JustPaste.it

Richard Dawkins i skały Gibraltaru

Czy Bóg jest zbędny ? I dla kogo ?

Czy Bóg jest zbędny ? I dla kogo ?

 

Portal „Racjonalista.pl” ( www.Racjonalista.pl ) zamieścił niedawno tłumaczenie artykułu1 znanego biologa i antyteisty Richarda Dawkinsa, opublikowany pierwotnie w internetowym wydaniu The Wall Street Journal2, a będący niejako przedsmakiem jego nowej książki, zatytułowanej „The Greatest Show On Earth: Evidence For Evolution”3. Niczym oryginalnym się ów tekst nie odznacza, jednak warto co jakiś czas odnotowywać takie czy inne powracające kwestie, i konsekwentnie opatrywać je komentarzem. Postanowiłem to właśnie pokrótce uczynić.

 

Kto jest człowiekiem wierzącym ? Według Dawkinsa ten, kto wierzy, że Bóg istnieje „tak jak istnieją skały Gibraltaru”. Zatem „wyrafinowani teolodzy” ( którzy twierdzą np. iż nie ma znaczenia, czy Bóg istnieje czy nie ) tak naprawdę nie są wierzący – są ateistami. Nie pierwszy raz Dawkins stosuje tę technikę. Oręż jego dzieł jest skierowany przede wszystkim przeciwko kreacjonistom – którzy szczególnie go interesują z racji jego przynależności naukowej. Właściwie Dawkins mógłby od razu napisać, że wierzący to po prostu kreacjonista. Jeżeli ktoś nie jest kreacjonistą, to jest ateistą. Dawkins nie ma ochoty wchodzić na jakieś wyższe poziomy myślenia, czy szukać jakichkolwiek trzecich dróg. Nie zauważa nawet, że osobę, dla której istnienie Boga nie ma znaczenia, określać zwykliśmy raczej agnostykiem niż ateistą. Mniejsza jednak o to. Problem „jak istnieje Bóg” zaprzątał głowy teologów od zawsze, bynajmniej nie od momentu, w którym nauka „uczyniła Go zbędnym”. Gdyby ktoś św. Tomaszowi z Akwinu powiedział, że Bóg istnieje „tak jak istnieją skały Gibraltaru”, zostałby wyśmiany. Pseudo-Dionizy w swoim traktacie „O Imionach Bożych” pisał, że Bóg tak naprawdę nie istnieje – ponieważ jest ponad kategoriami istnienia i nieistnienia. Św. Paweł pisał, iż Boga – niewidzialnego – poznaje się przez Jego dzieła, m.in. właśnie przez skały Gibraltaru: „Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” ( Rz 1, 20 ). Gdyby Dawkins zapytał się go, czy Bóg istnieje w „obiektywnej rzeczywistości” ( a twierdzi, że „wiara ludów” jest właśnie taka ) otrzymałby odpowiedź przeczącą – nie, Bóg nie istnieje w obiektywnej rzeczywistości, w obiektywnej rzeczywistości istnieją jedynie Jego widzialne dzieła, przez które możemy obserwować Jego potęgę. Czy można to nazwać unikiem ? Ale dlaczego ? Gdyby Bóg istniał „tak jak skały Gibraltaru”, nie istnieliby ateiści – w końcu z jakiegoś powodu nie ma ludzi przeczących istnieniu skał Gibraltaru. Nigdy zatem, ani dawniej ani teraz, żaden co bardziej światły teista nie mógł utrzymywać, że Bóg istnieje dokładnie w ten sam sposób. Wmawianie teistom takiej wiary ma tyle samo sensu, co wmawianie im, że wierzą, iż Boga widać, choć Go nie widać, i że można Go dotknąć, choć nie można.

