JustPaste.it

Pozwólcie dzieciom spełniać marzenia

Nie chcę pisać o dzisiejszych dzieciach, bo się na tym nie znam. Chcę opowiedzieć o swoim dzieciństwie i… niezrealizowanych marzeniach. A tak niewiele trzeba było.

Nie chcę pisać o dzisiejszych dzieciach, bo się na tym nie znam. Chcę opowiedzieć o swoim dzieciństwie i… niezrealizowanych marzeniach. A tak niewiele trzeba było.

 

47ee6058d2a1d4336ec86ea89d3d9dae.jpgDzisiaj mam pięćdziesiąt lat. Za sobą tak pokręconą przeszłość, jak motek zaplątanej wełny. Nic innego ostatnio nie przychodzi mi do głowy oprócz wspomnień. Uśmiecham się, czasem żałuję, czasem tęsknie, a najczęściej myślę… gdybym wtedy wiedział…, to co dzisiaj…

 

Byłem trochę chuliganowaty, ale nie wszystko czego nie mam, zawdzięczam sobie.

U ciotki

Pojechaliśmy kiedyś do ciotki. Z mamą. Daleeeko! Fajnie było, synkowi, chyba jedenastoletniemu (gdzieś tak) u ciotki. Stodoła była, chlew, króliki i pies w budzie, który nikogo nie słuchał, oprócz Ciotki i… mnie! Sąsiedzi zza płotu zaprosili nas w niedziele na obiad. Królik był. Strasznie się brzydziłem, bo takie ładne zwierzątka się jeść nie powinno, ale mnie oszukali, że dla mnie kurczak i zjadłem. Dowiedziałem się później. Była tam dziewczynka o rok młodsza ode mnie. Kiedy „starsi” rozpoczęli kawę i „po kieliszeczku”, koleżanka zabrała mnie do pokoju  pokazała mi PIANINO. Jezu! Pianino! I zagrała!

- Zagraj, ja ci pokażę – namawia.

Nie pamiętam jak to się nazywało… Po latach się dowiedziałem, że to Mozart (bardzo znany temat). Jedną dłonią. Pięć, dziesięć… Po dwudziestu minutach grałem cały temat. Ale to dopiero początek. Byłem chory. Chory na muzykę. Chory na granie. Chory na naukę.

Była komuna. Szkoły muzyczne były absolutnie za darmo i nic, tylko… się uczyć.

- Tato, zapisz mnie! Tata, pozwól mi! Tata, będę grzeczny!...

-Nigdzie nie pójdziesz. Do niczego ci się to nie przyda.

Do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego mi nie pozwalał, przecież to nic nie kosztowało. Chociaż domyślam się: poczucie władzy – ja tu decyduję.

Od tamtego pamiętnego popołudnia muzyka stała się moją obsesją. Nigdy nie nauczyłem się grać, chociaż moi koledzy wyrastali na gitarzystów jak grzyby po deszczu. Ja nie mogłem, bo po pierwsze nie mogłem mieć żadnego instrumentu, a po drugie, nie mógłbym ćwiczyć, bo mój „stary” nie znosił „dźwięków jakichś”. Miałem jednak coś, czego nikt inny nie miał.

Głos i… skalę

Od urodzenia mam wadę wymowy. Nie chce mi się tu opisywać co i jak, ale nie jest tak źle. Wszyscy, tak się złożyło, koledzy mieli „baranie głosy”, a właściwie „głosy i uszy”. Byłem jedynym człowiekiem w okolicy, który „wyśpiewał „Jesienną zadumę”, „Słońce w ramionach”,  ale też (nie do wiary) „Arię Kuranta”. Miałem nawet honor być koleżką dwóch znakomitych muzyków. Nie podam tu ich nazwisk, bo nie wiem czy by sobie tego życzyli, ale znajomość z nimi (od dziecka właściwie) jest dla mnie dużym… czymś. Jeden z nich jest absolutnie czołowym w Polsce gitarzystą.

Dzisiaj się zestarzałem. Jestem ślepowaty i… głucho… waty. Nawet (niestety) jestem zmuszony do korzystania z aparatu słuchowego. Często się zdarza, że nie usłyszę co ten palant w TV powiedział. Często się zdarza, że żona mówi mi: „No dlaczego tego nie zrobiłeś! Przeciez ci mówiłam!” K***a, naprawdę nie słyszałem.

Ale niech coś zagrają, Niech ktoś minimalnie zafałszuje… Zabiję! Jestem pies! Nie mogę, jak ktoś… bezcześci… muzykę.

Moja żona (nie zna się na muzyce, natomiast wie jaki mam słuch), nie może wyjść z podziwu. Jakis program: „Droga do gwiazd”, albo „Szansa na sukces”, albo „Mam talent”… Słucham: „To jest świetne”, albo: „Tu nie wyciąga”, albo: Uuuu, dykcja szwankuje”.  Żona: „Przestań, Ty, to wszystko wiesz najlepiej…”. Ale kiedy piosenka się skończy i „ekspert” np. Wodecki, albo Kajah, albo Robert Janson mówią: „Oj. Trochę nie wyciągnęłaś”, albo: „No… z dykcją trochę nie tak…”, Krystyna… spojrzy na mnie… i zapyta (bezgłonie), „Niech cię szlag, jak Ty to robisz?”Nie ukrywam, ze jest mi wtedy miło, i… tęsknie. Tak inaczej mogło być. Gdyby tylko… kiedy byłem dzieckiem… 

Jeśli macie dzieci, albo wnuki, nie zabraniajcie im! Dzieci maja wiele pomysłów, czasem cztery na raz. Ale pozwólcie im na te cztery a nawet sześć. Ja sam byłem… detektywem, matematykiem, karateką… i nic mi się nie podobało, oprócz… muzyki. Nie byłem…, nie mogłem…, nie pozwolili…

 To, co dzieciom nie pasuje, znudzi się. A to, czego być może nigdy by nie dotknęli, bez Waszego pozwolenia, jeśli pozwolicie, może stać się pasją, sensem ich życia.

Być może dzisiaj nawet się Wam nie śni, z jakiego powodu będziecie z nich dumni! Dajcie im szansę, a dumni będziecie na pewno!