Co takiego daje ludziom ten benedyktyński mnich, Willigis Jäger, o którym głośno w mediach z powodu konfliktu z Kongregacją Nauki Wiary niemieckiego kardynała Josepha Ratzingera?
Chrześcijański ZEN -- Mistyka i kontemplacja
Willigis Jäger (urodzony w 1925 roku) - nauczyciel duchowy, benedyktyn i mistrz zen. Kontynuuje mistyczno-kontemplacyjną tradycję Zachodu. W roku 1983 założył w Würzburgu (Niemcy) centrum medytacji i kontemplacji, którym przez wiele lat kierował. Do dziś prowadzi kursy zen i kontemplacji.
Kontemplacja jest zapomnianą praktyką chrześcijańską, która przez ciszę i skupienie prowadzi do mistycznego doświadczenia Boga. Chrześcijanie często patrzą dziś na Wschód, by znów odkryć tę drogę, ponieważ ich własna duchowa tradycja popadła w zapomnienie.
Pustawy zazwyczaj ewangelicki kościół św. Szczepana w Würzburgu (Bawaria, RFN) wypełnia się ludźmi na długo przed rozpoczęciem się spotkania (zwykle przychodzi pięćset albo i więcej osób), gdy na zaproszenie pastora z gościny korzysta katolicki mnich, benedyktyn i mistrz zen - ojciec Willigis Jäger. Spotkania te nazywane są agape (żeby nie gorszyć czujnych uszu strażników wiary) a noszą tytuł "Duchowość płynąca z ciszy - dla wierzących, wątpiących, poszukujących i niewierzących".
Kim są ci ludzie i co powoduje, że tak tłumnie przychodzą, by słuchać ciszy, modlić się bez słów i wspólnie uczestniczyć w liturgii? Kim jest Willigis Jäger? Co takiego daje ludziom ten mnich, o którym głośno w mediach z powodu konfliktu z Kongregacją Nauki Wiary niemieckiego kardynała Josepha Ratzingera?
Ludzie, którzy przychodzą na agape, są bardzo współcześni, żeby nie powiedzieć "przyszłościowi". To ludzie często w kryzysie, żebrzący duchem, poszukujący sensu, którzy nierzadko nie czują już związku z Kościołem lub czują się przez swój Kościół pokrzywdzeni. Tradycyjnie przekazywana wiara nie przemawia już do nich. Szukają raczej doświadczenia niż słowa, ale także uwzględnienia naukowego obrazu świata, zaakceptowania innych religii i duchowości, jaką przeczuwają w Dobrej Nowinie.
Jäger już jako sześcioletnie dziecko miał pierwsze głębokie doświadczenie, pod wpływem którego postanowił zostać księdzem. Zainteresowania mistyką w seminarium o mało nie przepłacił wyrzuceniem z zakonu, bo odkryto je (na podstawie karty bibliotecznej) tuż przed złożeniem ślubów wieczystych.
Ale to właśnie mistyka kazała mu w wieku blisko 50 lat udać się do Japonii w poszukiwaniu żywej tradycji przekazywanej z mistrza na ucznia. Bogata literatura mistyczna zachodu nie zawiera wystarczających wskazówek dla niewtajemniczonego. Tych bowiem udzielano zawsze ustnie i indywidualnie, zależnie od potrzeb i od rozwoju ucznia. Natomiast tradycja Wschodu w tej dziedzinie jest niezwykłą skarbnicą - nie tylko ze względu na jej ciągłość, lecz również na wiedzę na temat np. ciała, oddechu, psychologii etc. Duchowości wreszcie nie można się autodydaktycznie nauczyć z książek, podobnie jak nie sposób opanować samemu rękodzieła.
Ani w bliższym otoczeniu - w klasztorze czy w zakonie - ani w dalszym - w Niemczech Jäger nie znalazł nikogo, kto mógłby być jego nauczycielem, przewodnikiem i mistrzem. Znalazł godopiero w Japonii. Spędził tam 6 lat, przeszedł cały surowy trening zen. Został nauczycielem zen, dziś jest mistrzem. Ale właśnie tam odkrył, że chrześcijańska droga kontemplacji uczy w swojej istocie dokładnie tego samego i postanowił ją odnowić nie tylko teoretycznie, ale przede wszystkim praktycznie.
