JustPaste.it

O jednego starca mniej

Z sondażu CBOS wynika, że niemal połowa Polaków jest za skróceniem życia nieuleczalnie chorego na jego prośbę, a ponad połowa - gdy dodatkowo nie można ulżyć jego cierpieniom.

Z sondażu CBOS wynika, że niemal połowa Polaków jest za skróceniem życia nieuleczalnie chorego na jego prośbę, a ponad połowa - gdy dodatkowo nie można ulżyć jego cierpieniom.

 

W ocenie CBOS są to najwyższe wskaźniki poparcia dla eutanazji w Polsce od początku prowadzenia takich badań1. Z jednej strony wyniki te zaskakują, a z drugiej nie. Zaskakują, zważywszy na deklarowane w innych sondażach przywiązanie Polaków do katolicyzmu, jak wiadomo przeciwnego eutanazji. Nie zaskakują, zważywszy na głębokie zmiany, jakim podlegamy jako społeczeństwo przez ostatnie 20 lat, zmiany nie tylko polityczno-ustrojowe, ale przede wszystkim mentalne. Stajemy się coraz bardziej zachodnioeuropejscy — zlaicyzowani, wartości duchowe przegrywają z materialnymi. Uciekamy od myśli o śmierci i patrzenia na nią. Śmierć staje się czymś niestosownym, nawet śmierć osób bliskich.

Tymczasem dla ludzi wierzących, którzy kierują się w życiu Słowem Bożym, śmierć jest jednym z elementów naszego grzesznego stanu2, a doczesne życie — cudownym darem godnym ochrony i podtrzymywania. Wierzący czekają też na dar nieśmiertelności, który stanie się ich udziałem podczas powrotu Jezusa Chrystusa3. Czekając na to wydarzenie, obowiązkiem chrześcijan jest troszczenie się o cierpiących i umierających4, a nie skracanie ich życia.

W przeszłości niewiele można było zrobić, by przedłużyć ludzkie życie. Dziś jest inaczej. Kiedy odsunięcie chwili śmierci na dalszy czas powinno ustąpić dążeniu do zaoszczędzenia bólu umierającemu? Kto może podejmować decyzje w takich sprawach?

Nie wchodząc w szczegóły, pozwolenie pacjentowi na śmierć naturalną przez zaniechanie stosowania medycznej interwencji przedłużającej tylko cierpienie i oddalającej moment śmierci różni się w moralnej ocenie od działań, których głównym celem jest bezpośrednie odebranie życia.

Zadaniem lekarzy jest z jednej strony przedłużanie życia chorego, ale także minimalizowanie jego cierpienia. Problem w tym, że czasami nie da się obu tych celów jednocześnie zrealizować. Skoro chrześcijanie wierzą w obietnicę wiecznego życia, nie muszą trzymać się rozpaczliwie ostatnich chwil życia doczesnego. Nie jest konieczne poddawanie się wszelkim możliwym zabiegom, które tylko wydłużają proces umierania. Ciągle jednak to co innego niż eutanazja, która jest zabójstwem lub pomocą w samobójstwie5.

Osoba umierająca ma prawo znać swój stan. Pomoże to jej samodzielnie podjąć odpowiednie do sytuacji, w której się znajduje, decyzje, również te dotyczące dalszej opieki medycznej. Należy je podejmować w gronie rodzinnym i po rozważeniu rad lekarzy. Gdy umierający nie jest w stanie wyrazić swojej woli co do interwencji medycznej, decyzje powinien podjąć ktoś uprzednio przez niego wyznaczony. Jeśli nikt nie został wybrany, decydować powinien ktoś z najbliższej rodziny.

Chrześcijańskie współczucie wymaga łagodzenia cierpienia i niesienia ulgi cierpiącym tak dalece, jak to jest możliwe6. Jeśli jest pewne, że żadne zabiegi medyczne nie są w stanie uratować pacjenta, głównym celem powinno być łagodzenie bólu.

Dodatkowo Biblia zaleca otaczać szczególną troską bezbronnych i bezradnych7, a takimi osobami są często umierający. Należy ich traktować z szacunkiem, bez jakiegokolwiek dyskryminowania, stosownie do ich duchowych i fizycznych potrzeb. Troska o umierających nie może być uzależniona od oceny ich społecznej przydatności8.

Chrześcijanie mogą czerpać nadzieję z wiary w to, że Bóg odpowiada na modlitwy swoich dzieci i nadal jest w stanie czynić cuda9. Uczą się także przyjmować wolę Bożą, jaką by nie była10.

Przyglądając się praktyce eutanazji w Holandii, zastanawiam się, co by było, gdyby biblijny patriarcha Hiob był Holendrem i spotkało go dziś to, co opisuje Biblia — ciężka, nieuleczalna choroba. Czy zdołałby dożyć cudownego uleczenia i napisania księgi, która wlewa nadzieję w serca wszystkich cierpiących? Jak zareagowaliby holenderscy lekarze na starego, bardzo cierpiącego człowieka, który skarżyłby się takimi słowami: „Bodajby zginął dzień, w którym się urodziłem (...). Czemu nie umarłem już w łonie matki, czemu nie zginąłem, gdy wyszedłem z łona?”11. „Obrzydło mi życie (...) byłbym, jakby mnie nie było — z łona matki zaniesiony wprost do grobu”12. „Dlaczego jest dane światło nędzarzowi, a życie tym, którzy (...) wyglądają śmierci, a nie przychodzi (...) radują się i weselą, gdy trafią do grobu”13. Obawiam się, że przez Holendrów mielibyśmy jedną księgę w Piśmie Świętym mniej.

Andrzej Siciński

[Artykuł ukaże się w listopadowym numerze miesięcznika "Znaki Czasu" — zob. www.znakiczasu.pl].

1 Żródło: http://wiadomosci.onet.pl/2063376,11,sondaz__ktory_zaniepokoi_kosciol,item.html [dostęp: 20.10.2009]. 2 Zob. Rz 6,23; 3 Zob. Rz 2,5-7; 1 Kor 15,51-54. 4 Zob. Mt 25,34-40. 5 Zob. Rdz 9,5-6; Wj 20,13; 23,7. 6 Zob. Łk 10,29-37. 7 Zob. Ps 82,3-4; Prz 24,11-12. 8 Zob. Jk 2,1-9. 9 Zob. Ps 103,1-5; Jk 5,13-16. 10 Zob. Mt 26,39. 11 Job 3,3.11. 12 Hi 10,1.18-19. 13 Hi 3,20-22.