JustPaste.it

Czy głaskanie jest dobrym pomysłem?

Co z tymi poprawczakami i z trudną młodzieżą?

Co z tymi poprawczakami i z trudną młodzieżą?

 

    2e5b258f616a9e29e026a8d9e128babd.jpg

 

     Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" opisuje 16-letnią pannę, która w centrum handlowym wybrała sobie ubranek za 670 zł i nie uiściła należności w zręcznie ominiętej kasie. Kilka tygodni wcześniej zatrzymano ją za podobną kradzież (także ponad 600 zł). O losie złodziejki zadecyduje sąd dla nieletnich.


     Obok nadmieniono o 17-letnim kawalerze, który w wakacje ukradł dwa skutery warte ponad 2 tys. zł, które policjanci znaleźli na parkingu przed domem złodzieja.

     Co pewien czas media podają, że drobni i nieletni złodzieje są wyłapywani, przy czym wielu kradnie przedmioty o  wartości poniżej 200 zł, co - dzięki ustawodawcy - nie upoważnia stróżów prawa do stosowania poważniejszych kar (znikoma szkodliwość czynu).

     Wczoraj NIK przedstawiła raport na temat poprawczaków. Oszacowano koszty utrzymania naszych  milusińskich na 8 tys. zł miesięcznie (średnio od zbłąkanej każdej osóbki), przy czym w Nowem koszta były rekordowe, bowiem aż 18 tys. zł, przy czym - jak wyjaśniał dyrektor placówki - na tę znaczną wysokość wpłynęły ostatnie remonty (m.in. instalacji grzewczej spełniającej wszelkie unijne normy) oraz indywidualny tok nauki dla tej trudnej młodzieży. Tysiące ludzi kształci się i pracuje w tym kłopotliwym segmencie, płacimy za tę naukę, za ich płace i za ich składki emerytalno-zdrowotne, ale czy rodzice odpowiedzialni za ich wychowanie też dokładają jakieś środki? Czy to tylko obowiązek całkiem obcych ludzi? A sprawność systemu wychowawczego oceniana jest na ok. 50%, czyli mniej więcej połowa młodzieży po wyjściu z poprawczaków, trafia ponownie do więzień i to często z poważniejszymi zarzutami i na dłużej.

     Dzisiejszy "Fakt" opisuje młodzieńca, który od lat odwiedzał starsze małżeństwo, ale ostatnio poznał dziewczynę i zapragnął zaimponować jej samochodem. Ponieważ nie miał środków na to dość powszechne dobro na kółkach, przeto przyszedł do ponad 80-letnich staruszków, postawił sprawę jasno, zaś nie doczekawszy się "pożyczki", zabił starszego pana, zabrał kasę i pojechał na zakupy.

     Kiedy to prawo polskie zostało tak zdeformowane, że za najmniejsze kradzieże nie ponosi się kary? Od kiedy to rodzice nie współuczestniczą finansowo w ulepszaniu (choć dość wątpliwym) swoich latorośli? Dlaczego nazwiska złodziei i morderców nie są ujawniane ogółowi społeczeństwa? Owszem, nieletni mogą korzystać z taryfy ulgowej, ale szkoła i osiedle powinny być poinformowane o przestępstwach, zaś po ponownym złamaniu prawa wszyscy przestępcy powinni być umieszczani w internecie, na portalu typu NaszaKlasa (lecz obligatoryjnie, nie zaś fakultatywnie) i prowadzonym przez funkcjonariuszy. Jedną z kar powinno być skasowanie ich kont na wszelkich społecznościowych portalach, ponieważ tam zrobiliby z siebie męczenników i bohaterów dla okreslonej grupy młodych Polaków.

    Ostatnio jednak rzecznik praw obywatelskich zakwestionował procedurę ujawniania danych osobowych, bowiem zauważył niesprawiedliwość polegającą na tym, iż panuje duże widzimisię organów ścigania - media nie otrzymują pozwolenia na ujawnienie niektórych przestępców, na innych otrzymują, ale jeśli przestępcy nie chcą się zgodzić z decyzją, to nie ma właściwej drogi odwoławczej (jak twierdzi RPO) od zmiany decyzji. Widać, że szlachetny RPO bardzo dba o dobre samopoczucie przestępców i walczy o ich prawa. Szkoda, że nie popiera rozwiązań znanych cywilizowanemu światu, w którym podaje się dane osobowe nie tylko przestępców, ale jeszcze podejrzanych (jedynie wobec nieletnich stosują tam taryfę ulgową).

