JustPaste.it

Samotność, a.. alkohol.

Alkohol - przyjaciel czy wróg samotnych? Upodobania i styl picia oraz ta cienka granica, po przekroczeniu której znajomi uważają nas za alkoholików.

Alkohol - przyjaciel czy wróg samotnych? Upodobania i styl picia oraz ta cienka granica, po przekroczeniu której znajomi uważają nas za alkoholików.

 

Na wstępie chce przypomnieć, że nie każda osoba samotna musi pasować do opisu. Znajdują się wśród nas abstynenci, a także osoby sięgające po kieliszek okazjonalnie. O ile, ich ten tekst nie dotyczy, to łatwiej im będzie zrozumieć osoby, które w ten sposób radzą sobie ze swoimi problemami.
Na początku musimy się zastanowić, czy dokonywać podziału ze względu na płeć? I tak i nie. Odsetek mężczyzn alkoholików jest większy, więcej z nich także się leczy z nałogu, a co najważniejsze widok pijanego mężczyzny nie jest niczym nadzwyczajnym. Widok pijanej kobiety to zawsze jakieś komentarze. Łatwiej jest wyjść paczce facetów na mecz przy piwie, niż dziewczynom na drinka, tak by zabrzmiało to naturalnie. Cóż, takie jest życie i póki co nic się nie zmieni. Ja jednak opiszę tutaj samotnych i ich picie, które zazwyczaj nie wiąże się z wychodzeniem do knajp, barów, pubów.

e9e4f0589a24f647a8c2f906e96fdf3a.jpg

Fot.: healthy-bodymindsoul.blogspot.com

Upijają się w zaciszu swego domu. Preferują zazwyczaj drogie alkohole. Nie dlatego, że stać ich na takie, tylko ze względu na smak. Łatwiej wypić whisky z colą niż szklankę wódki. To wie w sumie każdy z nas. W ich domowym barku nie brakuje dziwacznych likierów i nieznanych win z różnych zakątków świata. Lubią się delektować się przygotowanym wcześniej drinkiem, Malibu czy Bacardi. Nie pogardzą też zimnym, dobrym piwem. Czy to z sokiem w kuflu czy w butelce - to już akurat nie jest ważne. Skoro piją już sami w domu, to nie można o nich powiedzieć po prostu alkoholicy. Oni nie piją, bo muszę się napić, oni piją sami, bo nie mają z kim. Właśnie oglądają jakiś fajny film, pracują przy komputerze, a alkohol jest tylko dodatkiem do tego, co właśnie robią. To jest takie mimowolne picie w ciągu tygodnia. Wraca się z pracy/szkoły i nie mając nic do roboty osoba samotna ogląda film popijając sobie powoli i jedząc coś niezdrowego.
Nie wiadomo, dlaczego są dwa różne spojrzenia na te same sprawy. Osoba samotna pije sobie spokojnie drinka w domu - alkoholik nie radzący sobie z problemami. Kobieta pije drinka przed telewizorem, a jej mąż pije piwo w drugim pokoju oglądając mecz - ona pije drinka, bo nie jest dowartościowana przez mężczyznę i musi się odstresować. Ktoś zaprzeczy?
Jest jeszcze drugi aspekt picia samotnych. Dzieje się to w weekendy, kiedy ich znajomi nigdzie ich nie zaprosili i muszą kolejny raz siedzieć w domu. Normalni ludzi piją zazwyczaj po to by się wyluzować lub po prostu piją w towarzystwie z resztą znajomych. Najczęściej na imprezach klubowych, masowych, spotkaniach sportowych czy na zwyczajnych piknikach, albo po prostu w domu. Okazji jest wiele, jak urodziny, awans, rocznica.
Samotni piją w swoim towarzystwie w domu. Nie chcą się odstresować, tylko zdołować. Wprowadzić się w stan odrętwienia umysłowego i zacząć myśleć depresyjnie. Z alkoholem jest im łatwiej. W skrajnych przypadkach upijają się do nieprzytomności. Przynajmniej nie nudzą się w sobotnie wieczory. Wiele osób się nie zgodzi, ale czasem tak jest.
Przyjrzymy się teraz piciu poza domem.

