JustPaste.it
Jeżeli Goldmanowi, z pomocą Ala Gore'a i Obamy, uda się rzeczywiście rozciągnąć bańkę ocipienia globalnego na cały glob to znowu otworzy dla siebie kran z bilionami dolarów.

Jeżeli Goldmanowi, z pomocą Ala Gore'a i Obamy, uda się rzeczywiście rozciągnąć bańkę ocipienia globalnego na cały glob to znowu otworzy dla siebie kran z bilionami dolarów.

 

Drogi czytelnik {Nathanel} jakby przeczuwając coś pisze proroczo w swojej uwadze dwa wpisy wstecz: „Cyniku, niespecjalnie mi się podobało zestawienie słowa 'szopka' z symbolem dwutlenku węgla... czy możesz rozwinąć myśl? (Już się boję tego, co mogę przeczytać w ewentualnym rozwinięciu...)”.


Owszem, istnieje spora szansa że drogiemu czytelnikowi istotnie nie za bardzo przypadnie do gustu nasza perspektywa. Nie będzie w tym zapewne odosobniony. Nie ma jednak żadnych podstaw aby obawiać się odkrywania prawdy czy identyfikacji prawdziwych motywów pewnych wydarzeń, drogi {Nathanelu}... Z przyjemnością więc rozwijamy tę myśl. Tak się dobrze składa że ostatni wpis „Powrót bonusów” (do Goldmana Sachsa) przygotował ładnie przedpole. Być może go przeczytałeś? Jeśli nie to lekturą obowiązkową jest przynajmniej zamieszczony u dołu link.

Otóż różnych ocipień mieliśmy w ostatnich kilkudziesięciu latach sporo. Wszystkie z nich były dotychczas ocipieniami lokalnymi. Na przykład „bańka internetowa” z końca ub. stulecia dotyczyła tylko tych którzy ocipieli aby wierzyć w „nową erę”, w której kompania bez sprzedaży i bez zysków jest coś warta, nie mówiąc już o poważnej sumie money. Bańka SIV-ów z kolei dotyczyła tylko tych którzy ocipieli aby wierzyć że zagregowanie do kupy nic nie wartego szmelcu subprime mortgages będzie coś warte. Czyli że, dosadniej rzecz ujmując, g do kwadratu warte będzie więcej niż materiał startowy. Co ciekawsze - było! Tyle że tylko dla szarlatanów Goldmana Sachsa którzy swój radioaktywny produkt odpowiednio szybko opylili naiwnym. Kompania internetowa po IPO u Goldmana także nabierała wartości tak szybko jak szybko prędkości nabiera spuszczony z balkonu na 10-tym piętrze melon. Zanim zrobi się z niego miazga na chodniku sprytni operatorzy Goldmana zarabiali krocie na handlu przyszłymi „Microsoftami”.

Ocipienia lokalne miały zawsze dwie rzeczy wspólne - swojego architekta i swoją przyczynę. W roli architekta występował nieodmiennie Goldman Sachs et consortes, rozdmuchując ten czy inny spekulacyjny balon. W roli przyczyny występowała nieodmiennie głupota inwestoriatu pomieszana z zachłannością. Pozwalało to bankierom bez większego trudu wyżąć z gotówki lokalną populację naiwnych którzy w kolejne ocipienie uwierzyli. (BTW - czytelnicy TwoNuggets Newsletter są w tej materii prawdopodobnie uodpornieni ponieważ śledzimy tam nie to co GS mówi w metalach szlachetnych, a co robi. Reguła: nigdy nie słuchaj BS z GS, staraj się raczej naśladować ich ruchy ;-D).
6ec4ad4f44eb154d69a6537017374236.jpg
Ocipienie globalne jest wariantem ocipienia lokalnego które Goldman nie szczędząc inwestycji początkowych chce rozdmuchać w pierwsze w dziejach ocipienie obejmujące cały glob ziemski. Pozwoli im to na dymanie globalne całych społeczeństw i narodów. W roli wyżymaczek gotówki wędrującej prosto na bonusy u Goldmana Sachsa wystąpią demokratycznie wybrane rządy. Istotną różnicą jest to że w ocipieniach lokalnych separowanie inwestoriatu i gotówki odbywało się w procesie ochotniczym. Nikt nikogo nie zmuszał do inwestowania w Aribę czy Webvana. Ideą dymania globalnego natomiast jest to że będzie ono odbywało się pod przymusem rządowym i że będzie dotyczyło wszystkich.

Krajom i kompaniom zostaną narzucone arbitralne limity CO2. Przekroczenie limitu wymagać będzie kupna „kredytu” od kogoś kto swojego limitu nie wykorzysta. Rynek na tą zupełnie nową, wziętą z powietrza, aby nie powiedzieć z CO2, commodity zwaną carbon credit będzie rzędu biliona dolarów rocznie. To trzy razy więcej niż cały prąd sprzedawany rocznie w USA. Goldman będzie oczywiście dominował ten handel, manipulując gigantyczny rynek w którą stronę zechce. Tak jak to robi na innych rynkach surowcowych, nie mówiąc już o rządach.

Różnicą w tym wypadku będzie głównie to że pod rządową pałką każdy będzie musiał płacić przez nos Goldmanowi – kompanie w carbon credits, ich klienci we wzroście cen wszystkiego co ma do czynienia z energią. Czyli wszystkiego. Majstersztykiem w tym globalnym przekręcie jest wymagane od rządów zaciskanie sobie pętli na szyi przez stopniowe obniżanie wspomnianych limitów. Przykręcanie śruby przełoży się na zmniejszające się limity dla przedsiębiorstw. W ten sposób podniesiona zostanie wartość handlowanej commodity, z łatwą do przewidzenia korzyścią dla jej głównego maklera i światowego "market makera".

A więc żyć nie umierać! Jeżeli Goldmanowi, z pomocą Ala Gore'a i Obamy, uda się rzeczywiście rozciągnąć bańkę ocipienia globalnego na cały glob to znowu otworzy dla siebie kran z bilionami dolarów. Znowu miliardy, zebrane tym razem od wszystkich przymusowo, popłyną na bonusy. Marne parę milionów zainwestowanych w zainstalowanie Obamy będzie przy nich błędem zaokrąglenia. Goldman nie będzie musiał tym razem ani nic oszukiwać ani naginać reguł. Uczynią to za niego globalnie posłuszne rządy narodowe, pałujące nakazami własne populacje i chandryczące się pomiędzy sobą o podział kurczących się limitów. Niezorganizowana demokracja zachodnia nie ma po prostu szans w starciu ze zorganizowanym wymuszeniem.

Amerykańskie powiedzenie „śmiać się przez całą drogę do banku” musiało chyba powstać w kręgach zbliżonych do Goldmana! Podejrzewamy natomiast że najmniej do śmiechu z carbon credits będzie w Polsce. Demokratycznie wybranym zarządcom wschodniej prowincji unii może się tu udać osobliwa transformacja - przerobienie węgla z narodowego bogactwa w narodowe przekleństwo w rekordowo krótkim czasie.

©2009 TwoNuggets

 

 

autor: cynik9

 

 

Źródło: cynik9