JustPaste.it

W łonie nieświadomości

Czy embrion wielkości ziarna maku można nazwać człowiekiem? A może to tylko zbitek komórek, którego kobieta ma prawo się pozbyć niczym wirusa niszczącego jej organizm?

Wiele kobiet twierdzi, że ma prawo dowolnie dysponować swoim ciałem, a więc także dokonywać aborcji.  Podpisują się w tym momencie pod jednym z poniższych tez: coś, co poczęło się w łonie matki jest co prawda życiem, ale nie człowiekiem, lub że jest to jedynie zarodek, embrion, bądź płód.

Przyjrzyjmy się pierwszej  z tez. Z tego założenia można wywnioskować, że żaden organizm nie opatrzony mianem człowiek nie zasługuje na życie. Tyle, że rodzi się pytanie. Jeśli nie człowiekiem to czym jest życie rozwijające się w łonie matki? Za pewne otrzymamy odpowiedź, że płodem, zarodkiem, embrionem. Jednakże jakiego typu? Czego, a może kogo?

Kobieta mówiąc: „ To moje ciało i mam prawo nim dysponować dlatego mogę dokonać aborcji” niejako, może nieświadomie wskazuje na przynależność embrionu do gatunku ludzkiego. Kobieta  zaprzecza swojemu prawu do aborcji.

Rozstrzygnęliśmy więc, że „to coś” co kształtuje się pod sercem kobiety jest człowiekiem. Jednak fakt ten w dalszym ciągu nie przesądza o jego prawu do życia. Pytanie tylko dlaczego? Czyżby życie ludzkie przestało być najwyższą wartością? A może nasza wyobraźnia jest tak płytka, że nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić siebie w roli mordercy? Tak, mordercy. Właśnie tym terminem są opatrywani ludzie, którzy zabiją.

Nie przemawia do mnie prawo polskie, które zezwala na przeprowadzenie aborcji w wypadku ciąży będącej wynikiem przestępstwa. Rozumiem, że na przykład kobiety, które zostały zgwałcone chcą jak najszybciej o tym zapomnieć, a rosnący brzuch w tym nie pomaga, ale czy dziecko jest winne przestępstwu? Czy kobieta nie staje się takim samym przestępcą jak gwałciciel, lub jeszcze gorszym, bo przecież mordercą? Okrutnym jest odbieranie życia niewinnej, niczego nieświadomej, bezbronnej istocie.

Podobnie, choć już w mniejszym stopniu nie godnym pochwały jest uprzedmiotowianie nienarodzonych dzieci poprzez „wynajmowanie brzucha”. Niemożność posiadania własnych dzieci nie tłumaczy braku szacunku do dziecka jako człowieka. Nie przeczę, że rodzice, którzy się uciekają do tego typu przedsięwzięcia mają dobre intencje, ale dziecko to nie towar.

Często tymczasowa matka przywiązuje się do nienarodzonego dziecka, zaczyna je kochać, co jest naturalnym stanem rzeczy.  Jednak jest zobowiązana oddać je rodzicom, z którymi zawiązała umowę. Zaczynają się spory, wojna o dziecko, które to będzie największą ofiarą zaciekłych walk.

Zauważmy, że społeczeństwo mając możliwość wzajemnie sobie pomóc, nie korzysta z tego. Kobiety, które nie chcą swojego dziecka mogą wszak oddać swoje dziecko do domu dziecka, a rodzice, którzy pragną, a nie mogą mieć własnej pociechy mają możliwość zabrania wcześniej oddanego dziecka. Czemu więc uciekają się do sposobów krzywdzących nienarodzone dzieci?