Kontemplacja to bezprzedmiotowa, najwyższa forma modlitwy i chrześcijańska droga do doświadczenia Pierwszej Rzeczywistości. Każda wielka religia posiada taką drogę: hinduizm - jogę, buddyzm - zen, islam - sufizm. Kontemplacja, która została zapomniana w ciągu ostatnich 200 lat, jest duchową ścieżką równorzędną wobec dróg wschodnich, dlatego wcale nie trzeba szukać niczego lepszego. Istnieje przebogata tradycja mistyki chrześcijańskiej: od Jezusa, poprzez ojców pustyni, do "wielkiej czwórki": autora Obłoku niewiedzy, Mistrza Eckharta, św. Teresy z Awili i św. Jana od Krzyża. Odnowienie tej tradycji stanowi szansę religii i szansę człowieka na przetrwanie.
Jäger nie jest oczywiście ani pierwszym ani jedynym, który przez kontakt z innymi tradycjami duchowymi odkrył na nowo własną tradycję mistyczną. I całe szczęście, jak sam powiada. Hinduizm dla siebie i dla innych odkrywali: Bede Griffiths, Anthony de Mello, John Main i Raimon Panikkar. Thomas Merton i Hugo M. Enomiya-Lassale praktykowali zen. Brakuje właściwie tylko kogoś, kto by przybliżył tradycję mistyczną islamu.
Co wyróżnia Jägera? Przede wszystkim jest nam współczesny i bliski przestrzennie, bo "tuż za miedzą". Silnie podkreśla znaczenie nowego obrazu świata, stworzonego przez nauki przyrodnicze oraz praktyczne odrodzenie tradycji mistyczno-kontemplacyjnej Zachodu.
Religia jest odpowiedzią na pytanie o sens życia. Jej początek bierze się z doświadczenia mistycznego założycieli i religia powinna prowadzić z powrotem do tego doświadczenia. Jest jeden szczyt, ale wiele dróg, bo istnieje tylko jedno wspólne doświadczenie, jedna prawda i jedna Pierwsza Rzeczywistość. Stąd wynika transkonfesyjność mistyki i przyszłej religijności.
Bóg nie jest poza światem, lecz jest Jednią i Całością. Fala jest morzem: Bóg objawia się pod wieloma postaciami, ale zawsze pozostaje sobą. Jest jak morze, które objawia się w milionach fal, ale zawsze pozostaje tą samą wodą.
Religie są tylko modelami, dlatego powinny uwzględnić zmieniający się obraz świata, jaki przynosi nauka. W przeciwnym razie religia zagradza ludziom drogę zamiast otwierać. Stąd potrzeba rewizji i reinterpretacji. Dziś trzeba inaczej głosić wiarę. Pora zrezygnować z geocentryzmu (250 miliardów galaktyk) i antropocentryzmu (wszechświat istnieje od 14 miliardów lat). Boga nie da się oddzielić od ewolucji. Bóg wciela się w kosmosie. On nie jest w swoim wcieleniu, lecz manifestuje się jako wcielenie.
Doświadczenie jedności wskazuje, że nic nie może "wypaść z Boga". Dlatego wizja grzesznego człowieka i karzącego Boga należy do przeszłości. Jej miejsce zajmuje wizja wszechobejmującej miłości i przekonanie o stałym rozwoju świadomości.
Droga duchowa, która nie prowadzi z powrotem do codzienności, jest drogą na manowce. Jest regresją. Misterium odbywa się dziś na dworcu centralnym. Dlatego wizje, telepatia, prekognicja i inne "nadzwyczajne zjawiska" - błędnie brane za mistykę - są zupełnie drugorzędne. Życie jest religią i religia to życie. Mistyka jest codziennością, ponieważ codzienne życie jest miejscem spotkania człowieka i Pierwszej Rzeczywistości. Tylko w chwili przeżywania życia ma miejsce komunikacja z Bogiem. Nie jest to sekularyzacja religii, lecz sakralizacja życia.
