Nie wolno zabraniać ludziom wiary, ale stworzeni na wzór i podobieństwo tego w którego wierzą są prymitywni, nadużywają więc zaufania i władzy którą sprawują.
Ostatnie zacienienie.
Ostatnie, skuteczne zacienienie odbyło się dokładnie 9 m/cy i 9 dni przed narodzeniem się Jezusa, zwanego też Chrystusem. Zacienioną osobą była nieletnia Maryś, córka św. Anny. Anna zaś była żoną św. Joachima i w wielu pozabiblijnych źródłach mówi się, że św. Joachim był jej, czyli Marysi ojcem. W kręgach pro-religijnych jej ojcem jest nieznany z widzenia, a tylko ze słyszenia Duch Święty i tak samo nieznany nam Pan, ich Bóg, tzn., Bóg ewangelistów. Wcześniej Duch Święty przyczyniał się do skutecznego zacienienia tylko niepłodnych niewiast – pań starszych wiekiem – ale tych, które miały mężów, którzy z kolei pomagali Duchowi w skuteczności stosowania tej metody. Nikt poza nimi dwoma, tzn. Duchem i mężem nie pomagał w zacienianej danej niewiasty. W źródłach kościelnych, Anna, matka Marysi jak i sama Maryś okazały się wyjątkami. Anna była zacieniona bez udziału męża, św. Joachima w skutek czego Maryś urodziła się bez grzechu. W przypadku Marysi tylko to było inaczej, że ona nie miała jeszcze męża, była jeszcze dziewicą. Poza tym była nad wyraz młoda, a na dodatek nie miała żadnych oznak niepłodności, więc z biologicznego punktu widzenia zacienienie nie miało żadnego sensu, a jednak, czy raczej mimo wszystko, została zacieniona. Jej zacienienie to niezaprzeczalna zasługa nie tylko Ducha Świętego, ale i Pana (o czym już była mowa), który maczał w tym swój palec. Szkoda tylko, że ta Marysia była nieletnia i miała coś około lat 12,5. Świadczy to o bardzo wybrednym charakterze Pana, Boga waszego, może naszego, czy też innych, który najpierw posłał do niej zwiastuna Gabriela, a potem Ducha Świętego (o sobie nic nie wspominając).
Zacieniając dostarczył na przyszłość przykładu biskupom i niższym rangą wikariuszom w ten sposób poczętego, i znanego tylko z Ewangelii chłopca Jezusa. W tamtym czasie prawo nie zakazywało trzebienia, bo chociaż u Żydów nie trzebiono, to Palestyna tamtego czasu podlegała już pod Rzym, a Domicjan, który tego zakazał jeszcze się nie narodził. Moim zdaniem ten, kto zacieniał nieletnich powinien podlegać karze trzebienia, szczególnie wówczas gdy poczynano sobie w ten sposób bez zgody rodziców czy też opiekunów. W czasach znacznie późniejszych taka zgoda była wymagana. Mamy tutaj świadectwo księżnej mazowieckiej, która w „Krzyżakach” H. Sienkiewicza, w tomie I, rozdziale II, mówiła, „Słuszna, abyście jedli z jednej misy z Danusią, ale nie przystępuj jej nóg pod ławą ani też trącaj ją kolany, jak czynią inni rycerze, bo zbyt młoda”. Później, na samym końcu rozdziału VI, ta sama pani powiedziała: „Zrękowiny uczynię zaraz (…) ale pokładzin bez ojcowej woli Juranda ze Spychowa nie dopuszczę”. Duch i Pan żadnej zgody nie mieli, a Marysia była jeszcze nieletnia, więc powinni takiej karze podlegać. Już wcześniej można chyba było zastosować taką formę kary wobec tego, o którym jest mowa w Biblii w kontekście budowania wieży Babel za to, że obawiając się siły stworzonego przez siebie ludu pomieszał mu język. Przyjmujemy to zdarzenie bezkrytycznie, jednak powinniśmy zwrócić uwagę na fakt, że