JustPaste.it

Życie - wszystko i nic

O śmierci, życiu, duszy oraz Jedności słów kilka.

O śmierci, życiu, duszy oraz Jedności słów kilka.

 

Praktycznie każdy z nas zastanawiał się nad śmiercią. Jak to jest. Skąd się wziąłem i dokąd dalej pójdę. Co mnie czeka kiedy moja fizyczna obudowa, moje ciało, zużyje się całkowicie? Chwila moment. A tak naprawdę gdzie byłem kiedy mojego ciała tutaj jeszcze nie było? Co jest grane?!

Nie wierzę że choć raz nie zastanawiałeś się nad tym problemem. Nad tą zagadką. Tak samo jak ja. Tak samo jak każdy z nas. Tym właśnie tekstem chciałbym lekko wsunąć kij w mrowisko. Dotknąć tego co niedotykalne. Zagłębić się nieco filozoficznie w złożoność tego dylematu jakim są narodziny i śmierć oraz samo trwanie, bycie. Chciałbym wysunąć kilka hipotez aby poruszyć samodzielne myślenie Twojego mózgu. Nie musisz się ze mną zgadzać. Niech to będzie po prostu ciekawa lektura i materiał na kilka rozważań.

Jedno co mogę Ci powiedzieć już teraz to fakt, że twoje ego nie będzie zadowolone z tego co tu przeczytasz. Twoje „ja” nie ucieszy się kiedy przedstawię to co chcę przedstawić. Lecz mimo to wiem że nie ono rządzi. Nie ono jest Tobą. Do dzieła.

Nasze rozważana zaczniemy w jednym z ciekawszych punktów dyskusji członków różnych ruchów religijnych i wyznań – śmierci. A właściwie nie samej śmierci ale tego co dzieje się z duszą czy świadomością po niej. Żyjemy raz, czy może reinkarnujemy się nieskończoną ilość razy? Potrafisz odpowiedzieć na to pytanie? Domyślam się że tak. Domyślam się że skoro jesteś na tej stronie i czytasz ten tekst to zapewne zakładasz istnienie reinkarnacji. Zatem i ja zakładam że odpowiesz: „Oczywiście że się reinkarnujemy. Żyjemy wiele razy i zbieramy doświadczenia.” Będzie to coś w tym stylu. A teraz ja zapytam Ciebie: Co jeśli ani jedna ani druga z tych koncepcji nie jest słuszna i zarazem obydwie są prawidłowe? Co jeśli w pewnym sensie żyjemy raz jednocześnie w jakiś sposób reinkarnując się?

Pewnie myślisz „o co chodzi?” Chodzi mi o to jak zareagujesz na fakt że dusza może nie istnieć? Na to że nie posiadamy żadnej oddzielnej duszy, która kiedy umierasz „leci” dokądś gdzie może sobie porozmawiać z innymi duszami a następnie narodzić się znów. Co jeśli to nie prawda? Zastanawiałeś się nad tym kiedyś? Zastanawiałeś się skąd wzięła się koncepcja oddzielnej duszy? A co jeśli stworzyło ją ego? Przez tyle lat kształtowania się ego w naszej świadomości społecznej, stworzyło już wystarczająco wiele podziałów.

Ego jest nierozerwalne z naszą codzienną świadomością. Z twoim imieniem, pracą, rodziną. Ego nie istnieje bez ciągłości myślenia i działania. Wiesz o tym doskonale. Kiedy mdlejesz znika Twoje ego. Kiedy jesteś w głębokim śnie – znika Twoje ego. Dlaczego? Bo nie myślisz. Myślenie jest rdzeniem ego. A ono doskonale zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje kiedy przestajesz myśleć.

Ego musiało zatem stworzyć koncepcję zadowalającą je same. Dającą perspektywę istnienia wiecznego. Zapewniającą nieśmiertelność jego samego. Choć tak naprawdę ego nie zdaje sobie sprawy z tego co będzie po śmierci ciała (no bo jak skoro narodziło się razem z ciałem i razem z nim umiera) to w jakiś sposób musi zapewnić sobie komfort psychiczny. Przecież jak można spokojnie żyć wiedząc że się zniknie? Raczej kiepska perspektywa.

Powstała zatem koncepcja duszy. Jakiegoś wycinka świadomość, który nawet po śmierci będzie pamiętał gdzie umarł, gdzie pracował i ile miał lat! Ba, nawet będzie wiedział jak miał na imię. Mojego ciała już nie ma ale ja nadal jestem Jacek! Zastanówcie się teraz nad tym. Dzięki takiej koncepcji „ja” jest spokojne. Przez tyle lat było wychowywane w założeniu oddzielenia, że przekonane jest iż ta koncepcja dotyczy również życia pośmiertnego.

