JustPaste.it

Jak finansuje się Nowa Lewica?

Nowa Lewica w Polsce rośnie w siłę... jej przedstawiciele chadzają w miękkich skórzanych butkach, mają laptopy Macintosha, drogie komórki. Jak to się dzieje?

Nowa Lewica w Polsce rośnie w siłę... jej przedstawiciele chadzają w miękkich skórzanych butkach, mają laptopy Macintosha, drogie komórki. Jak to się dzieje?

 

parasole, parasole...

zacznijmy od tego, że wpadła mi w ręce niedawno ulotka wydana przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy z okazji jakiegoś tam dnia organizacji pozarządowych, czy coś w tym guście. Impreza wbrew pozorom trwała cały tydzień i robiło przy niej kilkadziesiąt organizacji pozarządowych. Powstawały przy ulicach kawiarnie obywatelskie, odbywały się spektakle, panele, wykłady, dyskusje... wszystko ładnie i miło, i aż serce chciałoby na rozkaz Kochanowskiego rosnąc, gdyby nie były to iwęty organizowane w przysłowiowych 99% realizowane przez różnej maści neomarksistów i innych lewackich totalniaków.
Skąd ta insynuacja? Ano, poznało się w życiu swojem trochę ludzi, którzy obecnie pełnią rolę satelitów środowiska szeroko pojętego nazwą Krytyki Politycznej. Jednym słowem - tzw. Nowa Lewica, czyli Lenin wiecznie żywy, lecz opakowany we współczesne ciuchy.
Po co o tym mówię? Po to mianowicie, że obserwuję ich strategię umacniania własnych możliwości finansowych. Pomówmy tylko o tym - o pieniądzach.
Strategia polega na stworzeniu miriady organizacji pozarządowych (kapmanie, stowarzyszenia, instytuty, koalicje, komuny...), mogących zajmowac się dosłownie wszystkim! Od edukacji, przez socjologię miasta, zajęcia pozalekcyjne dla dzieci, dialog społeczny, czy wydawanie czasopism, etc. Mogą zając się wszystkim!

Co z tego?

To mianowicie, że obecny reżim postawił na samorządny socjalizm! Już nie państwo realizuje cele, które na siebie wzięło, ale zaprasza do tego aktorów pozarządowych, bo to ma ponoc wytwarzac kapitał społeczny. Francis Fukuyama i Robert Putnam twierdzą jednak, że w Europie mamy do czynienia z atrapą kapitału społecznego - właśnie dlatego, że gros działalności pozarządowej finansuje... rząd! Ten krajowy, albo ten z Brukseli.

Co z tego?

To, że dzięki temu organizacje mogą wchłaniac ogromne fundusze. Ich działacze i akolici stają się potężni dzięki cudzej, wyrwanej przez fiskusa, albo wydrukowanej przez mennicę kasie (potem reszta obywateli walczy z inflacją). Mają więc fundusze nie tylko na działalnośc, ale i na upasienie swoich działaczy. W jaki sposób? Prosty. Opowiem urywek z zajęc na IS UW z pewnym przemiłym doktorantem, który przyszedł na zajęcia z nowym laptopem Macintosha. Pytam zatem:

- Hohoho! Panie Magistrze, nieźle się ostatnio powodzi, co?
- No, wie Pan, grant był ostatnio z Unii Europejskiej, trzeba było szybko wydac 30 000 zł, więc sobie kupiłem.
- Jak to?
- No, po prostu, dziekan sobie przypomniał o tym grancie, projekt trzeba było złożyc do piątku, a potem wydac do środy. Napisaliśmy z Przemkiem projekt badawczy, coś tam o homoseksualistach i dostaliśmy pieniądze. Potem sobie kupiliśmy po laptopie i reszta kasy na połowę, ja sobie kupiłem książek w Prusie [księgarnia akademicka - przyp. mój] za cztery tysiaki.

co to oznacza?

oznacza to ni mniej, ni więcej, że środowiska będące beneficjentami funduszy z UE bogacą się i potężnieją. Laptopy zostają w rodzinie, przydzielają sobie i zlecają realizację grantów, prowadzenie projektów, badań, etc. Biznes się kręci. Tylko, że jest to sztuczny biznes - pieniądze nie pochodzą z rynku, tylko od arbitra spoza rynku, który pod przymusem odbiera pieniądze aktorom rynku.
Na tym nie koniec.
Ludzie - nawet porządni - dziadzieją. Obawiam się, że nawet teraz, po jakichś dwóch latach widzę u owego doktoranta postawę, którą można wyrazic zdaniem "Jaka ta UE jest, taka jest, ale darmową kasę dzięki temu mam, spokojnie żyję, skaczę co dzień na kawkę do Starbucksa i jest git. Trwaj chwilo - jesteś piękna." Dzięki funduszom ludzie się łamią, są posłuszni, chociażby własnej wygodzie! Któżby chciał rezygnowac z dobrostanu? Napisac w zamian jakąś mało znaczącą prackę o dobrodziejstwie UE, o chwalebności dopłat dla rolnictwa, o tym, o tamtym, o tolerancji, ple, ple...

