JustPaste.it

Emocje podpowiadają nam, co zmienić w życiu

W Tarnowie Klub Coachingu i Rozwoju Lilianny Kupaj jest oazą, w której uczestnicy zajmują się bardzo ważnymi sprawami, o których zwykle zapomina się w codziennej krzątaninie.

W Tarnowie Klub Coachingu i Rozwoju Lilianny Kupaj jest oazą, w której uczestnicy zajmują się bardzo ważnymi sprawami, o których zwykle zapomina się w codziennej krzątaninie.

 

Prześmiewczo mówi się, że na medycynie znają się wszyscy. Takich dziedzin jest oczywiście więcej – piłka nożna, polityka, pogoda itd. „Znać się”, czyli mieć swoje zdanie, swój pogląd, swoją receptę. A jak jest z emocjami? Oooo – na tym, to już na pewno wszyscy się znają, bo przecież każdy je przeżywa. Ale czy na pewno znamy na emocjach? Czy potrafimy właściwie je przeżywać, nazwać a nawet zmieniać, „pracować nad nimi” jak to się fachowo nazywa. Temu tematowi było poświęcone drugie spotkanie tarnowskiego Klubu Coachingu i Rozwoju Lilianny Kupaj.

Zacznijmy od komplementów. Czy je lubimy? Jaaasne! Każdy, wszędzie i jak najwięcej! Ale czy umiemy je przyjmować? W czasie spotkania zrobiliśmy ćwiczenie na prawienie sobie komplementów. Jedni pąsowieli, inni wzbraniali się, wręcz zaprzeczali pochwałom. Tylko nieliczni POTRAFILI je przyjąć dobrze. To znaczy ucieszyć się nim - bez fałszywej skromności
i podziękować za miłą ocenę wyglądu, ubioru, zachowania. Komplement wywołuje emocje. Dobre emocje. Tymczasem tyle z tym kłopotu! Często zażenowania, zmieszania. A czasami nawet podejrzeń o złe intencje! „Co ta cholera ode mnie chce, skoro jest dla mnie taka miła”? Nie zadawali Państwo sobie nigdy takiego pytania?

Skoro słabo sobie radzimy z dobrą emocją wywołaną komplementem, to, co dopiero mówić o „kontaktowaniu się” ze złymi emocjami? Jeżeli spotkało nas coś przykrego, to jak na to reagujemy? Oczywiście bardzo różnie – w zależności od charakteru. Od gwałtownego uzewnętrznienia swojej reakcji do ucieczki w głąb siebie. Przeważnie każdy ma swój sposób mierzenia się ze złymi emocjami. Tylko niestety przeważnie jest to tylko odmiana ucieczki. Staramy się o czymś „zapomnieć”, „odłożyć na półkę”, ‘nie- myśleć”. Zlekceważyć ( ach – nic takiego się nie stało) lub usprawiedliwić ( mam dziś zły dzień).

Robimy, więc prawie wszystko, oprócz tego, co powinniśmy. Bo emocje trzeba po prostu przeżyć. Pierwszą umiejętnością jest ich nazwanie. Najczęściej nie zastanawiamy się głębiej, co się z nami dzieje. Jest nam dobrze albo źle, jesteśmy smutni albo radośni. To tak jakbyśmy powiedzieli, że auta dzielimy na małe i duże. Wystarczy do dobrego zdiagnozowania, z jakim samochodem mamy do czynienia? A gdzie opis marki, modelu, rocznika, pojemności silnika? Poza tym to samo nie jest tym samym dla każdego. Dla europejczyka małe auto to ekonomiczny pojazd, którym łatwo się poruszać w mieście. Dla Amerykanina – zabawka dla dzieci. Dla Peruwiańczyka kupa złomu, w której silnik zatrze się przy pokonywaniu pierwszego podjazdu.

Jak już uda nam się dokonać tej – okazuje się – trudnej sztuki nazwania emocji musimy ją przeżyć. To znaczy dać się nią zawładnąć. Wiedzieć, co robi z naszym ciałem ( zaczerwienienie, pot, grymas twarzy). Zaakceptować je, – czyli nie popełniać wspomnianego już wcześniej błędu lekceważenia, racjonalizacji, usprawiedliwienia czy ucieczki. A potem – skoro to zła emocja – pozbyć się jej! Wypuścić jak powietrze z balonu, jak parę z nadmiernie obciążonego kotła.

