JustPaste.it

Nawiedzone czy genialne?

Niemal codziennie zaskakiwani jesteśmy szokującymi informacjami...

Niemal codziennie zaskakiwani jesteśmy szokującymi informacjami...

 

  7f8e20ed8ea49b9c11c785e9b9ba42fe.jpg

 

       Na rocznicę (już 70.!) wybuchu II w.św. niejaka Natalia (nomen omen) Narocznicka, rosyjska profesor z komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji, obarczyła Niemców współodpowiedzialnością za mord na polskich oficerach w Katyniu w 1940 roku. Pani ta zakwestionowała też datę 1 września jako początek II wojny światowej i zarzuciła Polsce, że od marca do końca sierpnia 1939 roku prowadziła rozmowy z Hitlerem, aby zostać jego sojusznikiem. Narocznicka oskarżyła Polskę również o zamorzenie głodem 100 tys. Rosjan wziętych do niewoli w 1920 roku na ziemiach okupowanych przez Piłsudskiego (twierdzi, że świadomie ich nie karmiono, przyglądano się jak umierają i że był to pierwowzór faszystowskiego obozu koncentracyjnego, ale "o tym Polacy nie chcą mówić, choć od nas stale żądają przeprosin"). Ponadto zastanawia się dlaczego rozbioru Ukrainy i Białorusi dokonanego przez Piłsudskiego nie uważa się za przestępstwo, zaś ponowne włączenie tych ziem do historycznych granic rosyjskiego państwa jest jednak potępiane jako czyn karalny? Konstatuje również, że w wyniku II wojny światowej ZSRR przekazał Polsce jedną trzecią jej obecnych ziem, zatem Polacy mogliby być bardziej powściągliwi i nie ubliżać Rosjanom. Profesor jest specjalistką także od starszych rocznic, bowiem Polska powinna (wg niej) przeprosić Rosję także za... 1612 rok.
         No i co z taką panią zrobić? Wyzwać od głupich babsztyli? Nie można, bo praworządne Polki zaprotestują, że to seksizm i będą mieć rację! Zresztą człowieka nie należy nazywać głupcem, bo to nieładnie (i poniżej godności) oraz nie może być to prawdą, wszak ta pani jest po studiach, zatem nie jest głupia. Ona - z rosyjskiego punktu widzenia - jest patriotką. Dla nas wypowiedzi Narocznickiej wydają się szokujące, ale większość z nas (gdybyśmy byli Rosjanami) myślałaby podobnie.
         Mam nadzieję, że z jej historycznymi poglądami rozprawią się polscy specjaliści w naszych mediach, choć wolałbym, aby zebrała się polsko-rosyjska komisja, która w spokoju omówiłaby wszystkie wspólne drażliwe tematy, potem zaś opublikowałaby jednomyślne stanowisko. Ale czy to jest możliwe, skoro od niemowlęctwa oba narody są kształtowane w pewnych stereotypach, przy czym każdy naród uważa, że to on właśnie ma rację?


         Inną skandalizującą bohaterką mediów jest sędzia Jadwiga Smołucha, która orzekła, że TVN nie znieważyła symbolu narodowego poprzez wkładanie miniatur polskich flag w atrapy psich kup i uchyliła decyzję KRRiT o karze 470 tys. zł.
       W ocenie sądu samo umieszczenie miniatur flagi w ekskrementach nie jest równoważne ze znieważeniem (prowadzący, zwany przez niektórych pies/cotliwie Kupą Wojewódzką, już niejednokrotnie balansował na granicy dobrego smaku; można powiedzieć - nie jest już odlotowym gościem, ale odchodowym, choć nadal dochodowym). Oczywiście, również nie można i nie godzi się nazywać tej sędzi epitetami rozważanymi przy rosyjskiej pani profesor. W końcu jeśli historyk i prawnik studiuje latami i pnie się w swej karierze pod okiem uczciwych, etycznych i prawych zwierzchników, to przecież musi mieć solidne podstawy etyki oraz resztki rozsądku, zatem wrodzony lub nabyty idiotyzm jest absolutnie wykluczony niejako z definicji tych nobliwych zawodów. Można oczywiście zastanawiać się - kto i dlaczego skierował tę osobę (a nie inną) do tej sprawy; może żaden z mężczyzn nie chciał stąpać po niepewnym gruncie albo zgłoszono ją za karę,czy za karę, a może w nagrodę, czy akurat plan urlopowy się tak niefortunnie ułożył albo zapałki ciągnięto, a może jest to superspecjalistka od znieważań flag, hymnów, świąt, symboli i godeł wszelakich? Czy w swym orzecznictwie oparła się na znanych światowych precedensach? Czy powołała biegłych etyków (ale zawsze będzie problem, czy taki etyk jest patriotą, czy nihilistą).

