JustPaste.it

Poradnik (nie) samobójcy cz. 2

ŚMIERĆ jest zaprzeczeniem ŻYCIA.

Nie ma na świecie nic tak złożonego jak osobowość samobójcy, bo co takiego człowieka może skłonić do morderstwa, w dodatku zadanego sobie, własną ręką?

Samobójcy to od wieków jeden z drażliwych tematów naszej jakże humanitarnej społeczności.

Kościół w swoich przykazaniach potępia samobójców, twierdząc że odbierając sobie życie odbieramy sobie możliwość wstępu do raju. Ale nic takiego nie mówią o morderstwie.

Jest to swoisty paradoks, bo czym różni się morderstwo samego siebie od kogoś innego? Owszem dopuszczamy samoobronę, ale ona i tak jest morderstwem.

Czy żal za grzechy nie wystarczy? Być może samobójstwo jest dla kogoś właśnie samoobroną. A tylko my nie wiemy przed czym dana osoba musi się bronić.

W kulturach arabskich samobójcy nie są potępiani,tak samo jak w kulturze chińskiej czy japońskiej. A podobno mamy jednego BOGA? Więc co?

W tym sęk, że nic. Nic nie jest tak naprawdę stałe i niezmienne. Nasze życie płynie i tylko od nas zależy czy będziemy tonąć, czy może unosić się z falą.

Podobno zdolność myślenia odróżnia nas od zwierząt, ale ślepa wiara odbiera nam ją, więc stajemy się zwierzętami, które wypełniają rozkazy innych. W ten oto jakże chwalebny sposób Kościół poradził sobie w średniowieczu, robiąc z nas marionetki.

Bóg i wiara są nam potrzebne ale nie zapominajmy, że to nie Bóg do nas przemówił ale człowiek.

To naszych praw przestrzegamy, nie boskich.

Tak więc pojęcie duszy jest względne. Więc popełniając samobójstwo możemy zabijać tylko samo ciało. Czy aby na pewno? Bo co jeśli mamy duszę? Na co skazujemy naszą świadomość pozazmysłową. na NICOŚĆ? A może dusza umiera wraz z ciałem?

Moim zdaniem mamy duszę, bo poco nam inaczej uczucia? Bez duszy bylibyśmy jak sztuczna inteligencja, jak roboty. To nie tylko rozum oddziela nas od zwierząt ale i nasze uczucia.

Pomijając Kościół i nasze społeczeństwo samobójstwo jest i będzie tematem tabu. Bo jeżeli przyznamy się że samobójstwo może być wyjściem to nic już nas nie powstrzyma. Zwłaszcza, że samobójcami często są dzieci. Dzieci które powinny bronić życia już przez sam fakt ich istnienia.

ŚMIERĆ jest zaprzeczeniem ŻYCIA.

Ale nasz jakże chwalebny Kościół propaguję życie po śmierci. Więc skłania nas do myślenia o śmierci, o tym co będzie potem a nie teraz. A liczy się właśnie TERAZ I TU. To nasze życie się liczy a nie koniec. Piąte przykazanie brzmi: NIE ZABIJAJ. Są to dwa proste słowa ale chyba nikt nie pojmuję ich znaczenia. Nie zabijaj istniejącego życia, w tym własnego, a może w szczególności własnego. Twórz i kreuj istniejący świat ale go nie niszcz. I tu się chyba Bóg przeliczył. Człowiek uwielbia niszczyć. A już na pewno istnienia ludzkie i nie tylko. Niszczymy naszą planetę, więc co tu mówić o życiu. Życie to w sumie nic. Nasz cały świat i społeczeństwo to jeden wielki grzech wobec życia. Przed samobójstwem powstrzymuje nas tylko świadomość nicości po śmierci. A więc gdy nasze życie staje się nicością to tylko śmierć jest wybawieniem. A nasze społeczeństwo reaguje potępieniem. Nie ma nic takiego jak jasno i konkretnie określone zasady, zawsze pozostaje element szarości. I tylko od nas zależy jak będziemy go interpretować. Kościół nie uznaje szarości ponieważ sam nią jest. Chce rządzić naszym życiem poprzez zasady. Zaś my chcemy rządzić Kościołem poprzez brak zasad, ale już od paru wieków jest remis. Kościół potrzebuje nas a my Kościoła, zaś samobójcy to nasza szara strefa, którą wszyscy potępiają, ale zarazem próbują usprawiedliwić w swoich oczach.

Ale na marnotrawstwo życia nie ma usprawiedliwienia ani przebaczenia. Życie to nasza jedyna niezaprzeczalna własność nas samych. Nikt nie powinien go marnować. Nie ważnie w jaki sposób.