JustPaste.it

Prawo przyciągania - odkrywamy prawdę, obalamy mity.

Temat od pewnego czasu bardzo popularny a to głównie za sprawą filmu „The Secret” następnie jego kontynuacji „The Opus” oraz masy wydanych książek omawiających tajniki prawa przyciągania.  Nie jest to zjawisko nowe, po raz pierwszy zostało ono sformułowane w roku 1906 w książce Wiliama Walkera Atkinsona „Thought Vibration or the Law of Attraction in the Thought World”. Ja zetknąłem się z nim około 10 lat temu dzięki książce Josepha Murhpego „Potęga podświadomości”, która co prawda nie mówi o sekrecie w taki sposób jak dzisiaj jest on opisywany. Murphy piszę o pozytywnym myśleniu i afirmacjach jako sposobie na wszelkie problemy i pomyślność w życiu.

Dzisiaj sekret jest na tyle popularny, że niedługo ktoś go zarejestruje jako religię i choć religią oficjalnie jeszcze nie jest to już przynosi ogromne zyski, niestety podobnie jak w przypadku religii rzadziej jej wyznawcom, częściej głosicielom.

Miałem w swoim życiu etap fascynacji ezoteryką i tym podobnymi rzeczami, jednak wyrosłem z tej łatwowierności i dziś uważam się za sceptyka (lecz nie radykalnego) i przede wszystkim stawiam na racjonalne poznawania świata. Postanowiłem przyjrzeć się bliżej prawu przyciągania i efektami tego przyglądania chcę się z Tobą podzielić.

Czy sekret istnieje,co na to nauka, na czym polega i czy działa?

 

Czy sekret istnieje?

Ja osobiście w kwestii sekretu pozostaję agnostykiem, czyli nie twierdzę ani, że nie istnieje jak i że, istnieje, ponieważ póki co nikt w sposób naukowy jednoznacznie tego nie udowodnił. Oczywiście setki osób się ze mną nie zgodzą i stwierdzą, że są przekonane, że sekret istnieje ponieważ go doświadczyli, ponieważ stosowali i zadziałał. Niestety czyjeś przekonanie na jakiś temat nie jest jeszcze dowodem naukowym i nie dowodzi prawdziwości zjawiska. Na świecie są setki osób, które są przekonane, że:

- porwali ich kosmici (wykorzystywali seksualnie, robili badania, obdarzyli mocami)

- że mają nadprzyrodzone umiejętności (czytanie w myślach, kontakt ze zmarłymi, przepowiadanie przyszłości itp.)

- że mieli objawienie, kontakt z jakimś bogiem itp.

- że są bogiem albo reinkarnacją jakiegoś boga (w Polsce pan Romuald Statkiewicz, współczesny Jezus)

- że istnieją byty nadprzyrodzone bo doświadczyli jakiś przeżyć „mistycznych” albo coś im się objawiło w kromce chleba albo grzybie na suficie

- że istnieje życie pozagrobowe bo przeżyli śmierć kliniczną w czasie której widzieli światło i tunelu

Dla osoby, która wierzy w swoje przekonanie jest ono prawdziwe i pozwala doświadczać przedmiotu tego przekonania. Jeśli będę przekonany, że szpinak jest obrzydliwy z pewnością nigdy go nie spróbuję. Jeśli będę przekonany, że świetnie śpiewam będę zamęczał swoim śpiewem innych ludzi.