A jeżeli tego nie zrobimy? No cóż, wtedy nie-przeżyte właściwie emocje dokuczają nam latami. Kumulują się, nawarstwiają a to prowadzi albo do niekontrolowanego wybuchu( dlaczego ja tak bardzo z błahego powodu nakrzyczałem na dziecko?), albo do wypalenia emocjonalnego.

Wszystko, co tutaj napisałem zapewne jest bardzo odległe od codziennego życia każdego z nas. Tym niemniej – tak jak w oazie – dwadzieściorgu kilku osobom, którzy spotkali się w tarnowskim Klubie Coachingu i Rozwoju Lilianny Kupaj, bite trzy godziny zajęła rozmowa na ten temat. Na dzielenie się swoimi sposobami na radzenie sobie z emocjami, podsuwanie sobie autorów
i tytułów lektur, które mogą pomóc w rozumieniu siebie i świata wokół nas.

Dużo mówiono również o relacjach między myślami i emocjami. Najlepiej wytłumaczę, w czym rzecz na konkretnym przykładzie, ale już zaczerpniętym ze Szkoły Coachingu Lilianny Kupaj. Otóż trenerka zaprezentowała nam dwie scenki, prosząc o komentarze. W pierwszej stanęła na krześle
w dumnej, pomnikowej pozycji ( proszę to sobie wyobrazić – reszta zgromadzonych dalej „normalnie’ siedzi na krzesłach). Mówiono: „rycząca czterdziestka”, „wyzywająca kobieta”, „ ale laska”, „durna”. Potem trenerka wzięła mazak i udawała, że pisze po ścianie sali wykładowej. Najdosadniej ocenił to piszący te słowa: „pizgło jej”. Inne oceny też nie były przychylne – od pełnego zbulwersowania się, do podejścia do sprawy z przymrużeniem oka, na tej zasadzie, że „trenerka zachowuje się ..hmmm …niekonwencjonalnie. I czemu miały służyć te prowokacje? Otóż trenerka po prostu zdjęła buty i stanęła na krześle. Wzięła mazak i zaczęła pisać. Na tym polegały te „wydarzenia”. Cały ładunek emocjonalny, które one wywołały to już interpretacja. To ona wywołała nasze emocje. Małe dziecko wcale nie byłoby zbulwersowane tym, że ktoś pisze na ścianie – samo często to robi…Tak, więc najczęściej świat wokół i zdarzenia są neutralne. To nasze doświadczenie, przeżycia, wzorce, wartości powodują, że „coś” wywołuje w nas emocje.

Jedna z uczestniczek klubowego spotkania – Ala – dzieląc się swoimi doświadczeniami w pracy nad emocjami powiedziała, że dla niej jedną z ważniejszych spraw jest to, co jej przeżywana emocja chce jej powiedzieć. Nie tylko skąd się wzięła, jak wpływa na nas, jak sobie z nią radzimy, ale także, CO OZNACZA, co nam podpowiada. I przyznam się, że osobiście po raz pierwszy spojrzałem na emocje od tej strony. Na INTENCJE emocji. Lilianna Kupaj w materiałach, które przygotowała nam na klubowe spotkanie przygotowała nam wręcz mini-leksykon drogowskazów, jakie dają nam emocje. Przykładowo złość mówi nam: „ działaj, musisz mieć siłę, trzeba coś zmienić”, frustracja – „zmień podejście”, zazdrość – „zadbaj o swoją wartość”, strach – „przygotuj się, bądź ostrożny”, zmęczenie – „szukaj motywacji”, radość – „ucz się nowych rzeczy, wykorzystaj energię”.

Jeżeli ktoś ma ochotę pobyć w takiej oazie rozmowy o rzeczach bardzo ważnych ale często lekceważonych będzie miał okazję 21 grudnia. Szczegóły na stronie www.fbszkolenia.pl Wstępnie ustaliliśmy, że wiodącym tematem będzie WDZIĘCZNOŚĆ. Czyż to nie piękny temat tuż przed świętami Bożego Narodzenia?

Artur Kubanik