JustPaste.it

" GÓRY"

Climbing życiowy...czy tutaj też najważniejsze jest,aby za wszelką cenę i ze wszystkich sił wspinać się na szczyt?

Climbing życiowy...czy tutaj też najważniejsze jest,aby za wszelką cenę i ze wszystkich sił wspinać się na szczyt?

 

       Kolejny trudny etap w moim życiu. Ciężko jednak powiedzieć, czy przede mną, czy za mną...Najlepiej chyba  powiedzieć. że trudny za mną, a trudniejszy jeszcze przede mną. Z drugiej strony ten " trudny" wydawał mi sie juz najtrudniejszy ze wszystkich. Mam tutaj na mysli szkołę średnią, naukę do matury no i wreszcie sam egzamin dojrzałości. Miałam cichą nadzieję, że jak zakończę ten etap to bedzie jak to sie mówi z górki, a tymczasem na mojej drodze pojawia sie kolejna góra i to jeszcze większa od poprzedniej. Czy to oznacza, że zamiast być lepiej będzie tylko gorzej? Czy za tą górą będzie jeszcze jedna, a póżniej następna i następna...Nie wiem, nie mam pojęcia, ale jestem pewna, że nie można stanąć pomiędzy jedną górą ,a drógą.Wrócić sie?Nie, to bez sensu. Uznać, ze tyle już wystarczy? Też nie mądre posunięcie. Co więc zrobić? Właściwie nie powinniśmy sie zastanawiać i od razy iść do przodu bez względu na to, czy za tą górą spotkamy następną. Nie można sie załamywać i wmawiać sobie, że czegoś nie potrafimy. Jesteśmy w stanie dokonać wielu rzeczy. Wystarczy tylko zmienić podejście do życia. Pięknie brzmi, prawda? Jednak to nie jest takie trudne jakby sie wydawało. Nie traktujmy rzeczywistości,jako naszego przeciewnika. Świat nie jest naszym wrogiem,z którym musimy walczyć. Nie traktujmy tych "gór" jako przeszkód, ale uznajmy je za wyzwania...za bardzo cenne wyzwania, dzięki którym poznajemy samych siebie, odkrywamy swoje wady i zalety.  Może zabrzmi to pesymistycznie, ale nie liczcie na to, że kiedyś dojdziecie do takiego  momentu,że będziecie szli po prostej i tak juz zostanie. To może być tylko chwilowy proces. W życiu właśnie o to chodzi, aby cały czas do czegoś dążyć...tzn do szczęścia ( chyba każdemu o to chodzi ) no , ale dążyć to niekoniecznie znaczy osiągnąć. Może właśnie w tym sens, aby nie osiągnąc. Mozna od razu zadać pytanie: Dlaczego? Odpowiedż jest banalnie prosta. Jeżeli zdobywamy to co chcemy,to już nie idziemy dalej lub raczej nie chcemy iśc dalej..,a co to oznacza? Otóż jeżeli jesteśmy częścią natury,to doskonale wiemy, że w  naturze cały czas wszystko sie zmienia. W innym wypadku byłaby martwa. Nie może stanąć na pewnym etapie i dalej sie nie rozwijać. Zaczęłaby obumierać. Można podać prosty przykład. Przecież jabłonka nie wydaje tylko raz za swojego życia owoców.Wydaje je co roku. Przechodzi pewien proces zmian- traci liście, pózniej znowu je nabiera, pojawiają sie kwiaty, a nastepnie soczyste owoce, którymi możemy sie delektować i cieszyć. Na jednym takim procesie nie poprzestaje.Zaczyna od poczatku, aby znów zakwitnąć.Tak samo powinno być z człowiekiem. Jego życie cały czas musi wydawać plony. Raz zebrane owoce naszej pracy nie wystarczą na długo. Należy cały czas sie starać, cos zdobywać, osiągać, do czegoś dążyc i nie spoczywać na laurach po pierwszych zbiorach.Trzeba tylko wiedzieć, ze podaża sie właściwą drogą, aby przypadkiem na jabłonce nie wyrosły gruszki:) Zawsze musimy być przekonani, że robimy coś zgodnie z samym sobą, zgodnie z własnym sumieniem. Starajmy sie zawsze słuchać tego wewnętrznego głosu. Nigdy nie róbmy nic wbrew sobie.Musimy czuć sie dobrze z tym co robimy. Tylko wtedy ma to sens. Zawsze bądźmy  dobrej myśli. Jak to sie teraz coraz częściej mówi: " myślmy pozytywnie" No własnie,ale tylko tak sie mówi. Starajmy sie też tak robić. Życie jest zależne od naszej wyobraźni. Widzimy to co chcemy widzieć. Dlaczego więc wykorzystujemy tę umiejętnośc w złym kierunku? Jeżeli widzimy to,co chcemy widzieć, to  dlaczego zazwyczaj widzimy te złe rzeczy?Musimy sie " przeprogramować", a wtedy wszystko wyda sie prostrze. Wtedy   " góry", o których wspomniałam na poczatku nie będą wydawały sie coraz większe,ale coraz mniejsze, bo będziemy wykorzystywać to,co udało nam sie szczęsliwie " zebrać" z poprzednich wędrówek. Krótko mówiąc: "Góry" nigdy nie znikną, ale może sie zmienić sposób w jaki je pokonujemy. Na poczatku podróżujemy boso. Odczuwamy każdy najmniejszy kamień. Póżniej zdobywamy buty. No może wcześniej skarpetki:) ale to juz mało istotne. Później pojawia sie kolejno rower, motor, samochód...Wszystko to sprawia że nie męczymy sie tak jak na początku. Właściwie " góry" nie przerażają juz nas tak jak wcześniej. Przyzwyczailiśmy sie do nich. Wykorzystujemy nasze doświadczenia i chcemy w jakiś sposó ułatwić sobie tę drogę, nie popełniając tych samych błędów tzn.  nie iść dwa razy na boso:) Cała filozofia jednak w tym, aby nie gnać za tłumem i tak jak oni zaczynać boso. Lepiej poczekać, nauczyć sie na ich błędach i na starcie być już z samochodem:) Einstein powiedział, że " trzeba  robić wszystko  prosto, ale nie prościej", ale dlaczego nie,jeżeli jest taka możliwość???