A teraz zastanów się przez chwilę nad założeniem że nie ma oddzielnej duszy. Że tak naprawdę nie umierasz i nie rodzisz się. Że Twoja świadomość w nic nie wchodzi i z niczego nie wychodzi. Że tak naprawdę nie ma Cię nawet w twoim ciele! Że po prostu już jesteś. Zawsze taki sam. Zawsze nieprzerwalny. Że już jesteś wszystkim. Zastanów się nad tym że kiedy umierasz to nie tracisz żadnej tożsamości. Tracisz tylko kajdanki i złudzenie że byłeś jakąś mizerną i małą istotką na jakiejś mizernej i małej planetce. Nagle odzyskujesz przytomność i stwierdzasz że cały czas tu byłeś. Że cały czas jesteś. Nigdy się nie rodziłeś i nigdy nie umierałeś. Zawsze byłeś Bogiem i Stwórcą wszystkiego co jest. Bo wszystko to Ty.

Dlaczego ludzie głęboko medytujący odczuwają uczucie totalnej jedności ze wszystkim? Czemu czują że ich nie ma? Że jest tylko wszystko? Bo kiedy myślimy to jesteśmy inni. Moje myśli są inne niż Twoje. Gdzie indziej się wychowaliśmy, gdzie indziej żyjemy. Ale kiedy usiądziemy razem koło siebie i oczyścimy umysł – kiedy wyłączymy go, staniemy się tacy sami. Identyczni. Nie będzie mojej duszy i Twojej duszy. Jeden organizm. Jedno nie-myślenie. I to odczucie nie jest hipotezą. To odczucie jest faktem. 

Kolejnym przykładem może być użycie szałwii. Odpowiedniego jej gatunku. Ludzie którzy zajmowali się korzystaniem z tej rośliny mają bardzo podobne objawy. Spożycie tej rośliny powoduje zatrzymanie ciągu myślowego. Zgadnij jaki jest efekt? Znika osobowość. Znika „ja”. Zaczynasz się identyfikować z krzesłem lub kubkiem! Zaczynasz czuć że jesteś podłogą po której ktoś chodzi. Kompletnie zlewasz się z pomieszczeniem, w którym jesteś. Czemu? Bo znika ego.

Zaznaczyć jednak trzeba iż wszystko co złe to nie ego. Ważne jest abyśmy zrozumieli że jest ono potrzebne do przeżycia gatunku fizycznego. Ego to nic innego jak instynkt samoprzetrwania. Albo jeśli nie on to przynajmniej jest jego dzieckiem. W młodych latach naszego życia silne ego jest niezbędne do przetrwania. Gdyby nie ono dzieci nie chciałby jeść i w ogólne nie identyfikowały by się ze swoim ciałem. Wiadomo do czego by to doprowadziło. Można rzec że ego to swego rodzaju sztuczną inteligencją wewnątrz naszego ciała. To oprogramowanie powstałe w naszym mózgu, które stało się samoświadome.

Aby lepiej zrozumieć sens tego co chcę przedstawić przytoczę jako pomoc dydaktyczną informacje zawarte w jednej z sesji PA. Asystent przyrównał w niej całe istnienie do wielkiej tabeli. Takiej jak te zawarte w programach. Każdy z nas jest tą tabelą – czyli wszystkim. Nikt z nas nie posiada oddzielnej duszy bo można rzec że jest tylko jedna dusza. Każdy z nas nią jest. Natomiast nasze ego, nasze myślenie to rodzaj kwerendy. Ta kwerenda to zapytanie, które filtruje wielką tabelę czyli tą Jedność. Filtruje według zawartych w zapytaniu warunków, dając potem jakiś zwrotny wynik, który owocuje jakimiś doświadczeniami w życiu jednostki. Nie oznacza to jednak że kwerenda, że ego jest oddzielne od tabeli. Ono się w niej zawiera. Jest jego integralną częścią. Tak jak my. Choć tak naprawdę nie ma mnie i ciebie. Jest tylko twoje i moje ego. Ale nie ma mnie i ciebie. Jeśli umrzemy i tak będziemy tym samym. Nie stracimy swojej wiedzy. O nie. Wręcz przeciwnie. Uświadomimy sobie że mamy całą wiedzę. Choć tak naprawdę nie mamy nic.

Przypomina to tak naprawdę wielką grę. Wielki program. Wyobraź sobie teraz że jedność to gracz. Ty nią jesteś. Grasz sobie w tą grę i masz bardzo wiele postaci. Bardzo wiele pomocnych programów. Ale to Ty nimi dowodzisz. To tylko postaci kierowane przez Ciebie. Jednak dochodzi do tego że postaci zaczynają uważać że już nie są częścią wszystkiego. Zaczynają myśleć. Uważają że tak naprawdę są od siebie odseparowane. Że żyją same. Choć jest to iluzja bo to Ty nimi dowodzisz. Ty nimi kierujesz. Z drugiej jednak strony wchodzisz w grę tak mocno że stajesz się jedną z postaci. Zostajesz w środku gry nie umiejąc jej wyłączyć. I tak sobie istnieją te postaci, te programy. Żyją sobie obok siebie. Jedne mniej zaawansowane, wykonujące jedynie zaprogramowane sekwencyjne czynności jak rośliny. Potem te z wyższym poziomem rozwoju jak zwierzęta. Następnie pojawiają się postaci w pełni samoświadome – ludzie. Ale to wszystko to postaci. To nie gracz.