obawiał się tej siły nie kto inny tylko sam Wszechmocny. Wieży Babel nie budowano bez powodu. Tamtemu ludowi wieża była bardzo potrzebna, ponieważ było to zaraz po potopie i byli oni porozrzucani (wewnątrz złotego półksiężyca), więc aby się nie pogubić budowali wieżę, którą można było widzieć z daleka. Mieszając im język Pan, ich Bóg bardzo im przeszkodził, a zatem zaszedł im za skórę. Myślę, że gdyby mimo wszystko udało się im dokończyć budowlę, toby złapali go za nogi i najpewniej niechybnie ucałowali je z namaszczeniem, a potem ściągnęli na ziemię i, wytrzebili. Wtedy on, Bóg ich, wasz, nasz, już od dawna właściwie nas wszystkich, tzn. całego ziemskiego ludu, zamiast mówić do Mojżesza z krzaku ognia, to na wzór późniejszych papieskich kastratów bardzo popularnych w ich chórach kościelnych, śpiewałby do niego sopranem. Taka kara była przecież powszechna w nieodległej Asyrii. Nie spłodziłby też Jezusa, który w kołach mających dobre koneksje z niebem i Watykanem, a zatem dobrze poinformowanych, zwany jest Chrystusem, o czym już mówiłem.
Jako Polak, mam do Ducha Świętego duże pretensje o to, że nie zacienił Anny Jagiellonki. Była przecież, jak nazwał ją prof. P. Jasienica – ostatnią z rodu – a przy tym była już starsza kiedy wyszła za mąż za Stefana Batorego zwanego Stefanem I, a Duch Święty miał w tych sprawach niewątpliwą wprawę. Wtedy, być może mielibyśmy Stefana II i, dalszą tolerancję religijną, bo Stefan I choć katolik wspierający jezuitów był jednak bardzo tolerancyjny. Problem w niebie był chyba w tym, że Pan Bóg, jako katolik – a że nim jest, jestem święcie przekonany – nie posłał do niej Ducha Świętego ponieważ obawiał się, że wtedy nie rozwijałby się w Polsce katolicyzm jezuicki, a wówczas tolerancja religijna była u nas zbyt duża jak na jego wyznanie, a zatem utrata wpływów w tym, i z tego kraju byłaby przez niebo, i Watykan nieodżałowana. Na pewno w czasach późniejszych nie rozebrano by Polski, ale na tym Panu Bogu nie zależało i do dziś nie zależy, a jedynie na zbawieniu dusz, a zatem ciągłym utrzymaniu jezuickiego katolicyzmu. Pamiętajmy wszakże, że urzędujący w Rzymie generał zakonu jezuitów zwany jest przecież czarnym papieżem i myślę, że działalność tego zakonu jak i watykańskiego wywiadu jest ze swojej dobroczynności powszechnie znana społeczeństwom krajów chrześcijańskich i nie tylko im.
Dzisiejsze próby zacieniania przez wikariuszy Chrystusa przynoszą tylko efekty zacieniającym, czyli osobiste. Panu Bogu i Watykanowi nie przynoszą żadnych korzyści. Być może jest to wynikiem pewnych zmian poczynionych w obiektach zainteresowań i zacienianiu nieletnich chłopców, a nie jak to było 2000 lat temu, że skutecznie zacieniono dziewczynkę. Jeżeli jednak w Biblii pisze, cyt: „Nie będziesz twego bydła parzył z odrębnym gatunkiem, (III Księga Moj. 19, 19)*, (np. krowy z owcą), to zapewne takie krzyżówki były wtedy jeszcze możliwe, a w takim przypadku pozostaje nam tylko czekać na dalszy rozwój nauki, bo rozwój tejże jest ostatnio rewolucyjny. Prawdopodobnie pomoże ona Panu Bogu już od dawna Wszechmogącemu, oraz Watykanowi i zacienianie nieletnich chłopców z czasem stanie się też możliwe, i tak jak do tej pory można będzie robić to bezkarnie.
* Tow. Biblijne w Polsce.