I tak dalej i tak dalej, przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Zwolennicy sekretu podają jako dowód dziesiątki przykładów wydarzeń, które przypisują prawu przyciągania. Przykłady te są przeróżne, od przyciągnięcia spotkania z dawno niewidzianym przyjacielem z którym straciliśmy kontakt poprzez ostatnie wolne miejsce na zatłoczonym parkingu, które czekało właśnie na nas aż po sukcesy finansowe typu masa nowych klientów czy propozycja pracy o której marzyliśmy. No właśnie wydawałoby się, że to niezbite dowody, ale powtórzę tym razem ze szczególnym naciskiem, że są to sytuacje, które są przypisywane prawu przyciągania. Wśród właścicieli samochodów krąży powiedzenie, że jak się umyje samochód to na pewno będzie padać deszcz. Sam osobiście wielokrotnie doświadczyłem tej złośliwości natury kiedy po spędzeniu połowy pięknego słonecznego dnia na pucowaniu auta wieczorem lał deszcz. Z pewnością takich osób jak ja jest znacznie więcej, czy w takim razie racjonalnym jest stwierdzenie, że mycie samochodu ma wpływ na opady deszczu? No cóż, gdyby tak było to biorąc pod uwagę liczbę samochodów na świecie, nie mielibyśmy ani jednego bezdeszczowego dnia od kilkudziesięciu lat. Mogę również podać drugie tyle przypadków, w których umyłem samochód a deszcz jednak nie spadł. Idąc tokiem myślenia „sekretowców” oznacza to jedynie, że myłem go w niewłaściwy sposób.

Podsumowując i odpowiadając na pytanie czy sekret istnieje? Nie wiem.Ponieważ na dzień dzisiejszy nikt tego w sposób racjonalny nie udowodnił. Jak można by udowodnić istnienie tej niematerialnej siły? Istnieją przecież zjawiska, których nauka nie potrafi opisać a mimo to ich działanie widać gołym okiem – przykładem może być hipnoza. Skoro za jej pomocą możemy wpływać na naszą podświadomość co może przekładać się na nasze zachowanie, to  znaczy, że nasz mózg ma ogromny potencjał z którego nie do końca zdajemy sobie sprawę. Więc czemu nasze myśli miałyby nie mieć jakiejś „większej” mocy?

Działanie hipnozy w przeciwieństwie do potęgi myśli, możemy badać za pomocą rezonansu magnetycznego, który pozwala na zobrazowanie aktywności ludzkiego mózgu, oraz badaniu EEG.  To prawda, nasz mózg ciągle pozostaje zagadką a im więcej się o nim dowiadujemy tym mniej o nim wiemy bo rodzą się setki kolejnych pytań. Jaką naprawdę moc mają nasze myśli? Być może kiedyś się dowiemy.

Jak moglibyśmy udowodnić istnienie prawa przyciągania? Na przykład starą i niezawodną metodą podwójnie ślepej próby. Jak miałoby to wyglądać? Bierzemy na przykład sto osób (które nigdy nie słyszały o sekrecie) i dzielimy ich na trzy grupy. Jednej grupie przekazujemy „instrukcję” do sekretu, drugiej coś innego na przykład opartego o jakąś filozofię a trzeciej grupie nic nie przekazujemy. Następnie testujemy obserwując przez odpowiednio długi okres czasu, czy w życiu osób z grupy pierwszej pojawia się więcej sukcesów w porównaniu z pozostałymi.  Eksperymentatorzy nie wiedzą, kto dostał jaką instrukcje (jest to ujawniane dopiero po eksperymencie).Oczywiście taki eksperyment miałby szereg uwarunkowań, bo jeśli biznesmenowi damy sekret a bezdomnemu nic i będziemy ich obserwować przez rok to przecież wiadomo, który odniesie więcej sukcesów. Nie byłaby to sprawa łatwa ale jest do zrobienia i uzyskania obiektywnych wyników.

Co ma do powiedzenie nauka w kwestii prawa przyciągania?

Głównym naukowym argumentem jest powoływanie się na fizykę kwantową. Niestety wiele osób, środowisk, celowo manipuluje pewnymi faktami dopasowując je do swoich teorii po to aby je uwiarygodnić. Fizyk, laureat nagrody Nobla, Murray Gell-Mann nazywa to kwantowymi sflaczałymi bzdurami - sfałszowaniem fizyki kwantowej, żeby podeprzeć poglądy mistyczne.No bo jeśli osoba, nie posiadająca szerszej wiedzy na ten temat obejrzy na filmie, że fizyka kwantowa tego dowodzi, no to pomyśli sobie „aha, no skoro fizyka tak mówi to musi być prawdą”. Przykładem może być film „what the bleep do we know”, który wiele osób również uważa za rewolucyjny i odkrywczy, zmieniający życie, niestety mało kto po jego obejrzeniu stara się zweryfikować fakty, które są w nim serwowane. W filmie wypowiadają się autorytety naukowe takie jak fizyk David Albert, co ma wpłynąć na wiarygodność materiału. Niestety David Albert  wypowiedział się również po nakręceniu filmu:

