JustPaste.it

Moja pierwsza miłość...

Bardzo osobiste opowiadanie.Zdrada,łzy,pierwsze zauroczenie...

Bardzo osobiste opowiadanie.Zdrada,łzy,pierwsze zauroczenie...

 

-Co teraz mamy za lekcję?
-Biologię z tą nową praktykantką.
-Czyli będzie luz-cieszyły się Kinga z Leną.
-Jak na moje oko ona jest spoko,nawet się polubiłyśmy-powiedziała Estera.
-Znasz ją?-dopytuje się Sylwia.
-Nie zrozumcie tego źle.Ona po prostu chodziła do klasy z bratem Brunona.Przynajmniej tak twierdzi.
Nagle oto na szkolnym holu pojawia się Maja.
-O wilku mowa-zauważyła Lena.
-Estera możemy porozmawiać?Muszę Ci coś powiedzieć.-Oznajmiła z smutkiem w głosie.
-Tu i teraz?-Nie ukrywała zaskoczenia Estera.
-Wiesz co najlepiej wejdźmy do klasy...-odpowiedziała
-Nie strasz mnie,powiesz mi w końcu o co chodzi?-W głosie Estery pojawiło się zdenerwowanie.
     Gdy weszłyśmy do klasy na ów rozmowę nic już nie pozostało takie samo.Wyżej wymieniona biologica okazała się pracownicą biura detektywistycznego.Powiedziała mi ,że wynajęła ich kochanka...mojego chłopaka.Chciała się spotkać.Pojechałyśmy więc do siedziby detektywów.Nie miałam pojęcia dlaczego to z nią mnie zdradził.Jego kochanka okazała się starszym ode mnie o dwanaście lat próchnem z mnóstwem tapety na mordzie,która i tak nie ukryła wszystkich zmarszczek. Resztą jej makijaż również pozostawiał wiele do życzenia.Oczy miała pomalowane tak,jakby ktoś przyprawił jej śliwę.Jak na moje oko usta miała powiększone dzięki specjalnemu zabiegowi.Osobiście uważam,iż wyglądała jak z horroru,niczym potwór.Co ona miała czego mi brakowało?Była łatwa.Znając takie lubiła z byle kim,byle gdzie.Tak oto zaczyna się moja historia.
     Okazało się,że miała powód,aby ingerować w mój związek z Brunem.Powiedziała mi o swojej ciąży i o tym kto jest ojcem jej jeszcze nienarodzonego dziecka.Po pięciu minutach nie wytrzymałam.Musiałam wybiec.Uciekłam.To wszystko mnie przerosło.Nie miałam pojęcia co teraz będzie,nie chciałam wierzyć w to czego się dowiedziałam.Szłam ulicą,prosto przed siebie.Nie zważałam na nic.Na przejściu wydawała mi się,iż nie mam czasu czekać,prawie potrąciłby mnie samochód.Na szczęście skończyło się na zatrąbieniu.Postanowiłam pójść do domu,szybko pod pozorem nauki do sprawdzianu się zamknęłam.Tak naprawdę rzuciłam plecak z całej siły w kąt.Teraz tylko w swoim pokoju,z kartką papieru w ręce czułam się bezpiecznie.W tym miejscu mogłam odciąć się od świata,wszystko przemyśleć.Na magicznej kartce skreśliłam następujące słowa:

''Na zawsze smak Twych ust i uścisk Twej dłoni,
pozostanie w mojej pamięci.
Nie odbierzesz mi wspaniałych wspomnień,
kiedy szliśmy objęci,trzymaliśmy się za ręce.
Dałeś mi tak wiele,że uwierzyłam w siebie,
nigdy o mnie nie zapominałeś.
Byłam w stanie z Tobą uciec na koniec świata,
chciałam oddychać tym samym powietrzem co Ty.
Dlaczego na koniec tak mnie skrzywdziłeś,
czego skutkiem jest rana w moim sercu?''