Czy to jest droga dla każdego? Tak. Nie jest to droga bynajmniej elitarna, tylko po prostu mało znana. Madame Guyon, francuska mistyczka z XVIII wieku, która więzieniem przypłaciła swoje doświadczenia mistyczne, pisze: Wszyscy nadają się do modlitwy wewnętrznej. To wielkie nieszczęście, że prawie każdy myśli, że nie jest do niej powołany. Wszyscy jesteśmy powołani do modlitwy wewnętrznej, tak jak wszyscy powołani jesteśmy do zbawienia. Podkreśla, że ta forma modlitwy jest prosta i łatwa. I ubolewa nad tym, że nie jest nauczana przez kapłanów. Jan od Krzyża w przedmowie do Drogi na Górę Karmel daje wskazówki dla każdego. Mówi o tym, jak w krótkim czasie dojść do zjednoczenia z Bogiem. Również w Obłoku niewiedzy, owych wskazaniach anonimowego angielskiego mistyka z XIV wieku, dowiadujemy się, że kontemplacja jest dla każdego poważnego chrześcijanina drogą duchową. Powołani do modlitwy kontemplacyjnej są wszyscy - duchowni i świeccy.
Zenon Mazurczak http://www.willigis-jaeger.de/
NA PROGU MILENIUM DUCHA |
Willigis Jager, "Fala Jest Morzem", Rozmowy o Mistyce
O. Jan M. Bereza OSB
Po przeczytaniu książki Fala jest morzem, rozmowy o mistyce ojca Willigisa Jagera, benedyktyna z klasztoru Munsterschwarzach czuje się wewnętrznie rozdarty. Mam do niej bardzo osobisty stosunek gdyż podążam podobną jak autor duchową ścieżką – tak mi się przynajmniej do niedawna wydawało. Z jednej strony chciałbym bronić wraz z ojcem Jagerem nieogarnionego bogactwa autentycznego doświadczenia mistycznego i ścieżki zen (zen to japońskie słowo wywodzące się zapewne od sanskryckiego dhyana, oznaczające kontemplację) przed tymi dogmatykami, którzy nie mając takiego doświadczenia zamykają je w ograniczonych pojęciach i zubażają. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że trzeba tego doświadczenia bronić także przed samym Jagerem.
Książka Fala jest morzem, mimo że wzbudza wiele kontrowersji, a może właśnie dlatego, doczekała się w Polsce już trzeciego wydania, w Niemczech dziewięciu. Zmusza ona do refleksji nad dialogiem międzyreligijnym i to od jak najbardziej podstawowej strony, gdyż ojciec Jager nie jest tylko teoretykiem dialogu a dialog - jak mówił Jan Paweł II na posiedzeniu Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, w kwietniu 1990 roku – „jest nie tyle jakąś ideą do studiowania, co sposobem życia w pozytywnym odniesieniu do drugich.” Ważne jest zatem, abyśmy dochodzili do poznania i zrozumienia religijnych przekonań innych ludzi poprzez osobisty kontakt i doświadczenie. „Takie wzajemne spotkanie – mówił Ojciec Święty - może rzeczywiście wzbogacić wszystkich, którzy w tym dialogu uczestniczą". Ojciec Jager przez wiele lat praktykował zen w Japonii pod kierunkiem rosiego Koun Yamady i przez szkołę zen Sanbo-Kyodan został uznany za rosiego (mistrza zen).
Rosi Yamada, po otwarciu ośrodka zen prowadzonego przez ojca Jagera powiedział m. in.: „Jeśli udałoby się znaleźć wspólną płaszczyznę między zenem a chrześcijaństwem, to byłby to przełomowy moment w dziejach ludzkości, byłby to naprawdę punkt zwrotny dla rozwoju kultury rodzaju ludzkiego i dla urzeczywistnienia pokoju na świecie”. Nauczyciel ojca Jagera wielokrotnie wskazywał na istniejące różnice na płaszczyźnie teologicznej i filozoficznej między buddyzmem i chrześcijaństwem, ale wskazywał także na możliwości znalezienia punktów stycznych miedzy tymi dwoma wielkimi tradycjami na płaszczyźnie duchowego doświadczenia. Jako przykład podawał tu takich świętych chrześcijańskich jak św. Benedykt czy Mistrz Eckhart. Sam rosi Yamada dokonał porównania mistycznego doświadczenia, jakie było udziałem św. Benedykta gdy zobaczył cały świat w jednym promieniu słońca[i] i uznał je za oświecenie - satori, jakie miało wielu mistrzów zen. Mówił o tym w chrześcijańskim centrum medytacji, które na Filipinach w 1985 roku poświęcił kardynał Sin.
