JustPaste.it

Koty nami manipulują

Właśnie brytyjscy naukowcy odkryli, że koty świadomie manipulują ludźmi

Właśnie brytyjscy naukowcy odkryli, że koty świadomie manipulują ludźmi

 

de417ea62437cf0157e19b2cbb2d700d.jpg

 

I

 

 

Oczywiście obwieścili to całemu światu i to podczas kolejnej ogólnonarodowej polskiej odsłony propagującej pewną aktorkę wspinającą się po śliskim gruncie swego talentu.
.
Parę dni wcześniej w mediach znowu było głośno o Kotce, czyli o owej aktorce. Znowu stereotypy (o kotach) górą i zamiast zwalczać je, to utwierdzamy się w przekonaniu, że jednak w tych miłych ssakach jest coś fałszywego. Aktorzy, komiwojażerowie i szpiedzy są tak wyszkoleni, że wariografy przy nich zwykle wariują (stąd pewnie nazwa tych urządzeń).
.
Kotka kręci spot dla jednej partii, potem dla drugiej. Tylko aktorom (no i politykom...) takie wyczyny jakoś uchodzą, bo każdy inny lawirant kręcący spot byłby uznany w swoim środowisku za niewiarygodnego kontrahenta. W dawnych czasach aktorzy nie cieszyli się zbytnim poważaniem, a ponieważ zwykle byli bardziej inteligentni i bardziej przebiegli od większości możnych ówczesnego świata, to płacono im wprawdzie godnie, jednak trzymano się od nich z... daleka. Ich zawód (dzisiaj jeden z najlepiej płatnych) był ongiś uważany za... nikczemny.
.
Kotka nie tylko wystąpiła w spocie drugiej partii, ale także przyjęła zaproszenia na partyjne spotkanie z masami. Z jednej strony mówi "to moja inicjatywa", z drugiej strony - "była to niespodzianka"...
.
Kotka doskonale zna poglądy przywódców tej partii na temat "in vitro", a jednak zataja (parokrotne!) zmagania w tej materii z Naturą wspomaganą medycyną. Gdyby pomysłodawcy spotu o tym wiedzieli... A gdyby sprawa wyszła podczas premiery spotu albo tuż przed eurowyborami? Zapewne otrzymane wynagrodzenie pomogło jej w tej walce, wszak nie są to zabiegi tanie. Działacze wszystkich partii powinni być ostrożniejsi - przed podpisaniem kontraktu należy podsunąć umowę aktorowi, aby podpisał, że nie popiera takich czy innych zabiegów, także poglądów (pod rygorem sporego odszkodowania), dzięki czemu jest szansa, że nie zostaną skompromitowani w podobny sposób - wszak teraz najwięksi etycy milczą na ten temat...
.
Kotka zatem po raz czwarty walczy o dziecko metodą zakazaną przez wodzów popieranej przezeń partii i wie z poprzednich zmagań, że początkowe tygodnie bywają krytyczne, ale idzie na długo wyczekiwaną (5 lat!) rozprawę po... spożyciu alkoholu (a to szampana, a to piwa) podczas (porannego!) obiadu. W sądzie testuje nasze antyterrorystyczne i antyalkoholowe służby, które uniemożliwiają jej złożenie zeznań (być może jest to główny powód zapaści sprawności polskiego sądownictwa, wszak i ten proces nie został przyspieszony przez procentowe wybryki największej polskiej aktorki tego lata). Kotka zarzuca ochronie sądu, że ją niewłaściwie potraktowano, choć przecież funkcjonariusze wykonywali swoje obowiązki przy świadkach i nie znając (może niestety!) dokładnie wizerunku skandalistki. Przeciętny Polak nie odróżnia jeszcze owej pani w sytuacjach niecodziennych, podczas sporego zaskoczenia i stresu, ale jeszcze parę występów przed kamerami a już będzie rozpoznawalna przez bodaj wszystkich rodaków...
.
Kotka uważa, że wydarzenia z ostatnich paru tygodni wiele ją nauczyły, za co musi ciągle płacić. Mówi o kosztach z jednej strony, ale już nie mówi o dochodach, czyli o kosztach, które poniosły obie partie ją zatrudniające (i płacące za jej występy z naszych podatków), a to byłoby uczciwym przyczynkiem do dyskusji w tematach "koszta" i "lojalność". Co do ostatniego tematu - prowokacyjni dziennikarze podszyli się pod trzecią partię i podobno propozycja nie została odrzucona...
.
Parę tygodni wcześniej, Kotka twierdzi, że "została skopana w kolano". Raz kopnięta, czy jednak skopana? Parokrotnie kopnięta specjalnie a złośliwie i precyzyjnie w wybrane miejsce? Taka pięta Achillesa naszej nowej Modrzejewskiej, ale nieco inaczej (bo nieco wyżej)? Obdukcja jest przesuwana w czasie, także złożenie zeznań. Jedna niedopowiedziana historia może przemawiać na rzecz aktorki, ale kilka spraw wplecionych w siebie i w politykę, to już nie są przypadki - to jest walka o aktorskie zaistnienie na szerokiej scenie...
.
Takich aktorów jest więcej - nie mają wprawdzie dyplomów, ale niejednego mogliby wprowadzić z błąd. A to facet, który poinformował nas o talibach w Klewkach (ostatnio podszywał się pod dziennikarza o identycznym nazwisku), a to posłanka z kurwikami w oczach i patriotycznymi łzami, ale z posadą uzyskaną dzięki fałszerstwu, a to dyrektorka biura partii już upadłej (jako i ona sama) - dla posady i gaży odgrywała rolę kurtyzany (seksaktorstwo), ale po utracie stanowiska, postanowiła wejść na scenę i przysporzyć większej sławy dwóm (już i bez niej) znanym dziennikarzom i... sobie. Oszuści i aktorzy - to znaczenia dość bliskie w sensie umiejętności; właśnie kolejny raz obejrzeliśmy film "Konsul" (Piotr Fronczewski w roli superoszusta).
.
Aktor może wykorzystać swój talent nie tylko w godny sposób, jak ludzkość może rozmaicie wykorzystać atom.
.
Właściwie to każdy z nas jest na swój sposób aktorem, zaś życie jest sceną. Z małym błędem można zauważyć, że każdy chce być wielkim aktorem i pragnie mieć możliwie najliczniejszą publikę. Jednak każdy ma jakieś wewnętrzne granice, które jedynie w wyjątkowej sytuacji mogą być przesunięte. Jak daleko posunie się jeszcze Kotka?
.
Pani Kotka pcha się na scenę mając wprawdzie dyplom, ale nie przydaje blasku polskiemu aktorstwu i to w czasach, kiedy wielcy nasi twórcy schodzą właśnie ze sceny.