JustPaste.it

Ordnung MUST sein...

List Andrzeja Olechowskiego do Donalda Tuska

List Andrzeja Olechowskiego do Donalda Tuska

 


16f2f865bfe5223bb48956e228ae8f6e.jpg

Warszawa, 2 lipca 2009 r.

Pan Donald Tusk

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej

Warszawa

Szanowny Panie Przewodniczący!

Pragnę Pana poinformować, że postanowiłem zrezygnować z członkostwa w Platformie Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej.

Wierzę, że obaj jesteśmy w polityce nie dla trywialnego interesu osobistego lub grupowego /ja nie wierzę/, ale dlatego, że mamy do wykonania jakieś zadanie. /i z tym się zgodzę, wszakże chciałbym znać mocodawców obu panów/Zadanie, które ja sobie postawiłem to modernizacja Polski i rozwój liberalnej demokracji /wg nielubianej przeze mnie, aczkolwiek wygodnej Wikipedii demokracja liberalna charakteryzuje się m.in. takimi cechami: możliwością wyboru władzy przez wolne i uczciwe wybory,możliwością kandydowania do ciał tworzących władzę przez wszystkich obywateli,rządami prawa i jawnością stanowienia prawa, przestrzeganiem humanistycznej idei praw człowieka takich jak: wolność głoszenia swoich poglądów - nawet jeśli nie są one w danym momencie popularne, wolność zrzeszania się i tworzenia politycznych grup nacisku, wolność od dyskryminacji (rasowej, religijnej, seksualnej itp.). Jak jest prawie każdy widzi/ Obecny stan tego projektu budzi mój poważny niepokój. Mimo osobistych osiągnięć milionów Polaków /tu pewno chodzi o pauperyzację społeczeństwa i uwłaszczenie się komuszej agentury/ pozostajemy daleko w tyle za nowoczesnym centrum. Polacy nadal są zakładnikami marnej edukacji, absurdalnych przepisów gospodarczych, zgrzebnej infrastruktury, nieudolnego, stronniczego i skorumpowanego państwa, żenującej kultury politycznej. /bingo panie Olechowski, ale to pan byłeś u władzy ładnych parę lat/ Co najgorsze brak jest strategicznej wizji naszej przyszłości: jak chcemy dogonić świat? Jaki ma być polski kapitalizm? /polski kapitalizm???? rozumiem pod tym pojęciem pseudokapitalizm oparty o szyderstwo z własności prywatnej i wolnej przedsiębiorczości wzbogacony masakrycznym fiskalizmem i zgrabnym systemem koncesji przy zachowaniu państwowych molochów do upychania kumpli/Ile ma być państwa? Jaką rolę chcemy odegrać w świecie? /to co widzę wskazuje na chęć odegrania roli wasalno-serwilistycznej/ Politycy do tych pytań się nie odnoszą. /bo są za trudne i dla polityków i dla ich wyborców/ Brak poważnych głosów w okresie głębokiego kryzysu gospodarczego i wyborów do Parlamentu Europejskiego jest tyle smutny, co kompromitujący. Polska nie jest solidnym, dobrze rozpędzonym pociągiem jadącym na sprawdzonych torach. Wszystko jeszcze może nas spotkać - dobrego i złego. Nie wystarczy Polską administrować, trzeba nią kierować: wytyczać szlaki, rozpoznawać przeszkody, skłaniać do podejmowania wyzwań. /AMEN/

Trzeba przywrócić poważny ton w polskiej debacie politycznej. Musimy pozbyć się dominującej dziś nieznośnej miałkości i atmosfery gry. Trzeba formułować poważne propozycje i przekonywać do nich obywateli. Czuję się w obowiązku aby podjąć to wyzwanie. Naturalnym miejscem dla tej aktywności powinna być dla mnie PO. Po głębokim namyśle doszedłem jednak do - bardzo dla mnie trudnego - wniosku, że w tej partii nie podołam swojemu wyzwaniu. Dlaczego? Z czterech powodów.

