JustPaste.it

Parytety płci

Równowagę płci postrzega się jako konieczny warunek współczesnej demokracji. Są jednak i tacy, dla których taka demokracja ma tyle wspólnego z prawdziwą, co demokracja ludowa.

Równowagę płci postrzega się jako konieczny warunek współczesnej demokracji. Są jednak i tacy, dla których taka demokracja ma tyle wspólnego z prawdziwą, co demokracja ludowa.

 

Parytet to zrównanie na podstawie przepisów prawa. Słowo to pojawia się często w związku z dyskusją dotyczącą roli kobiet w życiu publicznym. Kryje w sobie postulat wprowadzenia przepisów, które gwarantowałyby odpowiednio wysoka reprezentację kobiet w parlamencie, rządzie, organach administracji, sądownictwie oraz na listach wyborczych. Kobiety wołają: „Dość adoracji – chcemy reprezentacji”. Równowagę płci postrzega się jako konieczny warunek współczesnej demokracji. Zaczęto nawet mówić o demokracji parytetowej. Są jednak i tacy, dla których taka demokracja ma tyle wspólnego z prawdziwą, co demokracja ludowa.

Zaczęło się w XIX wieku od walki o prawa wyborcze dla kobiet. Pierwszym krajem w Europie, który pozwolił kobietom głosować była Finlandia (1906), ostatnim Lichtenstein (1985). Obecnie większość państw demokratycznych formalnie deklaruje równość politycznych praw kobiet i mężczyzn. Mimo to do realnej równości, czyli faktycznego wpływu kobiet na podejmowanie najważniejszych decyzji jeszcze daleko. Średnia światowa kobiet w parlamentach wynosi jedynie 14,3 proc. Uważa się, że celem pośrednim na drodze do pełnej równowagi płci – czyli 50 proc. udziału kobiet we wszelkich organach władzy – będzie osiągnięcie minimum 30 proc., gdyż dopiero taki udział pozwoli im wywierać realny wpływ na podejmowane decyzje.

Przyjrzyjmy się często podnoszonym argumentom za i przeciw parytetom płci.

Za

  • Społeczeństwo składa się z 50 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet. Dlaczego ci pierwsi mają reprezentować te drugie? Dlaczego to mężczyźni mają decydować o sprawach istotnych dla kobiet?
  • Odsetek kobiet w rządzie i w parlamencie nie odpowiada w żadnym stopniu odsetkowi kobiet z wyższym wykształceniem i wysokimi kwalifikacjami.
  • Jak długo w społeczeństwie będzie dominował system patriarchalny, w którym mężczyźni zazdrośnie strzegą swoich przywilejów, a kobiety wychowuje się głównie do roli matek i żon, tak długo – dopóki nie nauczą się one walczyć o władzę – potrzebne będą parytety, które służą wyrównaniu szans i promocji kobiet. Nie może być tak, że jeśli jakaś kobieta chce zrobić karierę, to musi „się podwiesić” pod jakiegoś prominentnego mężczyznę. Ustalenie gwarantowanego procentowego udziału kobiet we władzach jest skutecznym sposobem likwidowania męskich przywilejów.
  • Z badań wynika, że 70 proc. kobiet i 53 proc. mężczyzn jest za tym, aby partie gwarantowały kobietom określoną liczbę miejsc na listach wyborczych.
  • W krajach UE polityka równościowa jest już od wielu lat priorytetem.
  • Mężczyźni w polityce tylko lubią mówić o równouprawnieniu płci, ale gdy tylko przyjdzie im przełożyć deklaracje na czyny, o wszystkim zapominają. Sprawdzają się tu słowa Margaret Thatcher, byłej brytyjskiej premier: „Jeśli chcesz, aby coś zostało powiedziane, idź do mężczyzny. Jeśli chcesz, żeby zostało zrobione, idź do kobiety”.

Przeciw

  • Sztywny system parytetowy negatywnie odbije się na właściwym doborze ludzi najbardziej kompetentnych. Kompetencje trudno mierzyć płcią. Pozwoli on, by do władzy doszły kobiety o gorszych kwalifikacjach, nie umiejące walczyć z mężczyznami, jak równy z równym, nie mające doświadczenia w ciężkiej walce politycznej.
  • Parytety przypominają punkty za pochodzenie przyznawane w czasach demokracji ludowej kandydatom na studia pochodzącym z rodzin robotniczo-chłopskich. Jednak prawda była taka, że mimo preferencji, studiujących z tych środowisk było mniej niż w czasach II RP, gdy takich preferencji nie było.
  • Same kobiety nie chcą się angażować w politykę. Według Pracowni Badań Społecznych, 80 proc. kobiet nie ma ochoty starać się o wysokie miejsca w polityce, gdyż obawiają się, że ceną za awans byłaby samotność.
  • Kilka lat temu w polskim parlamencie najwięcej posłanek miała Liga Polskich Rodzin (23 proc.) – partia, która najmocniej występowała przeciwko parytetom.
  • Przekonanie, że obecność kobiet w polityce humanizuje politykę jest złudne, gdyż zdaniem niektórych psychologów, panie mające władzę są twardze od mężczyzn, bardziej bezwzględne i konsekwentne. Margaret Thatcher, Żelazna Dama brytyjskiej polityki nie potrzebowała parytetów, by przez 11 lat stać na czele konserwatywnego i złożonego z samych mężczyzn rządu.
  • Kobiety żądne władzy wytwarzają więcej męskich hormonów, głównie testosteronu. Dlatego takie kobiety i tak dostaną się same do polityki, nawet bez parytetów. Te, które nie mają naturalnej inklinacji do władzy, ale dzięki parytetom będzie im ona dana, nie utrzymają jej.

Andrzej Siciński