JustPaste.it

Co z wolnością bogacenia się?

Kiedyś mieliśmy socjalizm, zwany przez niektórych komunizmem, potem zainstalowaliśmy jedynie słuszny kapitalizm rynkowy i wolność obywatela.

Kiedyś mieliśmy socjalizm, zwany przez niektórych komunizmem, potem zainstalowaliśmy jedynie słuszny kapitalizm rynkowy i wolność obywatela.

 

    e122525163c0785591b0d432f6b16731.jpg

 

     Jeśli tylko ktoś zarabia 10 tysięcy, 100 tysięcy lub miliony złotych (albo dolarów, czy europów) miesięcznie, to odzywają się dwie główne grupy na forach internetowych - etycy, którzy ubolewają nad takimi kominami płacowymi (a nawet pomstują) oraz nonszalanccy komentatorzy (takie robocze określenie przyjęto na dyskutantów, którzy żyją od pierwszego do pierwszego, marzy im się jakiś nagły wielki spadek albo łudzą się, że ciężko a uczciwie pracując do czegoś dojdą, choć większość z nich liczy jednak na nagły, zwykle zakombinowany, przypływ gotówki), którzy uważają, że czasy równych żołądków i niezaradnych obywateli już minęły, zatem zarobki nie powinny być ograniczane przepisami a już na pewno nie jakąś ideologią charakterystyczną dla homo sovieticusa. Ponadto pierwsza grupa najwyraźniej dybie na wolność obywatela do bogacenia się, zaś druga uważa, że wolność daje prawo do nielimitowanych dochodów oraz do nieograniczonych majątków.


     Jakież było moje zdumienie, kiedy pewien Francuz (i to nie podczas jakiejś rewolucji francuskiej, kiedy to od góry skracano wielmożów i wyzyskiwaczy) poinformował, że "W ciągu dwóch lat zamierza wprowadzić zasady, które nie pozwolą na wydawanie gigantycznych pieniędzy na pozyskiwanych nowych pracowników do firm. Restrykcje mają też zahamować rozrastające się do granic absurdu zarobki czołowych specjalistów".


     A cóż to za socjalistyczne pomysły? Czyżby to nowy Lenin w jednak mniej krwawym (miejmy nadzieję!) wydaniu? Co na to zaprzysięgli zwolennicy wolności obywatela (burżuja i kapitalistycznego wyrobnika)? Wprawdzie na naszych forach przeważają ludzie niezamożni (choć nie całkiem biedni) oraz dość zamożni (choć nie krezusi), to zawsze omawiane dwie grupy mają sobie wiele do powiedzenia o przesadnych płacach i o prawie do nieograniczonego bogactwa.


     Panowie szlachta! Do szabel! Ktoś chce nam zabrać nienaruszalne prawo do nieograniczonych zarobków! Co na to ojcowie i najmłodsze dzieci kapitalizmu rynkowego? Co na to Rzecznik Praw Obywatelskich oraz komitety obrony praw człowieka i obywatela? No i co na to konstytucje najważniejszych burżuazyjnych państw?! Przecież to zdumiewający zamach na wolność obywatela! Naruszenie podstawowego prawa człowieka do bogacenia się!


     Ten Francuzik to pewnie jakiś nieudacznik i biedak, któremu przypomniały się w jakiejś malignie leninowskie idee? Może ma w swojej francuskiej krwi niewybite do końca socjalistyczne geny? I jeszcze ten facet ma nazwisko kojarzące się z platyną, czyli z jednym z najdroższych kruszców; może jednak sobie gościu żartuje?


     Zatem któż jest tym socjalistą, etykiem i wrogiem rynkowego kapitalizmu? Otóż to niejaki Michel Platini, ongiś legenda - jeden z najlepszych europejskich piłkarzy, a teraz prezydent UEFA! Człowiek zamożny i zawdzięczający swój majątek talentowi, pracowitości i... kapitalizmowi. I on mówi NIE temu znakomitemu systemowi? Oczywiście - jemu przyświeca inne podejście, niż wyznawcom prymitywnego komunizmu, ale cóż to za różnica dla piłkarzy i klubów - sportowcy zostaną ograbieni, zaś działaczom zostanie ograniczone pole decyzyjne.


     A cóż on takiego powiedział? Oto jego socjalistyczne wypowiedzi -
     "Nie wiem, jak można zapłacić ponad 90 milionów E za jednego piłkarza. To po prostu nie mieści się w głowie". "Nie do przyjęcia są zarobki Eto'o na poziomie ponad 11 milionów E za sezon". "Trzeba to ukrócić. Nie wiemy jeszcze jak, ale w ciągu najbliższych dwóch lat coś wymyślimy. Nie wyobrażam sobie, żeby to szaleństwo trwało dalej, bo w końcu ten balon tego nie wytrzyma i pęknie".


     Fale krytyki dotyczące zbyt wysokich zarobków przetoczyły się nad kierowcami formuły 1 i nad sławnymi światowymi modelkami.


     Co pan Platini ma do klubowych wydatków i do wysokości płac piłkarzy? Każdy ma niezbywalne prawo płacić ile chce i komu chce, nieprawdaż? Jeśli Francuz zazdrości, to niech sam pogra a może uda mu się zarobić jeszcze więcej - no przecież w ten sposób nasi dyskutanci na rozmaitych forach reagują na każdą wypowiedź, w której ktoś nieśmiało chce przekazać swe wątpliwości, że jednak omawiane dochody są cokolwiek przesadzone... Proszę sprawdzić i wpisać tego typu komentarz dotyczący nowego (kolejnego) artykułu informującego nas o niebotycznych czyichś zarobkach. Posypią się epitety oraz wyjaśnienia (że porzuciliśmy ideę jednakich żołądków) oraz porady (że jeśli zazdrościmy, to możemy robić to, co omawiane osoby).


     A może z wielkością majątku i wysokością wynagrodzeń powinno być podobnie jak z nośnością windy, mostu i statku - przekroczenie dopuszczalnej wartości grozi katastrofą? Skoro ograniczenia są w technice i w życiu, to dlaczego mamy uznać, że dyskusje o limitach dotyczących delikatnej materii posiadania, są niezgodne z rozsądkiem i konstytucją?



     PS  Nasz minister sportu uważa, że za dobrą pracę fachowcom należy się godna płaca rzędu 30 tys. zł miesięcznie oraz premie po ok. 110 tys. zł. To jakiego rzędu płace uznałby ten minister za godne dla fachowców, którzy ratują życie (przeszczepy, walka z rakiem, ratownictwo wypadkowe)? Wyższe czy niższe, niż za budowę obiektów sportowych?