JustPaste.it

Długa dobranocka dla dorosłych

O filmie "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"

O filmie "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"

 


Film jest miły dla oczu, mnóstwo w nim ciepła i przyjemnie się go ogląda. Mimo, że trwa grubo ponad 2 godziny, nie dłuży się. Opowiada historię życia Benjamina od narodzin do śmierci. Benjamin jest „inny” od wszystkich, bowiem urodził się jako starzec ok. 80 letni. Tak, też reklamowano ten film. Mnóstwo osób decyduje się oglądnąć ten film  z samego faktu wprowadzenie tej odwrotnej kolejności... Również byłem ciekaw jak będzie wyglądało dziecko w ciele 80latka i dalsze jego życie, a w dodatku Brad Pitt gra Benjamina! Muszę stwierdzić, iż nareszcie obróbki komputerowe przydały się na coś ciekawego. Brad Pitt wygląda przejmująco jako mały, rosnący staruszek o umyśle dziecka. Sceny w których chodzi o kulach są świetne. Pitt niemal cały czas gra rolę Benjamina. Początkowo trudno jest dostrzec go w Benjaminie ale to on, choć niesamowicie ucharakteryzowany.

Narracja w filmie jest spokojna. Można się zrelaksować i poświęcić poznaniu historii życia głównego bohatera. Tematem tego obrazu jest właśnie życie, jego istota.... A najłatwiej jest pokazać istotę życia, czyjąś historią życia. W gruncie rzeczy Benjamin, aż tak bardzo się nie różni. Po prostu z wiekiem młodnieje. Czeka go jednak podobny koniec w postaci utraty pamięci, oraz bliskich. Śmierć go dosięga jak każdego z nas.

Pewną ironią jest, że Benjamin przypadkiem zostaje podrzucony przez swojego ojca do domu opieki nad staruszkami. Rośnie i dojrzewa wśród starych ludzi, wychowywany przez czarną opiekunkę pracującą w zakładzie. Nie zwraca szczególnej uwagi na siebie. Ma bezpieczne i spokojne dzieciństwo. Jest kochany i szczęśliwy. Poznaje swoją przyszłą miłość życia, w postaci prawnuczki jednej ze staruszek mieszkających w ośrodku. Szybko się ze sobą dogadują. Uroczo jest oglądać, gdy oboje zawzięcie słuchają czytanej im bajki. On taka stara postać ale w środku małe dziecko...
Benjamin jest pogodną osobą. Przechodzi przez doświadczenia życia z prostodusznością i pokorą, bez skarg, czy utraty wiary w sens. Nie pyta dlaczego jest taki. Po prostu cieszy się, że żyje. Nikt nie sądził, że będzie tyle żył. W domu starców często ktoś odchodził. A do niego powoli dociera, że wcale nie umiera, że będzie żył, że dla niego życie się dopiero zaczyna...

Mocny wpływ na życie Benjamina z pewnością miał kapitan. Pojawił się w chwili dojrzewania głównego bohatera. Był jego najlepszym przyjacielem, kimś kogo potrzebował w tym okresie. Nauczył się od niego, że  to my sami nadajemy kierunek naszym działaniom.  Spotkanie z morzem przyczyniło się później do pokochania podróży i wysiłku z którym się ona wiąże, oraz dostrzeżenia piękna przyrody. Natomiast przygoda na wojnie, była nieocenioną lekcją życia, która wprowadziła Benjamina w dorosłość... Myślę, że ostatnie słowa kapitana na zawsze Benjaminowi zapadły w pamięć. I taki jest też ten film. W tych słowach została zawarta istota naszego życia. Jesteśmy „tu” możemy wiele rzeczy robić, możemy się buntować, oskarżać świat o niesprawiedliwość, jednakże gdy przyjdzie pora musimy się poddać, musimy umrzeć, czy też możemy już tylko umrzeć. Czyż takie właśnie nie jest nasze życie...? Wydaje mi się, że brak możliwości sprzeciwu wobec śmierci, miał być najbardziej wymowny w tym filmie – przynajmniej ja najbardziej na to zwróciłem uwagę. I rzeczywiście pozostaje w pamięci to przesłanie. Wszyscy umrzemy. W świecie ludzkim brakuje stałości, ale póki co żyjmy, korzystajmy z tego co jest dla nas dostępne, a przede wszystkim kochajmy...

Po wojnie Benjamin powoli uświadamia sobie, jak bardzo kocha Daisy, graną już odtąd przez Cate Blanchett. Miał już wcześniej kobiety, ale to ona jest jego miłością. Dostrzega się w tym momencie jak wiele z dzieciństwa rzutuje na resztę życia. Nigdy nie poznamy tak dobrze drugiej osoby jak właśnie wtedy, gdy znamy się z nią od beztroskich lat dziecięcych, gdy oboje jesteśmy jeszcze czyści od doświadczeń i wolni od ociężałości później uświadamianych sobie ograniczeń. Taki jest czar życia, który łatwo można uchwycić w tym obrazie.