Po pierwsze, dlatego, że PO zatraciła swój programowy charakter. Współtworząc z Panem i panem Maciejem Płażyńskim PO zdeponowałem w niej swoją nadzieję na partię, która będzie konsekwentnym liderem modernizacji Polski i Polaków, /o tak - majstrujecie nad modernizacją Polaków aż niemiło.../poprowadzi nas do centrum nowoczesnego świata. Przypomnę, że za najwyższą wartość uznaliśmy wówczas "wolność człowieka - obywatela - jego godność, kreatywność i aspiracje". Mieliśmy "uwolnić energię Polaków", pomóc "oszlifować polskie diamenty", sprawić, że "państwo nie będzie zajęte same sobą"! Dlatego z narastającym rozgoryczeniem obserwowałem metamorfozy programowe PO: niesławny sojusz z kolektywistami z PiS, poddanie się obsesji rozliczeń z PRL, "ukąszenie" ideą IV RP, awanturę o Niceę, akceptację dla obniżenia standardów demokratycznych, porzucenie planu reformy podatków, obojętność wobec degradacji służby cywilnej, itd. Te fascynacje i zwroty zepchnęły w kąt troskę o awans życiowy Polaków - ambitne programy edukacyjne, likwidację barier dla przedsiębiorczości, obniżkę podatków. /no ba - kto dziś wspomni o obiecywanym podatku linowym?/Dewastacji dopełniło podporządkowanie wysiłku programowego grze politycznej, konkurencji z PiSem. Dziś, jak wielu Polaków nie umiem powiedzieć, jaką partią jest PO. Wiem tylko, że w danej sprawie nie jest PiSem. /aczkolwiek osobowo to PO jest jakby PiSem, jeśli np. Mężydło mógł przejść z PiS od PO uwaga! b e z k o n i e c z n o ś c i zmiany poglądów.../

Po drugie, dlatego, że straciła ona spójność. Współtworząc naszą platformę obiecywałem publicznie, iż zgromadzi się na niej "wspólnota zwarta, skupiona wokół łączących ją idei i celów programowych, a nie zgromadzenie od Sasa do lasa czy sprytne joint-venture zawiązane w celu zdobycia wpływów i władzy". Naszą partię mieli stanowić "ludzie wypróbowani, którzy po stokroć wykazali wierność głoszonym przez siebie zasadom, którzy w działaniu, a nie tylko w słowach udowodnili swoje kompetencje i odpowiedzialność". /ależ trzon był wypróbowany w grach operacyjnych Służby Bezpieczeństwa... prawda, panie MUST?/ Nie tylko mną wstrząsnęło zaproszenie do grona kandydatów do Parlamentu Europejskiego pana Mariana Krzaklewskiego, który jest przecież symbolem sprzeciwu wobec otwarcia i modernizacji Polski. A to tylko jedna z wielu osób, których poglądy i dorobek polityczny wprowadziły do PO chaos, pozbawiły ją w moich oczach wiarygodności. Nadały jej też rys cynizmu, na który partia reformatorska pozwolić sobie nie może.

Po trzecie, dlatego, że PO stała się partią władzy. Budując ją zapewnialiśmy Polaków, że będzie się różnić od innych partii, które "są jak korporacje - rozgałęzione przedsiębiorstwa z udziałami we wszystkich dziedzinach życia społecznego i gospodarczego. /tyle słów zamiast prostego określenia mafia.../Zajmują się gruntowaniem wpływów i zarządzaniem układem interesów na wszystkich szczeblach władzy - od samorządu dzielnicy do senatu - i we wszystkich jednostkach finansowanych przez państwo - od kas chorych, przez teatry do komunalnych cmentarzy". /święte słowa.../Czy moglibyśmy dzisiaj inaczej opisać PO? Czy moglibyśmy powiedzieć, że jest "inna, lepsza. Nie zajmuje się swoimi interesami, ale tym co stanowi istotę partii - realizacją programu w parlamencie"? Czy moglibyśmy nie zgodzić się z panem Rafałem Dutkiewiczem, gdy twierdzi, że dla przedstawicieli PO "w samorządach decydentem nie są wyborcy, tylko aparat partyjny"? W zapomnienie poszły prawybory, współpraca z organizacjami i środowiskami społecznymi, "lekkie struktury na wzór amerykański". PO dołączyła do niesławnego grona poprzedniczek upartyjniających państwo, gmatwających interes prywatny z publicznym i bezwstydnie rozbudowujących nomenklaturę.

