JustPaste.it

Refleksje nad tekstem Szymona Bachira pt. "Zgubił Boga w kościele"

To miał być komentarz, ale z uwagi na formę źle by się go czytało, a tak mam nadzieję będzie czytelniej.

To miał być komentarz, ale z uwagi na formę źle by się go czytało, a tak mam nadzieję będzie czytelniej.

 

Panie Szymonie, dziękuję za tytułowy artykuł i jak zwykle pozwolę sobie na kilka podyktowanych życzliwością uwag i refleksji. Mam wrażenie, że spośród wszystkich innych wcześniejszych będą szczególnie ważne, bo aż dwa raz do nich podchodziłem, zaczynając pisać, i dwa razy zniknął mi tekst. Za drugim razem po godzinie pisania. Widać komuś zależy, żebym się zniechęcił. I mówiąc szczerze, prawie mu się udało.

Cytaty z Pańkiego artykułu są wytłuszczone:

[matka] Dawała z niego na msze, by wrócił na łono kościoła (...) Boga szukał wiele lat na zewnątrz (...) Szuka w sobie czegoś takiego, co będzie mógł nazwać Bogiem (...) nie traci wiary. Wie ,ze człowiek bez wiary, to jak ryba bez wody! 
 
"Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek" (Hbr 8,1-2).
 
"Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko" (Dz 17,24-25).
 
"[Samarytanka:] Ojcowie nasi na tej górze oddawali Bogu cześć; wy zaś mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy Bogu cześć oddawać. (...) Rzekł jej Jezus: Niewiasto, wierz mi, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu. Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie" (J 4,20-21.23-24).
 
"Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają" (Hbr 11,6).
 
Z powyższego wynika, że w ziemskie świątynie nie są mieszkaniami Boga. Jedyna prawdziwa świątynia jest w niebie. Jedynym prawdziwym kapłanem jest Jezus Chrystus. A poszukiwanie Boga, próba lepszego zrozumienia Jego charakteru i woli, jest normalnym stanem prawdziwie chrześcijańskiego życia.
 
Maluczkich dręczysz i zabijać ich każesz, a wielkich możnowładców wynosisz na ołtarze (...) i karzesz ich uznawać za swoich namiestników!
 
"Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza (...) Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.  Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby zbawić to, co zginęło. Jak się wam wydaje? Gdyby jakiś człowiek miał sto owiec i jedna z nich zabłąkałaby się, czyż nie zostawi w górach dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie szukać zabłąkanej? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam, że się z niej bardziej raduje niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych" (Mt 18,6.10-14).
 
Bóg nie każe zabijać "maluczkich", przeciwnie, właśnie o takich każe się najbardziej troszczyć. Nie przypisywałbym też Panu Bogu wszystkiego, co na ziemi robią ci, którzy się uważają za Jego przedstawicieli. W "Gazecie Wyborczej.pl" z 29.12.2009 Kazimierz Bem i Jarosław Makowski napisali arcyciekawy artykuł pt. "Zginęłoby się za ojczyznę!". Oto najciekawsze fragmenty, tak apropos zarzutu, że Bóg każe zabijać maluczkich:
 
"Trudno sobie wyobrazić ludzi, których armia powinna wystrzegać się bardziej niż chrześcijan. Przecież my, chrześcijanie, mamy nieść pokój nawet tym, którzy nam źle życzą (...) miliardy publicznych pieniędzy, jakie bez mrugnięcia okiem przeznaczamy na armię, przy jednocześnie symbolicznych wydatkach na biednych i wykluczonych (...) armia znalazła sojusznika w chrześcijańskich Kościołach. Oglądamy iście pogańskie spektakle, w czasie których święci się np. wozy bojowe Rosomak. Albo biskupów stojących ramię w ramię z politykami, którzy krzyczą, że pokój i bezpieczeństwo można uzyskać tylko poprzez zbrojenia i rozwój technologii służących zabijaniu innych ludzi. Czyż chrześcijańscy duchowni nie widzą, że swoją obecnością w czasie takich "akademii" sakralizują armie, wojnę i przemoc? (...) dla chrześcijan nie ma nic bardziej kompromitującego niż to, że współczesne armie mają chrześcijańskich kapelanów i nie czują dyskomfortu z tego, że służą w nich ich współwyznawcy. Czy zatem miejsce chrześcijańskich duchownych jest tuż obok żołnierzy, rakiet i czołgów w czasie bogoojczyźnianych uroczystości? Czy nie nadszedł czas, by Kościoły chrześcijańskie w Polsce wzięły na serio przesłanie Jezusa i zlikwidowały ordynariaty polowe oraz kościoły garnizonowe?".
 
