JustPaste.it

Szybkie czytanie - Antycypacja

Antycypacja jest jedną z głównych umiejętności, które musimy posiąść aby czytać szybciej.

Antycypacja jest jedną z głównych umiejętności, które musimy posiąść aby czytać szybciej.

 

Ważnym elementem treningu szybkiego czytania jest antycypacja. Antycypacja to inaczej wyprzedzanie, przewidywanie – w przypadku czytania – domyślanie się wyrazu, jego znaczenia (lub nawet zdania) po zobaczeniu początkowych liter, słów. Z antycypacją mamy również do czynienia wtedy, kiedy widzimy część liter poszczególnego słowa. Antycypacja ułatwia i przyspiesza czytanie, dzięki niej nie czytamy jak dzieci w przedszkolu „składając litery”. Co ważne – aby antycypacja działała dobrze musimy posiadać jakąś wiedzę pierwotną, czyli mówiąc inaczej – musimy posiadać duży zasób słów. Wtedy możemy czytać znaczenie szybciej, ze znacznie większym zrozumieniem. Przykład:

 kom _ _ _ _ r

 cha _ _ _ _ _ j

Pierwsze słowo to komputer, drugie to chaptagaj (dziki wielbłąd). W którym przypadku łatwiej można odgadnąć dane słowo?

Antycypacja działa dobrze przy większej prędkości czytania. Jeżeli czytamy wolniej zaczynamy "analizować", zastanawiać się jakie znaczenie może mieć dany wyraz, co to za wyraz itp. Zdolność antycypacji podczas czytania jest umiejętnością nabywaną w trakcie ćwiczeń. Ćwiczenia te sprowadzają się do czytania tekstu z pewnymi „przeszkodami” czy „brakami drukarskimi”.

 Ćwiczenie „BRAK SŁÓW”:

 Przeczytaj poniższy tekst mimo występowania brakujących słów. Nie zgaduj jakich słów brakuje. Po przeczytaniu opowiedz sobie co pamiętasz z tego tekstu. Później przeczytaj tekst bez brakujących słów i sprawdź czy dużo informacji więcej informacji uzyskałeś.
 

Waszyngton cz. I

Pierwsze wrażenie po wyjściu z lotniska w Waszyngtonie? Tutaj jest gorąco! Gorąco i wilgotno! A fakt ten jest jeszcze spotęgowany temperaturą w okolicy +5 st. C w czasie mojego wyjazdu z Polski.

 

Pierwsza noc mija spokojnie i szybko, a na drugi dzień zaczynam zwiedzanie Waszyngtonu. Zanim jednak wyruszy się w takie samodzielne zwiedzanie warto zdać sobie sprawę z podstawowej rzeczy (mądry Polak po szkodzie....) - należy unikać „Memorial Day”, czyli amerykańskiego odpowiednika połączonych rocznic Powstania Warszawskiego, Listopadowego, Styczniowego, Bitwy pod Monte Cassino, Insurekcji Kościuszkowskiej i Cudu nad Wisłą..... No chyba, że ktoś lubi się obijać o tłum weteranów wojennych chodzących, jeżdżących na wózkach i ... Harleyach.

 Pomijając tę niedogodność zwiedzanie Waszyngtonu jest bardzo proste – wystarczy znaleźć się na „The Mall” (czasami z dodatkiem National) i wszystkie ważniejsze miejsca są na wyciągnięcie ręki. Idąc od strony zachodniej jest to Lincoln Memorial, World War II Memorial (otwarty w maju 2004), Washington Monument, aż na Kapitolu kończąc. Kapitol można zwiedzać za darmo, jeżeli tylko wcześnie rano postaramy się o zdobycie biletu uprawniającego do tego.

Po obu stronach „The Mall” mija się całą masę muzeów działających w ramach The Smitshonian Institute, do których wejście jest darmowe. Wszystkie wystawy i wszystkie eksponaty są tam świetnie przygotowane, wyeksponowane, a ilość papierowych reklamówek na temat poszczególnych muzeów może przyprawić o zawrót głowy. Dodatkowe informacje? Proszę bardzo – „information desk” i pracujący tam ochotnicy powiedzą wszystko na temat „co można zobaczyć w środku”. Jednak siłą rzeczy porównuje się te muzea do wystaw włoskich, angielskich, holenderskich czy polskich, a historia Ameryki jest oczywiście bardziej uboga. Dlatego też wiele wystaw dotyczy historii dość współczesnej – a nawet „pop”. Polecam szczególnie muzeum Aircraft & Space, gdzie można zobaczyć zarówno turbinę silnika samolotowego w przekroju, latające jeszcze niedawno samoloty, jak również rakiety Pershing czy SS-20, jako wspomnienie nie tak znów odległych czasów. Samoloty i fragmenty statków kosmicznych robią wrażenie.

 Waszyngton cz. I

 Pierwsze wrażenie po wyjściu z lotniska w Waszyngtonie? Tutaj jest gorąco! Gorąco i wilgotno! A fakt ten jest jeszcze spotęgowany temperaturą w okolicy +5 st. C w czasie mojego wyjazdu z Polski.