Kontrowersje jednak budzą się nie na płaszczyźnie doświadczenia lecz na płaszczyźnie jego interpretacji czemu m. in. – w odniesieniu do książki ojca Jagera Fala jest morzem dał wyraz ojciec J. Salij.[ii] Wylicza on szereg „rodzajów ziaren smierci”, które jego zdaniem rozsiewa książka ojca Jagera; między innymi: panteistyczne rozumienie Boga, lekceważenie rozumu i prawdy czy protekcjonalny podziw dla Jezusa.
Dlaczego mistycy różnych czasów i tradycji często oskarżani są o różne teologiczne błędy czy wprost herezje. Wydaje się, że przyczyna leży w tym, iż w doświadczeniu mistycznym zanika tak charakterystyczna dla poznania dyskursywnego struktura podmiot-przedmiot. Św. Jan od Krzyża, wielokrotnie porusza problem przekroczenia wyobraźni i myślenia o Bogu na poziomie kontemplacji. W Drodze na Górę Karmel (II,12,3) pisze on: „Jeśli dusza chce dojść do zjednoczenia z Bogiem, musi uwolnić się od tych wszystkich wyobrażeń i pozostawić w mrokach zmysł wyobraźni. Wyobrażenia te bowiem nie mają żadnej zdatności do tego, aby być bezpośrednim czynnikiem zjednoczenia z Bogiem...”. Jakkolwiek uznaje, że wyobrażenia mogą być pomocne w rozmyślaniu i szczególnie na początku duchowej drogi, to jednak na płaszczyźnie kontemplacji stają się wprost przeszkodą i trzeba je pozostawić i to zarówno wyobrażenia naturalne jak nadprzyrodzone. Jan Kasjan podobnie zaleca, aby na modlitwie odrzucić całe bogactwo myśli, aby osiągnąć pamięć o Bogu (Por. Rozmowy X,2). Gdy nie ma przedmiotu i podmiotu, wtedy nie można określić czegokolwiek. Milczenie w tym wypadku nie oznacza ignorancji. Jeśli mistrzowie zen czy mistycy innych tradycji religijnych pragną przekazać swoje doświadczenie posługują się innymi formami ekspresji, a gdy używają mowy często posługują się językiem w sposób odmienny od powszechnie przyjętego. Język teologów jest zwykłe językiem teorii bytu, język mistyków językiem teorii poznania. Kto nie ma doświadczenia a jest tyko wielce uczony może ten język rozumieć inaczej niż ten, który go tworzy. Mistrzowie zen konsekwentnie odmawiają ujęcia doktryny w czysto dyskursywny sposób. Jedna z anegdot poruszających ten problem, zyskała wielką popularność i jest powtarzana od wieków przez wielu nauczycieli zen. Mówi ona o tym, jak pewien uczeń prosił swego mistrza o wyjaśnienie tajemnicy doktryny. Mistrz spytał: „Czy zjadłeś już śniadanie?” „Tak” - brzmiała odpowiedź. „To pozmywaj naczynia” - powiedział mistrz”.
Podobnie postępowali i Ojcowie Pustyni. Święty Antoni pustelnik zaprosił kiedyś ojców na dysputę teologiczną i przedstawił im cos z Pisma Świętego. Każdy odpowiadał, jak umiał, abba Józef powiedział: „Nie wiem”. Święty Antoni pochwalił abba Józefa, że znalazł najlepszą drogę. Owo „nie wiem” nie jest jedynie wyrazem odwagi przyznania się do swej niewiedzy, ale jest także pewną postawą umysłu, który odmawiając intelektualnego ujęcia i słownego przekazu skierowuje nasz umysł w stronę doświadczenia Tajemnicy. W tym ogołoceniu od wszelkiej wiedzy i wyobrażeń stajemy mocniej na gruncie rzeczywistości takiej jako ona jest a nie takiej, jaką możemy ująć, uprzedmiotowić czy wyrazić. Ojciec Jager sam zwrócił uwagę na ten problem w swej książce - ”Bo kto szuka Boga w określonym sposobie (Weise), ten bierze sposób, a gubi Boga, który jest ukryty w tym sposobie”.[iii]
Ojciec Jager w książce Fala jest morzem, nie posługuje się sposobem wyrażania znanym mistrzom zen czy Ojcom Pustyni, chociaż ma do tego prawo jako nauczyciel zen i benedyktyński mnich, dlatego zapewne wzbudza tak wiele kontrowersji wśród teologów.