1b617a8f4f9ef7eee6d5284226682579.jpg

Fot.: Jeff Horner

Nie łatwo jest się napić poza domem samej/samemu. W naszym kraju w ten sposób najłatwiej można zarobić mandat. Piwko na trawie, łące, brzegu rzeki - brzmi nieźle, ale któremu samotnemu będzie się chciało wychodzić z domu, skoro może to zrobić w domu. Dobrze sobie zdaje sprawę, że po chwili dopadną go dziwne myśli widząc inne osoby pijące w grupach, albo pary spędzające czas obok niego. Pozostaje wyjście gdzieś do baru. Jeśli jesteś facetem - proszę bardzo, kobietą - raczej nie przekroczysz progu. Nawet jeśli, zawsze pozostaje obawa, że ktoś obcy się przysiądzie. Mamy już piwo/drinka i siadamy sami przy stoliku (nie przy barze). Jeśli nikogo nie ma jeszcze, to usłyszymy szepty obsługi: "Tak wcześnie, a on już przyszedł się napić". Jest więcej ludzi - poczujemy ich wzrok na nas sądząc, że na pewno o nas dyskutują. Czujemy się jak najgorszy alkoholik i pragniemy tylko jak najszybciej dopić i uciec stamtąd. Picie w domu jest bezpieczniejsze.
Czas na imprezę. Urodziny u kogoś w domu. Cóż, tu już wiele zależy od preferencji pijących samotników. Jedni piją szybko wódkę i równie szybko odpadają. Inni nie piją prawie nic, tylko kilka piw, albo delektują się jednym drinkiem przez pół wieczoru.  Zdarza się, że mimo że wszyscy piją razem osoby takie piją same. Wychodzą na balkon, do kuchni, do innego pokoju. Wolą spokojnie się napić, bez żadnych toastów itp. Zazwyczaj przyjęta strategia i tak ma na celu nie pójście później nigdzie do klubu, bo tam czują się źle. Więc albo taksówka odwozi ich nieprzytomnych do domu, albo uciekają do siebie praktycznie trzeźwi tłumacząc się, że jutro rano muszą załatwić coś naprawdę ważnego.
Impreza: Dla osób dłużej samotnych, to coś ostatecznego. W tłumie bawiących się ludzi i nawiązujących nowe kontakty, tylko oni czują, że tutaj nie pasują. Jeśli są jeszcze trzeźwi postanawiają, jak najszybciej zmienić ten stan. Wszyscy się bawią, a oni zazwyczaj siedzą sami przy stoliku - pilnują miejsca, torebek itp. Obserwują.

51f61a39f79e1055d35c057a0e1c3905.jpg

Fot.: Paski.org

Nawet po alkoholu nie potrafią się bawić. Może i łatwiej się porozumieć ze swoimi znajomymi, ale to nie zmienia faktu, że uśmiech na ustach wciąż jest doczepiony. Czasami ciężko takie osoby ściągnąć z parkietu. Jako indywidualiści wolą tańczyć samemu, nie obchodzi ich, kto znajduje się obok nich. Zatracają się w tańcu, aż do rana. Są czasem te dobre dni, gdy ilość alkoholu jest idealnie dobrana, a samopoczucie jest niezłe.  Udaje im się wtedy czasami poznać kogoś płci przeciwnej. Zazwyczaj jest to na domówce, gdy otaczają ich znajomi ich znajomych. Łatwiej im wtedy się przełamać i nawet być duszą towarzystwa. Tracąc głowę i kontrolę nad sobą lądują często z nowopoznaną osobą w łóżku budząc się rano z wielkim kacem. Moralnym.

A na sam koniec osobna kategoria: Upijanie się na umór (o którym już było krótko powyżej). Nie należy jej rozumieć, jak urwany czasami film. Nie wiadomo, kiedy zaczyna się problem, ale granica między wypiciem drinka do filmu, a obudzeniem się trzy godziny później we własnych wymiocinach jest bardzo mała. Samotni piją wtedy bez celu, a raczej celem jest upicie się samo w sobie, byleby nie myśleć, zapomnieć o dzisiejszym dniu i o własnych niepowodzeniach. Każdy łyk przybliża ich do krainy bezproblemowości. Tak jest po prostu łatwiej radzić sobie ze swoimi problemami., a raczej strach przed zmierzeniem się z nimi na trzeźwo.

 

Źródło: http://antoninakostrzewa.blogspot.com/2009/05/samotnosc-alkohol.html

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych