Nie bójcie się, tak do końca prawdy nie napiszę. Tylko tyle, żebyście załapali, o co biega.
Analfabetyzm i alfabetyzm.
Znacie różnicę między pierwszym i drugim? Chyba muszę wam dokładnie wytłumaczyć, bo sami na pewno byście na to nie wpadli. Tym bardziej, że to mój własny pomysł, ta różnica.
Analfabetyzm, rozumie się, polega na tym, że facio nie zna literek. Nie potrafi składać ich w tak zwane wyrazy albo słówka, żeby z tych wyrazów składać potem zdania. A znowuż te zdania mają się złożyć na to, co facio ma do powiedzenia, o ile w ogóle coś ma. Do powiedzenia, rozumie się, bo innych rzeczy on może mieć pełno, aż do obrzydzenia.
Nawiasem pisząc, od dawna reguła jest taka, że im facio ma mniej do powiedzenia, tym więcej ma do obrzydzenia.
W tym miejscu zaczynają się komplikacje. Po pierwsze, coraz więcej spotyka się faciów, którzy mają właśnie do obrzydzenia tych innych rzeczy, natomiast, po drugie, do powiedzenia to całkiem, zupełnie nic nie mają. Do wybredzenia owszem, nawet mają sporo, ale nie o bredzeniu mowa, tylko o mowie. Mówiąc fachowo, artykułowanej. Po trzecie, jeśli tym faciom uda się jakoś poskładać literki, to one nie zawsze stają się słówkami. Po czwarte, żeby z tego powstały zdania – często faciowie musieliby się zdobyć na cholernie ciernisty wysiłek. Przeważnie oni żadnej ochoty na wysiłek nie mają, dopiero na ciernisty. Taki wysiłek nikomu się nie opłaca.
Poza tym, czeka ich jeszcze trudniejsze zadanie. Te literki, poskładane w słówka czy tam wyrazy (jedno określenie można opuścić, żeby prościej było), tworzące na koniec tak zwane zdania, one muszą, rozumie się, kupy się trzymać. Mówiąc fachowo, jakiejś konkretnej myśli. Ale tego słówka nawet użyć przy nich nie warto. Lepiej powiedzieć o tej kupie, pojmą łatwiej.
No, mniejsza o dalsze szczegóły, wy to wiecie, tym faciom zaś nie warto tłumaczyć, chociaż nie myślcie sobie, swój rozumek to oni też mają. Rozumek tych analfabetów ma swoje źródełka.
Ponieważ oni czytać nie potrafią niczego, ich rozumek bierze się ze słuchania. I szczęki opadłej niby jesienny liść.
Pierwszym źródełkiem ich rozumku jest, rozumie się, proboszczowe kazanie. Ściśle biorąc, to jest jedyne istotne źródełko, jeśli chodzi o rozumek, choć analfabeci powiadają, że źródełek mają jeszcze ze trzy. No, niech im będzie.
Więc drugim źródełkiem jest to, co zasłyszą przy piwie, kiedy jeden drugiemu wielkie mądrości klaruje. Taki facio, po takim naklarowaniu, to nawet żonę potrafi pouczać. A żona to jest właśnie trzecie ich źródełko, o którego jakość lepiej się nie wadzić. Po prostu bezpieczniej, każdy wie.
Jest i czwarte źródełko, rozumie się. Obśmiewane jak nie przymierzając prezydent, albo kaczka dziwaczka, ale przecież jest. Wiadomości składane w kolorowym okienku i serial „Na Komunalnej”, czyli po naszemu „Na Wspólnej”. To już wszystkie źródełka.
Czy analfabetom żyje się źle? Kiedy rozważycie sprawę tych drugich, czyli alfabetów, będziecie mogli osądzić.
A co to właściwie jest, alfabeta? Czym się on wyróżnia?
Nie bójcie się, tak do końca prawdy nie napiszę. Tylko to, co najważniejsze. Tylko tyle, żebyście załapali, o co biega w tej różnicy. Biega zaś o to, że żadnej różnicy nie ma. W ogóle.
Wiem, że macie ochotę się kłócić. Bo tę ze wstępu sztukę układania literek, słówek i nawet zdań, mają alfabeci świetnie opanowaną. Potrafią wspaniale i bardzo szybko czytać nawet cholernie trudne teksty. Nawet najtrudniejsze. Potrafią płynnie mówić na dowolny temat, żaden ich nie peszy. Absolutnie żaden. Z pełną dezynwolturą czytają i gadają, nawet często piszą, zwyczajnie i uczenie, o Tusku i Dodzie, o cieplarnianym efekcie i embrionach z probówki, o polityce i ekonomii, o mszy trydenckiej i dowcipnych wpadkach prezydenta.
Więc niby różnica jest wielka, co tu gadać, ogromna. Ten analfabeta nigdy do szkoły nie chodził, co mu oszczędziło wielu zbędnych do szczęścia wysiłków, alfabeta zaś studiował zaciekle i ostro, tak zaciekle, że nigdy nie przestał. Na pewno potraficie przytoczyć jeszcze więcej różnic, jedną znaczniejszą od drugiej, ale powiem wprost, że niczego tym nie udowodnicie. Bo tak naprawdę liczy się tylko jedna różnica: analfabeta mało wie, alfabeta niczego nie rozumie.
Ta różnica sprawia, że nie ma żadnej różnicy.
A dowód jest oczywisty: zapoznajcie się z komentarzami alfabetów na czołowej stronie Onetu. Wirtualna Polska też może być.
PS. No dobra, dość strachu: na Eiobie nie ma alfabetów.