„Przycięto moją wypowiedź w taki sposób, że całkowicie usunięto moje rzeczywiste poglądy na sprawy dyskutowane w tym filmie. W rzeczywistości jestem głęboko negatywnie nastawiony do prób łączenia mechaniki kwantowej ze świadomością. Co więcej, wyjaśniłem to bardzo obszernie, przed kamerą twórcom filmu (…) Gdybym wiedział, że moja wypowiedź zostanie tak drastycznie wypaczona w filmie, z pewnością nie zgodziłbym się na rozmowę.”

Warto również zwrócić uwagę, że oprócz naukowców w filmach tego typu wypowiadają się również takie osoby jak  założycielka Szkoły oświecenia Ramthy (duch starego wojownika z Atlantydy, który ma 35 tys. lat).Oczywiście szkoła jak i nauki oświeconej pani Ramtha cieszą się dużą popularnością a film z pewnością tę popularność miał zwiększyć.Ile oni i ich teorie mają wspólnego z nauką? Myślę, że tyle co poglądy kreacjonistów czyli wielkie NIC.

Podsumowując fizyka kwantowa niczego nie udowadnia, niczego nie potwierdza, jest to jedynie interpretacja fizyki kwantowej w celu poparcia pewnych twierdzeń.Temat jest bardzo obszerny więc na tym zakończę, zainteresowanych zachęcam do samodzielnych poszukiwań.

Na czym polega sekret.

W dużym skrócie prawo przyciągania zakłada, że naszymi myślami kreujemy naszą codzienną rzeczywistość, że wszystko co nas w życiu spotyka jest wypadkową naszych myśli. Zgodnie z zasadą, że podobne przyciąga podobne tak to o czym myślimy przyciąga nam tego więcej. Jeśli więc będziemy skupiali swoją uwagę na długach przyciągniemy więcej długów, jeśli będziemy zamartwiali się chorobą będzie się ona pogarszać, lub jeśli jeszcze jesteśmy zdrowi to zachorujemy. A więc skoro w każdej minucie naszego życia wpływamy na to co nas spotka to logiczne wydaje się takie pokierowanie naszymi myślami aby spotykały nas same dobre rzeczy.

Jak to robić? Film „The Secret” przedstawia bardzo spłyconą instrukcję, która bardzo wiele osób wprowadziła w błąd i zniechęciła do sekretu. W filmie Wszechświat porównany jest do dżina z lampy, wystarczy zdecydować czego chcemy – sportowe auto, dom, praca czy wymarzony partner. Następnie musimy odpowiednio dużo czasu poświęcić na wizualizowanie sobie tego jak dany cel osiągamy, połączyć to z emocjami radości z sukcesu, przekonać samego siebie, że daną rzecz już osiągnęliśmy. Nasza podświadomość nie odróżnia stanu faktycznego od naszego wyobrażenia na jego temat. Jeśli na przykład odpowiednio realistycznie wyobrazimy sobie, że jemy soczystą cytrynę wywołamy tym samym rzeczywistą reakcją zupełnie jak byśmy naprawdę jedli cytrynę. W takim razie, skoro przekonamy samych siebie, że jesteśmy bogaci, jeśli będziemy czuć się bogaci to naturalną konsekwencją będzie dopasowanie się rzeczywistości do naszego wyobrażenia o niej. Ponieważ wszystko ma swój początek w naszej psychice, jedynym powodem dla którego ludzie nie są bogaci jest to, że tak o sobie nie myślą. W książce „The Secret” czytamy:

Myśli są magnetyczne i mają własną częstotliwość. Kiedy myślisz, Twoje myśli zostają wysłane we Wszechświat i magnetycznie przyciągają wszystko, co jest podobne i odznacza się taką samą częstotliwością. Wszystko, co zostało wysłane, powraca do źródła. A źródłem jesteś Ty.”

