwie zawód był powszechnie znany. Wielu uważało go za szaleńca-bzika. Ta pani też nie nawidziła pająków.I też je mordowała nie dając się przekonać , ze to nieszkodliwe robaczki. No proszę i zginęla przez jadowitego pająka. Oczywiście, ze nikt mu nie uwierzył , ze to było kilkanaście pajączków. Kiedy starał się przekonać komisarza o swoich spostrzezeniach, ten najpierw go wyśmiał a potem wyrzucił z komisariatu. Starsza pani była emerytowaną szyfrantka armii, I teorie „ Pajęczarza” mogły mu tylko przysporzyć więcej zbednej pracy. A poco? Zresztą kiedy  Komisarz powiadomił wojsko o jej śmierci, to znaczy kiedy powiedział , że zmarła od ukąszenia pająka, nawet nie raczyli się tym zainteresować. Jakiś odbiorca jego telefonu, przekazał tą infornację koledze , że „ pająk ją zabił czy też zainfekował”. Jakoś tak usłyszał w słuchawce. Potem tamten oficer powiedział dziekuje i odłożył słuchawkę. No i jeszcze przyjechali ze Sztabu lokalnego Garnizomu po dokument zgonu, żeby nie wyplacać jej emerytury , acha i  z ciekawości wzieli zdjęcie obrzęków. Ale czy to ważne? Patrzył na kosmate robactwo. Wiszące pod wahadłem zegara. Czekał i one też czekały.Po prawej stronie zaskrzypiała szafa i kątem oka zauważył że z pod niej na sztywnych kończynach wyszedł trzeci i czwarty pająk. Uwaznie przypatrzył się im , rozpoznał je. To były tak zwane „ cytrusowce”. Ciekawe w środku zimy, cytrusowce tutaj?Musiały uciec jakiemuś hodowcy jaki pewnie mieszka w tej kamienicy.Patrzył  na nie , a one jakby pod ciśnieniem jego spojżenia powoli cofnęły się pod szafę Ha, pomyślał – po zlikwidowania tych dwóch , poszuka tamte. Ale, ale. Kiedy on patrzył na te przy szafie, te dwa pod wahadłem –zniknęly. Podszedł do zegara. Odsunął skrzynie delikatnie od ściany. Ani śladu. Na odsłonięty kark spadła gdzieś z góry wilgotna kropla. Ztarł ją Kark i końcówki palców zapiekły niczym poparzone żywym ogniem. Podniósł głowę do góry. Wokól lampy siedziały dwa „ cytrusowce” oraz dwa z pod wahadla. Między nimi rozciągała sie wspólna sieć pajęcza koloru ciemnego szkarłatu. Zdumiony patrzył w sufit. W jego oczach sieć szybko zwiększała swoja wielkośc. W czterech naroznikach sufitu , cztery inne pajaki wysnuwaly swoje nici. W chwile póżniej nad jego głową jak na jakis rozkaz przeleciały pajęcze nici. Pajaki snuły nici i rzucały je na wzajem do siebie z zadziwiajajaca szybkościa i celnością. Nad jego głowa gęstaniała sieć. W tym czasie zauważyl ze podobne sieci „ rosna na drzwiach i oknie. Cisnąl pantoflem w okno.  Niewiarygodnie mocna sieć zamortyzowała jego ciężar uderzenia .Podniósł krzesło ponad głowe nogami ku sufitowi , żeby z ich pomocą zerwać sieć. Ale sieć pocignięta przez pajaki podniosła sie wyżej.Złapał w ręke pojemnik z gazem jaki używał do gazowania pajaków. Nacisnął wyzwalacz kierując strumień gazu w sufit. Ciężka sić zaczęła osuwać się w dół. Była już mocna i nasycona jadem. Po nitkach w dół sunęly pająki. W drzwiach niedomkniętej szafy wychyliła się potężna głowa „ Czarnej Wdowy”. Z przednich czułek sączył się szklisty płyn trucizny głodnego pająka. Na jej grzbiecie zauważył  wojskowe insygnia lokalnego garnizonu. Zdumiony patrzył . Pająk , majestatycznie wyszedł z szafy.W tym momencie jak na rozkaz z ścian zaczęły zsuwać pająki. Te zupełnie czarne odrazu zeskakiwały na podłogę i z wyciągnietymi czułkami po których spływał jad sprawnie podchodziły do niego . A te inne z gatunku między innymi żółtych cytusowców  uczepione nici spływały w dół. Wszystkie one  miały na grzbiecie  jakieś wspólne oznacznia wymalowane wojskową ciemnozielona farbą.[i]

Komisarz Policji szybko notował w raportniku ,że denat spowity w gęstą  pajęczyne leży wciśnięty pod szafę z  głową rozszarpaną przez jakiegoś gryzonia . W prosektorium dopisali do raportu , że poza widocznymi pogryzieniami , na ciele „ pajęczarza” widoczne są obrzęki licznych  ukąszeń w szczególnie wrażliwych punktach ciała denata......

 

21 Grudzien 2008  Mississauga

 


[i]