JustPaste.it

Zmierzch i moja teoria dominacji...

Obiła mi się hałaśliwie o uszy wieść o “Zmierzchu” - powieści Stephanie Mayer. Ty gdy to czytasz też pewnie przypominasz sobie moment w którym coś tam zasłyszałeś...

Obiła mi się hałaśliwie o uszy wieść o “Zmierzchu” - powieści Stephanie Mayer. Ty gdy to czytasz też pewnie przypominasz sobie moment w którym coś tam zasłyszałeś...

 

[video]http://www.youtube.com/watch?v=iGDRnejG6WI[/video]

(czy masz na tyle podzielną uwagę by wsłuchać się w melodię tego filmu i jednocześnie przeczytać poniższy wpis?)

Obiła mi się hałaśliwie o uszy wieść mająca już prawie rok, a teraz ponownie powracająca - wieść o “Zmierzchu” - bestsellerowej powieści Stephanie Mayer. Ty gdy to czytasz też pewnie przypominasz sobie moment w którym coś tam zasłyszałeś.

Powróciła do mnie z racji wchodzącego już za niedługo sequela, który z tego co wiem trafi do kin za jakieś 2-3 tygodnie.

A wpis ten piszę z myślą o opisaniu postaci Edwarda przedstawionego w książce. Jego i jego “dziewczyny” Belli. Chciałbym rozwlec się nad zasadami związku w którym są.

I ja i ty wiemy, że szczególnie wśród nastolatek zapanowała swego czasu (wciąż w niektórych przypadkach stale trwająca od ponad roku) przeogromna moda na całą sagę, a szczególnie postać Edwarda. Na postać, która wprawdzie podobno (nie mi to oceniać) zachwycała swoją niezwykłą i oryginalną urodą, tajemniczością i specyficznym sposobem bycia. Newsweek zauważył w jednym z artykułów ciekawy fakt - Edwardulegał swojej ukochanej, a co zauważyłem ja - Edward komplementował Bellę na każdym kroku, powstrzymywał się od kontaktu fizycznego.

Najbardziej interesuje mnie kwestia uległości. Wszelakie warsztaty NLP, en el es, czegokolwiek, blogi, nawet ja sam zachęcam do trzymania sztywnej ramy osoby, która w związku rządzi i decyduje. A on ulega, i to pasjonuje jego partnerkę Bellę, która coraz bardziej i bardziej z każdą sekundą coraz bardziej się w nim zakochuje. Do tego stopnia romantycznej miłości, że gdy Edward (kierujący się racjonalnymi dla siebie pobudkami) odchodzi, nie potrafi bez niego żyć, naprawdę nie potrafi - jest warzywem, ona nie żyje - ona egzystuje.

Nie jestem tu po to by opisywać cały fenomen tego już jakby nie było - zjawiska psychologicznego. Miliony dziewczyn zakochują się w jednej postaci wykreowanej przez wyobraźnie autorki. Czy to z powodu urody? Nie sądzę, choć być może - saga jest napisana ogólnikami - każdy może wstawić tam swój idealny obrazek.

Wtrącę do tego wszystkiego odwieczny problem - czego pragną kobiety? i zaryzykuję odpowiadając. By to zrobić podzielę to pytanie na 2 osobne - czego kobiety pragną? a czego chcą? “Chcą” jest prostsze do opisana - chcą księcia z bajki, który będzie je wielbił, komplementował, one pozostaną dla niego ciągle delikatnie niedostępne, faceta słodkiego, miłego, błagającego jak podskakujący milusi piesek o każdą pieszczotę i buziaczka. Ta lista jest długa i zawiera delikatnie przez każdą kobietę modyfikowaną listę cech “tego idealnego”. Teraz druga kwestia - czego pragną? - pragną żeby ta wizja nigdy się nie spełniła, pragną huśtawki nastrojów, z największym możliwym odchyleniem tejże huśtawki, pragną mężczyzny silnego, zdecydowanego, pewnego siebie, który będzie potrafił o nią zadbać i troszczyć się jednocześnie odmawiając jej zachciankom. Dlaczego tak? Bo to jest ciekawe, bo wtedy można poczuć przygodę, miałeś tak kiedykolwiek? Gdy czułeś się wyzwolony, robiłeś wreszcie to czego naprawdę chciałeś.

A książę z bajki, też jest potrzebny, by ci którzy potrafią prawdziwie o kobietę zadbać i być odpowiedzialnymi mieli do czego dążyć. Książę istnieje po to by był przykładem, przykładem, który cudownie jest naśladować np. w urodziny ukochanej, w pierwszą rocznicę i inne dni, które uznasz, że są naprawdę tego warte. Tak aby twoja relacja była CIEKAWA, porywająca, wciągająca.

Zastanawiam się jak bardzo świat byłby piękniejszy gdyby samo bycie księciem z bajki było wystarczające by żyć długo i szczęśliwie lub przynajmniej uwieść kobietę o której marzysz. O ile byłby piękniejszy gdyby to nie nudziło się tak szybko.. Chciałbym, żeby było właśnie tak.

Dlaczego nie może tak być? To nie przez kobiety które mają wrodzony instynkt zawładnięcia słabym osobnikiem, to przez nas samych, że nie potrafimy znaleźć złotego środka..

Zapędziłem się jak zwykle..już wracam do tematu “Zmierzchu”.

Tak więc - Bella rządzi Edwardem - rządzi, na szczęście zachowując w tym umiar, spowodowany częściowo straszliwie niską samooceną. Więc co teraz? Widać że taki rodzaj związku pociąga kobiety? Czytałem ostatnio wywód jakiegoś pana profesora na temat ogromnego pragnienia dominacji także w łóżku, stąd wynika być może takie uwielbienia dla pozycji “na jeźdźca”. Znów odbiegam od tematu. Nie! W istocie jest inaczej, to pociąga z początku, lecz potem się nudzi jak przytaczany przeze mnie często przykład ulubionego dania.

To naprawde przyjemna piosenka…

 

Źródło: http://doktorrandka.pl/blog/?p=156