Takie przedstawienie tematu spowodowało, że wiele osób po początkowej fascynacji później wpadło we frustrację ponieważ okazało się, że to niekoniecznie działa. Osoby te zrozumiały, że jeśli czegoś wystarczająco mocno pragną, to wystarczy aby przekonały się, że już to osiągnęły (poprzez wizualizacje i afirmacje czyli pozytywne stwierdzenia na jakiś temat przekazywane podświadomości najlepiej w stanie relaksacji, autohipnozy) a kwestią czasu będzie urzeczywistnienie się tego.

Niestety prawda jest taka, że nawet jeśli będę całą dobę siedział w fotelu i wizualizował sobie, że mam w garażu Porsche, nawet jeśli w pewnym momencie zacznę w to niezachwianie wierzyć tak jak gdybym naprawdę je posiadał to żadna siła nie zmaterializuje mi w garażu samochodu! Jest również mała szansa na to, że któregoś dnia do moich drzwi zapuka obcy facet i powiem „hej, nie chciałbyś Porsche? Bo mam takich dziesięć i pomyślałem, że zrobię dobry uczynek i jedno komuś podaruję.”Oczywiście, może się tak zdarzyć, czego sobie i każdemu życzę i może się tak zdarzyć nawet jeśli ktoś wcale nie przyciągał porszaka a tak naprawdę marzy o Ferrari.

Twórcy sekretu zauważyli swój błąd i wydali drugą część filmu pt. „The Opus” w której duży nacisk kładą na podjęcie działania. Czyli, stosujemy prawo przyciągania aby przyciągnąć de facto nie konkretną rzecz ale bardziej sytuację, okazję do zdobycia tej rzeczy. Musimy jednak podjąć działanie aby sięgnąć po to czego pragniemy.   Można to porównać do gry w totolotka, sekret daje nam numery, które trafią szóstkę ale nie wygramy jeśli nie ruszymy tyłka do kolektury i nie skreślimy kuponu. Po za tym „The Opus” nie odkrywa przed nami żadnych rewelacji, jego przesłanie to: miej pasję i kieruj się nią w życiu, nigdy się nie poddawaj. Opus jest spuścizną, która po sobie zostawiamy, w filmie posłużono się Vivaldim jako  wzorem i tym który zostawił po sobie Opus.

Dlaczego u niektórych sekret nie działa? Otóż okazuje się, że stosowanie sekretu jest rzeczą jeszcze bardziej skomplikowaną sprawą. Wiele osób ma problem z osiągnięciem odpowiedniego stanu ducha/umysłu i albo nie przyciągają tego co by chcieli albo wręcz przyciągają rzeczy zupełnie odwrotne. Zamiast pieniędzy dług, zamiast zdrowia choroby. Ważną kwestią jest spójność, na nic się zdadzą nawet najlepsze wizualizacje i godziny powtarzania afirmacji, jeżeli gdzieś wewnątrz mimo wszystko odczuwa się strach lub niepewność. To tak jak by przekonać głodnego, że jest syty podczas gdy jego brzuch burczeniem zagłusza jego myśli. Ważną więc kwestią jest oczyszczenie, zmiana negatywnych przekonań i wszelkich czynników, które zakłócają prawo przyciągania. Więcej na ten temat można przeczytać w książce Joe Vitale Klucz do Sekretu”. Książka ta jest jednym z podręczników do skutecznego posługiwania się sekretem. Inną książką tego typu na którą chcę zwrócić uwagę jest „Proś a będzie Ci dane - Esther i Jerry Hicks. Tłumaczy ona dlaczego czasami pomimo, że robimy wszystko jak trzeba, myślimy jak trzeba to nie przyciągamy. Otóż okazuje się, że tak naprawdę to nie myśl jest najważniejsza ale wibracje. Myśl wywołuje wibracje, które tworzą pożądany scenariusz. Jeśli myślisz i osiągasz rezultaty to znaczy, że twoje myśli wywołują odpowiednie wibrację, czasami jednak tak nie jest dlatego warto dowiedzieć się o co chodzi z tymi wibracjami i jak je odpowiednio wywoływać. Wibracja jest stanem emocjonalnym w którym odczuwasz radość ze spełnienia się tego co przyciągasz wraz z wdzięcznością za to, że to już posiadasz (choć de facto dopiero to przyciągniesz ale chodzi o oszukanie, że już to masz). Brzmi bardzo pięknie ale przyjrzymy się autorom książki. Esther i Jerry Hicks twierdzą, że ich wiedza pochodzi od pozaziemskiej zbiorowej świadomości, duchowego podmiotu nazywanego Abrahamem, który za pośrednictwem małżeństwa Hicks przekazał tę wiedzę całej ludzkości. Esther twierdzi, że jest kanałem przez który przemawia ów Abraham. Brzmi wiarygodnie prawda? Ja po prostu uwielbiam kiedy jakieś pozaziemskie inteligencje wybierają sobie na pośrednika jakiegoś jednego człowieczka aby w ich imieniu głosił prawdy objawione. To chyba wynika z lenistwa tychże inteligencji, aby zamiast samodzielnie objawić się światu i przekazać swoje prawdy, wysługują się śmiertelnikami. Historyjki równie wiarygodne jak dziewice rodzące dzieci albo Dionizos zamieniający wodę w wino. To ostatnie okazało się mało oryginalne bo Jezus też potrafił to robić. Ciekawe czy Pan Romuald o którym wcześniej wspomniałem również ma takie zdolności a się nie chwali.

