JustPaste.it

Pieją Kury pieją ....na pohybel depresji

Odkurzyłem ostatnio wspomnienia. I wyszedł mi pean. Ku chwale Tymona Tymańskiego.

Odkurzyłem ostatnio wspomnienia. I wyszedł mi pean. Ku chwale Tymona Tymańskiego.

 

Dopadła mnie ostatnio refleksja i  za cholerę nie chce odpaść. Przypomniałem sobie czasy, kiedy jako wzorowy obywatel oraz patriota postanowiłem zaznać „przyjemności” starania się o służbę zastępczą. Wychodziłem bowiem z założenia, że gdyby wybuchła wojna i oddałbym swe młode życie na ołtarzu ojczyzny, to ostatnia niewiele by na tym skorzystała. A znałem wielu, którzy byli do tego bardziej predysponowani. Czy mogłem pozwolić by mnie znienawidzili?

Udało się. Zamiast munduru przywdziałem fartuch w kolorze niewinności i zostałem opiekunem w Domu Pomocy Społecznej w jednym z miast wojewódzkich. Pomagałem z dużym zaangażowaniem pensjonariuszom tegoż ośrodka w różnych nader prozaicznych czynnościach. Ale czy to ich wina, że dostali w spadku po przodkach schizofrenię?

Tego roku i w takim miejscu jesień dopadła mnie z całym impetem. Depresja posuwała się za mą nieskromną osobą krok w krok niczym posłowie PIS za swoim szefem. I wtedy stał się cud. Wraz ze mną w DPS-e odbywał służbę zastępczą podobny cudak, co to nie chciał strzelać z „kałacha”. Oprócz tego, że był pacyfistą miał w swoim posiadaniu kasetę zespołu „Kury” z legendarnym już dzisiaj utworem pod znamiennym tytułem Jesienna deprecha.

Tymon Tymański nie może o tym wiedzieć, ale to on uratował mi życie. Dopadłem do kasety jak  małolat do świerszczyka. Nie bacząc na pensjonariuszy i personel odtwarzałem ją kilkaset razy dziennie ku rozpaczy jednych i drugich.  

„Mam znowu doła” i reszta tekstu rozbrzmiewało mi w uszach jak mantra. Podziało to na mnie jak przysłowiowy balsam na moje, nie uwikłane w żadne przysłowia, serce. Podniosłem wzrok i pomyślałem: „Kurde balans z przyległościami, co robisz pajacu? Życie masz tylko jedno”. Jak za pociągnięciem złotej karty kredytowej odeszły  stare lęki. Kostucha przestała mi imponować. Nawet ta jej wypasiona kosa straciła dużo w moich oczach. I co z tego, że tak finezyjnie naostrzona?

Żadnego bólu przemijania. Zapomniałem o czymś tak durnym i  banalnym zarazem. Został sam ból, ale problem przemijania zniknął raz na zawsze. Stary PESEL przestał mnie śmieszyć i tumanić. Trochę tylko straszy przy okazji kolejnych urodzin.  

Wojny oczywiście nie zniknęły dzięki „Kurom”, ale jedno jest pewne: im rządzący satrapa ma mniej poczucia humoru tym prawdopodobieństwo wybuchu wojny wzrasta niepomiernie.(patrz Adolf H, Benito M. czy przemiły Józio Dżugaszwili) "Smutasy" to prawdziwy problem społeczny  w naszej "przegniłej" rzeczywistości. Nie zapominajcie o tym przy okazji następnych wyborów.  

Jest jednak coś, co po upływie tych kilkunastu lat, od kiedy opuściłem mury DPS-U, nie daje mi spokoju. Jest to fragment tekstu: „Nie chcę dłużej smażyć tłuczonego szkła”. Nie może być inaczej. Mamy tu do czynienia ze znakomicie zaszyfrowaną intelektualną prowokacją. Wstyd się przyznać, ale nie zdołałem do tej pory rozgryźć jaką. Nauka jednak czyni postępy, więc kto wie, może któregoś dnia?

Zdanie brzmi przecież zgoła niewinnie. Któż bowiem z nas nie wrzucał sobie na okraszoną tłuszczem patelnie odrobinę tłuczonego szkła. Każda pani wie, że to świetnie robi na cerę i celulit. Smażone szkło zawiera również dużą ilość antyrodników.

Mężczyźni sięgają zwykle po tę pożywną potrawę tuż przed ciężką pracą. Nie może dziwić fakt, że jest szczególnie popularna wśród górników i hutników. I właśnie dlatego kłóci się z resztą tekstu, zakręconego bardziej niż jelita potwora z Loch Ness.  

Pozostaje mi tylko czekać i mieć nadzieję.