 

Czy, jak twierdzi Dawkins, “ewolucja nie pozostawia Bogu nic do roboty w świecie” ? Zastanówmy się, jakie znaczenie nadajemy tej tezie. Jeżeli mamy na myśli opis naszej własnej świadomości czy postawy – ok. Ale twierdzimy tak w sensie uniwersalnym, tzn. takim, który odnosi się ( musi się odnosić ) do każdego człowieka, pojawia się problem. Załóżmy, że powiemy to samo człowiekowi, który posiada przekonanie o realnym działaniu Boga w jego życiu. Cóż właściwie chcemy mu przekazać ? Bóg nie ma nic do roboty w Twoim życiu, bo zastąpiła go ewolucja ? Ale dlaczego to my chcemy zdecydować o tym, co Bóg ma do roboty w czyimś życiu ? Można łatwo wydedukować z pism Dawkinsa, kim dla niego jest, czy był – kiedy jeszcze wierzył – Bóg: był mianowicie tym, czym teraz jest dla kreacjonistów, był “naukowym wyjaśnieniem” ( cudzysłów konieczny ), i niczym więcej. Jasne, że skoro pojawiło się lepsze “naukowe wyjaśnienie”, to Bóg po prostu nie jest już potrzebny, i można się tylko dziwić, dlaczego ma On jeszcze tak wielkie znaczenie dla tak wielkiej rzeszy ludzi. Dopuścić możliwości, że dla wielu, może większości wierzących Bóg nie stanowi, i nigdy nie stanowił “naukowego wyjaśnienia” nie można – lepiej przyjąć, że tacy wierzący tak naprawdę nie są wierzącymi, tylko ateistami - co jeszcze bardziej utrudnia zrozumienie ich postawy. Mniej więcej w tym momencie zaczynają się więc zarzuty co najmniej o hipokryzję, a w dalszej kolejności o cynizm, ewentualnie buduje się teorię o religii jako o “wirusie świadomości”, który pojawił się nie wiadomo skąd, który trwa jako odpad memetycznej ewolucji umysłu, i który zasługuje wyłącznie na jak najszybsze usunięcie. Skala uproszczeń i ignorancji, przejawiających się w tego rodzaju opiniach, jest wręcz monstrualna. Dawkins oskarża teologów o próby “ratowania Boga przed śmietnikiem zbędności”. Otóż Bóg egzystuje na “śmietniku zbędności” u bardzo wielu ludzi uważających się skądinąd za wierzących. Nie trzeba, i w gruncie rzeczy nigdy nie było trzeba Go tam usuwać. Niektórzy teologowie interpretują chrześcijaństwo wręcz jako własnowolne usunięcie się Boga w zbędność ( np. D. Bonhoeffer ). Dla Dawkinsa Bóg jest zbędny, bo można łatwiej wytłumaczyć powstanie człowieka i świata. Dla innych będzie On niezbędny, bo to łatwe wytłumaczenie im nie wystarczy. I nie ma żadnego dobrego powodu, by miało im wystarczyć. Dla jeszcze innych ten problem w ogóle nie będzie interesujący - po prostu w ich wierze w Boga zupełnie nie chodzi o wytłumaczenie powstania człowieka i świata, tylko o sens/cel istnienia człowieka i świata, i temu właśnie służą, w ich przekonaniu, wszystkie znane twierdzenia, opowieści i mity o Stworzeniu. Nie są one konkurencją dla jakichkolwiek teorii naukowych, bo nie są teoriami naukowymi, i nigdy nimi nie były. Żaden autor choćby biblijnego opisu stworzenia nie przeprowadził nawet jednego doświadczenia by sprawdzić, czy jego opis jest zgodny z “obiektywną rzeczywistością”. Nie tylko dlatego, że czasy nauki opartej na doświadczeniach jeszcze nie nadeszły. Przede wszystkim dlatego, że zupełnie co innego miał na celu. On wiedział, że kiedy mówi “istnieją te skały Gibraltaru” i “istnieje Jahwe, Bóg Izraela”, nie wypowiada twierdzeń, które w sensie poznawczym są równoprawne. Jeżeli będzie się mu to na siłę imputować, niczego się nie zrozumie. Niestety, Dawkins nie ma większej ochoty, by to zrozumieć. Cóż, do tego również nie można go zmuszać.


1              http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6785

2              http://online.wsj.com/article/SB10001424052970203440104574405030643556324.html

3              http://richarddawkins.net/thegreatestshowonearth