Widzicie analogię?

Czym okupowano łaski płynące od PZPR? Oj, tam, jakiś mało znaczący artykulik w Trybunie o wyższości gospodarki centralnej, o kołtuństwie i wstecznictwie Kościoła, potem malutki donosik, jeden, drugi, żona chce rajstopy z RFNu, pan pułkownik miał załatwic... Bebiko dla dziecka, wczasy nad Balatonem... ja agentem? Toż to tylko "uwikłanie", grę prowadziłem!

czy analogia jest za mocna?

nie jest! Mechanizm jest dokładnie ten sam. Czy system równie zbrodniczy? Tak, równie - krew np. dzieci nienarodzonych szerokim strumieniem płynie codziennie, zepsucie propagandy tolerastów rozlewa się po Europie i niszczy ludzkie sumienia i rodziny. Mało kto jest w stanie korzystac z dobrodziejstw, jakimi kuszą eurofederaści, nie uzależniając się od tego... Ostatecznie - mimo wszystkich wątpliwości - paradoksalnie okazuje się, że zasada "Kto płaci, ten wymaga" także i tu znajduje zastosowanie!

co do tego ma lewica?

to oni najczęściej korzystają z pieniędzy UE. Tzw. prawa kobiet, zboczeńców, oraz inne dziedziny - to obszary preferowane przy wsparciu. Słynna już historia dominikanów z Freta to potwierdza - chcieli zorganizowac ośrodek dzienny, taką klubokawiarnię dla mam z dziecmi. Dzieci razem się bawią, mamy rozmawiają, czytają sobie, kawkę piją, bajdurzą. Wniosek nie przeszedł. Udali się zatem do znajomych speców od pozyskiwania środków z UE... wniosek podrasowano wzbogceniem o "wykluczenie społeczne matek", "prawa kobiet", etc. W drugiej turze - pieniądze przyznano.
Jednym słowem - lewacy łatwiej otrzymują kasę od lewaków z Brukseli. Działalnośc swoją prowadzą zatem wedle swoich obłędnych idei - coraz potężniej właśnie dzięki UE.
Robią to skutecznie. Dlaczego? Po pierwsze ze względu na gigantyczne pieniądze. Po drugie - na aurę fachowości i bezstronności, której udziela im państwo, jako wykonawcy ministerialnych projektów, etc. Ot, ekspercka organizacja, stowarzyszenie, niezależne, etc.

wrócmy do ulotki...

czytam ją, czytam... i widzę, że - w tym, tym i tym stowarzyszeniu działa moja koleżanka komunistka, która słówka spijała Sierakowskiemu na stażu w KP, teraz jest tam szychą i pracuje na odcinku przestrzeni miejskiej i dialogu społecznego. Robi doktorat na IS UW, w zakładzie gdzie pracuje dr Maciej Gdula, również z tego środowiska.
Jednym słowem - załóżmy milion organizacji, w których ci sami ludzie będą zajmowac się wszystkimi tematami świata, nasi ludzie z ministerstw pozlecają nam zadania, my sobie już kasiorkę rozdysponujemy... Pieniądze przychodzą same - od nas. I dzięki nam toczy się rewolucja. Jak to mawiał Lenin: "Kapitaliści sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy".
Strategia świetna, mądra.

a przedwczoraj...

Krytyka Polityczna otrzymała od warszawskiej Dzielnicy Środmieście dwupiętrowy lokal po kawiarni Nowy Świat na skrzyżowaniu Nowego Światu i Świętokrzyskiej. Kilkaset, jeśli nie tysiąc metrów w prawie najdroższym punkcie miasta za grosze czynszu miesięcznego. Wniosek KP poparły "środowiska artystyczne".
Przypomnijmy, KP promuje leninizm (ostatnio wydała dzieła Wiecznie-Żywego). Polska konstytucja piętnuje propagowanie ustrojów totalitarnych.

co powinniśmy w takiej sytuacji robic?

pytanie to stawiam po raz setny, ale opowiem na nie w najbliższym poście kolejny raz!

myśl na dziś

Nie jesteśmy dobrymi braćmi naszych braci-ludzi, jeśli z obawy przed niewłaściwą oceną naszego postępowania i nieprzyjemną reakcją naszego otoczenia nie potrafimy iść prostą drogą.
św. Josemaria Escriva, Kuźnia, nr 460

 

Źródło: http://maciejgnyszka.blogspot.com/2009/06/27-vi-2009-sobota-czyli-jak-dziaa.html

Licencja: Creative Commons - bez utworów zależnych