Wspomnę jeszcze, że małżeństwo Hicks prowadzi otwarte warsztaty w blisko 60 miastach rocznie, wydali dotychczas ponad 700 książek, kaset z nagraniami, płyt CD oraz płyt DVD, można się tylko domyślać z jakimi pieniędzmi się to wiążę.

Czy sekret działa?

Ciężko stwierdzić czy działa coś czego istnienia nie jest się w stanie jednoznacznie dowieść. Moim zdaniem można jednak stwierdzić, że z pewnością może działać „efekt sekretu”. Co mam na myśli pisząc efekt sekretu? Na początek opiszę swoje doświadczenia z prawem przyciągania.

Po raz pierwszy z prawem przyciągania zetknąłem się w dawno temu przygotowując się do egzaminów wstępnych do liceum. Miałem w związku z tym mała depresję, której głównym powodem była matematyka. Byłem przekonany, że nie zdam, że nie dam rady się nauczyć, że to jest dla mnie za trudne i w ogóle życie jest bez sensu i do bani. Chodziłem przez kilka miesięcy na korepetycje do bardzo miłej kobiety (samotnej matki dwóch synów, pracującej w urzędzie i dorabiającej korepetycjami a mimo to nie tracącej radości z życia). Któregoś dnia, widząc mój pesymizm, którym emanowałem na odległość, wręczyła mi książkę Josepha Murphiego „Potęga podświadomości”. Murphy był prekursorem pozytywnego myślenia, jego książka nie opowiada o prawie przyciągania w takiej formie jak je dzisiaj postrzegamy. Mówi on o tym, że pozytywne myślenie i afirmacje mogą być lekarstwem na wszystko i sposobem na szczęśliwe życie. Muszę przyznać, że wtedy ta książka zmieniła moje życie o 180 stopni. Po pierwsze stałem się optymistą po drugie regularnie praktykowałem afirmowanie połączone z autohipnozą (czyli po prostu powtarzanie pozytywnych sentencji w stanie głębokiego relaksu). Udało mi się wtedy zbudować tak silne przekonanie o tym, że zdałem do liceum, że egzaminy nie były dla mnie żadnym stresem. Kiedy wywieszono wyniki i koleżanka mojej mamy, która pracowała w szkole zadzwoniła do nas i powiedziała, że zdałem matmę pamiętam jak chłodno zareagowałem kiedy usłyszałem to od mamy. Była to dla mnie informacja, którą już znałem. Strasznie dziwne uczucie, co prawda odebrało mi strach i niepewność ale jednocześnie radość i smak wygranej. Z biegiem lat zapomniałem o potędze podświadomości, a kiedy kilkukrotnie próbowałem ją później wykorzystać do rozwiązania bieżących problemów nie potrafiłem już osiągnąć takich stanów umysłu jak poprzednio. Nie potrafiłem zbudować takiego stanu ufności jak wtedy, nie potrafiłem wyeliminować racjonalnych sprzeciwów i nie odnosiłem już tak spektakularnych sukcesów ze stosowania afirmacji.Próbowałem ponownie dosyć intensywnie przy egzaminie na prawo jazdy. Choć co prawda zdałem za pierwszym razem jako jedna z dwóch osób w około dwudziestoosobowej grupie, to dziś nie przypisuję tego faktu prawu przyciągania. Choć nie mogę zaprzeczyć, że relaksacja i afirmacje pomogły ograniczyć strach przed egzaminami.

