JustPaste.it

tyk, tyk,.... tyk tyk tyk,... Co to? Twój naturalny rytm

Naturalny, wrodzony rytm wskazuje jak żyć. Co jednak, gdy zagubimy niepowtarzalny, własny zegar wewnętrzny, gdy zagłuszymy jego uderzenia?

Naturalny, wrodzony rytm wskazuje jak żyć. Co jednak, gdy zagubimy niepowtarzalny, własny zegar wewnętrzny, gdy zagłuszymy jego uderzenia?

 

Ciągły bieg, zajęcia, spotkania, zmartwienia, radości, pogoń za sukcesem i szczęściem. I tak przez 365 dni w roku... aż pewnego dnia, w końcu, trzeba udać się do lekarza, ponieważ ból staje się coraz bardziej dokuczliwy, dyskomfort rośnie, a presja w pracy i domu coraz większa. Choroba to czas, w którym warto się zastanowić, gdzie daliśmy za dużo, a gdzie wzięliśmy za mało, czego rezultatem jest zniszczenie wewnętrznej harmonii (której brak, według mnie, często prowadzi do dolegliwości fizycznych). Zauważmy jaki szalony jest XXI wiek! Teraz nie ma czasu na grypę, zapalenie płuc czy anginę. Zatuszujemy objawy medykamentami bez recepty i dalej z odwagą do kieratu, który sam sobie stworzyliśmy. Paradoksem jest to, że mamy za to czas na konsekwencje takiego życia. Wrzody, nadciśnienie tętnicze prowadzące do zawałów, chroniczne zmęczenie i wypalenie psychiczne na skutek ciągłego stresu, to jest raj, do którego tylu ludzi wskakuje na własne życzenie. Czy naprawdę warto czekać na sytuację podbramkową by móc powiedzieć STOP, by wyłączyć na pół dnia telefon i komputer, a włączyć się w stan relaksu i odprężenia? Mechanizmy autodestrukcji działają i nasza podświadomość o tym wie, chociaż staramy się udwać, że lubimy ten wir, to tempo, wiatr we włosach na karulezi wyzwań.

Niepokoi mnie także druga skarajność omawianego przeze mnie problmu utraty harmonii w życiu. Przyjrzyjmy się przeciętnemu studentowi, który kończąc rok akademicki w czerwcu wraca do życia na pełnych obrotach dopiero w październiku. W zasadzie to nie ma do czego się przyczepić. Jednak trzy miesiące nieróbstwa też nie służą człowiekowi (moja prywatna opinia na bazie własnego doświadczenia). Monotonia, uśpienie potencjału, ambicje w zawieszeniu, to potrafi odebrać smak i sens życiu. Jak wiadomo taka sytuacja nie dotyczy całej populacji z etykietką studenta. Równie trafnych przykładów można się doszukać wśród dojrzałych i statecznych ludzi. Weźmy za przykład Iksińskiego, który charuje cały rok by udać się z rodziną na wymarzony miesięczny urlop. Po tak intensywnej eksploatacji swojego potencjału mężczyzna jest wyczerpany psychicznie i fizycznie. Na wczasach pod gruszą, krzyczy na radosne i głośne dzieciaki, gdyż jego zszargane nerwy nie pozwalają na opanowane podejście. Po miesiącu użerania się z pociechami, małżonką i samym sobą (konflikt wewnętrzny miedzy tym, co chciałem by było, a tym co jest), Iksiński wraca do pracy. Nie pamięta co jadł, kogo spotkał, w jakiej pościeli spał... Brak uwagi, świadomości własnego bycia. I tak można wyobrazić sobie jego dalsze losy. Przypadek wymyślony dla zobrazowania czegoś, co doskonale znamy, delikatnie przerysowany, aczkolwiek oddający sens i wartość życiowej harmonii.

Jest to moja refleksja, którą chciałam się z Tobą podzielić. Może się nie zgadzasz, a może w jakimś stopniu identyfikujesz się z postacią Iksińskiego? Bez względu na wydźwięk Twojej opinii, zapraszam do dzielenia się nimi w komentarzach. Może wspólnie zmotywujemy uśpionego/ną by świadomie szukał/a harmonii w swoim życiu?