         Sądy są niby niezawisłe, ale przecież ocen nie dokonuje komputerowy superumysł akceptowany przez większość Polaków, lecz konkretna osoba, która swoją robotę traktuje powiedzmy, że nieco lepiej, niż przeciętny rodak swoją pracę, zatem nie mamy żadnej gwarancji, że wyrok jest słuszny a nawet słusznawy... Wybierając sędziego do sprawy wymagającej wielkiego taktu, zawsze gramy w loterię i zwykle wyrok w pierwszej instancji bywa kompromitacją prawników, którzy zapomnieli o fundamentalnych zasadach, na których powinno opierać się społeczeństwo. Czasami można zapytać retorycznie - a skąd oni takich sędziów biorą, do jasnej cholery?! Jeśli będzie kiedyś w idiotycznej telewizji gwiazda Dawida podobnie unurzana lub będą drzeć Biblię lub Koran albo pokażą kolejne "duńskie karykatury", to mamy już specjalistkę od nowoczesnych orzeczeń - diabła nie poślemy (bo się nie da), ale Babę Jagę na mietle, która gorącą smołuchę tak wymiesza, że nam wszystkim etyczne aksjomaty roztopią się w kotle nazbyt nowoczesnej Temidy.  
         Ale skoro oni (tu - one) są tacy odważni, to powstaje zasadnicze pytanie w obu przypadkach - a może to właśnie one są ponadprzeciętnie inteligentne, uzdolnione i Los we właściwe ręce złożył obie sprawy? Może to one za parę lat zostaną okrzyknięte genialnymi interpretatorkami historii i prawa, zaś ludzie uważający inaczej, to najzwyklejsze miernoty umysłowe i obywatele ciemnogrodu? Może z historykami i sędziami jest jak z artystami - co pewien czas objawia się geniusz w rodzaju Picassa, którego początkowo nikt nie rozumie, lecz w końcu społeczeństwo pojmie, że tacy geniusze zdarzają się nam na tyle rzadko, że należy szczególnie ich hołubić, a nie wyśmiewać, a tym bardziej obrażać?
         A czy wiecie, że nie wolno publicznie obrażać owej Rosjanki i Polki oraz innych obywateli świata? Okazuje się, że
        "Prawo do swobody wypowiedzi nie jest prawem absolutnym i podlega ograniczeniu, m.in. ze względu na cześć i godność drugiego człowieka. Osoba formułująca treści zniesławiające lub znieważające nie może powoływać się na istnienie prawa do krytyki. Twórczość nie ma i nie może mieć charakteru absolutnego, nie może mieć postaci nieskrępowanej niczym swobody działania, a tym bardziej nie sposób jej traktować jako samoistnego źródła wartości".
         Jest to (skądinąd słuszny, a co więcej - szlachetny!) pogląd mecenasa Łokietkowskiego, który walczy o prawo do czci i godności osobistej dla swej mandantki, która zapomniała jednakowoż o swej czci i godności, kiedy to sobie poużywała pisarsko na pewnym forum, gdzie dopuściła się pomówień i fałszerstwa, a kiedy pewien krytyk zajął się sprawą tej pani (a okazała się ona wziętą pisarką i wykładowczynią na trójmiejskiej uczelni, co jest jednak niezłym dziennikarskim kąskiem) i omówił jej "dorobek" na innym portalu, to nagle skasowała swoje konto (jednak można zapoznać się z jej komentarzami, bowiem po fotce pozostał nr 224435, który jedynie maskuje teksty, których pisarka się wyparła), po czym udała się na Policję oraz namówiła swego prawnika (onego mecenasa) na wytoczenie sprawy, żądając przeprosin na kilku portalach i 5 tysięcy europów, mimo że upubliczniono jedynie inicjały. Doprawdy, ludziska czasami na własne życzenie ośmieszają się i dają dziwaczne zlecenia utrudzonym ponad miarę sądom, ale to często wynika z dobrobytu (pisarka ma własnego prawnika) i przesadnego poczucia własnego ego (jestem aż tak ważna, że mogę pomawiać i obrażać zwykłego obywatela, bo przecież sąd uzna, że jako wip mam większe prawo do poniżania innych).
         Zatem drodzy internetowi krytykanci - zanim bezlitośnie ocenicie kogoś na publicznych forach, to uważajcie - internet nie jest anonimowy, zaś tykane przez Was panie mogą Was ścigać latami i po całym świecie. Więcej - jeśli w najbliższych dniach usłyszycie obraźliwe komentarze na temat tych pań, to wiedźcie, że każdy dziennikarz, który nie będzie przebierać w słowach, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, wszak coraz więcej mamy wysoko kształconych prawników typu mec. Łokietkowski, których to życiową pasją jest procesowanie się z krytykantami wyciągającymi z mediów rozmaite a bulwersujące sprawy, godne napiętnowania.
         Zawsze trwała walka dobra ze złem i w mediach (teraz także w internecie) jest podobnie. Szkoda, że ludzie opowiadający się za złem (w odczuciu większości obywateli) mają poważne stanowiska, funkcje, możliwości, poprzez które (i w imieniu społeczeństwa oraz za jego środki!) kształtują rzeczywistość w taki sposób, że obywatele tracą odwieczne wzorce patriotyzmu, godności i słuszności swoich racji, co może spowodować, że społeczeństwo (jako zbiór obywateli) podąży niezupełnie we właściwą stronę...