JustPaste.it

Być górą lodową.

Wariactwo coraz częściej zdobywa popularność, ale góry są jeszcze bezpieczne.

Wariactwo coraz częściej zdobywa popularność, ale góry są jeszcze bezpieczne.

 

To musi być fajna rzecz, bycie górą lodową.

Po pierwsze, zawsze ma się schowane to, co najważniejsze. Czyli to, czego każdy najbardziej się boi. I to, czego ma się najwięcej.

Po drugie, można legalnie niczym się nie przejmować. Jeśli ktoś o górę zawadzi, jego strata. Góra zawsze jest zimna i obojętna.

Po trzecie, nikt właściwie nie ma bladego, z lekka niebieskiego pojęcia, po co taka góra istnieje. Do czego może się przydać. Chociaż, pierwsze pomysły świtają. Żeby te góry lodowe przywlec do Afryki i wodą z nich napoić hipopotamy tudzież lwy i murzyńskie dzieci. Ale to pomysł futurystyczny, czyli zwariowany.

Wprawdzie wariactwo coraz bardziej zdobywa popularność, lecz póki co, góry są absolutnie bezpieczne.

Dla porządku należy zaznaczyć, że bycie górą lodową ma też swoje minusy, liczone nie tylko w Celsjuszu. Na przykład, góra nie może być zbyt wielka, choć niektórym w głowie się to nie mieści. Nic dziwnego, głowa jest mniejsza od góry. Ale góra lodowa to nie kosmos, więc gdzieś musi się kończyć.

Tylko nikt nie wie, gdzie.

I tu zaczyna się znana wszystkim dziedzina. Wystarczy powiedzieć, że korupcja w Polsce to góra lodowa. Czy ktokolwiek z tym się nie zgodzi? Czy ktokolwiek tego nie pojmie? I czy zna ktoś sposób na korupcję albo na górę lodową? Nawet dzieci wiedzą, że byłoby to skrajnie ryzykowne i nie warto się tego podejmować.

No, obiecywać warto i każdy polityk to robi. Same obiecanki w tej dziedzinie bardzo się opłacają, ale żadna działalność już nie. Być górą lodową korupcji – czy jest coś piękniejszego?

To ja się zapytam teraz, czy ktoś ma takie choć blade pojęcie, ile w tej lodowej górze korupcji schowane jest przed oczami? Czy umie ktoś to wycenić tak, jak należy, czyli na zimno?

Sądzę, niestety, że do tego zdolny jest jedynie idiota.

To się zaczęło dawno, nim jeszcze zaczęła się historia. Niektórzy tę mądrość przypisują Żydom, ale to nieprawda. Rzecz pochodzi w ogóle z Lewantu, może od Fenicjan. Ale Fenicjanie uczyli się mądrości w Egipcie, stąd powiadam, że to się zaczęło dawno, naprawdę bardzo dawno. Dowód, że to nieprawda, jest bardzo prosty: zgadzają się wszystkie fakty.

Pradawna mądrość też jest bardzo prosta: dobry kupiec daje połowę.

I gdziekolwiek na tym świecie się obrócisz, właśnie tak poznać dobrego kupca. Czy ci powiedzą 100 dolarów, drachm, rupii czy złotówek, od dobrego kupca zawsze kupisz za połowę i od dobrego kupca więcej niż połowy nie dostaniesz. Frajerzy albo płacą, albo odchodzą z kwitkiem.

A propos, czy wiecie co znaczy „odejść z kwitkiem”? To pomysł austriacki, za Franca Jozefa wymyślony: kazało się chłopkowi dostarczyć to, co trzeba i dawało mu się kwitek, do zapłaty „po wojnie”. Ale najpierw skończyła się Austria, dopiero potem wojna. Wspomnę, że ten pomysł na kwitek wydaje się całkiem niezły. Że też Tusek jeszcze na niego nie wpadł w kwestii naszego budżetu.

Tusek za to wpadł na górę lodową. Ściśle biorąc, to też nie on, sprawa jest podobnie dawna. Góra lodowa korupcji składa się w dolnej części z tego, co dobry polityk, mylony z dobrym kupcem, wkłada do kieszeni – w górnej zaś części składa się z budżetu. Ta górna część wspaniale wygląda w świetle, szczególnie słonecznym, gdy na tym lodzie swawolne iskierki migoczą.

I ptaszki mają na czym przysiąść, nie topią się w oceanie.

A jeśli już nie ma ktoś wyjścia i walnie w tę górę lodową, no cóż, jego strata. Góra jak góra, na nic nie zwraca uwagi.

Straszne bajki też są do czegoś potrzebne.