JustPaste.it

Na dalekiej północy, przypowieść o myśliwym

Przypowieść o nadziei, poszukiwaniu spełnienia i zmianach jakie zachodzą w ludziach, kiedy zapragną więcej...

Przypowieść o nadziei, poszukiwaniu spełnienia i zmianach jakie zachodzą w ludziach, kiedy zapragną więcej...

 

       Na dalekiej północy, za siódmą górą, siódmą rzeką, w maleńkiej wiosce mieszkał myśliwy, był rosłym mężczyzną o bujnych czarnych włosach i oczach tak błękitnych jak rozświetlone słońcem niebo. Każdego dnia rano wychodził na polowanie, z upolowaną zwierzyną wracał do chaty, oprawiał ją, przyrządzał posiłek, zjadał go, przygotowywał wszystko na następne polowanie, kładł się spać. Mijały dni, był szczęśliwym człowiekiem, nie znał innego życia, każdego dnia udawało mu się upolować niezłe zwierze, miał jedzenie i dach nad głową. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Wstawał rano szedł na polowanie, wracał wykonywał wszystkie czynności i kładł się spać, po pewnym czasie polowania przestały go fascynować, a zjadane posiłki smakować. Spędził wiele nocy na zastanawianiu się nad przyczyną zmian, nie wiedział, co czynić.

       Pewnego dnia podczas polowania zabłądził, w gąszczach zobaczył twarz i błyszczące oczy, wystraszył się w pierwszej chwili myślał, że to zwierzę, ale kiedy podszedł bliżej zobaczył kobietę. Była piękna, stał jak sparaliżowany i przyglądał się jak oddalała się w otchłań lasu. Odnalazł drogę powrotną, wszedł do swojej chaty, był nieprzytomnie zmęczony, ale nie mógł zasnąć. Przed oczyma miał twarz kobiety, chciał na nią patrzeć bez końca. Zrozumiał, dlaczego nie smakowało mu jedzenie, dlaczego nie miał ochoty przeżywać każdego kolejnego dnia, nie miał, z kim cieszyć się ze złapanej zwierzyny, nie miał, z kim dzielić sukcesów i porażek. Zatęsknił za bliskością. Każdego dnia wracał w miejsce, gdzie widział piękną kobietę i jej lśniące oczy. Mijały kolejne dni, a ona nie pojawiała się, uczył się cierpliwości. Kładąc się wieczorem do łóżka miał nadzieję, że spotka ją następnego dnia i ta nadzieja dodawała smak dopotraw, jakie spożywał, ta nadzieja sprawiała, że uśmiechał się, gdy budził się nowy dzień. Nauczył się cierpliwie czekać na dzień, kiedy zza drzew wyłoni się piękna postać o lśniących oczach, układał pytania w swojej głowie, planował rozmowy, planował przyszłość. Dni myśliwego były radosne, a on sam znów stał się szczęśliwym człowiekiem, mijały dni, miesiące, nadzieja na spotkanie przestała mu wystarczać. Stracił ponownie sens istnienia i odczuł samotność. Nie mógł spać, nie smakowało mu jedzenie, nie chciało mu się żyć …. Zrozumiał, co mu się przytrafiło owego dnia, zakochał się… Było to dla niego uczucie zupełnie nowe, zupełnie nieznane, straszne, a zarazem cudowne. Dostrzegał piękno dnia, potrawy inaczej smakowały, wiatr inaczej otulał jego twarz. Wiedział, że życie, jakie wiódł dotychczas nie było pełne, zapakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszył wdrogę. Wiedział, że nie potrafi sam dalej żyć. Porzucił wszystko, co dotychczas dawało mu poczucie szczęścia, aby wyruszyć na poszukiwanie nowego. Wiedział, że może być już tylko lepiej. Odnalezienie miłości stało się sensem jego egzystencji.

    Człowiek podświadomie pragnie miłości nawet, gdy nie wie o jej istnieniu, kiedy już pozna jej smak staje się ona sensem istnienia, szukamy jej zawsze, chowamy głęboko nadzieję, że gdzieś na nas czeka. Nadzieja pcha nas do działania, budzi w nas nowe potrzeby i wytycza nowe cele. Rozglądajmy się uważnie, może na ulicy, może w lesie czeka przeznaczenie…..