Z czasem dochodzi nawet do tego że programy zaczynają szukać swojego programisty! Swojego boga. Twierdzą że gdzieś tam jest ktoś kto je stworzył. Powstają religie. Jednak programy są tak zaangażowane w odseparowane istnienie że nie zdają sobie sprawy z tego że same się stworzyły. Że tak naprawdę są jednym graczem. Matrix.

Czasem jakaś postać uświadamia sobie że ona to nie postać. Że postać to tylko program a ona jest gdzie indziej. Doznaje oświecenia. Wyrywa się z gry. Jej postać zostaje nadal, ale ona jest już graczem. Już wie że to wszystko to gra. Znajduje się po drugiej stronie monitora. Nie jest już sterowana. Teraz to ona znów steruje wszystkim. Zawsze tak było tyle że wydawało jej się inaczej.

Zastanówmy się teraz nad jeszcze jedną kwestią. Jeśli istnieje tylko wszystko. Jeśli nie ma żadnej oddzielności, żadnych różnic, jeśli Ty i ja to tak naprawdę to samo, to wtedy wszystko jest jednolite. Wszystko jest identyczne. Wszystko jest jak niebieskie niebo. Identycznie niebieskie w każdym punkcie w jaki na nie spojrzysz. Nie sposób dostrzec różnicy w żadnym jego miejscu. A skoro wszystko jest identyczne – to tak naprawdę nie istnieje nic. Nie ma nic. Bo jak stwierdzić że coś jest skoro wszystko jest takie samo? Coś może „być” tylko wtedy kiedy „jest” coś innego. Kiedy coś innego może „być”.

Ale mimo wszystko warto zaznaczyć że choć to co widzimy i czujemy jest iluzją, to jednak każda iluzja aby istnieć musi być prawdziwa. Więc skąd bierze się iluzja skoro nie ma nic? Skąd bierze się Jedność skoro nic nie istnieje? Jeśli jednak wziąć pod uwagę fraktalopodobną strukturę iluzji, może się okazać że mechanizm ten jest dokładnie identyczny i tak samo banalny jak w naszym przypadku a skwitować go można na pewno znanym Ci stwierdzeniem: „Myślę więc jestem”.

Wiele osób zajmujących się medytacją neguje to stwierdzenie udowadniając że to nie prawda. Że kiedy medytują i przestają myśleć to jakoś nie znikają. Uważam jednak iż jak zawsze czytać i rozumieć należy miedzy słowami. Jeśli przeanalizujemy dokładnie to stwierdzenie, okaże się ono prawdą dokładnie w 100%! Zagadka polega na tym że odnieść je trzeba do naszego ego, do naszego „ja”. Przestań myśleć a „ja” zniknie. Znikniesz sztuczny Ty a pojawi się ten prawdziwy. Pojawi się w Tobie wszystko co jest.

Idąc dalej po drabinie fraktala dotrzemy w końcu do siebie jako całości. Jak możemy istnieć skoro nic nie ma? I znów zastosujmy ten sam mechanizm – „Myślę więc jestem”. Wygląda na to że Pustka sama stosuje kwerendy, zapytania względem siebie! Skutkuje to ciągłym dawaniem jakiegoś wyniku zwrotnego w postaci całości iluzji. W tym momencie całkiem nowego znaczenia nabiera stwierdzenie: „Tak naprawdę nic nie istnieje, jednocześnie będąc wszystko co istnieje”. Jedność również posiada ego. Sama w sobie nim jest.

Kiedy osiągasz wszystko, tak naprawdę trafiasz do miejsca, w którym nie masz nic. Nie mogąc już nic zdobyć, jesteś pozbawiony czegokolwiek. Podobnie jest z nami. Skoro już teraz możemy być wszystkim co tylko istnieje, to jaki sens ma nasza egzystencja?

Osho powiedział kiedyś: „To że egzystencja pozbawiona jest celu, nie oznacza że jest bezsensowna”. Istnienie nie ma celu ale ma sens. Do nikąd nas nie zaprowadzi bo nie ma początku i końca. Kiedy nie ma początku, nie może być również celu. Jednak istnienie ma sens. Tym sensem jest Istnienie samo w sobie. Istnienie dla siebie. Zabawa dla zabawy. Bycie w tej jednej, ogromnej i nieskończonej chwili obecnej.


Więcej naszych artykułów znajdziesz na: thelinked.pl

 

Źródło: http://thelinked.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=159&Itemid=55