JustPaste.it

Galerianki: Przestroga czy zachęta?

Nastolatki gotowe na wszystko...

Nastolatki gotowe na wszystko...

 

 

 

Film wyreżyserowany przez panią Katarzynę Rosłaniec. Jak najbardziej trafiony w dzisiejsze społeczeństwo. Jako reżyserski debiut odniósł nie mały sukces. Ale czy to aby na pewno był sukces? Jakie było przesłanie?

 

 8f798161d1e002c37149741e51a39815.jpg

 

„Galerie handlowe – współczesne świątynie konsumpcji, kolorowe wystawy, błyszcząca biżuteria, drogie kosmetyki i najmodniejsze ciuchy. W takich miejscach Milena i jej przyjaciółki spędzają wolny czas. Za zakupy płacą im bogaci mężczyźni, którzy w zamian za seks obdarowują nastolatki upominkami - czasami jest to tylko zwykła, różowa opaska do włosów. Wkrótce do grupy koleżanek dołącza nowa dziewczyna – Alicja. Początkowo czuje się wyobcowana, ale już wkrótce zaczyna się do nich upodabniać. Między Alicją i Mileną zaczyna tworzyć się silna więź. W tym samym czasie w Alicji zakochuje się jej rówieśnik – Michał. Dla Mileny chłopak staje się rywalem.’

Tak brukowce opisują ten film. Myślę, że ten opis nieco mija się z prawdą. Miałam okazję zobaczyć go w kinie i uważam że ten opis nie do końca pasuje do filmu, który widziałam.

 

Zaczynało się dosyć niewinnie. Ot spotkania przyjaciółek, „łażenie po sklepach” i kupowanie ciuszków. No właśnie. Zauważyłam, że w tym filmie dziewczyny nie kupiły sobie ani jednej rzeczy, no przynajmniej za ani jedną nie zapłaciły. Czy takie zachowanie na pewno ma być przestroga dla młodzieży? Wydaje mi się, że to ma zupełnie inny oddźwięk. No bo po co prosić rodziców o nowe spodnie, czy długo na nie oszczędzać skoro możemy je mieć wciągu kilki minut. I do za „darmo”!

 

c5391b51d3605e5f73b80e8f10992f06.jpg

 

Najbardziej drastyczną sceną była wieść o samobójstwie Michała. Na Alicji wywarło to nie małe wrażenie i to było pierwszym powodem jej przemiany.

Pani Rosłaniec chciała pokazać jak wielkim problemem jest prostytucja wśród młodych dziewczyn. Chciała, by każdy zobaczył, że TO dzieje się praktycznie wszędzie i to na naszych oczach!

To miała być przestroga dla młodych dziewczyn, by uważały na to z kim się przyjaźnią, dla rodziców, by byli „czujni”, by rozmawiali ze swoimi dziećmi i nie pozwolili, by zniszczyli sobie życie. Ale to nie wszystko, to miała być przestroga dla nas wszystkich, abyśmy byli wrażliwi na czyjeś problemy, smutek, łzy…

 

A oto wypowiedź Pani Katarzyny Rosłaniec i głównej bohaterki filmu:

 

Żal mi tych dziewczynek, pogubiły się w życiu
Katarzyna Rosłaniec – reżyserka filmu „Galerianki”