Dziś wielu mistrzów zen działających na Zachodzie odchodzi od tradycyjnego nauczania uważając, że kultura Zachodu jest inna, bardziej oparta na dyskursywnym myśleniu, stąd potrzeba więcej komentarzy, wyjaśnień i intelektualnych ujęć. Również ojciec Jager w swej książce podjął to ryzyko. Nie jest to rzecz bez znaczenia gdyż zen dotyka naszej codzienności a „Bóg – pisze Jager – manifestuje się w codzienności i tyko tam można go znaleźć”.[iv] Jest to możliwe wtedy, gdy drzwi otwierają się od wewnątrz, dokonuje się to przez ćwiczenie (ascezę) ale często także – jak zauważ Jager – z powodu kryzysu życia.[v]
Jager dzieli się swym doświadczeniem Boga odkrywanym w codzienności, wymaga to jednak bardziej egzystencjalnej akceptacji, przemyślenia i przemiany swego życia niż intelektualnej recepcji i w tym tkwi dla mnie wartość jego książki. „Doświadczenie religijne – cytuje Jager C.G. Junga – jest absolutne. Nie można o tym dyskutować. Można tylko powiedzieć, że nigdy się takich doświadczeń nie miało... Wszystko jedno, co świat myśli o takim doświadczeniu. Ten kto je ma, posiada wielki skarb, który stał się dla niego źródłem życia, sensem i pięknem, który światu i ludzkości daje nowy blask”[vi]. Jager nie poprzestaje jednak na opisie czystego doświadczenia, wyraża je i interpretuje na płaszczyźnie współczesnej fizyki, psychologii, filozofii i teologii. Z jego ujęciami jednak nie zawsze mogę się zgodzić mimo, a może dlatego, że praktykuję zen od prawie trzydziestu lat i na pewno nie mogą się zgodzić teolodzy. Być może sam Jager nie przywiązuje to tych interpretacji wielkiego znaczenia skoro przytacza opis doświadczenia swego mistrza, który przez trzy dni po swoim oświeceniu śmiał się – „On śmiał się dlatego, ponieważ oświecenie okazało się takie proste – ponieważ przebudził się i stwierdził, że rzeczywistość może być tak banalna, a jednak doskonała. Nagle człowieka śmieszy ten cały mozół, cała ta teologia, cała filozofia”.