Daisy zostaje tancerką i prowadzi dosyć swobodne życie. Jest młodą ceniącą niezależność osobą. Pewnego razu po pierwszym od dłuższego czasu spotkaniu chce zaciągnąć Benjamina do łóżka, jednak on ją kocha i nie potrafi stać się jej kolejnym kochankiem.

Niespodziewanie, ciężko chory ojciec Benjamina, który już wcześniej obserwował jego życie wyjawia mu swoją tożsamość. Razem spędzony wschód słońca nad morzem jest pewniejszą deklaracją akceptacji swojego ojca, niż wszelkie słowa. Bardzo ładna, prosta scena, która przyjemnie wprowadza zakończenie tego wątku.

Benjamin dostaje w spadku dobrze rozwiniętą fabrykę guzików i żaglówkę. Staje się niezależny finansowo i udaje się do Daisy. Z początku jest zawiedziony, że brakuje tej bezpośredniości jaka występowała w ich relacjach z dzieciństwa. Przykrym dla niego doświadczeniem jest, że w życiu jego najbliższej przyjaciółki nie bardzo jest miejsce dla niego. Daisy robi coraz większą karierę jako tancerka, a jej talent jest podziwiany również w europie. Po pewnym czasie nagły, groźny wypadek przerywa jej styl życia. Nie jest wciąż gotowa na związek z Benjaminem. Zaczyna jednak sama coraz bardziej odczuwać jak ważny jest dla niej i uświadamiać sobie, że go kocha. Mimo, że oboje prowadzili odrębne życia, to jednak więź z dzieciństwa przerodziła się we wspólną miłość. Przeżywają swoje najlepsze lata razem. Wspólnie spędzane dni są sielanką. Żyją sobą, swoim dotykiem, smakiem, zapachem. Są szczęśliwi i naprawdę blisko złączeni z sobą. Daisy trochę żałuje, że nie jest tak sprawna jak kiedyś, ale wspiera ją Benjamin, który zawsze jest gotów by ją pocieszać. I w tym momencie filmu można zauważyć, że w obliczu nie stałości naszego życia, przemijalności czasu, możemy mieć oparcie w bliskiej nam osobie. Ta druga osoba, którą kochamy jest lekiem na ten otaczający nas brak stałości, jest lekiem na przemijanie. Jak się jednak okazuje siła przemijania może okazać się silniejsza...

Owocem ich miłości jest córeczka. Wraz z nią pojawia się dylemat Benjamina – jak ma sprostać roli ojca, gdy robi się coraz młodszy. Nasuwa się nam myśl, że powinniśmy być wdzięczni, za to że starzejemy się, że możemy starzec się z naszą ukochaną osobą, a dzięki temu być dłużej z nią w ścisłym kontakcie. I o tym przypomina nam los Benjamina. Porzucenie przez niego rodziny wydaje się być czymś niekoniecznym. Trudno widzowi z początku się pogodzić z takim rozwiązaniem. Jednakże, gdy po 12tu latach wraca aby zobaczyć Daisy i córkę. Przytłacza nas dobrze widoczna różnica wieku. Można się spierać, czy właściwie postąpił, ale trzeba przyznać, że przez swój wygląd miałby spore problemy, aby być ojcem i mężem. Denerwowało mnie, że gdy po tylu latach znów się spotkali to trzymali taki spory dystans względem siebie. Kilkanaście minut temu była pokazana ich wielka miłość a tu nagle, taka oziębłość, zwłaszcza ze strony Daisy. Przychodzi jednak później do niego i spędzają razem noc. Wydaje się, że oboje są nieco zażenowani różnicą w wyglądzie swoich ciał. Okazuje się, że bezpowrotnie minął dla nich czas na zbliżenia i że Benjamin odchodząc miał chyba rację. Kilka lat po tym spotkaniu traci pamięć. Prawdopodobnie ma Alzhaimera. Daisy znów wkracza w jego życie i opiekuje się nim.

Końcówka filmu nie bardzo do mnie przemówiła . Niesmaczne jest dla mnie jak małe kilku letnie dziecko więzi w sobie starego schorowanego człowieka, a co dopiero niemowlę. Dziwne jest też dla mnie, że Benjamin kurczy się do rozmiaru noworodka. Według mnie lepszym rozwiązaniem byłoby zostawienie mu szkieletu i dalsze odmładzanie skóry.
Historia zegara i pana ciasteczko jakoś specjalnie nie zwróciła na mnie uwagi, ale miło ją było poznać.
Film ten jest bardzo udanym obrazem o życiu człowieka. Uwydatnia nam co jest ważne i jakie mamy możliwości z którymi należy się pogodzić. Opowieść ta pomaga nam  zrozumieć jak znaczące jest przemijanie. Cieszmy się z tego, że mamy szansę starzec się z kimś bliskim, że my mamy taką możliwość… Obraz potrafi na długo zapaść w pamięć.
Brad Pitt i Cate Blanchett stworzyli świetne kreacje.