JustPaste.it

Pomówienia

Porównanie pomówień w Stanach i w Polsce.

Porównanie pomówień w Stanach i w Polsce.

 

 6af6149308c0fd76e1ca17a23f11fe34.jpg

    Gigantyczną karę (5 mln dolarów) na "Wprost" nałożył amerykański sąd. Za co? Otóż tygodnik sugerował, że rodzina Cimoszewiczów dokonała nielegalnej transakcji kupna i sprzedaży akcji PKN Orlen. Szef "Wprost" nie kwestionuje wyroku, ale uważa, że "wysokość odszkodowania jest nieuzasadniona i rażąco wygórowana".
     Polscy prawnicy twierdzą, że amerykański sąd może sobie zasądzać kwoty jeszcze bardziej kosmiczne a polskie podmioty i tak będą ignorować wezwania do ich zapłaty.
     Trójmiejski profesor na szkolnym portalu pomówił dziennikarza, że ma trzy konta, publicznie ogłosił go kłamcą, sfałszował podpis pod cudzym komentarzem, poszydził sobie z przysięgi studenckiej oraz zamieścił wulgarnawy a seksistowski dowcip.
     Kiedy dziennikarz opisał, omówił i skrytykował owe nieetyczne postępki akademickiego nauczyciela, tenże natychmiast zlikwidował swoje konto i wizerunek (fotkę) z portalu, poinformował swoich popleczników, że idzie ze sprawą na policję i że przekazuje ją w ręce swego prawnika, który zainicjował proces w sądzie w Gdańsku (tak, to jest to miasto, w którym obalono monopol na informację). Ponadto zażyczył sobie, aby krytyk jego postawy skasował wszystkie krytyczne artykuły z internetowej przestrzeni, przeprosił go za naruszenie czci i godności osobistej na wszystkich portalach, na których zamieszczono krytykę oraz wpłacił mu na konto odszkodowanie w wysokości ok. 6 tys. dolarów.
     Niby uczony człowiek, a jednak nie traktuje poważnie aforyzmu Ignacego Krasickiego - "Prawdziwa cnota krytyk się nie boi" (motto wielu materiałów satyrycznych na tematy aktualne).
     Można się zastanowić, czy dla dziennikarza 6 tys. dolców jest mniejszym czy większym wydatkiem, niż 5 mln "zielonych" dla koncernu prasowego, jednak nie bez znaczenia pozostaje fakt, że "Wprost" nie opisał prawdy (i tego nie neguje; ma jedynie wątpliwości co do ogromu kary), natomiast dziennikarz na portalach opisał prawdziwe wydarzenia, choć bardzo niewygodne dla wykładowcy.
     Ciekawe będzie porównanie obu spraw i wyroków niezawisłych sądów (w USA i w Polsce). Może bowiem dojść do kuriozalnej sytuacji, kiedy to winny koncern nie zapłaci ani dolara, zaś internetowy dziennikarz zapłaci tysiące dolarów, choć w sposób rzetelny opisał bezczelne postępowanie akademika.
     PS Parę tygodni temu poinformowano, że 48-letni pijak podał się za swojego brata podczas wypisywania mandatu, za co grozi mu 5 lat więzienia. Ile lat grozi wykładowcy za fałszerstwo w internecie i za pomówienia? Czy tym również zajmie się nasz sąd?