JustPaste.it

Odpowiednia kara dla drogowego chuligana?

Pewien 23-letni młodzian został ujęty w połowie 2009 roku po szaleńczej ucieczce swoim autem przed policyjnym patrolem, który oddał w jego kierunku kilkanaście strzałów.

Pewien 23-letni młodzian został ujęty w połowie 2009 roku po szaleńczej ucieczce swoim autem przed policyjnym patrolem, który oddał w jego kierunku kilkanaście strzałów.

 

    ebe99beab1b2014dd55c7fede300fca6.jpg

     Kierowca złamał po drodze wiele przepisów (jechał po chodniku, przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle i nie zatrzymał się przed znakiem "stop"). Próbował także parokrotnie zepchnąć ścigający go radiowóz pod inne pojazdy. Ostatni odcinek jego auto przejechało na felgach z przestrzelonymi oponami. W końcu został otoczony przez policjantów, ale nie chciał wyjść z pojazdu i wczepił się w kierownicę. Kawaler naszych szos był trzeźwy, nie był też pod wpływem środków odurzających, ale podróżował bez prawa jazdy, które odebrano mu kilka lat wcześniej, co jednak nie przeszkadzało mu pracować jako zawodowy kierowca tira w śląskiej firmie!

     Ale to nie wszystko! Młodzieniec w ciągu ostatnich trzech lat był już ośmiokrotnie zatrzymywany za jazdę bez uprawnień. Po opisanej ucieczce trafił do aresztu i został oskarżony o powyższe wykroczenia i o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

     Jaką zatem nasz rodak otrzymał karę za swoje kawalerskie wyczyny? Kto zgadnie? Kto obstawia? Otóż otrzymał dwa lata więzienia i to w zawieszeniu na pięć lat oraz 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów i dwutysiączłotową grzywnę z dozorem kuratora sądowego. Wystarczająco jak na nasze gusta?

     Parę miesięcy temu, pewien polski kierowca znalazł zatrudnienie w Szwecji. Tuż przed wielkanocnymi świętami zaszarżował z iście polską fantazją po tamtejszej szosie i podczas wyprzedzania spowodował zjechanie na prawo auta z przeciwka. Nie doszło do czołówki, nie było nawet rannych, jedynie pokiereszowany tubylczy samochód. A nasz rodak nadal szalał na trasie, jednak do czasu - tamtejsi obywatele zameldowali wyczyn policji, która ujęła sprawcę wypadku.

     Jakiż był lament w naszej prasie, że za taki drobiazg posadzono gościa do aresztu i grozi mu paromiesięczny wyrok, a tu święta idą i jego kochająca rodzina w Polsce czeka na swego jedynego żywiciela, którego niedobrzy Szwedzi zamknęli w jakże świątecznym czasie...

     Oba opisane wypadki odzwierciedlają jakże różne podejścia organów ścigania obu państw w stosunku do kierowców nieszanujących swego życia i innych użytkowników dróg.

     Może Szwedów zapytamy - czy chcą polski model karania przestępców drogowych, zaś Polaków - czy chcą szwedzki?

     Bo jak na razie to znamy szwedzki stół, który po swojemu radzi byśmy zmodyfikowali (mniejsze opłaty i powszechniejszy), zaś może zapoznamy się (i sprowadzimy) szwedzką Temidę na nasze sądowe sale...