JustPaste.it

Europejska wojna krzyżowa

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka postawił w sumie raczkującą jeszcze Unię Europejską na krawędzi nowej wojny ideologicznej — wojny „krzyżowej”.

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka postawił w sumie raczkującą jeszcze Unię Europejską na krawędzi nowej wojny ideologicznej — wojny „krzyżowej”.

 

Jednogłośnym wyrokiem z 3 listopada siedmiu sędziów ETPC orzekło, że wieszanie krzyży w klasach włoskich szkół publicznych to naruszenie „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz „wolności religijnej uczniów”. Według sędziów złamane zostały art. 2 pierwszego protokołu dodatkowego do europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz art. 9 tej Konwencji. Pierwszy z przepisów gwarantuje każdemu prawo do nauki oraz uznaje prawo rodziców do zapewnienia wychowania i nauczania zgodnie z ich własnymi przekonaniami religijnymi i filozoficznymi. Drugi gwarantuje wolność myśli, sumienia i wyznania. Trybunał uznał także, iż powódka, Włoszka Soile Lautsi Albertin, poniosła „szkody moralne” wywołane obecnością krzyża w szkole publicznej, do której uczęszczały jej dzieci. Z tego tytułu zasądził na jej rzecz 5 tys. euro odszkodowania od państwa włoskiego.

Sprawa trafiła do Trybunału, bo w 2002 r. kierownictwo szkoły odmówiło spełnienia żądania Albertin, która w imię świeckości państwa domagała się usunięcia krzyża z klasy jej dzieci. Stanowisko szkoły poparły włoski Trybunał Konstytucyjny (r. 2004) oraz Naczelny Sąd Administracyjny (r. 2006), których zdaniem krzyż jest symbolem historii i kultury Włoch.

Sędziowie ETPC uznali, że krzyż w klasie „może zakłócać spokój uczniów wyznawców innej religii lub ateistów, szczególnie jeśli są w mniejszości”, oraz że z wolności do wiary (art. 9) wynika wolność niewiary. Państwo zaś „ma się powstrzymać od narzucania wiary w miejscach, gdzie obywatele są od niego zależni”, zwłaszcza że obowiązuje je neutralność światopoglądowa w szkolnictwie publicznym.

Choć wyrok dotyczy Włoch, to jego konsekwencje mogą rozciągnąć się na całą Europę. Środowiska ateistyczno-lewicowe, tradycyjnie niechętne wartościom i symbolom chrześcijańskim, już zapowiadają wystąpienia z podobnymi roszczeniami w innych krajach europejskich.

Wyrok sprawił, że nie tylko we Włoszech, ale i w całej Europie obrońcy krzyża zwarli szeregi. Prezydent Lech Kaczyński w swoim przemówieniu z okazji Święta Niepodległości stwierdził, że „nikt nie będzie w Polsce przyjmował do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży”. Kategoryczny ton wypowiedzi naszego prezydenta każe wnioskować, że sprawa obecności krzyża w polskiej przestrzeni publicznej może się stać jednym z dominujących motywów nadchodzącej kampanii prezydenckiej. Czeka nas wojna jednocześnie „krzyżowa”, bo o krzyże, i domowa, bo Polaków jednego światopoglądu z Polakami innego światopoglądu. Tylko tego nam brakowało.

Aspekt prawny

Z prawnego punktu widzenia zdziwienie budzi uznanie, że obecność krzyża w klasie szkoły publicznej narusza przepis o wolności myśli, sumienia i wyznania, gdyż ten sam przepis za wolność tę uznaje również właśnie publiczne manifestowanie przekonań  religijnych. A czymże innym jest zawieszenie krzyża w przestrzeni publicznej, w której się przebywa?

Z kolei w Polsce powoływanie się na neutralność światopoglądową państwa musi być rozumiane w kontekście konstytucyjnego przepisu art. 25 ust. 2 o bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych. Z tym że owa bezstronność ma oznaczać nie tyle równe wyrugowanie z przestrzeni publicznej symboli religijnych wszelkich Kościołów, a — jak mówi dalej konstytucja — jedynie zapewnienie przez władze swobody wyrażania owych przekonań w życiu publicznym. Państwo bezstronne światopoglądowo to takie, które w rozsądny sposób toleruje w przestrzeni publicznej symbole różnych religii i nie zachowuje się stronniczo. Państwo, które usuwa każdy symbol, nie jest bezstronne. Bierze stronę ateizmu. I to ateizmu wojującego, który czuje się urażony kontaktem ze wszystkim, co ma religijną treść”1

Taki właśnie jest ateizm wojujący. Dziś próbuje zdejmować w szkołach krzyże ze ścian. Jutro przyjdzie czas na uczniów i noszone przez nich symbole religijne, krzyżyki na szyjach czy — w przypadku muzułmanek — czadory na twarzach. We Francji już teraz zakazuje się ich noszenia w szkole, żeby nie obrażać uczuć niewierzących. Czy aby na pewno tego chcemy w Polsce?

A co z przestrzenią publiczną? Tu zakaz eksponowania symboli religijnych doprowadziłby wkrótce do nakazu zdejmowania krzyży z dachów kościołów lub ich zasłaniania. Na Zachodzie już do tego dochodzi. Tego też chcemy? A co ze szkolną ekspresją innych światopoglądów niż religijny — pacyfizmu, anarchizmu, feminizmu itd.? Czy noszenie symboli tych różnych światopoglądów, np. pacyfek, też ma być zakazane w szkołach? A przywiązanie do zespołów muzycznych hołdujących określonym ideologiom, objawiające się u fanów noszeniem określonych strojów lub ich elementów czy fryzur — to też ma być zakazane w szkołach?

