JustPaste.it

Bezduszny, cementowy człowiek

Od setek lat, na rozstajach Polskich dróg, stoją milczące figury i obrazy. Gdy się zakurzą, biorą ludziska wodę, mydło i szczotę, i szorują im nosy, i uszy...

Od setek lat, na rozstajach Polskich dróg, stoją milczące figury i obrazy. Gdy się zakurzą, biorą ludziska wodę, mydło i szczotę, i szorują im nosy, i uszy...

 

 

006274fd48d91ed3de1b5066ee3375e2.jpg

 

Gdzieś przeczytane: ``Jan Paweł II, na Placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 r. wołał, nie mówił, ale wołał podniesionym głosem: I wołam ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja - Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!``

Jakiego ducha przywoływałeś papieżu Janie Pawle II? Kogo zapraszałeś do ziemi między Odrą a Bugiem?

Od setek lat, na rozstajach Polskich dróg, stoją milczące figury i obrazy. Gdy się zakurzą, biorą ludziska wodę, mydło i szczotę, i szorują im nosy, i uszy, ponieważ żaden ten ich święty nie potrafi zrobić tego sam. Czasami idąc do pracy, pokłonią się kukle z gipsu, szepcząc po cichu jakieś prośby.
Jednak ten biedny ich pośrednik, nie może podnieść ręki na powitanie przechodzącego.
Niestety ma je za ciężkie, a i jak się wydaje, posiada też serce z kamienia.

Stoi sobie gipsowy, czy cementowy człowieczek na cokole i smutno mu. Widzi, jak dziecko jest żegnane i całowane przez Matkę. Widzi chłopaka, który pieszczotliwie potargał włosy dziewczyny.
Widzi też jakiegoś człowieka w sutannie, który nie wiedząc czemu, kropi go parę razy wodą.

Kiedyś miał towarzystwo.
Po drugiej stronie, stał jakiś obraz i mógł patrzeć na kobietę podobną do niego, bo nieruchomą. Była tam, wiele lat. Pewnego dnia z jej nosa farba zeszła i jego znajomą wrzucili do jakiegoś samochodu. Teraz stoi w tym miejscu budka z piwem.


Czasami zastanawia się sztywny człek na cokole, dlaczego widzi. Przecież jego oczy składają się z cementu i odrobiny piasku, a jego źrenice pięknie kiedyś wyrzezał rzeźbiarz. Niestety nie potrafił nigdy zagadać do swojego twórcy, a szkoda, bo miałby mu wiele do powiedzenia:

A to, że Stasiakowa zdradza męża z Izydorem, a to, że słyszy ciągłe bluźnierstwa i wyzwiska pod swoimi sztywnymi nogami, a to, że ludziska bluźnią Samemu Panu Bogu, a potem skuleni idą do kościoła, no i również to, że jakiś nieznany mu mężczyzna w sutannie, ciemną nocą odwiedza Helenkę z drugiej strony jeziora, a potem całuje jakieś dzieci na pożegnanie.

Widział też kiedyś cementowy człowiek, jak dziewczynka jakaś czekając na autobus, siedziała w budce na przystanku.
Usiadł przy niej młody mężczyzna, któremu czegoś brakowało. Tak, już wie cementowy człowiek, czego! Widział go już kiedyś, jak dwa, czy trzy razy pokropił go wodą.
Dziewczynka popłakała się, gdy ten zły człowiek z przystanku, chwycił ją i zaczął lubieżnie przyciskać.

Na rozstaju naszych dróg, od wielu pokoleń stoją pomniki. Jednym dano imię ``Maria`` innym ``Józef``, a na innych sam pan bóg podobno jest.
Stoją sobie zakurzone i bez ducha w sobie. Nie mogą chodzić, ruszać rękami, śmiać się, ani napić się piwa z pobliskiej budy.
Stoją żałosne i mokną na deszczu, a czasami jakiemuś przelatującemu ptaku zdarzy się zrobić coś im na głowę.

Teraz w moim kraju będzie trzeba szorować jeszcze jeden pomnik.
Człowiek ten urodził się w Wadowicach i namawiał całe swoje życie do tego, by ludzie modlili się do figur i obrazów.
Niestety, ten człowiek też od niedawna marznie na cokole. Przelatujące ptaki mimochodem, zatem zrobią to, co robią, jak zwykle przelatując nad pomnikami.


Przez całe swoje życie, nowy, sztywny, cementowy człowiek, namawiał ludzi by Ci modlili się do Marii, choć to nie jest zgodne z Wolą Pana Boga, Który Syna Swego Ustanowił Pośrednikiem między Nim, a ludźmi. Przez całe swoje życie, ów sztywny ludzik łamał Boże Przykazania z Góry Synaj. Zmieniał je i dostosowywał do własnego, cementowego widzimisię. W moim kraju ten sztywny, kamienny i bezduszny twór, traktowany jest jak bożek, jak bóg, jak bałwan.

Pewnego dnia, tenże niemający ducha w sobie kamień, powiedział: `` I wołam ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja - Jan Paweł II, papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!``

Kogo wzywałeś na Polską Ziemię Janie Pawle II, sztywny, cementowy człowieku z granitowego cokołu?
Jakiego boga przywoływałeś?

No tak, ja wiem, jakiego. Tego, któremu przez całe swoje życie, na kolanach służyłeś, bezdusznego, cementowego i niewrażliwego, który wyniósł się nad niebiosa i wystąpił przeciwko Stwórcy Nieba i Ziemi.

Tak, to jego wołałeś, tamtego, czerwcowego dnia.

 

Tekst ten, umieściłem również, tutaj:

http://openforum.tezeusz.pl/openforum/forum_entry.php?id=12044&page=0&order=time&descasc=DESC&category=all