Rosi Yamada mówił, że celem jego nauki jest doprowadzenie uczniów do oświecenia-satorii; ale jakie to może mieć znaczenie dla chrześcijan, muszą sobie odpowiedzieć sami. Ojciec Yves Raguin SI, który jeszcze w latach pięćdziesiątych zainteresował się zenem dał jednoznaczną odpowiedź na pytanie: Czym dla niego jest zen? Na seminarium w chrześcijańskim centrum w Tao Fong Shan w marcu 1992: „Praktyka zen może doprowadzić nas do głębszego poznania tego, jak Chrystus rozumiał bycie całkowicie człowiekiem i Bogiem. To głębokie zrozumienie tajemnicy Chrystusa jest jednym z głównych dobrodziejstw jakie otrzymałem poprzez praktykę zen.”[vii] Ojciec Jager w swej książce Fala jest morzem nie daje jednak jednoznacznych odpowiedzi, choć można by się tego spodziewać od mnicha i kapłana, będącego w jesieni życia i reprezentującego określoną tradycję religijną. Jager nie jest dogmatykiem, nie każdy musi nim być. Faktem jest też, że doświadczenie mistyczne znajduje się poza pojęciami, ale faktem również jest to, że do natury ludzkiego umysłu należy konceptualizacja tego doświadczenia w terminach wyznawanej wiary. Rodzi się więc pytanie o tożsamość religijną tego, kto stawia dogmatyczne pytania i podważa dotychczasową interpretację podstawowych dla wiary chrześcijańskiej dogmatów, takich jak dogmat o odkupieńczej śmierci Chrystusa, o Jezusie jako Synu Bożym czy grzechu pierworodnym. Jego książka może więc wzbudzać niepokój nie tylko u tych, którzy lubią mieć na wszystko gotową odpowiedź. Można mieć także wątpliwości co do zasadności przeciwstawienia zen chrześcijaństwu. Rosi Kwong, jeden z nielicznych mistrzów zen działających na Zachodzie i akceptowanych także w Japonii na spotkaniu w naszym klasztorze w Lubiniu w 1999 roku mówił: „Podczas sessin pewna kobieta powiedziała mi, że nie wie co praktykować: zen czy chrześcijaństwo... Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, bo zen to życie samo w sobie, potrzeba jednak światła, aby mogło się rozwijać. Również ojciec Ama Samy SI, który praktykował zen także u rosiego Yamady podobnie widzi ten problem – „Kiedy chrześcijanin praktykuje zen, praktykuje go jako chrześcijanin, a nie jako buddysta, dlatego nie rodzi się problem nawracania chrześcijanina na „wiarę buddyjską”. Chrześcijanin wkracza na ścieżkę zen będąc chrześcijaninem i staje przed wyzwaniem jakie niesie zen do radykalnej wiary, nadziei i oddania.”[viii] Ojciec Jager wydaje się, że ma odmienne zdanie skoro jednym zaleca praktykowanie chrześcijaństwa a innym praktykę zen.[ix]
Wydaje się, że włsna tożsamość religijna jest czymś podstawowym dla prowadzenia międzyreligijnego dialogu. „Spotkanie religii, tylko wtedy bowiem przynosi owoce – czytamy w dokumencie Kontemplacja i Dialog Międzyreligijny - kiedy odbywa się między ich autentycznymi przedstawicielami (...) szczere przywiązanie do Kościoła i jego nauki jest również niezbędne – jeśli chce się być uczestnikiem prawdziwego dialogu nie tylko dla własnej korzyści, ale i dla dobra wszystkich wierzących..”[x] Thomas Merton pisał w 1968 roku: „Dialog kontemplacyjny musi być zarezerwowany dla tych, którzy zdobyli surową dyscyplinę przez lata milczenia i długoletnie uprawianie medytacji. Dodałbym jeszcze, że musi on być także zarezerwowany dla tych, którzy z całą powagą wstąpili w swoją tradycję monastyczną i pozostają w rzeczywistym kontakcie z przeszłością swojej własnej wspólnoty religijnej.”[xi]
Chciałbym mieć nadzieję, że powiedzenie zen: „Wielkie wątpienie, rodzi wielką wiarę” spełni się w życiu autora i czytelników książki Fala jest morzem. Ta nadzieja nie jest bezpodstawna bowiem dialog z przedstawicielami innej religii umożliwia przejrzenie na nowo dziedzictwa własnej tradycji a ożywienie naszych poszukiwań duchowych poprzez świadectwo wiary innych wierzących pozwalają ostatecznie „ze swego bogactwa wydobywać rzeczy nowe i stare (Mt 13, 52)”. Wiara ta jest tym bardziej potrzebna im bardziej przekraczamy granice działania rozumu i konceptualnych ujęć.
Tym katolikom, którzy pragną podążać drogą ojca Jagera chciałbym zacytować słowa koreańskiego mistrza zen Seung Sahn. Mówi on, że „praktykować zen to znaczy robić coś na 100% i katolik praktykuje zen wtedy, gdy jest katolikiem w 100%”. Czy ojciec Jager okaże się katolikiem w 100% i jednocześnie konsekwentnym mistrzem zen okaże się zapewne wtedy, gdy odpowie na stawiane mu zarzuty.
O. Jan M. Bereza OSB
http://www.lhundrub.jinpa.tripod.com/tradycjagelug_index.html
Autor: Zenon Mazurczak