     Właściwie, to humanitarni prawnicy mają rację z tym opiekuńczym systemem dla młodocianych przestępców. Pomyślmy logicznie - tacy dziadkowie swoje przepracowali i bez jakiegokolwiek ekonomicznego sensu biorą teraz latami emerytury albo renty i jeszcze pewnie marzy im się bezpłatna służba zdrowia. Jeśli giną, to pozostałym jest nieco lepiej, bowiem wydatki Państwa są mniejsze (nawet w szpitalach robi się luźniej). Życia emerytom nie zwrócimy, nawet jeśli będziemy szastać dożywociami, a ileż to kosztuje nas, podatników? Koszmarne pieniądze. Podmiotem są ci przestępcy - oni jeszcze mogą coś dobrego uczynić dla naszej Ojczyzny, zaś zabici to tylko przedmioty, takie tylko liczby w rubrykach "zamordowani" (przypomnijmy sobie filmy typu "Parszywa dwunastka"). Powinniśmy zatem dbać o zdrowie i wykształcenie przestępców, bowiem oni z pewnością jeszcze pójdą na pola, do fabryk, kopalń i biur, zatem przysłużą się naszej kochanej Polsce na swoich stanowiskach pracy w dorosłym życiu. Dajmy im najlepszych nauczycieli, piękne pokoje do nauki i snu, baseny i sale gimnastyczne, aby rozwijali się prawidłowo (jako rachitycy będą nas kosztować zbyt wiele w szpitalach i sanatoriach). Do tego oczywiście łącza internetowe, aby nawiązywali kontakty z młodzieżą całego świata, czytali najciekawsze książki i oglądali najlepsze filmy - z pewnością zostaną zaszczepieni uczciwością, prawością i braterstwem, a to opłaci się nam wszystkim. Po ich przejściu na emeryturę, w podobny sposób przymknijmy oko na przyszłych młodocianych zabójców, którzy z właściwą sobie fantazją ich potraktują, ponownie ratując nasz zusowski (może pod inną nazwą?) budżet.

     PS "Dziennik Wschodni" (10 sierpnia 2009) w artykule "Zamiast się resocjalizować, obrobili muzeum" informuje nas o dokonaniach tego typu młodzieży -
     "Grupa tzw. trudnej młodzieży odwiedziła muzeum w Sobiborze. Młodych ludzi skusiły pieniądze, eksponaty, a nawet marker i odświeżacz powietrza. Swój łup ukryli w autokarze, w kanapkach, skarpetkach, a nawet w założonym gipsie jednego z wycieczkowiczów. Młodzi uczestnicy wycieczki ukradli pieniądze i uszkodzili eksponaty. Gdy większość wycieczkowiczów zwiedzała obiekt, kilku pod pretekstem skorzystania z toalety weszło do pomieszczeń służbowych muzeum. Ukradli stamtąd m.in. bloczki biletowe, 1,2 tys. zł w bilonie i 50-złotowy banknot. Przesłuchanie i przeszukanie pół setki osób zajęło policjantom ponad 12 godzin. Części łupów sprawcy próbowali się pozbyć już na komendzie, spuszczając je w toalecie. Ta sama wycieczka odwiedziła wcześniej synagogę we Włodawie. Młodzi ludzie zniszczyli tam tradycyjną zasłonę szafy ołtarzowej oraz powyrywali kartki z modlitewnika".

     Ponieważ nie przysporzyłem naszemu Państwu większych problemów wychowawczych, przeto nikt nie zaproponował mi tak ciekawej a darmowej wycieczki, z której mógłbym coś interesującego wynieść (w mniej dosłownym znaczeniu; pewnie im wychowawca nadmienił coś o wyniesieniu, ale zrozumiano go opacznie...). Za powyższe straty i koszty śledztwa i procesu oraz dalszego wypoczynku, Państwo zapłaci z naszych podatków, ale wstydzić się, to już musi każdy z nas za takich współrodaków.