Swego czasu bardzo realnie groziło mi pobicie przez pierwszego lepszego przedstawiciela władzy za noszenie na ubraniu opornika — symbolu oporu przeciwko komunistycznej władzy. Czy teraz młode pokolenie chrześcijan ma się już zacząć obawiać przyszłych sankcji za noszenie krzyżyków na szyi? Zaznaczam: sam nie noszę, ale jeśli taka czyjaś wola, to co mi do tego? Jeden nosi krzyżyk, inny pacyfkę, a jeszcze inny pejsy. Czy to ma komuś przeszkadzać w uczeniu się matematyki w szkole?

Aspekt biblijny

Z religijnego punktu widzenia zwłaszcza chrześcijanie powinni wiedzieć, że drugie przykazanie biblijnego dekalogu — najczęściej kompletnie im nieznane — mówi: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią. Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył (...)”2.

To przykazanie zakazuje bałwochwalstwa, czyli oddawania czci przedmiotom (choćby przedstawiającym Boga) lub Bogu za pośrednictwem takich przedmiotów. Nie powinno się więc zamieniać kultu Boga na kult jakiegokolwiek przedmiotu, nawet krzyża. Krzyż może być symbolem chrześcijaństwa, ale nie powinien być przedmiotem chrześcijańskiego kultu3.

W tym kontekście nie powinno więc dziwić, że mogą znaleźć się nawet chrześcijanie, którzy do orzeczenia Trybunału odniosą się ze zrozumieniem i akceptacją, tak jak zrobili to na przykład włoscy waldensi i metodyści4.

Pan Jezus zachęca swoich naśladowców nie tyle do wieszania krzyża na ścianach czy noszenia go na szyjach, co raczej do brania na siebie swojego krzyża codzienne: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie”5. W świetle tych słów krzyż to symbol nieustannego uniżania się, samowyrzeczenia, poświęcania się dla innych. Bo tak na ziemi żył Pan Jezus. Krzyż to również symbol prześladowań, niesprawiedliwych oskarżeń, szyderstw, których na tym świecie doświadczają prawdziwi naśladowcy Chrystusa6. To jest prawdziwe noszenie krzyża.

Na uwagę zasługuje również fakt, że usunięcia krzyży z przestrzeni publicznej domagają się głównie osoby, które jednocześnie są zwolennikami aborcji i eutanazji. Krzyż jest dla nich symbolem „zniewolenia”. W jego obecności czują się zniewoleni normami i wartościami moralnymi głoszonymi przez Tego, który na nim umarł. Chcą być od nich wolni. Chcą swobody w zabijaniu nienarodzonych dzieci i „bezproduktywnych” starców. Obecność tych wartości w społeczeństwie — których symbolem jest krzyż — jest im ustawiczną przeszkodą, którą trzeba pokonać. Krzyż to symbol miłości Boga do człowieka i bezwzględnej wartości każdego człowieka, także tego starego, biednego, wyzyskiwanego i nienarodzonego.

Po której stronie stanąć w nadchodzącym konflikcie ideologicznym? To kwestia sumienia. Osobiście w stanowiskach obu stron sporu znajduję elementy, które do mnie przemawiają. Ale choć nie podoba mi się często instrumentalne traktowanie krzyża przez niektórych polityków i duchownych, posługiwanie się nim niczym narzędziem geodety do oznaczania należnego sobie terenu (gdzie stanie krzyż, tam zaraz musi stanąć kościół), to jednak jeśli jego obecność w miejscu pracy lub nauki zaspokaja czyjeś potrzeby religijne, nie będę się temu sprzeciwiał. Nie chcę zdejmować krzyża ze ścian razem z tymi, dla których symbol miłości i poświęcenia jest znienawidzonym symbolem zniewolenia i przeszkodą do realizacji ateistycznej wizji Europy.

Andrzej Siciński

[Artykuł ukaże się w grudniowym numerze miesięcznika "Znaki Czasu"].

-------------------------

1 Marek Błaszkowski, O fundamentach „moralności ateistycznej”, w: http://marekblaszkowski.salon24.pl/138784,o-fundamentach-moralnosci-ateistycznej [dostęp: 20.11.2009]. 2 Wj 20,4-5 Biblia Tysiąclecia. 3 Znakomitym przykładem jest tu historia Nehusztana, jak Izraelici z czasem nazwali drewniany drąg, na którym Mojżesz z polecenia Boga umieścił rzeźbę miedzianego węża. Podczas plagi wężów, które na pustyni śmiertelnie kąsały Izraelitów, spojrzenie na owego węża ratowało życie ukąszonym (zob. Lb 21,8.9). Wąż wywyższony na drzewcu symbolizował mającego nadejść Zbawiciela (zob. J 3,14). Z upływem lat Izraelici zaczęli traktować miedzianego węża już nie jako symbol, ale nadali mu imię Nehusztan i zaczęli czcić. Bóg uznał to za grzech i kazał go zniszczyć (zob. 2 Krl 18,4). 4 Zob. Piotr Timus, Ewangelicy włoscy popierają decyzję Trybunału, w: http://www.ekumenizm.pl/content/article/20091112012321154.htm [dostęp: 20.11.2009]. 5 Łk 9,23. 6 Zob. Mt 5,10-12.