JustPaste.it

Konstruktor świata

"Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiadomo na jaką się trafi" Forrest Gump.

"Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiadomo na jaką się trafi" Forrest Gump.

 

              Życie to pasmo przypadków, z którymi borykamy się każdego dnia naszej egzystencji. Niby przemyślane decyzje, rozmowy, spotkania, są właściwie tylko i wyłącznie następstwem popełnionych już wcześniej czynów.  I to nie tylko przez pojedynczą jednostkę, ale przez cały ogół ludzkości, co prowadzi nas do pojęcia przypadkowości.

              A może to przeznaczenie,  Wola Boska? Bez względu na nazewnictwo, to wszystko prowadzi do tego, że ktoś odgórnie mógł zaplanować te wszystkie wydarzenia, które powinny się układać w jedne wielkie puzzle, tworzące, nie znaną nam, swoistą całość. Teorii na ten temat jest wiele. Na sto procent wiadomo tylko tyle, że człowiek stworzył sobie wygodne dwa pojęcia - konsekwencja i doświadczenie, przy czym jedno wynika z drugiego. Konsekwencja jest po prostu łatwym do przewidzenia następtwem danego, popełnionego przez człowieka, czynu. Dzięki takiej  definicji konsekwencji, możemy sformuować czym jest doświadczenie - jest to po prostu zbiór konsekwencji, zapamiętanych w mózgu człowieka, których "zapis" odbywa się przez całe nasze życie.

             I co dalej?

             Oburzyć się mogą na tą teorię zagorzali katolicy, którzy mogą krzyknąć, że ta koncepcja kłóci się z biblijnym daniem wolnej woli człowiekowi przez Boga i temu, co nastąpiło zaraz potem. Bo przecież skoro wszystko jest z góry zaplanowane, to znaczy, że Bóg doskonale wiedział o tym, że Ewa zerwie jabłko i skusi Adama, po czym, obydwoje zostaną wygnani z Raju. Skoro to było wiadome, to czy nie dało się tego w jakiś sposób uniknąć? Tak samo jak bunt Satanaela i jednej trzeciej zastępów aniołów?

            Nie, jeśli abstrakcyjnie założymy, że sam Bóg nie był w stanie  tego przewidzieć. Nie mówię tu o jakichkolwiek błędach w poczynaniach Boga (nie jestem i nigdy nie byłam aż tak bezczelna), ale o tym, że może to nie On stworzył  tą układankę. Zupełnie  teoretycznie chcę założyć, iż chrześcijański Bóg, tak samo jak wszyscy inni wyznawani na całej kuli ziemskiej bogowie, jest jednym z elementów tych Wielkich Puzzli. NIe tworzy ich, ale jest ich cząstką, był zrodzony podobnie jak ludzie zostali stworzeni przez Niego, aby zaludnić Ziemię. Co więc stworzyło to wszystko? Coś, jakiś nie znany nam byt, który czuwa nad całością. Nie nazwany i nie ogarnięty przez nasze umysły Wielki Konstruktor, który stworzył o wiele więcej niż Ziemię i ludzi. Może to on sam stworzył Wielki Wybuch i wszystko to, co istnieje  we wszechświecie?

            Absurdalne? Możliwe. Nie zaprzeczę, że w swoich rozważaniach może poszłam troszeczkę za daleko. Ale trzeba zauważyć,  że to mogłoby tłumaczyć, dlaczego na Ziemi istnieje więcej niż jedna, no dwie, religie (judaizm i chrześcijaństwo), skoro to wszystko stworzył nasz jeden prawdziwy Bóg? Wiem, że to może tłumaczyć, wspomniana już przeze mnie, wolna wola dana człowiekowi przez Boga. Ludzie sami decydują w co, a raczej w kogo, wierzyć.

           Żeby było jasne - jestem katoliczką, a moje rozważania są czysto filozoficzne. Nie zamierzam powoływać żadnej "sekty" wierzącej w Wielkiego Konstruktora, etc, etc. Nie, po prostu daję do rozważenia Wam, Czytelnikom, pewną teorię. Może i głupią i bezsensowną. Możliwe, że nie trzyma się ona kupy, ale... Wartą przemyślenia. Bo któż z nas nie zastanawiał się nigdy co właściwie spowodowało Wielki Wybuch (który sam w sobie jest nie sprawdzoną teorią świata nauki)? Naukowcy, którzy to badają, mogą  stwierdzić co działo się już kilka sekund po nim, ale nikt do końca nie wie, dlaczego nastąpił. Dlaczego akurat materia (czy antymateria - nigdy się w to nie wgłębiałam) akurat postanowiła wybuchnąć, dając początek naszemu Wszechświatowi? Na te pytania nikt z żyjących jeszcze nie zna odpowiedzi. Możliwe, że umarli, którzy przeszli "dalej" poznali odpowiedź na to pytanie. My, ludzie na Ziemi, możemy tylko rozważać.

          I do tego Was właśnie zachęcam.