Wróćmy teraz to „efektu sekretu”, czym on jest? Otóż myślę, że polega on właśnie na tym, aby bezgranicznie uwierzyć w jego skuteczność, tak jak bezgranicznie naiwnie ludzie wierzą w Niebo po śmierci albo skuteczność wody z Lichenia w leczeniu chorób. Wiara czyni cuda. Oczywiście nie wiara w kontekście religijnym ale wiara jako silnie przekonanie o prawdziwości czegoś. Jest to nawet  dowiedzione eksperymentalnie. Na przykład pacjenci, których oszukiwano, odnośnie ich stanu zdrowia szybciej dochodzili do siebie lub zauważano u nich jakąś poprawę w stosunku do innych pacjentów w identycznym stanie ale którym mówiono prawdę (czyli, że jest z nimi nienajlepiej).Innym przykładem tego jak silne przeświadczeniem o czymś może na nas wpłynąć są ludzie, którzy uważają się za stygmatyków. Ciekawy eksperyment wykonano w uniwersyteckim Centrum Nauki i Umysłu. Katolików poddawano elektrowstrząsom podczas wpatrywania się w obraz Marii Dziewicy oraz Damy z Łasiczką. Każdy z badanych określał poziom bólu w skali od 1 do 100. Z badania wynikało, że podczas wpatrywania się w obraz Maryi katolicy odczuwali 12% mniej bólu niż przy patrzeniu na obraz Leonarda da Vinci (u ateistów poziom bólu był taki sam dla obu obrazów). Osoby religijne są więc w stanie uaktywnić komórki mózgowe odpowiedzialne za redukcję bólu.

Dlaczego o tym piszę? Otóż po to aby pokazać, że nasz umysł ma na nas naprawdę duży wpływ. Nie popadajmy jednak w mistycyzm, który owszem jest bardzo atrakcyjny bo działa na wyobraźnie. Ja jednak wolę zachwycać się tym jak coś działa, pod warunkiem, że faktycznie ma to miejsce, niż wmawiać sobie istnienie niewyjaśnionych zjawisk.

Wracając do mojej osobistej historii sprzed lat, zauważ, że pomimo stosowania potęgi podświadomości nie zrezygnowałem z korepetycji, z nauki. Wręcz przeciwnie, wiara w to, że dam radę dała mi motywację do jeszcze intensywniejszej nauki, natomiast pozytywne nastawienie sprawiło, że nie była ona męczarnią i przymusem.

Prawo przyciągania i cały ten sekret zostały według mnie celowo opakowane w całą tę magiczną otoczkę mistycyzmu połączonego z przekłamanymi twierdzeniami naukowymi wyłącznie w celach marketingowych. Stworzony idealny produkt i jak widać idealnie skuteczny.