Zrobiłam ten film, bo temat autentycznie mnie poruszył. Nie chodzi wcale o to, że nastolatka godzi się przespać ze starszym facetem w zamian za prezent. Takie rzeczy miały miejsce zawsze. Mnie poruszyła łatwość, z jaką ona i jej koleżanki do tego podchodzą. Koleżanka mówi jej: „Musisz mieć sponsora”, ona odpowiada: „OK”. Nie wiedzą, że robią coś nie tak. Dla nich to sposób na życie dobry jak każdy inny. Takie czasy. Trzeba sobie radzić. Nastolatki traktują związki przedmiotowo, bez emocji, materialistycznie. Chodzą do łóżka z trzema chłopakami tygodniowo, dla zabawy, jak wypicie drinka – to już jest praktycznie na porządku dziennym. Miłość w naszych czasach nic nie znaczy. Jest jak jedzenie, picie, spanie. Dziewczyny z warszawskiej Pragi opowiadały mi, że rodzice wyjechali na trzy dni, a one „melanżują”. Ta miała wczoraj trzech facetów, tamta dwóch. Porównują, który fajniejszy. Bo wartość ocenia się po tym, kto ma jakie buty i jakiego faceta. Chciałam tym filmem otworzyć oczy wszystkim rodzicom, ponieważ to oni nas „lepią”. Jeśli tego nie robią, bo mają inne, ważniejsze zajęcia, wtedy samotne, niekochane córki postępują tak jak w moim filmie. Budują swój system wartości, czerpiąc od koleżanek, którym też nikt nie pokazał, co jest w życiu ważne. Podczas przygotowań do pracy nad filmem poznałam wiele galerianek. To fajne dziewczyny, zaradne, tylko się pogubiły. Nie dają sobie szansy na bycie dziećmi, na przeżywanie ważnych dla swego wieku chwil. Żal mi ich, one faktycznie czują, że nie mają wyboru i w nikim oparcia. Wiedzą, że mama ani tata ich nie przytuli, nie powie: „Popełniłaś błąd, ale będzie dobrze”. Mam szczęście, że mój rodzinny dom jest inny, pełen miłości. Jest w nim bezpieczeństwo i przyzwolenie na popełnianie błędów. Wiem, że nie zostanę odrzucona, tylko znajdę pomoc. Zawsze o wszystkim mogłam z rodzicami rozmawiać. Moje koleżanki po szkole mówiły: „Dzień dobry, co jest na obiad?”, i trzaskały drzwiami. Zero rozmów. Czy te dziewczynki będą w stanie kiedyś mieć normalne związki? Czy są szczęśliwe? Miłość nas napędza, uskrzydla, a one nie kochają. Pod warstwą cieni ukrywają oczy zagubionego dziecka. I myślą, że sobie radzą.

Teraz galeriankę rozpoznam na kilometr
Ania Karczmarczyk, licealistka, zagrała główną rolę w „Galeriankach”

Ania ma 18 lat, chodzi do liceum w Otwocku. Jej mama jest pielęgniarką, tata pracuje w drukarni. W „Galeriankach” zagrała Alicję, główną bohaterkę. – Moja mama po obejrzeniu filmu była zdruzgotana. Nie mogła wydusić z siebie słowa – opowiada Ania. – Wujek zaś kilka dni później zadzwonił do mnie: „Ten film to nie bujda. Naprawdę widziałem dziś w galerii handlowej taką dziewczynkę w akcji, zaczepiała starszych mężczyzn”. Ja sama też przedtem nie znałam tego świata, choć – jak wkrótce się okazało – był obok mnie. Bo gdy przeczytałam scenariusz, wszystko zaczęło mi się układać jak puzzle – przyznaje Ania. – Przypomniałam sobie rozmowę dwóch koleżanek. Jedną z nich zostawił chłopak: płakała, że to dramat. Pomyślałam: rozumiem, to musi boleć. Tylko, że jej nie chodziło o ten dramat, który ja miałam na myśli. Sęk w tym, że przed owym porzuceniem chłopak nie zdążył jej zabrać na zakupy. Szok! – mówi. – To naprawdę się dzieje, niestety. Koleżanka, która też grała w filmie, opowiadała, że zna takie dziewczyny ze swojej miejscowości. Spotykały się z facetami na seks, bo ci zapraszali je do knajpy. Zmieniały ich potem na tych z większymi portfelami. Teraz wszyscy dążą do pieniędzy, nieważne, jakimi sposobami. Liczy się, żeby wyglądać lepiej od koleżanek, mieć modne gadżety i ciuchy. Dziewczyny z biedniejszych rodzin chcą dorównać bogatszym koleżankom. Zyskują w ich oczach, choć same tracą szacunek dla własnego ciała. Dzieciaki nie są uczone odpowiednich wzorców, wartości. Młodzi nie potrafią już rozróżnić, co jest dobre, a co złe. Niektórych nikt tego nie nauczył.