JustPaste.it

Historia pewnego kawałka: The Rolling Stones - Satisfaction

Zastanawiałeś się kiedyś w jakich warunkach powstawały najbardziej rozpoznawalne i kultowe piosenki? Jeśli jesteś prawdziwym fanem rocka ten artykuł powinien Cię zainteresować...

Zastanawiałeś się kiedyś w jakich warunkach powstawały najbardziej rozpoznawalne i kultowe piosenki? Jeśli jesteś prawdziwym fanem rocka ten artykuł powinien Cię zainteresować...

 

The Rolling Stones

Mamy rok 1965. Polska zajmuję się aferą mięsną i wizytą Leonida Breżniewa, słuchając “Pamiętajcie o ogrodach” Jonasza Kofty czy “Nie bądź taki szybki Bill” Czerwono-Czarnych. W Kongu władzę przejął Mobutu Sese Seko, Indie zaatakowały Pakistan, a amerykanie wysłali piechotę do Wietnamu. Za żelazną kurtyną z głośników wydobywały się dźwięki m.in. “California Dreamin” The Mamas & the Papas, “I Got You (I Feel Good)” James Browna czy “Like A Rolling Stone” Boba Dylana, a 22-letni gitarzysta Rolling Stones’ów Keith Richards w środku nocy w hotelowym pokoju wymyślił prosty ale epokowy riff. Te jedenaście nut na zawsze wryje się w umysły fanów rocka.


“Dwie minuty satysfakcji i …”

Motyw jaki zagnieździł się w głowie Richardsa na tyle go zaciekawił, że podniósł się z łóżka, włączył magnetofon, nagrał intrygujące go dźwięki powtarzając w kółko słowa “I Can’t Get No Satisfaction” i zaraz potem znów usnął. Później sam opisał tą taśmę jako: “dwie minuty satysfakcji i 40 minut chrapania”. Już razem z Mickiem Jaggerem Richards dokończył pisanie utworu w Jack Tar Harrison Hotel w Clearwater na Florydzie. Na początku Richards nie był przekonany do “Satisfaction”. Nie uważał, żeby napisał coś wielkiego, twierdził, że kawałek brzmi podobnie do “Dancing in the Street” zespołu Martha and the Vandellas.

Nagrywanie i polski akcent

Pierwsze nagranie utworu odbyło się 10 maja 1965 roku w Chicago w studiu braci Chess, polaków żydowskiego pochodzenia, którzy pod koniec lat dwudziestych XX wieku przybyli do Nowego Jorku z Częstochowy. W tym nagraniu uczestniczył także Brian Jones, który zagrał w nim na harmonijce (początkowo utwór brzmiał bardzo folkowo, było w nim sporo gitary akustycznej i właśnie harmonijki). Dopiero przy następnym podejściu utwór nabrał znanego wszystkim brzmienia dzięki, a to dzięki wykorzystaniu efektu fuzz firmy Gibson i nieświadomości Richardsa, któremu wydawało się, że nagrywa próbną ścieżkę (w jego zamierzeniu było, żeby utwór brzmiał podobnie do covera nagranego później przez Otisa Reddinga i Steva Croppera). Niedługo singiel (nagrany tylko w mono) ujrzał światło dzienne odnosząc spory sukces i spowodował gwałtowny wzrost sprzedaży fuzzbox’ów Gibson.

Znaczenie

(I Can’t Get No) Satisfaction miało olbrzymi wpływ zarówno na fanów gatunku jak i na samych Stones’ów. Oni sami powiedzieli: “To był początek; po tej piosence nic już nie mogło nas powstrzymać”. Myślę, że nie ryzykuję wiele twierdząc, że w dużej mierze dzięki temu genialnemu kawałkowi grupa po 43-ech latach od jego wydania koncertuje z takim powodzeniem. To właśnie “Satisfaction”, zrobiło ze Stones’ów gwiazdy i zespół instytucję.

Ja osobiście pamiętam jak mając bodaj siedem czy osiem lat byłem w domu u mojego dobrego kumpla. Uczył się on wtedy grać na pianinie używając do tego keyboardu. Chyba przez przypadek puścił mi wtedy sampla z niesamowicie poruszającymi dźwiękami. Później za każdym razem będąc u niego katowałem go, żeby móc tego jeszcze raz posłuchać… a potem jeszcze raz i jeszcze. Po jakimś czasie dowiedziałem się kto jest jego autorem i jaki ma tutuł. Ta piosenka robiła na mnie wtedy piorunujące wrażenie i w moim odczuciu nie ma siły żeby się zestarzała.

Posłuchajmy tego jeszcze raz

Video thumb

 

Wybrane źródła:

- Wikipedia
- Polskie Radio Wrocław
- Senior.pl