Nasuwa mi się pewna refleksja, mianowicie dlaczego twórcy sekretu nie uczą go za darmo skoro jest to odwieczna prawda zapomniana przez ludzkość, którą wszyscy powinni poznać? Dlaczego ich sukces, głównie finansowy, w większości przypadków pochodzi ze sprzedaży sekretu (książki, filmy, szkolenia) a nie na przykład z wygranej w totolotka? Co do totolotka to pamiętam taki eksperyment, przeprowadzony około dwóch lat temu jeśli mnie pamięć nie myli. Było pewne forum a nim ludzie, którzy dyskutowali o P.P., któregoś dnia wpadli na pomysł aby zbiorowo przyciągnąć wygraną w totka, oczywiście celem była szóstka. Nie wiem na jakiej podstawie stwierdzili, że zjednoczenie wielu umysłów w celu przyciągnięcia tej samej rzeczy jest skuteczniejsze od przyciągania jednostki no ale próbę podjęto. Ktoś stworzył nawet nagranie hipnotyczne, mające ułatwić proces, tak aby wszyscy przyciągali równie skutecznie. Wybrano liczby, skreślono kupony i zaczęło się przyciąganie. Niestety nie padła ani jedna liczba z kuponu. Prawdopodobnie gdyby wygrali chociaż 6 zł to znaleźli by jakiś sposób aby przypisać to prawu przyciągania. Oczywiście fakt porażki nikogo nie zraził, nie pamiętam już tłumaczenia czemu nie zadziałało bo było to zbyt dawno temu.

Czy w takim razie sekret to totalna bzdura?

 

Jeśli odmitologizujemy sekret i sprowadzimy go bardziej do psychologii niż kosmicznego prawa, to nie musi być bzdurą.

Po pierwsze: myśl pozytywnie, wtedy masz otwarty umysł i dostrzegasz okazję masz motywację, wieczny pesymista nawet jak wygra w totka to nie pójdzie odebrać nagrody bo znajdzie ku temu jakieś "ale". Myślenie pozytywne to nie jedynie  oszukiwanie się i wmawianie sobie, że wszystko będzie dobrze, niezależnie od sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. To szukanie rozwiązań zamiast wymówek i usprawiedliwień to przepis na sukces i rozwój. To koncentrowanie się na możliwościach a nie ewentualnych przeszkodach. To po prostu przekonanie, że jesteśmy w stanie osiągnąć sukces jeśli zdobędziemy się na wystarczająco dużo pracy i zaangażowania. Bądź wdzięczny za to co masz zamiast wiecznie skupiać się na tym czego ci brakuje.

Po drugie: miej marzenia i konsekwentnie i uparcie dąż do ich urzeczywistnienia. Nie wystarczy mieć marzenia i żyć jedynie myślą jak to cudownie by było gdyby się spełniły. Zamień swoje marzenia w plany z terminem realizacji a następnie przystąp do realizacji tego planu. Z pewnością nie będzie łatwo, niejednokrotnie zwątpisz po drodze i będziesz chciał zrezygnować, ale jeśli wytrwasz w dążeniu do celu to nagrodą będzie przecież spełnienie marzenia! Natomiast myślenie, marzenie o czymś, robienie obrazów i emocji z tym związanych da ci motywację i energię do działania, pomoże ci pokonać chwile kryzysu, zwątpienia. Idąc przez pustynię i opadając z sił z wycieczenia myślenie o czekającej na ciebie oazie nie zmaterializuje ci jej na środku pustkowia, ale da ci siłę aby do tej oazy dotrzeć bo myśl o czekającej cię nagrodzie rekompensuje ból.

Po trzecie: znajdź swoją pasję, jeśli będziesz robił w życiu to co uwielbiasz i co sprawia ci przyjemność będziesz szczęśliwy, nadasz swojemu życiu sens, jeśli jeszcze dodatkowo uda ci się to połączyć z zarabianiem to do końca życia nie przepracujesz ani jednego dnia a pieniądze będą jedynie efektem ubocznym.

Koniec

To by było na tyle, w pewnym sensie podsumowałem swoją przygodę z prawem przyciągania oraz drogę od „wyznawcy” po sceptyka. Z pewnością wiele osób się ze mną nie zgodzi, kilku przyzna mi rację i w większości będą to pewnie radykalni sceptycy, którym nawet przez myśl nie przeszło, że może istnieć jakieś kosmiczne prawo. U jeszcze innych być może zasieję ziarenko zwątpienia co skłoni ich do samodzielnego zbadania tematu. Do tego właśnie wszystkich zachęcam, moją intencją nie jest nikogo przekonywać.Chciałbym po prostu aby ludzie zanim zaczną w coś wierzyć zadali sobie trud weryfikacji tego, zważenia argumentów za i przeciw.