Prawda, że piękne cytaty? I aż dziwne, że w 'Wyborczej", znanej z popierania sojuszu tronu z ołtarzem.
 
I jeszcze da cytaty i zdanko do wynoszonych na ołtarze i namiestników Boga:
 
"Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus" (1 Tm 2,5).
 
"Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki, Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie (...) lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem" (J 14,16-17.26).
 
Z powyższego wynika, że jedynym świętym pośrednikiem w niebie jest Chrystus, a jedynym zastępcą, namiestnikiem Chrystusa na ziemi jest Duch Święty.
 
W Twoim imieniu kapłani odziani w purpurę i ornaty zdobione zlotem, upodlają lud.
 
"Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie" (Mt 7,21-23).
 
A modlitwy kościelne w takim razie cóż są warte?
 
Nie jest istotne, czy modlitwy są "kościelne", bo wypowiadane w kościele, czy pozakościelne. Ważne jest, jak są wymawiane, z jaką intencją, nastawieniem serca.
 
"Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony" (Łk 18,10-14).
 
Moim ideałem modlitwy są rozmowy z Bogiem Tewiego Mleczarza z musicalu "Skrzypek na dachu". Mam nadzieję, że oglądał Pan ten musical i pamięta tę postać.
 
Chadzanie do kościoła według pięciu przykazań to przecież nic innego jak nieustanne pogłębianie nawyków — tworzenie nałogu, że należy modlić się do końca życia. I to tylko z kapłanem - to najskuteczniejsza droga do nieba.
 
"I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża" (Hbr 10,24-25).
 
"Bez przystanku się módlcie. Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was" (1 Tes 5, 17-18)
 
Chodzenie do kościoła, a ściślej na wspólnotowe nabożeństwa, oraz modlitwa to nie tyle przykazania kościelne co boskie. Pierwszy cytat wskazuje jednak co powinno być treścią takiego wspólnotowego nabożeństwa w kościele: zachęcanie się do miłości i dobrych uczynków.
 
I Twoi namiestnicy ziemscy pławią się w dostatku i bawią się w luksusowych kurortach. A Twój syn przecież chodził boso.
 
"Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki" (1 Kor 11,13-15).
 
Władają oni duszami maluczkich, sprzedają Twój towar nie z miłości, a tylko z chęci zysku i chciwości. Widzisz to,a dlaczego nie grzmisz?
 
"Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody" (1 P 5,2-3).
 
"Słuchajcie słowa Pana, synowie Izraela, bo Pan ma powód do skargi na mieszkańców kraju: Nie ma w kraju ani wierności, ani miłości, ani poznania Boga. Jest natomiast krzywoprzysięstwo, kłamstwo, zabójstwo, kradzież, cudzołóstwo, rabunek, morderstwa idą za morderstwami (...) Lecz niech nikt nie oskarża i niech nikt nie robi zarzutów, gdyż z tobą wiodę spór, kapłanie! (...) Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania; ponieważ ty odrzuciłeś poznanie, i Ja ciebie odrzucę, abyś mi nie był kapłanem, a ponieważ zapomniałeś o zakonie [prawie] swojego Boga (...). Żyją z ofiar za grzech mojego ludu i pożądają ich winy. Dlatego stanie się z ludem to, co z kapłanem; ukarzę ich za ich postępowanie i odpłacę im za ich uczynki" (Oz 4,1-8).
 