 

Pierwsza noc mija spokojnie i szybko, a na drugi dzień zaczynam zwiedzanie Waszyngtonu. Zanim jednak wyruszy się w takie samodzielne zwiedzanie warto zdać sobie sprawę z podstawowej rzeczy (mądry Polak po szkodzie....) - należy unikać „Memorial Day”, czyli amerykańskiego odpowiednika połączonych rocznic Powstania Warszawskiego, Listopadowego, Styczniowego, Bitwy pod Monte Cassino, Insurekcji Kościuszkowskiej i Cudu nad Wisłą..... No chyba, że ktoś lubi się obijać o tłum weteranów wojennych chodzących, jeżdżących na wózkach i ... Harleyach.

Pomijając tę niedogodność zwiedzanie Waszyngtonu jest bardzo proste – wystarczy znaleźć się na „The Mall” (czasami z dodatkiem National) i wszystkie ważniejsze miejsca są na wyciągnięcie ręki. Idąc od strony zachodniej jest to Lincoln Memorial, World War II Memorial (otwarty w maju 2004), Washington Monument, aż na Kapitolu kończąc. Kapitol można zwiedzać za darmo, jeżeli tylko wcześnie rano postaramy się o zdobycie biletu uprawniającego do tego.

Po obu stronach „The Mall” mija się całą masę muzeów działających w ramach The Smitshonian Institute, do których wejście jest darmowe. Wszystkie wystawy i wszystkie eksponaty są tam świetnie przygotowane, wyeksponowane, a ilość papierowych reklamówek na temat poszczególnych muzeów może przyprawić o zawrót głowy. Dodatkowe informacje? Proszę bardzo – „information desk” i pracujący tam ochotnicy powiedzą wszystko na temat „co można zobaczyć w środku”. Jednak siłą rzeczy porównuje się te muzea do wystaw włoskich, angielskich, holenderskich czy polskich, a historia Ameryki jest oczywiście bardziej uboga. Dlatego też wiele wystaw dotyczy historii dość współczesnej – a nawet „pop”. Polecam szczególnie muzeum Aircraft & Space, gdzie można zobaczyć zarówno turbinę silnika samolotowego w przekroju, latające jeszcze niedawno samoloty, jak również rakiety Pershing czy SS-20, jako wspomnienie nie tak znów odległych czasów. Samoloty i fragmenty statków kosmicznych robią wrażenie.

 

 A teraz część liter będzie przysłonięta. Oczywiście stopień zasłonięcia liter można zwiększać.

 

  

7c23ab26cd9bd2b6301c936cac48d21d.jpg

 

Waszyngton cz. II

 Jeżeli „szukamy” w Waszyngotnie historii koniecznie trzeba odwiedzić Arlington Cemetery, gdzie swego czasu był pochowany Paderewski. Pięknie utrzymane alejki, równo przystrzyżona trawa, pomniki żołnierzy, cisza i spokój (pomijając masę gadających ludzi) – to miejsce naprawdę robi wrażenie.

Za „historyczną” dzielnicę uchodzi również Georgetown, który de facto jest oddzielnym miastem. A swoją sławę zawdzięcza J.F. Kennedyemu i jego rodzinie, którzy tam żyli
i posiadali kilka domów. Domów, których teraz zasadniczo nie można zwiedzać – są własnością prywatną. Oprócz tego w Georgetown można zrobić sporo zakupów oraz pobrać naukę na jednym z trzech działających w okolicy Waszyngtonu katolickim uniwersytecie.

Będąc w Waszyngtonie trudno oczywiście nie zobaczyć Białego Domu. W przeciwieństwie do Kapitolu, zwiedzanie Białego Domu nie jest takie proste. Trzeba wcześniej zgłosić taką chęć do swojego kongresmena (obywatele USA) lub do swojej ambasady (obcokrajowcy),
a uzyskanie zgody na wizytę tam trwa dłuuuugo. W praktyce zwiedzanie Białego Domu jest teraz niemożliwe. Bez problemu za to można podejść do ogrodzenia i z daleka zobaczyć The White House. Podobnie zresztą jak Pentagon czy siedzibę FBI, które ogląda się ze znacznie bliższej odległości. Ale zwiedzanie? Zabronione.

Jeżeli mamy dość zwiedzania warto wstąpić do jednego z barów. Z czystym sumieniem mogę polecić „Capitol City”, zaraz obok stacji kolejowej Central Station, który serwuje piwa własnej produkcji. Inny przyjemny lokal to „Henry’s Bar” znany przede wszystkim z wielkiej liczby Harleyów ustawianych przed nim w czasie „Memorial Day”. Piwo i tu, i tu ma dwie cechy – jest drogie i smakuje tak jakby nie było skończone.

Do ćwiczeń wykorzystano fragment tekstu „Amerykańska obietnica”, autor: Paweł Rudzki

Paweł Rudzki
trener szybkiego czytania