     Zawsze gdy coś w moim życiu się działo sięgałam po nią do szuflady.Kartka papieru ma to do siebie,że nie zdradzi,nie skrytykuje.Dzięki temu,że coś napisałam było mi lepiej,lżej.

Pisanie przerywa pukanie do drzwi.
Estera-nie słyszysz,że ktoś się dobija.
-Otwórz-prosi babcię młoda dziewczyna.
-To i tak pewnie do Ciebie...Estera Bruno przyszedł.
-Nie ma mnie dla niego.
Dziewczyna chowie szybko wiersz.
Za późno chłopak stał już w drzwiach jej pokoju.
-Nieładnie tak mnie unikać.
Spod poduszki ukazuje się zapłakana twarz.Estera zaczyna rzucać poduszkami w ukochanego.
-Ty świnio jak mogłeś mi to zrobić! Wynocha! Nie chce Cię znać! Nie pokazuj mi się na oczy. Między nami wszystko definitywnie skończone!
-O czym Ty mówisz? Co w Ciebie wstąpiło? Możesz mi to wytłumaczyć?
-Co? Ja Tobie? Chyba coś Ci się pomyliło! To nie ja Cie okłamywałam.Ty pieprzony bigamisto!
-Skąd wiesz?
-No pięknie,nawet nie zaprzeczysz...Jaka ja byłam głupia.Gdzie ja miałam oczy.Jednak miłość jest ślepa.
-Musimy porozmawiać.
-Teraz? Nie mam z Tobą o czym rozmawiać.Będziesz miał dziecko z inną także wybacz.
-Ona to przede mną ukryła.Sam wiem o tym od niedawna.Będę płacił alimenty na dziecko.Chce być z Tobą i tylko na tym mi zależy.
-Żałosny jesteś.Przecież to nie ma sensu.Między mną a Tobą zawsze będzie stała tamta kobieta i dziecko.Nie chce tego.Nie rozbije rodziny.
-Ona nigdy nie będzie moją rodziną.
-Co jeżeli dziecko urodzi się chore? Ponadto skoro zdradziłeś mnie z nią to zdradzisz z inną i nie mam zamiaru tego znosić.Naprawdę teraz wyjdź!
-Jeszcze porozmawiamy...
-Wynocha powiedziałam-Estera wypycha ukochanego,trzaska drzwiami.
      Po jego wyjściu rozpłakałam się jeszcze mocniej.Nadal go kochałam,miałam wspomnienia w których był tylko on i ja.Nic więcej się nie liczyło.Bruno wydawał się inny,lepszy,ciekawszy niż inni chłopacy w jego wieku.Jego twórcze wnętrze przykuwało uwagę,było hipnotyzujące.Wrażliwość nie kolidowała z tym,iż umiał walczyć o swoje.Miał swój świat,który mnie ciekawił,do którego mnie zaprosił i stałam się jego częścią.Całował jak mało który,niczym przystojny aktor będący bożyszczem nastolatek.Gdy jego usta zbliżały się do moich serce biło o wiele szybciej,jak szalone.Było obojętne czy ktoś na nas patrzy czy też nie.
Gdy miałam dużo obowiązków w domu,musiałam się uczyć rozumiał to,że jestem sama z babcią.Musiałam sobie radzić.Często przyszedł i pomógł.Jednak w szoku byłam gdy usłyszałam w radiu piosenkę zadedykowaną dla mnie.Ponadto na antenie zadeklarował,że tylko ja się liczę .Spojrzał na mnie jak na źródło inspiracji,potraktował jak muzę.Ułożył tak piękny i szczery wiersz miłosny,że nawet prowadzącemu audycję bardzo się spodobał.Odtąd byłam postacią z jego wierszy,kimś więcej niż dotychczas.Dzięki czemu mogłam bardziej poznać siebie a Ziemi pozostało jakieś wyobrażenie o mnie.Oczywiście zadzwoniłam do niego z podziękowaniami.Skromnie udał,że to nie on,że nic o tym nie wie.Rozmawialiśmy godzinami.
Na pierwszą randkę chciał mnie zabrać do kina.Spytałam więc czy idziemy na film bo nie trzeba za dużo się odzywać.Wtedy zmienił strategię.Okazało się,że zwykły spacer po parku był cudowny.Gdy doszłam na umówione miejsce czekał na mnie z kwiatami i czekoladkami.Te drugie mógł sobie odpuścić bo wyglądałabym jak hipopotam,jednak kwiaty były przepiękne.Róże,które w większości były jeszcze w pączkach długo były ozdobą mojego pokoju.Można nawet rzec,iż nasza znajomość rozwijała się razem z nimi.Rozkwitała niczym piękny,niewinny i niczym się skażony kwiat lotosu...Potem wybraliśmy się na lody.Lubiliśmy inne smaki,jednakże podzieliliśmy się karmiąc się wzajemnie.Rozmawialiśmy na wiele tematów;o ludziach spotkanych w parku,swoich planach,filmach.Były również momenty w których milczeliśmy wspólnie we dwójkę,jednakże spojrzenie zdradzało wszystko.Miałam wrażenie,że znam go od zawsze.
       Postanowiłam jednak dosyć szybko zakończyć spotkanie aby chłopak miał miał poczucie niedosytu i umówił się ze mną znowu.Ponadto chciałam aby te spotkanie pozostawiło po sobie jak najlepsze wrażenie.
       Co mnie skłoniło do umówienia się z nim?Już Wam opowiadam.Pomagałam z przyjaciółkami układać książki w szkolnej bibliotece.W ręce wpadł mi tomik wierszy...autorstwa Brunona.Przeczytałam go,napisałam SMS-a.Miałam już pretekst.Pogratulowałam mu.
Jego wiersze były cudowne.Znalazłam w nich konkretną hierarchię wartości,realistyczne podejście do życia,które czasem daje nam w kość a czasem szansę na realizację marzeń.Ponadto dziewczyny mnie namówiły mnie żebym go poznała. Do dziś pamiętam tą sytuację,kiedy jego kolega podszedł do mnie w autobusie.