Bóg to widzi i jeszcze zagrzmi:
 
"Boże, Mścicielu, Panie, Boże, Mścicielu, ukaż się!  
  Powstań, Ty, który sądzisz ziemię, daj pysznym odpłatę!  
  Jak długo występni, o Panie, jak długo będą się chełpić występni,  
  będą pleść i gadać bezczelnie, i przechwalać się będą wszyscy złoczyńcy?  
  Lud Twój, o Panie, depczą i uciskają Twoje dziedzictwo,  
  mordują wdowę i przychodnia i zabijają sieroty.  
  A mówią: Pan nie widzi, nie dostrzega [tego] Bóg Jakuba.  
  Pojmijcie, głupcy w narodzie! Kiedy zmądrzejecie, bezrozumni?  
  Czyż nie ma usłyszeć Ten, który ucho wszczepił, nie ma widzieć Ten, co utworzył oko,  
  czy nie ma karać Ten, co strofuje ludy, Ten, który ludzi naucza mądrości?  
  Pan zna ludzkie zamysły, [wie], że są one marnością (...)  
  Pan bowiem nie odpycha swego ludu i nie porzuca swojego dziedzictwa;  
  lecz sąd powróci do sprawiedliwości, za nią [pójdą] wszyscy, co są prawego serca. (...)  
  Gdyby Pan mi nie udzielił pomocy, wnet by moja dusza zamieszkała [w kraju] milczenia. (...)  
  Co z Tobą ma wspólnego nieprawy trybunał, który wprowadza ucisk wbrew Prawu?  
  Choć czyhają na życie sprawiedliwego, chociaż potępiają krew niewinną,  
  na pewno Pan będzie mi obroną i Bóg mój dla mnie – opoką schronienia.  
  A tamtym odda za ich niegodziwość i wytraci za własną ich złość, nasz Pan Bóg ich wytraci" (Ps 94).
 
Nie chcę takiej modlitwy i rozgrzeszenia za pieniądze! Nie chcę takiej drogi do nieba!
 
Nie Pan jeden, Panie Szymonie, nie chce takiej służby, takich modlitw:
 
"Ofiara bezbożnych jest ohydą dla Pana, lecz modlitwa prawych podoba mu się (...) Kto ucho odwraca, by Prawa nie słuchać, tego nawet modlitwa jest wstrętna" (Prz 15,8; 28,9).
   
Nie ma rozgrzeszania za pieniądze:
 
"Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości (...) Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata" (1 J 1,9—2,1-2).
 
Boga nie łączę z kościołem (...) Chrystus z kościoła uciekł i szuka schronienie w ludzkich sercach!
 
"Bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem. Ale jak Kościół podlega Chrystusowi, tak i żony mężom swoim we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany. Tak też mężowie powinni miłować żony swoje, jak własne ciała. Kto miłuje żonę swoją, samego siebie miłuje. Albowiem nikt nigdy ciała swego nie miał w nienawiści, ale je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, gdyż członkami ciała jego jesteśmy. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, i połączy się z żoną swoją, a tych dwoje będzie jednym ciałem. Tajemnica to wielka, ale ja odnoszę to do Chrystusa i Kościoła" (Ef 5,23-32).
 
Oddzielenie Boga od Kościoła to jak oddzielanie męża od żony, głowy od ciała. Z drugiej strony, Kościół bardziej niż określoną organizacją jest zgromadzeniem wiernych. Jeśli któraś z obecnych organizacji kościelnych sprzeniewierza się w swym nauczaniu, Pana zdaniem, Słowu Bożemu, proszę sobie poszukać innej, ale odrzucanie Kościoła w ogóle nie jest dobre. Chrystus wcale swojego Kościoła, swojego ludu, swoich wiernych nie opuścił.
 
Pozdrawiam i życzę powodzenia w osobistych poszukiwaniach:-)

Andrzej Siciński