JustPaste.it

Pogoń za ulotnym motylem

Pseudo rozwój osobisty kontra podróż z Sokratesem...

Pseudo rozwój osobisty kontra podróż z Sokratesem...

 

Dużo książek i filmów. Inspirujące historie i zawarte w nich myśli. Dające lekkie słodkie odrętwienie umysłu i możliwość poczucia sercem, że jest coś lepszego, piękniejszego, głębszego. Jeśli to odkryje będę szczęśliwsza, nigdy nie zachowam się niewłaściwie, mój egoizm okaże się być bezpodstawny i bezsensowny, czego konsekwencją będzie jego samoistne zniknięcie. Ach, cudowna wizja, kolejna iluzja którą się mamie. Po co? Żeby mieć nadzieję, że poza szarą rzeczywistością jest jakiś kolorowy motyl, którego schwytanie doda mi skrzydeł. I co? Życie upływa, dzień za dniem. Czasem wydaje mi się, że już mam go w zasięgu ręki, ale nagle wyfruwa jeszcze wyżej i zostawia mnie samą sobie ze swoimi słabościami, z dala od upragnionego szczęścia.

Współczesny nurt rozwoju osobistego (duchowego) powie mi, że ja mogę tego motyla złapać, a póki co moje próby kończą się fiaskiem, ponieważ według tych specjalistów, zbyt mało wiem. Ale jest na to rada, dobra książka, w której znajdę wskazówki jakiej siatki użyć, jak za pomocą wizualizacji z każdym dniem jestem coraz bliżej mojego celu. I tak wyglądała moja ślepa droga po krętych ścieżkach samorozwoju. Motyl oddalał się, a wraz z nim moje marzenie na osiągnięcie szczęścia.

Nagle trafiłam na zupełnie odmienną filozofię życia i osiągnięcia szczęścia. Zaprezentował ją Sokrates, jedna z postaci autobiograficznej książki światowej sławy gimnastyka, Dana Millmana. Idee zawarte w jego „naukach”, a w zasadzie to w jego doświadczeniu życiowym, bardzo mnie poruszyły. Były proste, i wskazywały na to, że nie potrzebuję złotej czy srebrnej siatki by złapać mojego motyla. Co więcej, Sokrates zwrócił moją uwagę, nie na cel mojej podróży (motyl), tylko na samą przygodę, na podziwianie łąki, którą muszę przemierzyć. To jest sedno sprawy. Widzieć barwy, słyszeć dźwięki, wąchać zapachy, dotykać skórą… Wykorzystać zmysły do obcowania z teraźniejszością, której mogę być pewna. A co ważniejsze motyl jest skutkiem ubocznym całej podróży, zatem nie celem, a efektem zaangażowania w poznanie łąki.

Nie potępiam dobrze rozumianego rozwoju osobistego, tylko iluzje, że specjaliści zrobią za nas całą robotę, że kolejny kurs, książka, niczym czarodziejska różdżka rozwiążą problemy naszego umysłu. Tak naprawdę świadomość daje szansę by żyć, a nie śnić. A jej nikt ci nie pokaże, nie można jej kupić.