W partii władzy, chaotycznej i wieloznacznej, partii, która zapomina o swoich celach i obietnicach nie ma miejsca dla mnie i mojego zadania. /o zadaniu pomówimy potem/ W takiej partii nie da się uzgodnić i zrealizować ambitnych planów modernizacyjnych, projektów o strategicznej głębi, przedsięwzięć naruszających interesy istotnych grup społecznych. Takiej partii - i to jest czwarty powód - nie uda mi się też zmienić. Oceny i propozycje obojętnie czy zgłaszane prywatnie czy publicznie nie zdają się na nic, gdy brak jest elementarnych form wewnętrznej debaty oraz demokratycznych procedur wyciągania z niej wniosków. A tak właśnie jest w PO. Krytyka i postulaty zmian interpretowane są jako przejawy osobistych ambicji, chęć podważenia autorytetu kierownictwa, zamiar zajęcia czyjegoś stanowiska. Myśl o zaangażowaniu się w taki proces jest dla mnie odstręczająca.

Takie są powody mojej decyzji. Z ciężkim sercem opuszczam partię, którą współtworzyłem. Nie opuszczam jednak środowiska, które Platformę powołało do życia. To także moje środowisko. Darzę je szacunkiem, życzliwością i przyjaźnią. Demokratów i liberałów, "ludzi umiarkowanych i nowoczesnych, samodzielnych i przedsiębiorczych, inteligencji, młodzieży; ludzi, którzy współczesny świat rozumieją, potrafią go wykorzystać i twórczo rozwinąć; ludzi, którzy doceniają znaczenie rozumnego przywiązania do tradycji i zasad". Nie tylko go nie opuszczam - odchodzę z partii by go nie zawieść. By na nowo podnieść nasze cele i marzenia. Wierzę, że robię to dla dobra Rzeczpospolitej.

Z poważaniem i sympatią,

Andrzej Olechowski

PS. Z oczywistych względów pozwolę sobie ten list podać do wiadomości opinii publicznej.

Źródło: http://tiny.pl/3z4s

Cóż... takie pierwsze myśli mi się nasunęły po lekturze wspomnianego listu. Potem przypomniałem sobie karierę pana O. Pójdźmy więc dalej...

Fakty: negowany przez rząd PO kryzys gospodarczy jest faktem, dziura budżetowa zdaje się być większa nawet od ego Kołodki, do wyborów prezydenckich szmat czasu, realne ryzyko rozliczenia z obiecywanych cudów, możliwy spadek notowań i przegrana Tuska.

Efekty: jakby napisał Michalkiewicz: razwiedka właśnie zaczęła zwijać parasol ochronny nad PO i tylko czekać, aż TW Stokrotka zrobi miazgę z Tuska bądź Schetyny dając sygnał do odwrotu. Co zatem powinien zrobić sztab oficerów prowadzących? Zaproponować szanownym wyborcom godną alternatywę. Czyż może być lepszy kandydat niż pan dr Olechowski znany tu i ówdzie, jako TW Must?

Na fotografii: TW Bolek, TW Must, TW Alek - trzech tenorów w nowej grze operacyjnej...

 

Autor: pangloss o 22:43

 

 

Źródło: pangloss