-Nareszcie wyjazd do kina.Będzie ekstra.Ciekawe kto jeszcze jedzie?
-Mi to obojętne.Ważne że zobaczę ciekawy film..
-I ominą Nas dwie matmy...-ucieszyła się Sylwia
-Na co wszyscy zgodnie Huuurrrra!
-Ale zwała,patrzcie kto idzie...-jak zwykle Lena miała coś do powiedzenia.
-Cześć to numer do mojego kolegi,przeprasza że nie podejdzie lecz jest nieśmiały.Chcesz to napisz.Na pewno odpisze bo mu zależy.
-Spoko,dzięki.-Estera bierze numer dla świętego spokoju.
-Pokaż-mówią podekscytowane dziewczyny
-Tu na serio jest ten numer....No i po mnie...a miał być super dzień...Niech mi dadzą spokój-rozczarowała się Estera
-Napisz do niego,co Ci szkodzi...-przekonuje Lena.
-Na razie nie bo do jego SMS-a zleci się więcej ludzi niż potrzeba.Z resztą mi się nie nudzi żeby po jakiś kolesiach wypisywać.
-Ja na Twoim miejscu rozegrałabym to po południu...I będziesz mogła jutro rano zdać Nam relację..-podsumowała Kinga.
     Okazało się,iż nie wiedziałam o sytuacji która wydarzyła się kilka dni prędzej.Dopiero przed seansem w kinie dowiedziałam się że Bruno z Błażejem wypytywali o mnie Lenę.Tak więc na jego tomik nie trafiłam przez przypadek.Wszystko zaplanowały moje koleżanki chcąc mnie zeswatać.

Mimo wszystko nie zatraciłam wiary w płeć przeciwną.Gdzieś tam jest ta duga połówka.Muszę tylko na nią trafić,cierpliwie czekać.Nic na siłę.